konto usunięte

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

była tu poruszana kwestia zaiksu, pojawił się ciekawy artykuł:
http://wyborcza.pl/1,75475,5232043,ZAIKS_to_jest_bankr...
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Piotr Likus:
Przepraszam, ale tak trochę p.. jak potłuczeni.
Nie ma żadnych złych koncernów. Jest czysty biznes.

Który jak każdy biznes dąży do maksymalizacji zysków. A w sytuacji braku konkurencji (bo producent będący właścicielem praw autorskich ma zagwarantowany monopol na wydanie danej płyty) nic go nie powstrzymuje przed żyłowaniem z klientów ile się tylko da. W końcu biznes nie jest instytucją charytatywną i skoro może wziąć więcej, to dlaczego ma wziąc mniej?
I co się dzieje? Ceny płyt już dawno przekroczyły granice wysokości akceptowalnej dla większosci klientów, więc klienci zaczynają rezygnowac z zakupu. A że - w przeciwieństwie do wspominanych przez Ciebie ciastek czy innych towarów materialnych - mogą to samo pozyskac za darmo nikomu nie szkodząc (tak! nikomu nie szkodząc, bo i tak by nie kupili, więc producent tak czy tak nie miałby zysku!), więc to robią.
I tu zaczyna się dziwna sprawa, bo firmy płytowe zamiast zareagować myśleniem ekonomicznym - tzn. skoro jest za drogo i się nie sprzedaje, to trzeba obniżyć ceny - reagują myśleniem ideologicznym, obwiniając o wszystko "złych piratów". Trzeba pamiętać, że cenę produktu na rynku wyznacza tak naprawdę nie to, ile kosztowało jego wyprodukowanie (pomijając fakt, że koszty wyprodukowania płyty - tzn. honoraria artystów, itp. - stanowią kilkanaście % jej ceny, reszta to głownie koszty reklamy i gigantyczna marża producenta), a to, ile klient jest w stanie za ten produkt zapłacić. Klient ma zawsze rację, o czym show-biznes zdaje się zapominać. Firmy działające w show-biznesie chciałyby mieć warunki działalności szczególnie uprzywilejowane w stosunku do tego, co obowiązuje w innym, "zwykłym" biznesie. Prawo do dowolnego ustalania cen, prawo do dowolnego ograniczania tego, co klient może robić z zakupionym produktem (np. DRM), kompletny brak odpowiedzialności producenta za jakość produktu i wykluczenie jakichkolwiek reklamacji (jeżeli zachęcony reklamą pójdę do kina na film, który okaże się kompletnym szajsem i wyjdę z niego po 15 minutach, to nikt mi nie zwróci pieniędzy za bilet) itd.
Nic dziwnego że ludziom się to nie podoba i organizują alternatywny obieg dóbr kultury, w którym nie są w ten sposób ograniczani.
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Bartłomiej Marczak:
była tu poruszana kwestia zaiksu, pojawił się ciekawy artykuł:
http://wyborcza.pl/1,75475,5232043,ZAIKS_to_jest_bankr...

I dobrze. Niech zapłacą ten zaległy podatek i niech zbankrutują.
Abstrahując od takich czy innych poglądów na same prawa autorskie, kopiowanie itp., jeżeli chodzi o ZAiKS wielokrotnie pisano o tym, że jest to organizacja nieprzejrzysta finansowo (nikt dokłądnie nie zna ich rozliczeń i na co konkretnie przeznaczają zebrane przez siebie pieniądze), działająca czasami metodami wręcz bandyckimi, naginająca interpretację prawa na własną korzyść, bywa że "reprezentująca" artystów wbrew ich woli (przypadek Brathanków).
Śmiem twierdzić że smrodu finansowego jest tam tyle co w PZPN-ie, i naprawdę najlepiej byłoby gdyby ta organizacja raz a dobrze przestała istnieć.

Ala Capone tez Amerykanie dorwali właśnie za podatki... ;)Jarosław Rafa edytował(a) ten post dnia 27.05.08 o godzinie 19:53

konto usunięte

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Jarosław Rafa:
Piotr Likus:
Przepraszam, ale tak trochę p.. jak potłuczeni.
Nie ma żadnych złych koncernów. Jest czysty biznes.

