Marzena R.

Marzena R. specjalista do
s.kadr, Victoria
Servis

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Czesc,
Rozgladam sie za kursami tanga argentynskiego w Warszawie. Kolezanka ma znajomych ktorzy sie ucza wiec podpytalam i przyslala mi cos takiego na przestroge. Grrr. Odechciewa sie szczerze powiedziawszy. Czy tak jest naprawde?


Wskazówki dla początkujących tangeros/as – jak przetrwać w Warszawskim Światku Tangowym i nie zniechęcić się do dalszej nauki:

1. Przywyknij do tego, że stan bycia początkującym będzie się przedłużał w nieskończoność. Bycie początkującym/ą jest jak stygmat, będzie się za Tobą ciągnęło jak kula u nogi i prędko się nie odczepi. Warszawscy Wymiatacze tańczą od wielu lat, wiec nie prędko zaakceptują Cię jako jednego ze swoich. Bycie początkującym to jak bycie niewidzialnym. Bądź cierpliwy, że nieprędko wyłonisz się z nicości i poczujesz, że istniejesz.
2. Naucz się zadzierać nosa do góry. Poczuj się jak elita, przecież nie każdy ma takie oryginalne zainteresowania! Poczucie wyższości, nawet jeśli nie zgodne z Twoją naturą, na warszawskich Milongach się przyda jak znalazł. Jeśli nie trawisz snobowania, przyzwyczaj się albo zmień hobby na jakieś inne.
3. Naucz się traktować ludzi odpowiednio do ich statusu tangowego. Jak jesteś początkujący rozmawiaj ze wszystkimi i znoś z honorem, że nie wszyscy rozmawiają z Tobą. Jednocześnie wspinając się po drabinie zaawansowania ogranicz swoje kontakty do coraz węższej elity tangowej. Jak niechcący pogadasz z jakimś początkującym, albo co gorsza się przedstawisz, zawsze możesz następnym razem udać, że widzisz tą osobę pierwszy raz, alternatywnie prześlizgnąć się po niej/nim obojętnym, niewidzącym spojrzeniem. Z czasem nabierzesz wprawy i naprawdę przestaniesz w ogóle zauważać tych, co tańczą mniej niż 3 lata.
4. Bądź trendy. Nabądź argentyńskie buty, pojedź do Buenos Aires – Twoja wartość wzrośnie błyskawicznie.
5. Naucz się wyrażać swoją fascynację tangiem słowami. Przypraw swój język wzniosłymi twierdzeniami i frazesami typu: tango to samo życie, tango to narkotyk, dopadł mnie wirus tanga, trafiła mnie strzała la cumparsita i nie mogę dalej żyć, itp.
6. Poćwicz przed lustrem wyraz ekstazy na twarzy. Wytrawny tangero z innym wyrazem nie tańczy, a przecież zamierzasz być wytrawnym tangero. Dobrze też jeśli mężczyzna opanuje srogie spojrzenie omiatające parkiet, wyrażające „z drogi, bo jak nie ….”, od którego początkującym fajtłapom ciarki przechodzą po plecach.
7. Masz dość? Nie odnajdujesz się w światku tangowym? Zamiast rezygnować z dalszej nauki odśwież się i odpocznij od Warszawy. Pojedź do innego miasta, gdzie ludzie tańczą tango, bo lubią i nie ma ścisłych podziałów na początkujących i na zaawansowanych. Na milondze się do Ciebie uśmiechną, zagadają, ucieszą, że Cię widzą, przywitają, pożegnają, obtańczą jeśli jesteś dziewczyną, dadzą się obtańczyć jeśli jesteś chłopakiem. Uwierzysz, że tango tańczą całkiem zwykli, sympatyczni ludzie i nabierzesz nowych sił na zderzenie z rzeczywistością w stolicy.
8. Nie ulegaj pochopnie sugestiom instruktora, że aby nauczyć się tanga, trzeba przychodzić na milongi. Jako początkujący tam zawadzasz. Jeśli już uległeś, to dalsze postępowanie zależy od tego, w jakiej znajdujesz się konfiguracji:
Jeśli jesteście parą (przynajmniej w tangu) i skoro zapłaciliście na wejściówkę to idźcie w tany, a co! Najwyżej podepczecie paru Wymiataczy i zbierzecie parę oburzonych spojrzeń, phi. Od tego się nie umiera.
Jeśli jesteś samotnym chłopakiem i tak masz lepiej, że nie jesteś dziewczyną, bo tych zawsze jest więcej i muszą czekać aż ktoś je poprosi do tańca. Ty masz przewagę, bo możesz prosić sam. Jednak wystrzegaj się ciekawości i skłonności do autotestów w stylu: „poproszę Wymiataczkę i zobaczę jak to jest zatańczyć z dobrą tancerką”. Odmówi Ci na 99%.
Jeśli jesteś samotną dziewczyną, zabierz na milongę kogoś znajomego, będzie Ci raźniej przesiedzieć cały wieczór przy stoliku. Porzuć naiwną wizję świata, która każe Ci wierzyć, że ktoś Cię poprosi: początkujący nie będzie miał śmiałości jeśli Cie nie zna, zaawansowany nawet na Ciebie nie spojrzy, przecież nie istniejesz dla niego. Ponoć są i takie, co przesiedziały siedem milong i nadal wybierają się na ósmą, więc i na taki hardcore musisz być gotowa. Skoro wylądowałaś w Warszawie i nie możesz się przeprowadzić, musisz być wytrwała.
Nie dajesz rady manewrować na parkiecie wśród tłumu Wymiataczy, miotających groźne spojrzenia? Nikt Cie nie poprosił? Czujesz się jak paproch, który się strząsa z ubrania? Nie załamuj się i nie rwij włosów z głowy, zamiast tego rozsiądź się wygodnie i spójrz na parkiet przez krzywe zwierciadło. Zobaczysz ilu tam pląsa zabawnych ludzi, śmiesznych w swojej nadętej pozie Rzekomo Świetnych Tangeros: tu Puchacz, tam Wystudiowana Stopa, tam Piorun, tu Dziki Cybulski, tam Tarantula, tu Czyngis Chan, tu Peryskop, tam Nadmierna Lordoza, tu Cerber i tak dalej i tak dalej.
9. Jak już będziesz mistrzem świata w tangu pamiętaj, że kiedyś byłeś początkujący

