konto usunięte

Temat: Emo - o co chodzi?

Rafal Wolk:

Widze ze jednak nie ma sensu dyskutowac. A tak na marginesie, to nie lubie sie tlumaczyc, ale ze poruszyles ten temat, to ja wiekrzosc mojego zycia spedzilem poza granicami kraju i Polskiego uzywam w sumie tylko na tym forum, dlatego tyle bledow.

Przyjmuję do wiadomości, ale przy pisaniu odpalenie polskiego słownika czy to w Wordzie czy to w OpenOffice`owym odpowiedniku chyba nie jest aż takim dużym problemem. A i Ty dzięki temu mógłbyś na tym skorzystać. :)
Mainstream i pop nie wziely najfanjniejszych kawalkow z hip hop, tylko te najprostrze.

Nigdzie nie napisałem, że wzięte zostało to, co było najlepsze. Twierdzę raczej podobnie do Ciebie; to co najprostsze i to co mogło się spodobać szerokiemu gronu osób czyli wytworzyć jak największy zysk.
Pop kultura zawsze byla taka, nie wazne co z nia wpadlo to zawsze zostalo to zmienione w maszynke do robienia pieniedzy.

Pełna zgoda. Stąd mój opór do wrzucania całości nurtu emo w momencie, kiedy on jest w trakcie wykształcania się. I sprzeciw przy opisywaniu go w taki sposób, w jaki opisywało się hh jeszcze niedawno. Poprzez przebijające do nas z głównego nurtu "błędy i wypaczenia" marketingowych króli. O!

Internet nie jest bezuzyteczny, ale wiekrzosc ludzi nadal nie wie jak go uzywac, wielu ludzi nadal bierze wszystko "at face value"

Ale to przecież nie tylko z Internetem ludzie sobie nie radzą.
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Emo - o co chodzi?

Michał Pycela:

Nie no, zachowaliśmy absolutną powagę i nie było żadnego puszczania oczek w stylu "ja wiem, a wy rozumiecie", tak? ;- p

Jak mozna dyskutować poważnie o czymś, co jest niepoważne?
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Emo - o co chodzi?

Michał Pycela:

Nie bardzo wiem, o czym mam z Tobą rozmawiać skoro najważniejsze i najpełniejsze źródło informacji na temat muzyki, jakie obecnie istnieje, jest dla Ciebie bezużyteczne.

Co to znaczy źródło informacji na temat muzyki?
Na temat historii zespołów, ich składu osobowego itp.? Mnie w znakomitej większości przypadków to nie interesuje.
Na temat tego, do jakiej "szufladki" dany utwór/zespół się zalicza? To mnie również przeważnie nie interesuje. Zwłaszcza w przypadku muzyki, która mi sie podoba, niepotrzebne mi jest zastanawianie się, do jakiego gatunku sie ona zalicza. Może trochę bardziej sie to przydaje w przypadku muzyki, która mi się nie podoba, zebym mógł powiedzieć, że np. generalnie nie lubie hip-hopu. Ale prawda jest taka - choć to już powtarzano tyle razy, że brzmi jak slogan, ale to prawda - że istnieją tylko dwa rodzaje muzyki: dobra i zła.
Pozostaje więc jedynie Internet, a konkretnie radia internetowe, jako źródło poznawania samej muzyki. Ale czy naprawdę tutaj przewaga rozgłośni internetowych nad "zwykłymi" jest aż tak wielka???
Daleki jestem od gloryfikowania i nadmiernego popuszczania z radości na widok przeglądarki internetowej, ale gdyby nie ten wynalazek, to 90% zespołów, które kocham, lubię, podziwiam i słucham, byłoby przeze mnie w ogóle niepoznanych.

Słuchasz ich dlatego, ze je poznałes z Internetu, czy chciałeś się o nich czegoś dowiedzieć z Internetu dlatego, że ich słuchasz?
Dla mnie ważne jest przede wszystkim, co i jak grają, i sama muzyka mi wystarczy. Niekoniecznie muszę znać całą historię zespołu. Kiedyś owszem takie rzeczy mnie interesowały, ale teraz już chyba z tego wyrosłem (?).

konto usunięte

Temat: Emo - o co chodzi?

Jarosław Rafa:
Pozostaje więc jedynie Internet, a konkretnie radia internetowe, jako źródło poznawania samej muzyki. Ale czy naprawdę tutaj przewaga rozgłośni internetowych nad "zwykłymi" jest aż tak wielka???

Raczysz żartować. W jakim zwykłym radiu można posłuchać zespołów, które są Ci przedstawiane na podstawie Twoich dotychczasowych preferencji muzycznych? W jakim radiu masz możliwość usłyszenia zespołów, które polecane są przez Twoich znajomych z drugiego końca świata? 90% muzyki poznanej przeze mnie bądź to dzięki świętej pamięci Pandorze, bądź to dzięki last.fm nie uświadczę w "normalnym radiu". W jakim radiu mogę dać "skip", jeśli utwór który akurat leci, nie podoba mi się bądź już go znam na wylot?