Który jak każdy biznes dąży do maksymalizacji zysków. A w sytuacji braku konkurencji (bo producent będący właścicielem praw autorskich ma zagwarantowany monopol na wydanie danej płyty) nic go nie powstrzymuje przed żyłowaniem z klientów ile się tylko da.

Nie wiem o jakich artystach myślisz, czy też o jakim ich etapie kariery, ale myślę, że jeśli nawet są tacy szczęściarze, którzy podpisują umowy na 10 i więcej lat, to raczej są z tego zadowoleni...
I co się dzieje? Ceny płyt już dawno przekroczyły granice wysokości akceptowalnej dla większości klientów, więc klienci zaczynają rezygnowac z zakupu.

Aktualnie na rynku jest tendencja wręcz przeciwna. Zapraszam do "dobrych sklepów muzycznych"...
Trzeba
pamiętać, że cenę produktu na rynku wyznacza tak naprawdę nie to, ile kosztowało jego wyprodukowanie (pomijając fakt, że koszty wyprodukowania płyty - tzn. honoraria artystów, itp. - stanowią kilkanaście % jej ceny, reszta to głownie koszty reklamy i gigantyczna marża producenta), a to, ile klient jest w stanie za ten produkt zapłacić.

Jak mnie nie stać na bilet do Sopotu to nie wsiadam na gapę do pociągu... (tłumacząc, że PKP jest monopolistą i zdziercą).
Po prostu jadę autobusem, albo samochodem.

Tłumaczenie "bo oni są źli i zachłanni, więc im trzeba dokopać" jest dziecinne. Równie dobrze można się zebrać pod jakimś sklepem i w ramach protestu na oczach przechodniów pomalować się sprayem w paski.
Nic dziwnego że ludziom się to nie podoba i organizują alternatywny obieg dóbr kultury, w którym nie są w ten sposób ograniczani.

Nie byłoby nic złego w tym, gdyby ten alternatywny obieg kultury zajmował się tylko alternatywną kulturą (np. nagraniami skaczącego psa z YouTube, albo audycjami radiowymi tworzonymi z myślą o znajomych). Jest mnóstwo artystów, którzy chętnie publikują swoje utwory za darmo w Internecie. Dlaczego jednak zwykły "pirat" ma to w poważaniu? Dlaczego sięga po jakieś "cegły" typu Bryan Adams czy "Opowieści z Narnii - soundtrack"? Bo o "Focusie" (czy też innym mniej znanym artyście) nie porozmawia sobie ze znajomymi, nie wymieni "płytki" na coś innego, nie będzie potrafił nawet powiedzieć co to jest...

W Polsce prawo jest takie, że nie możesz dowolnie publikować utworów, które nie są stworzone przez Ciebie.
Jeśli kiedyś wróci komunizm i wszystko będzie "nasze" to być może wtedy wróci też pojęcie i poczucie dobra wspólnego i nikt nie będzie miał do nikogo pretensji, że nie zarobił za swoją piosenkę.Piotr Likus edytował(a) ten post dnia 28.05.08 o godzinie 00:16
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Piotr Likus:
Który jak każdy biznes dąży do maksymalizacji zysków. A w sytuacji braku konkurencji (bo producent będący właścicielem praw autorskich ma zagwarantowany monopol na wydanie danej płyty) nic go nie powstrzymuje przed żyłowaniem z klientów ile się tylko da.

Nie wiem o jakich artystach myślisz, czy też o jakim ich etapie kariery, ale myślę, że jeśli nawet są tacy szczęściarze, którzy podpisują umowy na 10 i więcej lat, to raczej są z tego zadowoleni...

Czy ja tu gdzieś pisałem o artystach?
Pisałem o producentach.
Wytwórni płytowej wszystko jedno, może artysta nawet tylko jedną płyte wydać, byleby wytwórnia miała zapewniony dopływ coraz to nowych artystów... Przecież to nie zysk artysty jest istotny, tylko zysk wytwórni...
Trzeba
pamiętać, że cenę produktu na rynku wyznacza tak naprawdę nie to, ile kosztowało jego wyprodukowanie (pomijając fakt,
[...]
koszty reklamy i gigantyczna marża producenta), a to, ile klient jest w stanie za ten produkt zapłacić.

Jak mnie nie stać na bilet do Sopotu to nie wsiadam na gapę do pociągu... (tłumacząc, że PKP jest monopolistą i zdziercą).
Po prostu jadę autobusem, albo samochodem.