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

jak dla mnie to dramat.
punkt 9 przeczy wszystkim powyższym i chyba tylko on powinien mieć zastosowanie.
ja zamierzam oficjalnie i ostentacyjnie olewać te zasady dotyczące zadzierania nosa i innych takich zachowań.

"it has to start somewhere, it has to start somehow, what better place than here?, what better time than now?"

mam nadzieję, że znajdą się jednak osoby, które są zaawansowane i zaprzeczą przedstawionym przez Ciebie wskazówkom.
Beata B.

Beata B. Doświadczony
Kierownik Projektów,
Dyrektor Programu,
anal...

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Marzena R.:
2. Naucz się zadzierać nosa do góry. Poczuj się jak elita, przecież nie każdy ma takie oryginalne zainteresowania! Poczucie wyższości, nawet jeśli nie zgodne z Twoją naturą, na warszawskich Milongach się przyda jak znalazł. Jeśli nie trawisz snobowania, przyzwyczaj się albo zmień hobby na jakieś inne.


Oryginalne to bylo 4-5 lat temu teraz tango jest tak powszechne ze trudno nazwac to oryginalnym zainteresowaniem.

Calosc bylaby zabawna, gdyby nie to ze jest to smutne:(
Marzena R.

Marzena R. specjalista do
s.kadr, Victoria
Servis

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Jarek Jaroszek:
mam nadzieję, że znajdą się jednak osoby, które są
zaawansowane i zaprzeczą przedstawionym przez Ciebie wskazówkom.

Tez mam taka nadzieje :-)

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

dokładnie. smutne, liczyłem, że będzie zabawne, a tu klops... i masz babo placek
Beata Baer:

Calosc bylaby zabawna, gdyby nie to ze jest to smutne:(

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Czesc,
Chodze na weekendowe milongi w Warszawie od paru miesiecy i w sumie moge potwierdzic ze mam podobne odczucia jak w poradniku :-) Choc wiadomo ze tekst troche przerysowuje.
Joanna H.

Joanna H. pośrednik pracy
II-go stopnia, Urząd
Pracy m. st.
Warszawy

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Proponuję nie ograniczać się do weekendowych milong warszawskich. Radzę przyjść np. dziś do Equilibrium (Al. Niepodległości 147) i samemu się przekonać jak to jest. Koszta żadne bo milonga za free.