Internet dał wolność od dyktatu prezenterów radiowych i ich gustu. Dał wolność od playlist i zobowiązań marketingowych. Dał muzyczną wolność negatywną, którą każdy może spożytkować jak mu się podoba.
Słuchasz ich dlatego, ze je poznałes z Internetu, czy chciałeś się o nich czegoś dowiedzieć z Internetu dlatego, że ich słuchasz?

Parafrazując reklamę, w której w dość wyrafinowany sposób nakłania się do popełnienia samobójstwa: "Słucham, bo lubię". A to że je poznałem dzięki Internetowi i bez tego medium nie miałbym na to szans, to już chyba nie ma znaczenia.
Niekoniecznie muszę znać całą historię zespołu. Kiedyś owszem takie rzeczy mnie interesowały, ale teraz już chyba z tego wyrosłem (?).

Niekoniecznie pisałem o poznawaniu całej historii zespołu. Szczególnie w obliczu faktu, że przy ilości muzyki, jaka obecnie powstaje jest to zwyczajnie niemożliwe - zbyt wiele się dzieje w muzyce, żeby ogarniać biografie, historie czy "ciekawostki".

Lecz ciekawi mnie, w jaki sposób miałbym się dowiedzieć o premierze nowej płyty, ciekawym koncercie albo interesującym wywiadzie, gdyby nie miał końcówki łącza telefonicznego pod prawą nogą. Bo, przypominam, w Polsce nie ma nawet dobrego czasopisma poświęconego muzyce.

Jak mozna dyskutować poważnie o czymś, co jest niepoważne?

Kilka poważnych prac naukowych powstało na temat Monty Pythona. How do You like that?

O wszystkim można dyskutować w sposób merytoryczny. Tylko że wartościując od samego początku, faktycznie dość ciężko na jakiś temat poważnie porozmawiać. Pisząc "niepoważne" ustawiasz całą dyskusję na ten temat. Tyle.
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Emo - o co chodzi?

Michał Pycela:

Raczysz żartować. W jakim zwykłym radiu można posłuchać zespołów, które są Ci przedstawiane na podstawie Twoich dotychczasowych preferencji muzycznych? W jakim radiu masz możliwość usłyszenia zespołów, które polecane są przez Twoich znajomych z drugiego końca świata? 90% muzyki poznanej przeze mnie bądź to dzięki świętej pamięci Pandorze, bądź to dzięki last.fm nie uświadczę w "normalnym radiu". W jakim radiu mogę dać "skip", jeśli utwór który akurat leci, nie podoba mi się bądź już go znam na wylot?

Zwróć uwagę, że piszesz o dwóch bardzo nietypowych serwisach, które faktycznie stanowią rewolucje w słuchaniu muzyki. Ale są takie tylko dwa i nie ma więcej. Pisząc o radiach internetowych miałem na myśli raczej całe mnóstwo stacji działających w sposób analogiczny do "zwykłego" radia, gdzie muzykę wybiera ci DJ (albo komputer), gdzie wszyscy dostaja to samo i nie mozna zrobić "skip"...
A swoja droga - dlaczego niby Pandora ma być "świetej pamięci"? Przeciez ciągle z powodzeniem daje sie jej słuchać... ;)
Internet dał wolność od dyktatu prezenterów radiowych i ich gustu. Dał wolność od playlist i zobowiązań marketingowych. Dał muzyczną wolność negatywną, którą każdy może spożytkować jak mu się podoba.

A ja czasami lubię zdać się na gust prezentera, który się "sprawdził" i rzeczy, które do tej pory serwował, były dla mnie interesujące... Jestem zdania, że owszem, takie automatyczne "dopasowywaczki" utworów pod twój gust jak Pandora czy last.fm moga dostarczyc wiele ciekawej muzyki, ale tę najciekawszą poznaje sie jednak właśnie dzięki wyborowi innego żywego człowieka (czytaj: prezentera). Pojedynczy człowiek jest nieprzewidywalny, w przeciwieństwie do "średniej" zachowań społeczności (patrz last.fm) czy działania jakiegoś algorytmu (patrz Pandora), które utrzymuja sie w dających się dośc dobrze określić "widełkach". Dlatego słuchając muzyki z Pandory czy z last.fm wiem, ze raczej nic mnie nie zaskoczy negatywnie - ale wielkiego zaskoczenia pozytywnego także nie przeżyje. Ogólnie bedę raczej słuchac muzyki podobnej do tej, którą już znam.

