Temat: Appoggio
To zaczynam moją odpowiedź i od razu dzięki za szczerość i postaram się nie pozostać dłużny! Gratuluję, że "pochodzisz" od tak znamienitych Nauczycieli i wierzę, że starali Ci się przekazać wszystko co tylko mogli. Mam nadzieję, że w swoim śpiewaniu rozwiniesz się tak jak Oni! Co do naturszczyków w pełni się zgadzam, że po prostu, tylko na tym "wózku" to daleko się nie pojedzie, bez właściwej techniki wokalnej pozwalającej śpiewać aż do starości, czego przykład dałeś w postaci Pana Kazimierza Myrlaka.
Nie wątpię ,że aby się nauczyć śpiewać to trzeba wykonać wiele czynności, które przyrównujesz do jazdy samochodem. Piszesz o zmianie biegów itp. Co do zmiany biegów, to przypomina mi sie wypowiedź Pavarotiego, który przyrównał do zmiany biegów przechodzenie z jednego rejestru na drugi. Oczywiście On to robil wspaniale i nie było słychać tych przeskoków z jednego biegu na drugi i wydawało się jakby śpiewał jednym rejestrem, co jest domeną wielu wspaniałych śpiewaków/spiewaczek i dowodem na świetne opanowanie belcanta.
Ciekawe co tak najbardziej wywołało w Tobie takie oburzenie, że aż nazwałeś moich nauczycieli szamanami? Może to "trzecie oko"? A może to, że kilka razy użyłem słowa "odczucie"? Pytasz jak można kogoś uczyć posługując się odczuciami? Uważam, że jak najbardziej każdy nauzcyciel ma prawo dzielić się swoimi odczuciami, przy jednoczesnym oczywiście poszanowaniu - jak zauważyłeś - osobistych i czasem bardzo oryginalnych, a może nawet niepowtarzalnych "odczuć" ucznia. Bo nie uwierzę, że ucząc się śpiewu nic nie odczuwałeś i nie odczuwasz, musiałbyś nie mieć czucia w sobie ,a tak chyba nie jest? Czy nie "czułeś" nigdy np. jak poszerzają Ci się żebra przy śpiewie? Nie czułeś nigdy przepływającego przez Twoje otwarte gardło oddechu, prądu powietrza? Czy nie odczuwałeś wtedy swobody i "otwarcia"? A czy posiadanie luźnej, wolnej krtani ,o której piszesz nie wiąże się z jakimiś odczuciami? Bo w jaki sposób wytłumaczyłbyś komuś, że ma mieć luźną krtań? Czy nigdy nie odczuwałeś rezonansu gdziekolwiek? Widzisz, moja Nauczycielka dzieli się swoją wiedzą i tym, jak Ona rozumie dane zagadnienie ale nie narzuca mi swoich "odczuć" mówiąc: "jak będziesz inaczej czuł, to będziesz złym śpiewakiem". Podczas śpiewu staram sie zwracać uwagę na to ,co się dzieje we mnie samym i co czuję ,gdy dane dźwięki wykonuję dobrze, tj. gdy wrażenie słuchowe odbiorcy jest dobre? Z pewnością Twoja oburzenie na nauczycieli, którzy wmawiają uczniom, że muszą "czuć" coś tylko w taki a nie inny sposób jest słuszne i zgadzam się z tym! Ale myślę ,że pewne odczucia wśród śpiewaków są wspólne i powtarzalne, bo w końcu pochodzimy z tego samego gatunku "człowiek" i nasza psychika, a wraz z nią nasze odczucia naprawdę często są bardzo podobne, nie sądzisz? "Szamani" to - wedle naszych europejskich, "cywilizowanych" doświadczen - jacyś niedouczeni ludzie z buszu, którzy posługują się jakimiś magicznymi sztuczkami i zaklęciami, o co naprawdę nie posądzam swoich nauczycieli! Zresztą dwoje z nich ma/miało bardzo duże sukcesy pedagogiczne na skalę ogólnopolską i europejską. Gdyby byli - jak mówisz - "szamanami" to skąd byłyby ich sukcesy docenione przez innych fachowców? Poza tym być może wkurza Cię to, że nauczyciele często posługują się "grą wyobraźni" ,czyli różnymi brzmiącymi bardzo abstrakcyjnie sformułowaniami? Ale czy to coś złego o ile jest formą przełożenia tego, co można też opisać skompikowanym słownictwem z zakresu anatomii, czy też psychologii śpiewu itp? Niektóre takie "podpowiedzi" rzeczywiście bardzo mącą w głowie, o czym faktycznie nie raz się przekonałem na własnej skórze, ale część z nich była bardzo precyzyjnym przełożeniem na język wyobraźni tego, co naprawdę się w nas dzieje podczas prawidłowego śpiewu! Także nieopatrznie w swoich szczerych i odwaznych stwierdzeniach możesz kogoś urazić tj. jakiegoś nauczyciela, który tymi metodami się posługuje, jak też ucznia - czyli i mnie - który u niego sie uczy. Czy Twój Nauczyciel wszystko tłumaczył Ci w sposób fizjologiczny, medyczny, anatomiczny i fizyczny / chodzi o fizykę, a nie o fizyczność/ ? Przecież - powtórzę się - mówienie o luźnej krtani, to też forma posługiwania się językiem wyobrażeniowym i odczuciowym! Powiedz kilku osobom, że mają mieć podczas śpiewu luźną krtań i zobaczymy, czy wszyscy Cię zrozumieją tak jak byś tego chciał?