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Ale fajne przezwiska!
Kojarze z twarzy tylko Chyngis Chana i Peryskopa ;-)
Twoja ocena Marzeno jest subiektywna, choc zapewne nie pozbawiona elementow, ktore wszyscy mogliby potwierdzic. Nie chcialbym jednak, aby wszyscy, ktorzy Twoj wpis przeczytaja, nabierali przekonania, ze wlasnie tak jest na warszawskich milongach i nie inaczej!
O tym co piszesz, byly juz dyskusje na forach w 2000 roku, dotyczyly szczegolnie milongi OFF. Nie ma juz tej milongi, nie ma juz tego forum, bity informacji znikly, ludzie przestali po ilustam razach do tematu wracac. Prawdopodobnie nalezy sie do tego przyzwyczaic, bo zwalczyc sie nie udalo.
Przypuszczam, ze jest to "wlasciwosc" duzych miast. W Oslo spotkalem sie z podobnym traktowaniem, chyba wzmocnionym ich pojeciem o Polakach. Mniejsze miejscowosci zawsze sa przyjazne, w kazdym miejscu Europy, dla nowego milonguero.

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

E tam, więcej luzu i nie przejmować się głupotami!
Mnie nie jest w stanie nic zniechęcić.
Nawet mój tanguero podstępnie wymuszający figury, do których jeszcze nie dojrzałam :D:D:D
W Złotej Milondze w soboty o 19.00. jest darmowa lekcja wstępna, a w godz. 20.00. - 22.00. milonga dla początkujących (potem przychodzą bardziej doświadczeni). Jest ok, polecam.
Ireneusz Krajewski

Ireneusz Krajewski CMO w startupie
ConnectorIO i
właściciel w
iKreacja

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

hmm... we Wrocławiu tak nie jest!
jasne, że to nie metropolia i nie tu zazwyczaj są organizowane najlepsze warsztaty i największe milongi, ale...
cóż...
trochę szkoda, bo tango jest z założenia tańcem wszystkich dla ludzi, a nie dla pawi
Przemysław Mielcarek

Przemysław Mielcarek Główny programista,
Medisoft

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Dobrą odpowiedź można znaleźć na: http://tinyurl.com/quuhl8

Przy okazji: wg mnie różnica między Warszawą i innymi polskim ośrodkami jest związana ze stopniem zatłoczenia parkietu. Jeżeli jest dużo miejsca - nie ma problemu, przy tłoku, para nie znająca zasad poruszania się (a to nie tylko standardowe "tańcz w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara") robi spore zamieszanie. Ciekaw jestem, kto z początkujących zadał sobie trud poszukania, jak powinien zachowywać się na parkiecie.
Marzena R.:
...tu Puchacz, tam Wystudiowana Stopa, tam Piorun, tu Dziki Cybulski, tam Tarantula, tu Czyngis Chan, tu Peryskop, tam Nadmierna Lordoza, tu Cerber i tak dalej i tak dalej.

A to, to takie średnio fajne....
Paweł B.

Paweł B. Director, SAP
Business
Development, EY

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Muszę przyznać, że Robert rzeczywiście trafnie ujął problem. Pozwolę sobie zacytować fragment:

"Zaawansowani nie są instruktorami. Nikt nie ma obowiązku tańczenia z każdym, kto by sobie tego życzył. Taniec jest przyjemnością, a nie obowiązkiem wykonywania tangowych ćwiczeń. "

Do tego dodałbym jeszcze opinię, że milongi to nie są miejsca, gdzie wszyscy muszą się kochać, obcałowywać i rozmawiać ze sobą. I nie mają w obowiązku do każdej nowej osoby wdzięczyć się z definicji. To działa tak, jak w normalnym życiu - jedni sa lubiani, inni nie, jeszcze innym nie chce się nawiązywać kontaktów. Jednym słowem nie dorabiałbym jakiś teorii o tym, że środowisko nieprzyjemne/nieprzyjazne dla każdego. To jakie będzie dla danej osoby w dużej mierze zależy od niej.

pozdrawiam
pb

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Nie rozumiem tego obrażania się początkujących. Zamiast narzekać i wypisywać bzdury, zachęcam do poświęcenia tego czasu na ćwiczenia - zapewniam, że efekty będą znacznie szybsze i o wiele bardziej konkretne. Doskonale sytuację opisuje Robert - niemal każdy początkujący przechodzi przez to samo, u nas natomiast panuje jakaś ogólna, niczym nieuzasadniona pretensja w stosunku do dłużej tańczących (celowo nie używam słowa zaawansowanych).

