Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Newseum, czyli pierwsze interaktywne muzeum dziennikarstwa

Newseum, szumnie zapowiadane muzeum dziennikarstwa, którego budowa pochłonęła 450 mln dolarów, właśnie otworzyło swoje podwoje w Waszyngtonie. Stworzone zostało przez osoby z zamiłowaniem śledzące wiadomości, reporterów agencji informacyjnych, dziennikarzy prasowych, prezenterów programów informacyjnych oraz widzów tych programów, osobistości medialne oraz orędowników wolnych mediów - nie tylko przez nich, lecz także o nich i dla nich.

Jeśli spojrzeć przez szklane ściany telewizyjnego studia, stanowiącego część ekspozycji Newseum, przed oczami rozpościera się imponujący widok na Kapitol, siedzibę amerykańskiego Kongresu. Widok na Wzgórze Kapitolu oznacza, że fasadę muzeum dziennikarstwa widać równie wyraźnie z budynku Kongresu, co wydaje się być efektem zamierzonym.

Muzeum robi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę. Zlokalizowane zostało na prestiżowej Pennsylvania Avenue nieopodal Narodowej Galerii Sztuki (National Gallery of Art) oraz kilka przecznic od Archiwum Narodowego. Leży także przy trasie prowadzącej do Białego Domu, którą pokonuje nowo wybrany prezydent w dniu inauguracji. Mimo iż muzeum zostało wybudowane z inicjatywy prywatnej przez Freedom Forum, przy znacznym udziale finansowym wszelakich organizacji medialnych i wydawców prasowych, chciałoby stwarzać wrażenie instytucji publicznej, jakby w jej nazwie znajdował się człon "Narodowe". Pragnie być uznawane za instytucję broniącą interesu publicznego. Na szklanej fasadzie umieszczono 50-tonową marmurową płytę o wysokości ponad 21 metrów, na której wykuto pełny tekst Pierwszej Poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, gwarantującej wolność słowa i prasy.

Po wejściu do budynku, zaprojektowanego przez studio Polshek Partnership Architects, próby przykucia uwagi zwiedzających jeszcze przybierają na sile. W atrium o wysokości blisko 30 metrów znajduje się ogromny ekran o wysokiej rozdzielczości, 22 metry na 7 metrów, który może być podnoszony lub opuszczany, rozjaśniany lub przygaszany. Na ekranie tym wyświetlane są aktualne wydarzenia mające miejsce w muzeum, transmisje ze studia lub historyczne filmy dokumentalne. Obok, pod sufitem, podwieszony jest helikopter stacji telewizyjnej.

Na wystawie można zobaczyć fragmenty muru berlińskiego, pogiętą antenę transmisyjną wydobytą ze zgliszczy World Trade Center, kapcie blogerki oraz kałamarz Marka Twaina. Na dwóch z siedmiu poziomów muzeum znajdują się sklepy z pamiątkami (można tam nabyć, między innymi, koszulę nocną z napisem "Not tonight, dear ... I'm on deadline" ("Nie dzisiaj, kochanie... Muszę skończyć artykuł").

Stare gazety i filmy 4-D

Historia prasy przedstawiona jest w porządku chronologicznym, poprzez bogate zbiory dokumentów i przedmiotów, w tym angielską gazetę z 1603 roku, przedstawiającą koronację Jakuba I, egzemplarz dziennika "The Maryland Gazette" z 1787 roku, w którym opublikowano tekst nowej Konstytucji Stanów Zjednoczonych; wydanie specjalne gazety "The Charleston Mercury" z 1860 roku, entuzjastycznie proklamujące, iż "Unia została zerwana!", egzemplarz "Chicago Daily Tribune" z 1948 roku błędnie ogłaszający, że "Dewey pokonał Trumana", umieszczony bezpośrednio pod zdjęciem zwycięskiego Harry'ego S. Trumana trzymającego w dłoniach tę właśnie gazetę. Wystawa obejmuje również fragmenty audycji radiowych i telewizyjnych, jak i interaktywny newsroom, w którym osoby nie bojące się kamer mogą pobawić się w reporterów telewizyjnych.

W muzeum znajduje się także kino wyświetlające filmy w technice "4-D". Jego repertuar koncentruje się na filmach sławiących odwagę dziennikarzy. Widzowie w sali nakładają specjalne okulary, dzięki którym wydaje im się, że płyną w ich stronę bańki z Marilyn Monroe, World Trade Center lub innymi medialnymi wydarzeniami. Specjalne siedzenia wibrują podczas nalotów Luftwaffe na Londyn lub generują podmuchy powietrza, mające przypominać szczury biegające po zakładzie dla umysłowo chorych, gdzie w XIX wieku dziennikarka Nellie Bly zbierała materiały do swojego demaskatorskiego artykułu w gazecie "The New York World".

