konto usunięte

Temat: Grudzień to czas wielkich zakupów kosmetycznych. To...

Za marzenie zapłaciła 199 zł. Przez podróbki teraz wstydzi się pokazać twarz.

Kosmetyki w prezencie? Zanim dokonasz zakupu, upewnij się, że nie wybrałaś podróbki. Konsekwencje stosowania podrabianych kosmetyków mogą być bardzo poważne.

Karolina marzyła o palecie cieni marki Huda Beauty. Za marzenie zapłaciła 199 zł. O stówkę taniej niż w perfumerii Sephora, która jest jedynym w Polsce autoryzowanym sprzedawcą marki.
Jak Zabłocki na mydle...

Ale do ceny palety trzeba doliczyć koszt leczenia okulistycznego. Kilkaset złotych za wizyty u lekarza, kolejne 200 zł na leki, aby pozbyć się nawracającego zapalenia spojówek i rogówki spowodowanego najprawdopodobniej przez bakterie zawarte w podrabianych cieniach do powiek. Karolina jeszcze nie wie, czy pogorszenie wzroku to sprawa odwracalna. Nie chce pokazywać twarzy.

– Wymarzoną paletę kupiłam w internecie kilka tygodni po jej premierze. W stacjonarnych perfumeriach była już wyprzedana. Na Facebooku wyskoczyła mi reklama sklepu, w którym produkt był jeszcze dostępny. I to taniej!

Dziewczyna długo się nie zastanawiała. Sklep wyglądał na "prawdziwy". Zdjęcia kosmetyków, zapewne pobrane ze strony producenta, przedstawiały autentyczny produkt. – Na dostawę trzeba było czekać około 10 dni. To mnie trochę zdziwiło, ale założyłam, że pewnie produkty idą z Anglii czy Niemiec i też dlatego są tańsze. Głupia byłam, wiem – dziewczyna nie ukrywa wstydu. Ma 23 lata, kończy studia i buduje CV, robiąc kolejne bezpłatne staże w korporacjach.
Kosmetyczka młodzieży podróbkami stoi

Idealnie wpisuje się w profil konsumenta podróbek. Z raportu przygotowanego na zlecenie "Rzeczpospolitej" wynika, że podróbki najczęściej kupują młodzi ludzie w wieku 15-24 lat (59 proc. całości). To dość logiczne. Młodzi dorośli mają najsilniejszą potrzebę konsumpcji i podkreślenia statusu i przynależności do grupy przez posiadanie towarów konkretnych marek. Część podróbki kupuje świadomie, część, jak Karolina, pada ofiarą braku zdrowego sceptycyzmu.

Dawne pirackie raje – Stadion Dziesięciolecia, Kupieckie Domy Towarowe czy targowiska w dużych i mniejszych miastach przenoszą się do internetu. Przestępcza działalność jest tu łatwiejsza. Stworzenie sklepu internetowego, który wygląda jak legalny dystrybutor marki, jest proste. Aby zdobyć klientów, wystarczy wykupić parę reklam w mediach społecznościowych. Resztę roboty robi legalny producent. Każda reklama, która pojawia się w luksusowych magazynach, na stronach internetowych czy w telewizji, podnosi świadomość marki. I sprawia, że zarówno w legalnie działających perfumeriach, jak i pokątnych sklepach przybywa klientów.
...
https://kobieta.wp.pl/za-marzenie-zaplacila-199-zl-prze...