Artur
Burska
inmedium.pl -
interactive agency -
owner
Temat: Nieoddany od 2,5 roku dług i grożenie sądem za...
Witam,Chciałem zapytać nawiązując do powyższego wątku o swój problem -
ponad dwa lata temu pożyczyłem koleżance z pracy 500 zł, nie mam umowy na piśmie ale są osoby, które mogą to poświadczyć, mam też dowód w postaci potwierdzenia przelewu z mojego konta bankowego gdzie znajdują się dane tej Pani, jej nr konta oraz informacja w tytule przelewu - "pożyczka". Miała oddać sumę po miesiącu (przy następnej wypłacie), niestety tak się nie stało. Od roku nie pracujemy już razem, nie odbiera moich telefonów, mimo iż wiem, że numer telefonu ma taki sam, nie odpowiada na maile. Szukałem z nią różnych dróg kontaktu - np. przez jej córkę - niestety nie dały efektu. Ostatnio, jako że poziom mojej irytacji osiągnął apogeum, wysłałem maila do kilku naszych wspólnych znajomych z firmy, w której pracowaliśmy, z prośbą o skontaktowanie mnie z tą Panią. Tym razem odzew był, udało mi się podstępem ( z innego numeru telefonu ) do niej dodzwonić, chciała rozmawiać, spotkać się, deklaruje chęć oddania długu w najbliższych tygodniach. Jest jednak drugi problem, dostałem pismo z kancelarii prawnej, która dostała od tej Pani pełnomocnictwo, z wezwaniem do wysłania maila do tych samych osób, które pomogły mi wznowić z nią kontakt, w którym przeproszę ją za "pomówienie" i "naruszenie dóbr osobistych", w przeciwnym razie sprawę chcą skierować do sądu. Co mogę zrobić w tej sytuacji ? Czy rzeczywiście prosząc o kontakt te osoby i wyjaśniając im wprost powód mojej chęci kontaktu z nią - czyli 2,5 letniego długu było naruszeniem jej dóbr lub pomówieniem ? W jaki sposób będę mógł odzyskać pieniądze, jeśli jej obietnica oddania nie będzie miała odzwierciedlenia w rzeczywistości ? Czy to nie ja przypadkiem powinienem myśleć o oddaniu sprawy do sądu ? Czy nie jest to przypadkiem odwracanie kota ogonem ? Proszę o wyjaśnienie osoby, które mogą na to spojrzeć obiektywnym okiem. Z góry dziękuję