Oczywiście kwestie marketingowe w komercyjnych radiach to odrębna sprawa... mnie ciągle się marzy, że powróci radio autorskie, takie jak za czasów dawnej Trójki...
Słuchasz ich dlatego, ze je poznałes z Internetu, czy chciałeś się o nich czegoś dowiedzieć z Internetu dlatego, że ich słuchasz?

Parafrazując reklamę, w której w dość wyrafinowany sposób nakłania się do popełnienia samobójstwa: "Słucham, bo lubię". A to że je poznałem dzięki Internetowi i bez tego medium nie miałbym na to szans, to już chyba nie ma znaczenia.

Ale chodziło mi o to, co miałes na mysli przez słowo "poznałem". Czy w ogóle usłyszałes ich muzyke dzieki Internetowi, czy tez muzykę słyszałeś już wcześniej, a dzieki Internetowi zdobyłeś jakąś dodatkową wiedzę o tych zespołach? Bo słowo "poznałem" może sie odnosić i do jednego, i do drugiego, i właściwie o tym był cały mój post...
Lecz ciekawi mnie, w jaki sposób miałbym się dowiedzieć o premierze nowej płyty, ciekawym koncercie albo interesującym wywiadzie, gdyby nie miał końcówki łącza telefonicznego pod prawą nogą. Bo, przypominam, w Polsce nie ma nawet dobrego czasopisma poświęconego muzyce.

No ale premier nowych płyt, czy też koncertów są setki. Jak to selekcjonujesz?
Bo dla mnie np. taka selekcją często są - a raczej były, bo ostatnio więcej kopie w starej muzyce, której do tej pory nie miałem okazji poznać i pora to nadrobić, niż staram się być na bieżąco z nowościami - właśnie gusty prezenterów...
Jak mozna dyskutować poważnie o czymś, co jest niepoważne?

Kilka poważnych prac naukowych powstało na temat Monty Pythona. How do You like that?

Monty Python nie jest niepoważny. Jest śmieszny, a to nie to samo.
Zjawiska/ludzie niepoważni najczęsciej nie są śmieszni, są żałośni.
"Odrębność" muzyki emo dla mnie polega głównie na ideologii, która do tej muzyki jest dorabiana. A ta ideologia jest własnie całkowicie niepowazna (czytaj: żałosna). Dlatego moin zdaniem trudno o emo dyskutowac poważnie.
jakiś temat poważnie porozmawiać. Pisząc "niepoważne" ustawiasz całą dyskusję na ten temat. Tyle.

Faktycznie, ustawiam. Ze względu na to, co napisałem powyżej.
Takie mam po prostu zdanie na ten temat - że nie ma o czym dyskutować.Jarosław Rafa edytował(a) ten post dnia 03.03.08 o godzinie 20:18

konto usunięte

Temat: Emo - o co chodzi?

Jarosław Rafa:

Zwróć uwagę, że piszesz o dwóch bardzo nietypowych serwisach, które faktycznie stanowią rewolucje w słuchaniu muzyki.

Nie chcę za bardzo wchodzić w niuanse i udowadniać, że obecny trend zwiazany ze zjawiskiem nazwanym Web 2.0 nie jest niczym wyjątkowym. Co do tego że była to mniejsza bądź większa rewolucja mogę się zgodzić.
Ale są takie tylko dwa i nie ma więcej.


MOG, Imeem, MeeMix, Anywhere.fm, Soundpedia.
A swoja droga - dlaczego niby Pandora ma być "świetej pamięci"? Przeciez ciągle z powodzeniem daje sie jej słuchać... ;)

Nie każdy ma możliwości maskowania ip, używania proxy czy też instalowania TORa. A bez tego moje ip jest polskie, Polska nie jest oznaczona dla Pandory jako kraj, w którym można ją odbierać i dlatego jest świętej, dla mnie, pamięci.
Pisząc o radiach internetowych miałem na myśli raczej całe mnóstwo stacji działających w sposób analogiczny do "zwykłego" radia, gdzie muzykę wybiera ci DJ (albo komputer), gdzie wszyscy dostaja to samo i nie mozna zrobić "skip"...

Rozumiem. Internet jako nośnik zastępujący fale radiowe. Dla mnie nudy.

A ja czasami lubię zdać się na gust prezentera, który się "sprawdził" i rzeczy, które do tej pory serwował, były dla mnie interesujące... Jestem zdania, że owszem, takie automatyczne "dopasowywaczki" utworów pod twój gust jak Pandora czy last.fm moga dostarczyc wiele ciekawej muzyki, ale tę najciekawszą poznaje sie jednak właśnie dzięki wyborowi innego żywego człowieka (czytaj: prezentera). Pojedynczy człowiek jest nieprzewidywalny, w przeciwieństwie do "średniej" zachowań społeczności (patrz last.fm) czy działania jakiegoś algorytmu (patrz Pandora), które utrzymuja sie w dających się dośc dobrze określić "widełkach". Dlatego słuchając muzyki z Pandory czy z last.fm wiem, ze raczej nic mnie nie zaskoczy negatywnie - ale wielkiego zaskoczenia pozytywnego także nie przeżyje. Ogólnie bedę raczej słuchac muzyki podobnej do tej, którą już znam.