1) W przypadku pojedynczego klienta mozesz stosowac taką argumentację. Jeżeli znacząca częśc potencjalnych klientów twierdzi, że produkt jest za drogi, to on jest za drogi. Nie ma dyskusji.
2) Porównywanie sprzedaży informacji (bo muzyka jest niczym innym, jak pewną postacią informacji) do sprzedaży dóbr materialnych albo usług jest nieuzasadnione, a dlaczego, to poczytaj sobie troche podstawowej literatury na ten temat, jak chociażby "Wolną kulturę" Lessiga czy teksty Stallmana. Jak to już pisałem w poprzednim poście, co raczyłes zignorowac jako zapewne zbyt mocno odstające od Twoich poglądów, firmy działające w show-biznesie usiłują wmówic odbiorcom, że rzekomo obowiązują tu własnie takie same zasady jak przy sprzedaży jakichkolwiek innych produktów czy usług, ale z drugiej strony same nie chcą na tych zasadach grać - wymagają tylko jednostronnego dostosowania sie do tych zasad od klientów.
Tłumaczenie "bo oni są źli i zachłanni, więc im trzeba dokopać" jest dziecinne. Równie dobrze można się zebrać pod jakimś sklepem i w ramach protestu na oczach przechodniów pomalować się sprayem w paski.

Wiesz co, dziecinny to jest taki sposób dyskutowania.
Ja pisałem o czym innym - o mechanizmach, które powodują że show-biznes zachowuje się tak, jak sie zachowuje, i dlaczego moim zdaniem trzeba się temu sprzeciwiać, a ty najwyraźniej nie przeczytawszy dokładnie mojego postu wkładasz mi w usta cos, czego nie powiedziałem, i do tych swoich wyobrażeń sie odnosisz. W ten sposób przynajmniej ja dyskutowac nie zamierzam. Jeżeli chcesz dyskutować to odnoś sie do tego, co napisałem, a nie do tego co Tobie się wydaje że napisałem.
zwykły "pirat" ma to w poważaniu? Dlaczego sięga po jakieś "cegły" typu Bryan Adams czy "Opowieści z Narnii - soundtrack"?

Zdefiniuj pojęcie "zwykły pirat".
Wielu "piratów", których ja znam, tego typu rzeczy ma w "głebokim poważaniu". Mnie osobiście w ogóle nie obchodzi los "artystów", którzy tworzą takie "dzieła", i wytwórni, które to wydają. Mogą sobie nawet nie mieć za co żyć, jeżeli prawdą jest - w co nie wierzę i uważam to za propagande przemysłu płytowego - że tracą na piractwie. Ale jeżeli faktycznie tracą, to znaczy że rynek ich negatywnie zweryfikował - ludzie stwierdzili, że ich twórczość nie jest warta tego, aby za nią zapłacić. Uważam i jestem o tym przekonany, że rzeczy wartościowe zawsze się obronią i zawsze będą ludzie, którzy bedą chcieli je kupić - własnie kupić, a nie ściągnąć za darmo z netu. I ci się utrzymają. Reszta niech spada na drzewo.
A z drugiej strony tylko takie "cegły", jak to nazwałeś, mozna normalnie kupić. Wielu wartościowych i mało popularnych rzeczy kupić w prosty sposób sie nie da, i wtedy pozostaje tylko sieć...
W Polsce prawo jest takie, że nie możesz dowolnie publikować utworów, które nie są stworzone przez Ciebie.
Jeśli kiedyś wróci komunizm i wszystko będzie "nasze" to być może wtedy wróci też pojęcie i poczucie dobra wspólnego i nikt nie będzie miał do nikogo pretensji, że nie zarobił za swoją piosenkę.

