Temat: Plyty niedostępne w Polsce.
Dariusz Borajkiewicz:
Dokładnie tego o czym Pan napisał tyczy się przedostatni wers mojej wypowiedzi.
Poprostu nie chciałem tego mówić głośno :)
Ja bardzo lubię się narażać, zwłaszcza tym z samej góry. I bardzo NIE LUBIĘ mydlenia oczu i "sprzedawania kitu". A tym właśnie trudnią się reprezentanci wielkich i tych mniejszych koncernów płytowych. Np. zwykłym kitem jest wypowiedź przedstawicielki pewnej sporej austriackiej wytwórni płytowej, która upierała się, że jej firma NIGDY nie wydała płyty, którą miałem w ręku, Dopiero po kolejnej uwadze z mojej strony, że ja i płytę i numer katalogowy W RĘKU i mogę pokazać jako dowód, odpowiedziała, że ta płyta nie była przeznaczona do sprzedaży w Polsce, DLATEGO jej VOL 2 nie będzie mi sprzedane!!! Tak więc mam VOL 1, kupione w Berlinie a po VOL 2 muszę tamże się udać, bo producent mnie, jako Polakowi, tej płyty NIE CHCE sprzedać. Wystarczy?
Aspekt o którym wspomniałem też ma znaczenie,może bardziej przy rzeczach niszowych, bo tych zazwyczaj słuchają ludzie którzy swój rozum mają i byle "ćwok" z kolorowych pisemek głupot im do głowy nie nawkłada.
Czy niszową można nazwać muzykę, z którąś płyty zajmują w USA od wielu lat pierwsze miejsce pod względem sprzedaży? Dlaczego żadne media o tym nie informują? Dlaczego ŻĄDNE media nie chcą opublikować tej informacji, a mógłbym ją dla nich przygotować, skoro same nie potrafią szperać po statystykach. A może - nie chcą, żeby się to wydało? Żeby wyszła na jaw niekompetencja ich "dziennikarzy"? A może - boją się, że stracą dobrych reklamodawcó, ujawniając prawdę?
Wobec tego wszystkiego rodzi sie pytanie, czy jest sens na siłę pakować ludziom do głowy inną muzykę, ludziom którzy akceptują byle co, czy będą w stanie odróżnić tak naprawdę dobra jakość od chłamu?
Nic na siłę. Gdybym dziś miał dostęp do ogólnopolskiego radia i nie miał w studio "cenzora" za szybą, który może przerwać audycję pod pretekstem "usterek technicznych" to gwarantuję, że po 2 tygodniach inteligentnej kampanii, bez fajerwerków i odwoływania się do skandali, a jedynie przez prezentowanie tej muzyki i mówienie o niej, ludzie wykupiliby do ostatniej sztuki to, co do tej pory zalegało półki. Taka jest potęga mediów. Za to inne buble muzyczne, które dziś sprzedaje się na granicy progu opłacalności dystrybucji (10 tys płyt to klęska, a nie sukces), mogły zostać w magazynach niesprzedane. I to jest główny powód tego, że na rynek NIE WPUSZCZA SIĘ innej muzyki,. Mówiąc wprost: ktoś, przez dopuszczenie do promocji muzyki dyletantów, sam sobie strzelił w kolano.
Nie wymieniam z nazwy żadnego gatunku, bo to, co napisałem dotyczy prawie każdego, niesdostępnego lub bardzo trudno dostępnego w Polsce.
Jeszcze słowo do tych, co chwalą Allegro jako źródło płyt. Czy nigdy nie sprzedano wam płyty pirackiej albo samego pudełka bez płyty w środku?