Newseum, pierwotnie mieszczące się w niewielkim budynku w Arlington w stanie Virginia, pobiera opłatę za wstęp w wysokości 20 dolarów, a jego budżet operacyjny na bieżący rok wynosi 50 mln dolarów. Muzeum nie ma żadnych oporów przed rozporządzaniem znaczącymi zasobami finansowymi Freedom Forum. Organizacja ta, zaangażowana w krzewienie idei wolności prasy i słowa, jest następczynią fundacji utworzonej w 1935 roku przez wydawcę prasowego Franka E. Gannetta. (Newseum otrzymało również pokaźne granty od organizacji pozarządowych i przedsiębiorstw, w tym Fundacji Knighta, Fundacji Annenberga, telewizji ABC News, spółki The New York Times Company oraz jej właścicieli, rodziny Ochs-Sulzberger).

Pomnik mediów informacyjnych

Newseum, niezrażone prognozami recesji gospodarczej ani coraz częstszymi zwolnieniami grupowymi w branży mediów drukowanych, ani też obawami co do przyszłości samych gazet (wręcz w dużej mierze zupełnie je ignorując), stworzyło pomnik na cześć mediów informacyjnych, ich historii oraz przyszłości usianej internetowymi odsyłaczami. Muzeum walczy o uwagę z zaciekłością, której nie powstydziłyby się tabloidy. 6 lat planowania! Blisko 24 tys. m2 powierzchni! 100 tys. słów! Prawie 37 ton eksponatów! 35 tys. pierwszych stron gazet! 6.214 eksponatów (nie licząc zdjęć oraz gazet)! 131 interaktywnych monitorów, 99 telewizorów, 40 maszyn do pisania, 28 notatników reporterów, 15 sal kinowych!

Sprawia to wrażenie, jakby wypchane dodatkami weekendowe wydanie gazety nagle zamieniło się w pokaz dźwięku i światła. Lub jakby przygotowano ekspozycję targową przy wykorzystaniu najnowszych technologii, by zachwalać media informacyjne oraz rolę, jaką odgrywają w poprawie jakości życia i szerzeniu ideałów wolności. W jednym z filmów zwiedzający mogą usłyszeć, że dla mediów wojna jest dobrym tematem, pokój jest dobrym tematem, miłość jest dobrym tematem, nienawiść jest dobrym tematem, życie jest dobrym tematem, śmierć jest dobrym tematem. Nie ma zdarzenia, które nie byłoby dobrym tematem dla mediów. Kronikarzom tych zdarzeń nadaje się w muzeum status bohaterów.

Odłóżmy na chwilę na bok wątpliwości towarzyszące tej heroicznej pozie. Rozgłos, o jaki żarliwie zabiega muzeum, jest w dużej mierze zasłużony. Dzięki mądrze zaaranżowanym ekspozycjom, opracowanym przez studio Ralph Appelbaum Associates, Newseum jest dobrym przykładem skutecznego łączenia funkcji edukacyjnych z zabawą. Efekt ten osiągnięto poprzez sprytne wykorzystanie obrazów, interaktywnych eksponatów oraz zwięzłych objaśnień, które warto przeczytać, a które jednocześnie wprowadzają do nauki element zabawy. Wielu uczniów zapewne odwiedzi muzeum w ramach szkolnych wycieczek. Wystawa poświęcona atakom z 11 września, w formie ściany, na której umieszczono pierwsze strony gazet z 12 września 2001 roku oraz towarzyszący jej film, opisujący doświadczenia dziennikarzy relacjonujących te wydarzenia, poruszają temat tak bolesny, że zwiedzającym zapewniono pudełko chusteczek. Z kolei pokaz filmów w technice 4-D ma charakter bardziej sensacyjny, niż merytoryczny, ale przecież wielokrotnie to samo można powiedzieć o mediach drukowanych.

Dziennikarskie wpadki

Jednakże mimo opiewania zalet mediów informacyjnych, organizatorzy wystaw starają się nie ulec pokusie wystawienia sobie samym laurki. Obok wielu świadectw odwagi dziennikarskiej oraz upamiętnienia dziennikarzy, którzy zginęli na służbie, muzeum przedstawia również przykłady przekłamań, będących zmorą tej profesji. Wśród nich znajdują się oszustwa popełnione przez zdobywcę Nagrody Pulitzera lub cieszącego się publicznym zaufaniem reportera; wypaczone relacje dziennikarskie, do których w 2004 roku przyznał się dziennik "The Herald-Leader" z Lexington w stanie Kentucky - a mianowicie, że w latach 60. spychano najważniejsze informacje dotyczące ruchu na rzecz praw obywatelskich na ostatnie strony gazety; a nawet relacja korespondenta Petera Arnetta z Bagdadu w 1991 roku na antenie CNN, w której wtórował rządowi Saddama Hussajna twierdząc, iż amerykańskie siły zbombardowały fabrykę mleka w proszku dla dzieci, co okazało się być niezgodne z prawdą. Jedynie Mark Twain (który sam odpowiada za niejedną kaczkę dziennikarską) miał przekonujące usprawiedliwienie: dziennikarstwo, jak mawiał, to "okropna mordęga dla leniwego człowieka". W Newseum widać przynajmniej jedną oznakę poczucia humoru i dystansu: na kafelkach w toalecie można przeczytać wiele dziennikarskich gaf oraz budzących zażenowanie sprostowań.