To że cos jest zapisane w prawie, nie znaczy automatycznie, że to coś jest słuszne.
Wiele osób podaje w wątpliwość sensownośc prawa autorskiego w jego obecnym kształcie. A ściąganie muzyki z sieci można w tym kontekscie traktowac jako akt obywatelskiego nieposłuszeństwa :)
A z demagogicznymi odniesieniami do komunizmu to sobie daj spokój, bo juz mnie to nudzi jak wiele osób nie rozumiejących dokładnie, na czym polega problem z obecnym prawem autorskim, tylko poddających się korporacyjnej propagandzie, ględzi w tym kontekście na temat komunizmu. Prawie tak samo czesto, jak w kontekście Linuksa - na wielu stronach też możesz spotkac wypowiedzi zawziętych wrogów WO w stylu "Linux to komunizm".
Ja na demagogiczne hasła jestem niewrażliwy i ze mną przy uzyciu takich haseł się dyskutowac nie da. Tylko konkrety.

konto usunięte

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

W jednym muszę się zgodzić. Dyskusja w tym kształcie, mówienie, że pewnym artystom się nie należy i prawo jest złe to nic innego jak ględzenie. Bo trudno jest dyskutować z prawami rynku. A jeśli ktoś chce je naprawiać, to zachacza to o ideologię i w takim razie kończy się rozsądek w dyskusji...
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

W moim odczuciu to dyskutować z prawami rynku usiłują właśnie wytwórnie płytowe i to one mają ideologiczny punkt widzenia. Nikt nie twierdzi, że pewnym artystom "się nie należy", tylko po prostu że nie co innego jak rynek (tak, te tysiące ludzi ściągających muzykę za darmo to też jest pewnego rodzaju rynek, tylko troche inny od realiów dziewiętnastowiecznego kapitalizmu! Trzeba dopiero na to znaleźć aparat badawczy i pojęciowy!) zdecydował, że nie warto im płacić...
Michał Kosakowski

Michał Kosakowski I am what I am.
Someone has to be.

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Jaroslaw -> podzielam twoje opinie. Jesli plyty kosztowalyby 5 zlotych to piractwo by nie istnialo.
Sluchanie muzyki z pirackich mp3ojek staje wiaze sie rowniez z wygoda uzytkowania - platne formaty muzyki maja czesto dziwne ograniczenia (kopiowanie itp) - trzeba poza tym wklepywac cala mase kodow dostepowych tranzakcji - nierzadko trzeba miec zalozony account na danym serwisie. Legalne portale nie oferuja rowniez wystarczajacych motzliwosci odsluchowych: najczesciej sa to jedynie wybrane kawalki - lub nawet ich fragmenty. Zatem zakladamy account, laczymy sie z bankiem, przesylamy kase, sciagamy album, a potem sie okazuje, ze byla to zupelnie chybiona decyzja. Mam mozliwosc zwrotu w ciagu 7 dni?:/ Portale oferujace legalna muzyke nie zawsze zwracaja tez uwage na jakosc nagran - (gdzie w necie mozna kupic pliki muzyczne w bezstratnej kompresji, np FLAC?). Przewaga nielegalnych utworow nad legalnymi robi sie oczywista. Przewaga nad kupionymi CD wiaze sie z wieksza wygoda obslugi formatu elektronicznego: nie trzeba co godzine wstawac z fotela by zmienic plyte itp itd. Muzyka piracka jest wiec po prostu milsza dla uzytkownika - bardziej elastycznie dopasowuje sie do jego potrzeb i oczekiwan.
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Michał Kosakowski:
Jaroslaw -> podzielam twoje opinie. Jesli plyty kosztowalyby 5 zlotych to piractwo by nie istnialo.

I tak, i nie. Oprocz niskiej ceny drugi warunek tego, aby nie bylo piractwa, to dostepnosc wszelkich utworow jakich dusza zapragnie :)
Bo czesto sciaga sie z sieci pewne rzeczy glownie dlatego, ze bardzo ciezko je kupic, o ile jest to w ogole mozliwe...
Piotr P.

Piotr P. pilot wycieczek /
rezydent

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Piractwo to moim zdaniem problem głównie zespołów, które grają pod publikę i nie mają wiernych fanów. Większość zespołów wzbudzających silne emocje, do których można zaliczyć oczywiście gro zespołów metalowych, problem ten dotyka w mniejszym stopniu. Ich fani są na tyle wierni, że chcą kupić oryginał.

konto usunięte

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Marcin Kubicki:
Wojciech Dworakowski:
Durzy problem to dystrybucja. Ja znam tylko itunes stores, nie wiem gdzie jeszcze można kupić płytę w formacie mp3.

amazon.com

Niestety, sprzedaż muzyki poprzez iTunes oraz Amazon nie jest dostępna na terenie Polski. Sam mam konto na eMusic, tyle, że tam obowiązuje subskrypcja.
Violetta Brajer

Violetta Brajer fizyk, menadżer
hotelarstwa,
specjalista ds
organizacji t...

