Mikołaj
Gołembiowski
Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia
Temat: Marillion
Paweł Sikora:Po pierwsze, w Marillionie słychać inspiracje progresywnym Genesis a nie tym z czasów, gdy stali się ikoną soft-rocka. Pierwsze dwie płyty, były w moim przekonaniu próbą kontynuacji stylu.
2. Inspirowali się Genesis...a jak skończyło Genesis? jako gwiazdy MTV z Philem Collinsem. I nie była to już ta symfoniczna, epicka twórczość z początków stworzenia. Don't get me wrong, ale jak widzisz wszystko można sprowadzić do odpowiedniego poziomu.
3.Jeżeli jedyną zasługą Stonesów jest to, że mają "fajne bluesowe korzenie" to chyba nie za wiele ;).
Jak na zespół rockowy to dużo. Dzięki bluesowym korzeniom można powiedzieć, że do 66 roku grali muzykę ambitniejszą niż ich sławni konkurenci, bo blues był jednak czymś ambitniejszym z natury, niż te wszystkie rock'n'rolle i "She loves you, yeah, yeah, yeah" itd. Po 66 oczywiście to się odwróciło.
4.Udawane, nieudawane? No ja cię przepraszam ale to jednak jest argument z półki "z dupy". Za chwilę historia zatoczy koło prosto z Norwegii i będzie True British Progressive Rock ;)
True, nie true, nie ma znaczenia. Rock symfoniczny to nie tylko brzmienie symfoniczne ale również odpowiednio skomplikowane struktury, próba naśladowania muzyki programowej itp. Marillion od MCh wzwyż, dziedziczy te po "symfonikach" zadęcie, ale struktury są już mocno uproszczone w stosunku do klasyków.
5. Ile płyt, ile dobrych płyt. Marillion też nagrał ich kilkanaście. Problem w tym, kto ma o tym decydować.
To czy płyty są dobre, to kwestia gustu. Nie nakłaniam nikogo, by wyrzucił swoje ulubione płyty do kosza. Jednak taki King Crimson jest doskonałym przykładem, ze można nagrywać wiele płyt, przez długi okres czasu nie spuszczając z tonu, nie idąc pod publikę, ani za obowiązującą modą. Nie kłaniając się w pas soft-rockom i innym nurtom mainstreamowego rocka. Przykro mi, ale ja, słysząc jakąś współczesną rockową balladę graną przez jakiś tam młodych brytyjskich szarpidrutów mówiących o sobie dumnie, ze grają "rocka gitarowego", i to co gra obecnie Marillion nie wyczuwam różnicy gatunkowej. Gdy zestawię tych szarpidrutów z Crimsonami, Yesami itd. to a owszem. I po prostu się dziwię, skąd ta popularność wśród prog-fanów.