Należy tutaj podkreślić wagę Pierwszej Poprawki do Konstytucji, gdyż wraz z nią, jak głosi muzeum, Stany Zjednoczone "stały się pierwszym państwem na świecie konstytucyjnie zabezpieczającym prawo do wolności prasy". Truizmem jest powtarzanie, iż wolna prasa stanowi "kamień węgielny demokracji", ale to prawda. Na jednej z wystaw można przeczytać komentarz Thomasa Jeffersona z 1787 roku, w którym twierdzi: "Gdybym miał zdecydować, czy powinniśmy mieć rząd bez prasy, czy prasę bez rządu, nie wahałbym się ani chwili i wybrałbym to drugie".

Jednakże puszenie piórek przez muzeum wymaga odrobiny sceptycyzmu. Mimo głoszenia przez nie tezy, że prasa reprezentuje głos ludu, nie jest ona ze swojej natury w pełni reprezentatywna, a nawet nie powinna być. Bywa, że działalność prasy jest z korzyścią dla ogółu społeczeństwa, bywa jednak również, że może być dla niego krzywdząca. Na prasie nie ciążą obowiązki rządu. Nie musi otwarcie lawirować między sprzecznymi interesami decydując o tym, co należy podać do wiadomości publicznej, ani zmagać się publicznie ze sprzecznymi żądaniami zgłaszanymi pod jej adresem. Ma jedynie za zadanie dbać o swoją reputację, wypełniać ustaloną misję oraz osiągać dobre wyniki finansowe. Być może dąży do przejrzystości, lecz jej operacje prawie nigdy nie są przejrzyste.

Wolność prasy

Newseum tak bardzo pragnie promować ideę wolności prasy, że zaciera powyższe niuanse i ulega typowemu dla prasy przesadnemu samozadowoleniu, spowijając działalność dziennikarską w szlachetny płaszcz służby społeczeństwu. Muzeum głosi, iż misją prasy jest "czynienie dobra" i zmienianie świata na lepsze. Co więcej, kiedy mają miejsce wielkie przełomowe wydarzenia, prasa odegrała w nich znaczącą rolę. Być może dlatego Newseum przeznaczyło tak dużo przestrzeni na wyeksponowanie kilkunastu fragmentów muru berlińskiego. Towarzyszące im objaśnienie sugeruje, iż wolna prasa przyczyniła się do osłabienia fundamentów muru. "Sowieci nie potrafili powstrzymać napływu informacji do Berlina Wschodniego z zachodnioniemieckich stacji radiowych i telewizyjnych". Ale czy napływ informacji był prawdziwą przyczyną obalenia muru? W rzeczywistości mur upadł w wyniku wytrwałych i często kontrowersyjnych nacisków, różnorodnych ustępstw i żarliwych emocji, których skutki zaskoczyły nieomal wszystkich.

Jeżeli zaś mowa o służbie na rzecz dobra publicznego, to czy jakąkolwiek wizję tego, co dobre, można uznać za oczywistą i powszechnie obowiązującą? Kampanie prasowe doprowadziły w przeszłości do niezwykłych zmian, niewątpliwie więc koniecznym jest zapewnienie prasie swobody lobbowania na rzecz różnorodnych wizji reform. Jednakże czasami najtrudniejszym zadaniem bywa rzetelne dziennikarstwo, bez względu na osobiste przekonania o tym, co dobre i bez względu na chęć zmieniania świata.

Kwestie te nie są poruszane w ekspozycjach Newseum. By ujrzeć jednak codzienną walkę o przedstawienie faktów w sposób rzetelny i zrozumiały, by zobaczyć, jak podważane i modyfikowane są wizje moralne, wystarczy spojrzeć na jedną z najbardziej fascynujących galerii Newseum. Codziennie w gablotach umieszczanych jest około 80 pierwszych stron dzienników z całego świata (dostępnych również w internecie). Tutaj widać dokładnie, czym naprawdę jest prasa: często szlachetnym, zawsze niezbędnym i nieuchronnie omylnym przedsięwzięciem.

Źródło: New York Times