konto usunięte

Temat: Co znaczą litery (desygnacje/kalifikacje) za nazwiskiem.

Post z dnia: 16.07.2012

Na Forum LINKEDIN Internal Audit Consultants Network Danny McLaughlin zadał pytanie: “Czy to tylko ja, czy inni też źle odbierają audytorów, którzy podają wszystkie swoje kwalifikacje za swoimi nazwiskami?

Moja odpowiedź była, że to nie tylko jego dziwi, ale mnie też.

Jest takie angielskie przysłowie o kimś, który „jest ekspertem od wszystkiego, ale mistrzem niczego”. Często mówiłem, że „ekspert” to chyba najbardziej nadużyte słowo w Polsce, które często łączy się z takim przymiotnikiem jak „wybitny”!

Aż tyle kwalifikacji pasują bardziej do jakiegoś naukowca/profesora uczelni aniżeli do osoby wykonywującej specyficzny zawód. Czy lekarz może być specjalistą/ekspertem od zaburzeń mózgu, serca, nerek, wątroby, choroby wzorku, słuchu itd., itd. Albo może te kwalifikacje tylko świadczą o umiejętności zdawania egzaminów a nie o umiejętnościach profesjonalnej pracy.

Moim zdaniem, za nazwiskiem powinniśmy tylko podawać najważniejsze kwalifikacje, które mówią o tym, na czym profesjonalnie się znamy. Nie należy z swoich kwalifikacji robić długi pociąg towarowy, gdzie te kwalifikacje jadą jak wagon za wagonem (węgiel, chemikalia, maszyny, rozmaite kontejnery, mleko, ropa, kwasy, itd.).

W moim przypadku, nie podaję się za eksperta – zostawiam to innym do oceny, a posługuję się tylko czteroma desygnacjami/kwalifikacjami:
- FCIB: najwyższa desygnacja w bankowości Chartered Institute of Bankers (a przecież mam trzy osobne dyplomy tego znaczącego Instytutu),
- CFE: kwalifikacje z dziedziny zapobiegania i wykrywania oszustw …
- CICA: kwalifikacje audytora wewnętrznego ds. Kontroli Wewnętrznej oraz
- C.Dip.A.F.: dyplom ACCA z rachunkowości i finansów.

Z tego widać, na czym się znam, czym się zajmuję.

A co dana osoba osiągnęła w życiu zawodowym można zobaczyć z jej CV, ze stanowisk pracy, tytułów hierarchicznych, itp. I to właśnie się liczy najbardziej: jakie stanowiska osoba zajmowała, w jakich organizacjach i co osiągnęła w życiu zawodowym.

Oczywiście, desygnacje się liczą, są ważne, ale jeśli ktoś ich ma za dużo, to wówczas można zadawać pytania: o co tu chodzi? z kim mamy do czynienia, ale co ta osoba właściwie potrafi robić, dlaczego mu potrzeba zbierać tyle desygnacji?

Bardzo mnie ciekawi, jak to Państwo widzicie i co o tym myślicie.Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.07.13 o godzinie 13:20

Post z dnia: 18.07.2012

Szanowni Czytelnicy.

Podaję poniżej dwa komentarze popierające w pełni moje podejście do kwestii posługiwania się “literami za swoim nazwiskiem”.

Komentarze te pochodzę z dwóch całkiem różnych Grup na Linkedin gdzie umieściłem swoją odpowiedź na dyskusję rozpoczętą na ten temat przez p. Danny McLaughlin.
• Group: Internal Audit Consultants Network
• Discussion: Is it just me, or is anyone else overwhelmed by auditors listing all their qualifications after their names?
Ed, You hit the nail on the head! Frankly someone in business that feels compelled to list these acronyms appears to be reaching for something that isn't there. Using a marketing gimmick rather than describing real accomplishments.
Posted by Bill Melville

• Group: Certified Internal Controls Auditor (CICA)
• Discussion: Is it just me, or is anyone else overwhelmed by auditors listing all their qualifications after their names?
I agree. Four or the most important designations will suffice
Posted by Omar Robleh