Temat: Śmiech ze z naszej pracy
Prowadzę firmę od 1997 roku. Co roku ustawodawca dokłada nowe obowiązki i przepisy do spełnienia. Nie dziw się, że pracodawcy szukają "tańszych" pracowników - SODIR.
Mój ojciec prowadzi firmę od 1973 roku. Współpracuje ściśle z powiatowymi służbami BHP. Ostatnio nawet dostał dyplom za przodujący stan BHP w firmie. Niestety jest to kosztowny sport i mało kto chce wydawać na to pieniądze.
Dbanie o bezpieczeństwo to jedno, a wypełnianie ton papieru drobnym druczkiem to drugie.
W małych firmach jest to bardzo duże obciążenie .
Zresztą, większość ze znanych mi BHP-ców mówi , że nie ma czasu aby pójść na produkcję i nadzorować pracę mistrzów. Toną w papierach. A przecież ludzie znający się na BHP powinni być bliżej produkcji- oczywiście nie jako egzekutor, ale jako ktoś, kto pomaga i podpowiada -
Dlatego BHP-owiec jest postrzegany przez część pracodawców jako następny bezproduktywny urzędnik - piąte koło u wozu, który tylko przynosi straty.
Społeczeństwo idiocieje. Jeżeli na nożyczkach nie ma ostrzeżenia " nie wkładać do nosa, ucha i oka" to włożą, bo nie wiedzieli, że nie wolno.