Bartek Banaszyk

Bartek Banaszyk Aparatowy rozlewu
piwa, Kompania
Piwowarska S.A.

Temat: Bolesne rozstanie...

Trafiam tu przez przypadek. I dobrze bo chciałbym się podzielić swoim problemem oczekując dobrego słowa i wsparcia. Temat oklepany bo pewnie wielu z Was przez to przechodziło – rozstanie. Nie wiem od czego zacząć… Mam 26 lat, jedną trzecią życia spędziłem tylko z nią, moją pierwszą prawdziwą miłością, ponad 7 lat… Dziewczyna z problemami, która mnie urzekła, trafiła prosto w serce, której chciałem pomóc. Starałem się o nią pół roku. Nawet nie macie pojęcia jaki byłem szczęśliwy gdy powiedziała – tak, chcę z Tobą być. Pierwsze 2,5 roku nie należało do przyjemnych choć bardzo nas to umacniało, walczyliśmy z tym aby przestała się ciąć. I udało się. Na wszystkie negatywne emocje zaczęła reagować normalnie, przestała to sobie robić. Cieszyłem się, ale kosztowało to mnie wiele zdrowia, nerwów, strachu o nią. Tak jakbym się wypalił. Było niby w porządku między nami, ale jakoś inaczej. Jakbyśmy przestali umieć ze sobą rozmawiać. Problemy między sobą rozwiązywaliśmy poprzez smsy. Zacząłem błądzić. Pojawiła się inna znajoma, tylko internetowa i wkręciłem sobie, że się zakochałem. Nie było zdrady fizycznej, nigdy nie byłem w łóżku z nikim poza moją byłą partnerką (boże jak to brzmi…:(), ale było coś w rodzaju zdrady psychicznej. Mocno to przeżyła, a ja w końcu się otrząsnąłem – idioto co Ty robisz!!! Nadal byliśmy ze sobą, ale jej zaufanie umarło. Później był bardzo długi okres jej depresji. Wkurzałem się, że na wszystkich wyjściach byłem sam, imprezy, kino, wyjazd gdzieś we dwoje – wszystko było na nie, dwoje ludzi żyjących jakby osobno. Nie pytałem – jak Ci pomóc? Nie wnikałem dlaczego tak z nią jest. Podejrzewałem, że nie kocha, że ma innego choć ona zawsze była mi bezgranicznie wierna. Powoli przywykałem do tego, że nigdy już razem nigdzie nie wyjdziemy. W końcu się otrząsnęła. Znów było jak dawniej, starała się i zawsze była przy mnie, ale ja stwierdziłem, że chyba już za bardzo się od niej oddaliłem… Moje szczęście zawsze było dla niej najważniejsze, a widziała, że najlepiej ze mną nie jest i dla mnie zdecydowała się na rozstanie w sierpniu zeszłego roku. Właściwie to nie było rozstanie bo nadal się spotykaliśmy, spaliśmy ze sobą, spędzaliśmy czas jak para. Ten rok był dla mniej pełen bólu i cierpień. Miałem więcej swobody więc próbowałem znaleźć sobie inną. Nie wychodziło z nikim, nic prócz jednego czy dwóch spotkaniach na piwie. A ona cały czas miała nadzieję, że wrócę, choć my cały czas tworzyliśmy coś w rodzaju pary. Cholernie ją skrzywdziłem. Na każdym kroku pokazywała, że bardzo kocha, że jest jej źle w takim stanie, że bardzo jej mnie brakuje. Ja to miałem gdzieś… Boże jak teraz żałuję :( Rok, który miałem na poskładanie tego wszystkiego nic mi nie dał, a teraz jest już za późno… Jakieś 2 miesiące temu znalazłem przez przypadek karteczkę z przyklejonym do niej grosikiem i napisem – SZCZĘŚCIE JEST BLISKO. Od razu pomyślałem – ONA. Czas mijał, a ja układałem w głowie plan, miałem wrócić, dać jej szczęście na nowo, wprowadzić się do niej, zaręczyć, założyć z nią rodzinę. Nie przewidziałem tylko jej reakcji… Teraz zostałem z niczym, z niespełnionymi marzeniami, z wielką pustką wokół siebie, zostałem sam… W lipcu odwiedziłem ją w pracy w któryś dzień, zobaczyłem na jej szyi wisiorek, mówiła, że dostała go od przyjaciela. Zabolało i wtedy zrozumiałem, że chyba już za późno, że chyba się wypaliła więc nic o swoim planie nie mówiłem. Poddałem się. No i przyszedł początek sierpnia i sms – Chcę wejść w nowy związek, możesz być tylko przyjacielem… Co ja sobie myślałem – że po tym jak ją skrzywdziłem wróci do mnie z otwartymi ramionami i rzuci się na szyję? Ehh… Spotkaliśmy się potem 2-3 razy, długie rozmowy, mnóstwo łez. Na pytanie czy mnie jeszcze kocha odpowiedziała –wiesz, że prawdopodobnie zawsze będę Cię kochała. Dała nadzieję… to było 3 tygodnie temu, a dzisiaj jej serce bije dla innego… Strasznie boli, nie potrafię normalnie funkcjonować, teraz wiem, że ona to TA jedyna, strasznie ją kocham :( Uciekam w alkohol, niezliczone ilości papierosów, nie jem, nie śpię, nie żyję… Wiem, że to złe, ale nie potrafię inaczej, nie umiem się pozbierać. Postanowiła zerwać kontakt. Nie widziałem jej ponad miesiąc. Pocieszam się tym, że przecież zdarzają się powroty po latach, wiem, że byłem najważniejszą osobą w jej życiu, wiem że się o mnie martwi i wiem, że jest teraz szczęśliwa. Z jednej strony cieszę się, że już nikt jej nie rani, a z drugiej nie potrafię znieść myśli, że jest z innym… Co mam robić? Dać sobie spokój? Mieć nadzieję? Jak mam żyć? Naprawdę nie wiem… Cały czas mam w głowie słowa, które sobie wypowiedzieliśmy na plaży kilka lat temu – NA ZAWSZE RAZEM… Strasznie niedojrzały, burzliwy związek, ale nie żałuję niczego, niczego poza tym, że w Nas zwątpiłem :( Miało być teraz inaczej, a nie będzie już nic… Powiedziałem jej, że na zawsze pozostanie w moim sercu i życiu kimś najważniejszym, że nie chcę być z nikim innym i nawet do końca życia będę na nią czekał… Tyle, że pewnie dla niej to teraz tylko puste słowa… Pomóżcie, błagam…
Wanda B.