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Rafal W.:
Marcin Kubicki:

W szkolach businessu ucza sie
roznych regol... ale #1 jest - word of mouth! To znaczy - jezeli komus sie spodoba, on czy ona NAPEWNO pokaze to komus innemu i lancuszek bedzie sie ciagnal nic nie pobije takiej reklamy.


W mniej wyszukany sposob mozna to ujac " jedna pani drugiej pani...".jezeli ktos to pojmuje to wlasciwie zadne szkolenie marketingowe prawie nie jest mu potrzebne.

I obojetnie o czym mowimy...o promocji nowego albumu wykonawcy czy sprzedazy czeresni na bazarze.

pozdrawiam
>
Piotr Czekalski

Piotr Czekalski programista komp.

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

moim zdaniem nie ulega watpliwosci, ze piractwo jest kradzieza, a pirat to przestepca. ktos wam tutaj probuje zrobic wode z mozgu podpierajac sie tzw niezaleznym alternatywnym ekspertem. żenada.

najbardziej podobal mi sie termin: "alternatywny obieg dobr kultury" :-))

jak juz isc to na calosc. ja bym proponowal alternatywny obieg dobr materialnych. chyc do sklepu i brac co sie da, zanim zlapia ...

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Troszeczkę się nie zgodzę, chociaż prawdę również w tym widzę, ale mamy prawo do czegoś ambitniejszego i zdrowszego niż ogólnie nam serwowana "papka". Cóż, jezeli chodzi o tzw. moralność piractwa to też jest dość wątpliwa sprawa i można długo dyskutowac. Jak wiele rzeczy wokół nas sa pod pancerzem prawdy i sprawiedliwości zakłamane. A mamy zarówno Windows jak i Ubuntu... czyli jednak można...

Może trochę zbyt dygersyjnie, ale kawa jeszcze nie działa... ;-)
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Piotr Czekalski:
moim zdaniem nie ulega watpliwosci, ze piractwo jest kradzieza, a pirat to przestepca.

A mozesz zdefiniowac "pirata"?
Bo jezeli przez "pirata" bedziemy rozumiec czlowieka, ktory robi nielegalne kopie i/lub je sprzedaje dla zarobku to jak najbardziej sie zgadzam.

Natomiast czlowieka, ktory przekazuje np. muzyke czy film swoim dalszym czy blizszym znajomym (co sie robilo od lat, chociazby wymieniajac sie nagraniami na kasetach magnetofonowych albo pozyczajac sobie plyty "do przegrania"), albo wrecz nieznajomym (co umozliwil nam dopiero Internet) bez checi zysku, z czystej intencji podzielenia sie czyms, co mu sie podoba, nie mozna moim zdaniem nazywac "piratem".

I ktos (nawet pokaze konkretnie kto: przemysl rozrywkowy) probuje nam zrobic wode z mozgu okreslajac obydwa te rodzaje aktywnosci wspolna nazwa "piractwo".
najbardziej podobal mi sie termin: "alternatywny obieg dobr kultury" :-))

jak juz isc to na calosc. ja bym proponowal alternatywny obieg dobr materialnych. chyc do sklepu i brac co sie da, zanim zlapia ...

Kolejny ktory nie rozumie roznicy miedzy kradzieza dobr materialnych a skopiowaniem informacji?
Kradnac rzecz materialna powodujesz, ze jej wlasciciel PRZESTAJE JA MIEC. ZABIERASZ MU JA.
"Kradnac" czyli kopiujac muzyke nie powodujesz, ze przestaje ja miec ani osoba od ktorej kopiujesz, ani wytwornia ktora te muzyke wydala. NIKOMU NIC NIE ZABIERASZ. Jedynie HIPOTETYCZNIE zmniejszasz zyski tej wytworni. Hipotetycznie, bo jest to oparte na zalozeniu, ze gdybys nie skopiowal, to bys kupil, ktore to zalozenie nie wytrzymuje weryfikacji eksperymentalnej. Mnostwo osob sciaga z sieci muzyke/filmy tylko dlatego, ze moga to miec za darmo. Czesto nawet potem nie maja czasu tego ogladac/sluchac i kasuja, tyle tego sciagaja ;). Gdyby nie sciagali za darmo, to na pewno by tego nie kupili. W ogole by tego nie sluchali ani nie ogladali, bo ich to tak naprawde nie interesuje na tyle, zeby za to zaplacic.
A jezeli kogos interesuje na tyle to i tak zaplaci, nawet posiadajac "piracka" kopie.