Gdy zaczynałem, przez myśl by mi nie przyszła pretensja w stosunku do partnerki, która odmówiła tańca ze mną - wręcz przeciwnie, to tylko mobilizowało do dalszego rozwoju. Kiedy po kilku miesiącach udało się taką zaawansowaną „zdobyć” radość była podwójna. Analogicznie sytuacja przedstawia się w Buenos: przez pierwszy tydzień Argentynki odmawiały mi nagminnie, jednak z czasem tańczyłem już z nimi regularnie... ten sam schemat – praca, praca, praca i... zabawa :)

Jeden z moich tamtejszych nauczycieli, na początku swojej tangowej drogi, przez DWA lata chodził na milongi, jednak nie tańczył, jedynie obserwował - ćwiczył natomiast regularnie poza nimi. Dopiero po tym okresie wiedział, że jest gotowy, aby w ogóle wejść na parkiet. Wszystko jest więc kwestią szacunku nie tylko do siebie, ale też do partnerki/partnera.

Odnośnie wywyższania się i zadzierania nosa, cóż ludzie są różni, jednak muszę przyznać, że zdecydowana większość to nad wyraz sympatyczne i otwarte osoby. Przytoczone w pierwszym poście „wskazówki” oraz żałosne pseudonimy świadczą co najwyżej o kompleksach autora...
Anna Końciak

Anna Końciak Specjalista ds.
sprzedaży,
Presspublica Sp. z
o.o.

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

...moja przygoda z tangiem dopiero się rozpoczęła, niespełna trzy tygodnie temu wybrałam się na pierwszą milongę aby dotrzymać towarzystwa siostrze... Spodziewałam się raczej posiedzieć i popatrzeć, tymczasem prawie nie schodziłam z parkietu, a miałam przyjemność tańczyć tango pierwszy raz w życiu... i szczerze mówiąc nie zauważyłam aby na milongach panował klimat „nadęcia” i „zadzierania nosa” przez doświadczonych tancerzy. Po pierwszej milondze zdecydowałam się na kolejny krok – kurs... i wpadłam po uszy ;) ...a każda kolejna milonga przynosi więcej satysfakcji :) bo ścian bynajmniej nie podpieram ;) ...chyba więc wiele zależy od podejścia samego początkującego...

Pozdrawiam :)

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

No, całkiem sensownie. Faktem zawszem pozostanie, że przy stosunkowo dużej ilości tańczacych tango, będzie sie obserwować rozłamy na szkoły, kliki i koterie. Co ciekawe, wiekszość tych ludzi jest bardziej argentyńska niż argentyńczycy i bardziej klasyczna niż świeżo wykrochmalony pluszowy gardel. Jednak dużo ludzi ciągle zachowuje luz, zwłaszcza jak mają dobrych nauczycieli(czyt. surowych). W ramach sztywniactwa można podnieść jeszcze jeden temat, a mianowicie muzyki(znany również jako 'dlaczego nie każdy kocha "Por una cabeza"').

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Bartosz B.:
Nie rozumiem tego obrażania się początkujących. Zamiast narzekać i wypisywać bzdury, zachęcam do poświęcenia tego czasu na ćwiczenia - zapewniam, że efekty będą znacznie szybsze i o wiele bardziej konkretne. Doskonale sytuację opisuje Robert - niemal każdy początkujący przechodzi przez to samo, u nas natomiast panuje jakaś ogólna, niczym nieuzasadniona pretensja w stosunku do dłużej tańczących (celowo nie używam słowa zaawansowanych).

Gdy zaczynałem, przez myśl by mi nie przyszła pretensja w stosunku do partnerki, która odmówiła tańca ze mną - wręcz przeciwnie, to tylko mobilizowało do dalszego rozwoju. Kiedy po kilku miesiącach udało się taką zaawansowaną „zdobyć” radość była podwójna. Analogicznie sytuacja przedstawia się w Buenos: przez pierwszy tydzień Argentynki odmawiały mi nagminnie, jednak z czasem tańczyłem już z nimi regularnie... ten sam schemat – praca, praca, praca i... zabawa :)

Jeden z moich tamtejszych nauczycieli, na początku swojej tangowej drogi, przez DWA lata chodził na milongi, jednak nie tańczył, jedynie obserwował - ćwiczył natomiast regularnie poza nimi. Dopiero po tym okresie wiedział, że jest gotowy, aby w ogóle wejść na parkiet. Wszystko jest więc kwestią szacunku nie tylko do siebie, ale też do partnerki/partnera.

Odnośnie wywyższania się i zadzierania nosa, cóż ludzie są różni, jednak muszę przyznać, że zdecydowana większość to nad wyraz sympatyczne i otwarte osoby. Przytoczone w pierwszym poście „wskazówki” oraz żałosne pseudonimy świadczą co najwyżej o kompleksach autora...