Wanda B. nauczycielka języka
angielskiego

Temat: Bolesne rozstanie...

Tak na szybko parę uwag ode mnie :

Rozstanie sprawia, że cierpi się nieco przez jakiś czas;)

Ten związek się skończył, Ona ma innego.
Najlepsze co możesz zrobić, to wyciągnąć ze swoich doświadczeń z tego związku naukę na przyszłość.

Z tego co napisałeś dla mnie wynika, że czułeś się najbardziej zakochany, gdy ona nie była w pełni w związku z Tobą, bo była zbyt zajęta swoimi problemami - depresja, cięciem się, lub, teraz, gdy Cię nie chce. To dosyć typowa strategia unikania bliskości.

(PS. świetnie piszesz)
Bartek Banaszyk

Bartek Banaszyk Aparatowy rozlewu
piwa, Kompania
Piwowarska S.A.

Temat: Bolesne rozstanie...

Nieco? Wando nie po ponad 7 latach... Nie wiem co będzie za miesiąc, pól roku, rok... ale mimo wszytko chcę żyć nadzieją, ona była dla mnie wszystkim choć nie była ideałem... Ich nie ma! Kocham ją i nadal będę mimo, że to potwornie wykańcza... Miała problemy i zamiast pomóc miałem to gdzieś... Było mi wygodnie, rok za mną biegała, kiedy tylko chciałem to ją miałem. Żałuję strasznie! Miałem rok, a nie zrobiłem nic :( Do końca życia będę tego żałował...