Poza tym najwazniejsze w calej Twojej wypowiedzi jest stwierdzenie: TWOIM ZDANIEM nie ulega wątpliwości, że piractwo... itd. No właśnie: TWOIM ZDANIEM. Przyjmij łaskawie do wiadomości, że jest to kwestia kontrowersyjna i istnieją w tej sprawie RÓŻNE ZDANIA.

konto usunięte

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Ufff, przebrnęłam przez całośc - ogromnie dziękuję Wam za taką dawkę sensownych informacji co do faktycznego znaczenia pewnych terminów :):)

zastanawia mnie, ze przy prezentowanych przez dyskutantów zasadniczo dwu odmiennych punktach widzenia kwestii możliwości korzystania z informacji jedna ze stron ma poglądy spójne i konsekwentne, druga natomiast - ta blizsza poglądom wytwórni muzycznych, filmowych i programistycznych - nie wytrzymuje prostej konfrontacji i odpada po dwu-trzech zdaniach.

Jeśli to tak wyglada tutaj, to dlaczego jeszcze trwa straszenie użytkowników p2p nalotami policyjnymi (!!!) i dlaczego tak niewiele jest procesów przegranych przez wytwórnie?

konto usunięte

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

typowa dyskusja jappieszonska
Violetta Brajer

Violetta Brajer fizyk, menadżer
hotelarstwa,
specjalista ds
organizacji t...

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Jarosław Rafa:
Piotr Czekalski:
moim zdaniem nie ulega watpliwosci, ze piractwo jest kradzieza, a pirat to przestepca.

A mozesz zdefiniowac "pirata"

Natomiast czlowieka, ktory przekazuje np. muzyke czy film swoim dalszym czy blizszym znajomym (co sie robilo od lat, chociazby wymieniajac sie nagraniami na kasetach magnetofonowych albo pozyczajac sobie plyty "do przegrania"), albo wrecz nieznajomym (co umozliwil nam dopiero Internet) bez checi zysku, z czystej intencji podzielenia sie czyms, co mu sie podoba, nie mozna moim zdaniem nazywac "piratem".

A ja mysle,ze to niestety klasyczny przyklad pirata.
Jezeli komus cos sie kopiuje gratis,to moze z nadzieja na rewanz?
Znam z autopsji,oczywiscie :-).

Moze ladniej ... no...uczciwiej by bylo pozyczyc pieniadze przyjacielowi,zeby nabyl sobie oryginalna plytke...

Natomiast dowiedzialam sie z tego forum,ze pirat zapisany w cudzyslowiu to osoba,ktora nielegalnie nagrywa koncert live artysty,wiedzac,ze nie bedzie on nigdy wydany profesjonalnie.Tworzy bootlegi inaczej mowiac.
Z drugiej strony....wnosi wklad w zapis historii.

No coz....kilkudniowa lektura tego forum dala mi nowa wiedze, na moj temat.Jestem piratem i "piratem".
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Katarzyna Szczepańska:
korzystania z informacji jedna ze stron ma poglądy spójne i konsekwentne, druga natomiast - ta blizsza poglądom wytwórni muzycznych, filmowych i programistycznych - nie wytrzymuje prostej konfrontacji i odpada po dwu-trzech zdaniach.

Jako reprezentant tej "pierwszej strony" pozwolę sobie jeszcze zachęcić Cię do przeczytania mojego obszerniejszego tekstu na ten temat:
http://www.ap.krakow.pl/~raj/p_prawa.php3

konto usunięte

Temat: Muzyka - marketing, piractwo, promocja

Dzięki!

Kilka naprawdę celnych pytań (pojawiały się one w wielu tekstach dotyczących roli koncernów w kształtowaniu roli kultury). Dobrze, ze takie teksty pojawiają się i że stanowią jakąś przeciwwagę dla sprytnie spreparowanych tekstów pr-owskich.

Następna dyskusja:

Muzyka niekomercyjna




Wyślij zaproszenie do