Cofnięta dykcja, co według mnie znaczy? Dokładnie to o czym mówisz! Jak mówisz "niemrawo" , "niedbale","do siebie", a nie przed siebie ,to cofasz dykcję.
Uniesione podniebienie... Jasne, że fizycznie rzecz biorąc nie da się go podnieść, bo akurat podniebienie twarde ma sztywną konstrukcję, a co do podniebienia miękkiego, to nie mamy jego bezpośredniego "czucia". Ale chodzi o to poczucie swobody i przestrzenności w gardle. I podobnie przecież jest gdy ma się luźną krtań, też czuć tę przestrzenność i swobodę przechodzenia powietrza przez gardło, czy nie? Bo jak to inaczej opiszesz żeby było zrozumiałe dla ludzi nie znających się na medycynie ,anatomii, czy fizyce? Akurat tak się mówi wśród pedagogów "podnieś podniebienie" ale być może mogliby wysławiać się w sposób precyzyjniejszy mówiąc po prostu tak jak Ty mówisz, nie posługując się wyobrażeniami ale językiem możliwie jak najprecyzyjniejszym, co jest dużą zaletą i oby więcej było takich ludzi jak Ty!
Piszesz, że im bardziej wyszkolony śpiewak i im wyżej śpiewa to tym bardziej - pozornie - jego usta idą w przód i śpiewa ciemniej... Widzisz, że to też gra wyobraźni - szczęka wysuwa się do przodu... Gdyby tak było fizycznie to śpiewacy przypominaliby jakichś neandertalczyków. Był taki jeden nauczyciel, który mi proponował żebym wysuwał swoją dolną szczękę do przodu podczas śpiewu ale to było bez sensu i właśnie to mnie usztywniało! Mówienie żeby usta szły do przodu, to moim zdaniem mówienie o tym, żeby dźwięk nie uciekał "do środka" stając się tubalnym i niezrozumiałym, bełkotliwym, gdzie nie wiadomo co i w jakim języku śpiewak śpiewa! A mówienie o ciemnej barwie to inne określenie dla pojęcia "krycie", śpiewanie "okrągłym, elipsowatym" układem ust. Ale faktycznie czasem tymi różnymi "podpowiedziami" i dziwacznymi sformułowaniami, to robi się uczniowi taką wodę z mózgu, że jak przychodzi mu śpiewać to się strasznie usztywnia, traci poczucie luzu - również w krtani - i zaczyna śpiewac tak jak mówisz, czyli jakby go zarzynali, czyli rzeczywiście, jednym słowem MASAKRA!!!
Niska pozycja przepony... Czy to jakaś bzura, czy nie tak się dzieje podczas dobrego oddechu? A mówią tak po prostu żeby zmobilizować ucznia do oddychania uruchamiając w sposob elastyczny i luźny jego mięśnie brzucha, podbrzusza, okołożebrowe itd. "Obijanie warg" ,czy to też jakaś bzdura? A jak mówią Włosi? Czy nie "blisko", a przeciez nie chodzi mi o to żeby na siłę obijać sobie wargi, ale o to aby cały aparat artykulacyjny nie był "leniwy' ale aktywny!
A co ostatniego zdania, to przesadziłeś w swoich ocenach, bo nie wiedząc dokładnie co miałem na myśli pisząc o czymś; nie wiedząc czy przypadkiem może czegoś nie pokręciłem ,przeinaczając to co mówią moi nauczyciele albo też po prostu nie znając dokładnie czego oni mnie i innych nauczają i jak wygląda dana lekcja śpiewu i nie znając ich z imienia i nazwiska od razu wyskakujesz z radami żebym lepiej zmienił nauczyciela, bo ta nauka nie ma sensu! Byłeś szczery i podzieliłeś się swoimi odczuciami z tego, co u mnie wyczytałeś i dzięki Ci za to! Ale akurat zdanie - co do kontynuowania mojej edukacji - mam tu zdecydowanie inne od Ciebie ale jak tak czytam Twój list, to nawet w większości się z Tobą zgadzam, tyle że Ty posługujesz się innym językiem a ja innym. Może więc Twoja masakryczna ocena szamanów u których Twoich zdaniem się uczę wynika z pewnych nieporozumień językowych na naszych łączach? Proszę Cie więc o trochę powściągliwości co do wysuwania takich nazbyt śmiałych ocen, które mogą być niesprawiedliwe wobec Nich? Choć dodam, że mając już kontakt z chyba pięcioma nauczycielami - z niektórymi przelotnie - wykazałeś ich rzeczywiste wady, jednocześnie słusznie zachęcając mnie do rozwagi w wyborze nauczyciela. Ale akurat co do Tego Nauczyciela, u którego teraz się uczę, to nie mam obaw. Po raz pierwszy otworzyłem się w pełnej skali tenora, odczuwając - poslugując się Twoim językiem - luz krtani i wielką swobodę oraz radość śpiewania, czego wcześniej aż w takim stopniu nie doświadczyłem, także jestem spokojny i czasu ,czy tez pieniędzy nie marnuje, mimo że robię to w ramach hobby, a nie zawodu. W kazdym bądź razie dzięki za szczerość, bo przynajmniej miałem o co "zahaczyć" w tym liście. Twoje rady przyjmuję z dużym zadowoleniem i zgadzają się one z tym, co już zacząłem wokalnie doświadczać. To tyle! Na razie!