Świetnie piszę? Dzięki. Fakt, łatwiej mi o czymś pisać niż to powiedzieć, jestem cholernie zamkniętą w sobie osobą, trudno mi się zawiera nowe znajomości, podchodzę do siebie bardzo krytycznie... Nawet w domu czuję się obco,z matką żadnego kontaktu, z bratem raz po raz...

Wiem, że z nikim innym nie stworzę takiej więzi jak z nią... To zbyt świeże, za bardzo boli...

O nasuwa się pytanie... Jak dalej żyć? Straciłem wszystko przez własną głupotę...
Wanda B.

Wanda B. nauczycielka języka
angielskiego

Temat: Bolesne rozstanie...

Bardzo Cie proszę, Bartku, przestań sobie dowalać - winić się za rozpad związku. Leżysz już na deskach, a leżącego się nie kopie...;)

Czasami jest tak, że się kogoś kocha i nawet z wzajemnością, ale wspólne życie jest niemożliwe. I nie jest to niczyja "wina".
Bartek Banaszyk

Bartek Banaszyk Aparatowy rozlewu
piwa, Kompania
Piwowarska S.A.

Temat: Bolesne rozstanie...

Nie potrafię inaczej... Jestem skopany tak, że już bardziej się chyba nie da... Nigdy w życiu tak podle się nie czułem jak teraz... Przepraszam za wyrażenie, ale jestem w takiej d....w jakiej jeszcze nigdy nie byłem... Nie potrafię myśleć pozytywnie... Naprawdę odnoszę wrażenie, że już zawsze będę sam, tylko muszę się do tego przyzwyczaić... Nie będę szukał na siłę, to nie ma sensu, swoje szczęście znalazłem wiele lat temu tylko wypuściłem je z rąk :(

konto usunięte

Temat: Bolesne rozstanie...

Ale życie toczy sie dalej. Czasu nie cofniesz. Gdybanie też nic nie zmieni. Mieliscie bardzo dużo czasu aby coś zmienić, ale tak się nie stało. Związek się skończył i im wczesniej to zaakceptujesz tym dla Ciebie lepiej. Nie możesz jej winić bo trwaliście w takim zawieszeniu przez rok. Ona tez miała prawo do własnego szczęścia. Teraz trochę czasu minie zanim przejdziesz z tym do porządku dziennego. Życie się nie kończy. Wyciągnąłeś lekcję więc wykorzystaj ją na przyszłość.
Bartek Banaszyk

Bartek Banaszyk Aparatowy rozlewu
piwa, Kompania
Piwowarska S.A.

Temat: Bolesne rozstanie...

Oczywiście, że każdy ma prawo do szczęścia. Nie winie jej tylko samego siebie bo ja w dużej mierze odpowiadam za to co się stało. Kiedyś zrozumiem albo zawsze będę nieszczęśliwym człowiekiem. Też chciałbym przyjaźni tak jak ona, tylko czy jest możliwe żeby to w ogóle wyszło? Nawet na to nie zasługuję... Codziennie liczę na to, że może to jest ten dzień, którym napisze - spotkajmy się... Zbyt dużo między nami jest jeszcze pytań bez odpowiedzi... Nie chcę jej "molestować" telefonami, smsami, nie jestem jestem natrętem, nie lubię się narzucać, ale tak bardzo brakuje mi z nią kontaktu... Czas działa na moją korzyść lub nie... Jestem za miękki, zbyt wrażliwy żeby to wszystko logicznie ogarnąć...

konto usunięte

Temat: Bolesne rozstanie...

Ale po co. Ona podjęła decyzję. Cięzko sie będzie przyjaźnić kiedy nie jesteś pogodzony z tym faktem. Naprawdę lepiej urwać kontakt. wtedy łatwiej i szybciej sobie wszytsko na nowo poukładac.

