Temat: coraz mniej czasu
Patryk P.:
Małgorzata W.:
''Być zagadką, której nikt
Nie zdąży zgadnąć nim minie czas..''
Ehh... mi Perfekt bardzo odpowiada, zwłaszcza, że w czasach szkolnych dużo się ich słuchało.. Na pewno cały ich występ będę pod sceną! Tych kawałków się nie zapomina.Małgorzata W. edytował(a) ten post dnia 21.06.10 o godzinie 14:48
Z racji mojego miejsca zamieszkania na koncertach Perfektu (darmowych) bywałem dosyć często i jest to moim zdaniem klasyka klasyki :) będzie wielki koncert!
Co do tego, kiedy jadę... prawdopodobnie w czwartek dziennym pociągiem. Rok temu mi przypasował ten dzienny, jechałem nim pierwszy raz - wcześniej zawsze albo pierwszym nocnym albo tym z czwartku na piątek. Ale to była zawsze baaardzo męcząca podróż ;)
ja już zbyt stary jestem na żulstockowe pociagi. NIby jest fajnie impreza piwko itp itd. , ale 2 lata temu wymyśliłem auto i od tamtej pory stwierdzam że nie ma innej opcji. :))
W nocy zawsze lepiej sie jedzie po pierwsze chłodniej (np. w zeszłym roku jechaliśmy w 4 osoby plus bagaż w ciągu dnia w upale nie dość że ruch wiekszy, to auto sie grzeje, a ludzie w tym słońcu to już w ogóle...
Tym bardziej, że ja w zeszłym roku pojechałem ze śody na czwartek. (czwartek o 6 rano byłem w kostrzyniu). tylko rozbilem namiot i pojechaliśmy do siudokowa czy jakoś tak. nad jeziorko z kąpieliskiem.
tam w ciszy i spokoju sie wykąpałem w chłodnej wodzie popływałem sobie ciutkę. (przypomnijmy upały były jak 150).
potem glebnąłem się pod drzewkiem i we czwartek po poludniu dopiero wjechalem autem na teren festiwalu na gotowe już stanowisko dla auta. ;-)). we czwartek wypoczety wykąpciany zacząłem festiwalowe życie. ;-))
Z pociągu człowiek juz wychodzi jakby go z wyżymaczki wyciągneli, nie opyla się. poza tym jestem niezalezny. coś mi nie pasi wsiadam i wyjeżdżam.
a nie tak jak kieydś, ze w środku nocy zostałem na dworcu PKP w kostrzyniu. Bo nie było ani jednego pociągu do cywilizacji a woodstockowe zaczynały jeździć 12 godzin później. szwendanie sie po kostrzyniu, i posiadówka na pustym dworcu to nic fajnego.
ale zapewne po prostu troche stetryczałem... bo przez 10 lat jeździłem pociągiem. :)