Temat: Marillion
Jako fan Marillion byłem na koncercie w Krakowie, żałując poprzedniego promującego "Marbles", który sobie odpuściłem - no i tym razem zamiast hali "Wisły" klub "Studion" - to już o czymś świadczy...
Niestety muszę się zgodzić z przedmówcami, ten zespół lata świetności ma niestety za sobą, za bardzo grają dyskotekę po prostu i to było boleśnie odczuwalne na tym koncercie.
Zabrakło więcej fragmentów z "Brave", czy chociażby coś "klasycznego" lub bardziej rozbudowanego (kto pamięta "White Russian" brawurowo zagrany i zaśpiewany na koncercie w hali "Korony" ładnych już parę lat temu? I to nie był M. z Fish-em, żeby ktoś nie myślał!). Nawet "Easter" na bis nie uratował sytuacji. To jest teraz zespół miotający się pomiędzy popem (dosyć udana płyta "This Strange Engine") a czymś, co zawsze ten zespół wyróżniało - np. "Marbles". Niestety, fanów takich jak ja czekających na ten "pazur", ten "czad" czekało rozczarowanie w postaci papki, której tytułów już nawet nie znam, a która rozmyła koncert zupełnie.
A do czego to prowadzi? Taka anegdotka na koniec:
Stoimy przed wejsciem do klubu, gdzie oprócz kolejki (niezbyt zresztą długiej) kręcą się różni kolesie, jak to na miasteczku studenckim bywa. Podsłuchana wymiama zdań:
- Ty, zobacz jakiś koncert jest!
- Taa... Marillion. Co to jest? Nigdy nie słyszałem!
- Ja też nie...
Nic dodać, nic ująć.
Pozdrawiam wszystkich fanów klasycznego Marillion!
Numer jeden, absolutny i niepodważalny: Fugazi :)