No i nie ma sensu się obwiniać. Tak wtedy czułes. Nie byłes zdecydowany. Czasu nie zmienisz.
Możesz zmienić to co teraz. Pogadać ustalić czy sa jakieś szanse a jesli nie to się usunąc w cień.

Zająć soba, swoimi pasjami. Przezyć żałobę i zaczać na nowo.
Bartek Banaszyk

Bartek Banaszyk Aparatowy rozlewu
piwa, Kompania
Piwowarska S.A.

Temat: Bolesne rozstanie...

Obawiam się, że na spotkanie póki co nie ma szans, a nachodził jej nie będę bo to bez sensu. Musimy oboje wzajemnie sobie wybaczyć, a na to potrzeba czasu, tylko on cholernie wolno płynie... Podejrzewam, że nie ma szans na powrót, ale ja jestem głupi... Pewnie powie - nadal jesteś dla mnie bardzo ważny, a ja będę sobie robił nadzieję...

Cały czas próbuję się ogarnąć, uciekam w muzykę, zacząłem czytać książki, ale to tylko oderwanie się od tego na chwilę. Później znowu dręczą wspomnienia, myśli co się zrobiło nie tak... Czasem zwyczajnie idę gdzieś ulicą, przychodzi myśl, a po policzkach lecą łzy... A później złość na siebie - Człowieku weź się w garść! Każdy to powtarza...

Kiedyś pewnie to się skończy, tylko kiedy... Nie potrafię myśleć o niej obojętnie...

konto usunięte

Temat: Bolesne rozstanie...

Bartek.

życie jest najważniejsze. twoje życie.
rozstanie zawsze boli, ale jak odbierzesz jako coś niezwykłego,
czas w którym doświadczyłeś wiele szczęścia, wtedy mniej bolesne;)

to lekcja dojrzałości aby się sobie przyjrzeć.
a kwiatu wiele i spróbować nowego to piękne przeżycie.

dasz radę;)
Bartek Banaszyk

Bartek Banaszyk Aparatowy rozlewu
piwa, Kompania
Piwowarska S.A.

Temat: Bolesne rozstanie...

Właśnie wszystkie miłe wspomnienia powodują, że brakuje jej jeszcze bardziej... Codziennie, coraz bardziej, a cisza między nami jest nie do zniesienia...

konto usunięte

Temat: Bolesne rozstanie...

Kasacja wpisu. :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 23.05.15 o godzinie 21:27

Temat: Bolesne rozstanie...

Bartek Banaszyk:
Obawiam się, że na spotkanie póki co nie ma szans, a nachodził jej nie będę bo to bez sensu. Musimy oboje wzajemnie sobie wybaczyć, a na to potrzeba czasu, tylko on cholernie wolno płynie... Podejrzewam, że nie ma szans na powrót, ale ja jestem głupi... Pewnie powie - nadal jesteś dla mnie bardzo ważny, a ja będę sobie robił nadzieję...

Cały czas próbuję się ogarnąć, uciekam w muzykę, zacząłem czytać książki, ale to tylko oderwanie się od tego na chwilę. Później znowu dręczą wspomnienia, myśli co się zrobiło nie tak... Czasem zwyczajnie idę gdzieś ulicą, przychodzi myśl, a po policzkach lecą łzy... A później złość na siebie - Człowieku weź się w garść! Każdy to powtarza...

Kiedyś pewnie to się skończy, tylko kiedy... Nie potrafię myśleć o niej obojętnie...
Mam dokładnie to samo co ty, czuje ból mimo upływu czasu- 5mcy od rozstania po 6 latach. On ma nową a ja nadal cierpię ;( Też mi każdy mówi ogarnij się, on nie był Ciebie wart. Tylko, że to ja z nim przeżyłam 6 lat i były też piekne chwile i gdy o nich myślę skreca mnie w środku. Powtarzam sobie, że pewnie Bóg tak chciał, zamknąć tamte drzwi a otworzyć nowe lepsze, tyle, że brakuje mi siły

Następna dyskusja:

rozstanie




Wyślij zaproszenie do