W całości się zgadzam. Im więcej osób przeczyta tą wypowiedż tym lepiej.

praca praca praca.. zamias gadania i wypisywania postów.
Karolina F.

Karolina F. copywriter, tłumacz

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

o tej godzinie ćwiczyć nie mogę, bo dopiero mi tu dadzą popalić ;)) więc mam nadzieję że nie zostanę zbesztana za pisanie w tym wątku ;)

Nie znam jeszcze tangowego światka, bo uczę się na kursie od 4 miesięcy dopiero, nie byłam na żadnej milondze ani na zajęciach " u konkurencji" i nadal mam tylko 1 partnera. Do tego tango nie jest moim tańcem number one, więc nie mogę mu się poświęcić bez reszty.

Jak na razie ludzie których poznałam, wydają się być sympatyczni. Chociaż...dosyć....niedostępni i tajemniczy..zazwyczaj.

Usłyszałam jednak ostatnio w rozmowie z bardziej ode mnie zaawansowanym tancerzem coś co mi się bardzo spodobało: Dostosowuję się do poziomu partnerki z którą tańczę. No fajnie ale chyba nie wszyscy tak myślą.

W mojej szkole musieli zlepić nas- początkujących z grupą średnio zaawansowaną i od tej pory przy zmianie partnerów podczas lekcji czuję lodowaty uścisk śmierci na szyi. Niestety nie za bardzo mi idzie wczuwanie się w nowych partnerów a oni nie dają mi szans i nalegają na moje dopasowanie się do ich poziomu. W związku z czym coraz bardziej się denerwuję i robię wyjątkowo głupie błędy.

Pytanie do wyjadaczy...dostosowanie poziomu tańca do zaawansowania partnerki sprawia że odczuwacie mniejszą przyjemność z tańca?

Jeśli tak to powinnam teraz wynająć personal trainera na kilka miesięcy a dopiero potem wychynąć na powierzchnię i ewentualnie zawitać na jakiejś milondze? Czy tak?

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Michał Domański:
Co ciekawe, wiekszość tych ludzi jest bardziej argentyńska niż argentyńczycy i bardziej klasyczna niż świeżo wykrochmalony pluszowy gardel.
Hehehe, masz rację :))) Ja wychodzę z założenia, że coś, co ma sprawiać przyjemność, nie może być traktowane sztywniacko.
Karolino - nie przejmuj się lodowatością bardziej zaawansowanych - wyluzuj, a wtedy na pewno ich zaskoczysz :D
Paweł B.

Paweł B. Director, SAP
Business
Development, EY

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Anna Kossak:
Hehehe, masz rację :))) Ja wychodzę z założenia, że coś, co ma sprawiać przyjemność, nie może być traktowane sztywniacko.


Argument o sztywniactwie to jeden z podstawowych podczas świętej wojny między tradycjonalistami i tymi od 'neo-', '-nuevo' itp. :)

Problem w tym, że tu nie chodzi o sztywniactwo tylko poszanowanie do tradycji. Tango w zasadzie zostało stworzone w pierwszej połowie XX w. i tamta postać jest najdoskonalnsza. Więc nie powinno się jej zmieniać udziwnieniami. Tańczenie tego tańca to wpisanie się w pewne ramy.

Tu polecam, nieco może zbyt ortodoksyjny, tekst jako spojrzenie na tango:
http://www.miguelangelpla.com/2006/04/tango-roots-and-...

Jeden ze starych Argetnyńczyków zwykł mawiać, że 'grając na fortepianie przystawia się do niego stołek...a nie odwrotnie'.

konto usunięte

Temat: Poradnik dla początkujących tangeros w Warszawie -uhh!

Paweł Biel:
Problem w tym, że tu nie chodzi o sztywniactwo tylko poszanowanie do tradycji. Tango w zasadzie zostało stworzone w pierwszej połowie XX w. i tamta postać jest najdoskonalnsza. Więc nie powinno się jej zmieniać udziwnieniami. Tańczenie tego tańca to wpisanie się w pewne ramy.
Pawle, jest wolność i każdy ma wybór. Patrząc tylko w Twój sposób nie byłoby postępu :)
Jazda na nartach też się zmienia. Kiedyś z uznaniem patrzyło się na małe osoby z długaśnymi dechami. Teraz są krótkie narty carvingowe - wygodne, dające dużo przyjemności z jazdy.
Ale kto chce - może zostać przy długaśnych dechach, najlepiej samodzielnie wystruganych: to dopiero powrót do źródła :D



Wyślij zaproszenie do