Po pierwsze, dzięki możliwości otrzymywania i wysyłania rekomendacji muzycznych od znajomych, nieznajomych, przypadkowych i nieprzypadkowych, człowiek nie jest z całego procesu wyeliminowany. Wręcz przeciwnie. Dopiero teraz możemy na zasadzie rewanżu za ciekawą rekomendację, polecić komuś coś, co mu się spodoba. Zamiast dyktatu - dialog.

Po drugie, popraw mnie, jeśli się mylę, ale ostatnimi czasy nastąpił proces specjalizacji radyjów i telewizyji. Wiąże się to dość często z wąskimi możliwościami zaprezentowania czegoś oryginalnego bądź interesującego poza nurtem w ramach pewnego określonego i narzuconego profilu.

Często jestem zmuszony, bądź to w samochodzie, bądź to w pracy, bądź to w innym miejscu, słuchać różnych rozgłośni. Nuda i zachowawczość. Ewentualnie ciekawe audycje, na przykład w Trójce, czy w umierajacej BISce, były przeważnie o dość barbarzyńskich porach, a ja nie mam za bardzo czasu i cierpliwości, żeby wyczekiwać do północy.

Oczywiście kwestie marketingowe w komercyjnych radiach to odrębna sprawa... mnie ciągle się marzy, że powróci radio autorskie, takie jak za czasów dawnej Trójki...

To nie jest odrębna sprawa ze względu na wpływ, jaki "kwestie marketingowe" (o zgrozo! w medium publicznym utrzymywanym z naszych pieniędzy) mają na to, co się w nich dzieje.
Ale chodziło mi o to, co miałes na mysli przez słowo "poznałem". Czy w ogóle usłyszałes ich muzyke dzieki Internetowi, czy tez muzykę słyszałeś już wcześniej, a dzieki Internetowi zdobyłeś jakąś dodatkową wiedzę o tych zespołach? Bo słowo "poznałem" może sie odnosić i do jednego, i do drugiego, i właściwie o tym był cały mój post...

Wytłumaczyłem w następnych zdaniach, że o "poznawaniu historii zespołu" nie może być mowy. To był zresztą Twój zarzut - "uczenie się biografii". Ja się jej nie uczę, ale czasem któryś artysta zainteresuje mnie na tyle, że poszukam o nim jakichś informacji w Internecie. Czyli, odpowiadając bezpośrednio na pytanie wyżej, posiadałem dzięki Internetowi dodatkową wiedzę.

Z drugiej strony, ważniejsze z punktu widzenia słuchacza jest to, że dzięki Internetowi poznałem artystów wcześniej nieznanych, których możliwości usłyszenia poza tym medium (Maj Pejs, Last.fm czy nawet głupi Amazon) nie istnieją w tym kraju.

Podsumowując, i jedno, i drugie znaczenie słowa "poznałem" jest w moim wypadku trafne, aczkolwiek ważniejsze jest poznawanie nowych i unikalnych rzeczy, do których dostępu poza Siecią nie ma.

>

No ale premier nowych płyt, czy też koncertów są setki. Jak to selekcjonujesz?


Jak napisałem wyżej - to już jest nie do ogarnięcia. Z koncertami jest o tyle mały problem, że ogranicza mnie kryterium geograficzne oraz finansowe. Wrocław oferuje dość wiele atrakcji muzycznych na żywo, ale nie ma ich aż tylu żebym musiał się mocno męczyć i płakać przy wyborze (choć faktycznie zdarza się, że jednego dnia wypadają jednocześnie dwie ciekawe sztuki). "Gwiazdy światowe" natomiast, dzielę na te, które baaaardzo chcę zobaczyć i na te, których zobaczenie jest dla mnie ważne, ale nie tak, żebym tego nie mógł odłożyć w czasie. Z nadzieją na kolejny przyjazd, naturalnie.

Z płytami jest inaczej. Albo, co aż tak wielkim problemem nie jest, rżnę z Internetu, aż mi się łącze przegrzewa i wtedy się zapoznaję albo... korzystam z opinii innych osób; blogi, fora, usenet bądź nawet portale dają szansę szerszego przyjrzenia się danej płycie bądź artyście. Ten wielogłos daje jako takie możliwości rozeznania się i zapewnia wstępną selekcję. Zdając sobie jednocześnie sprawę z niedoskonałości tej metody, ubolewam nad wszelkimi wartościowymi rzeczami, które do mnie nie docierają oraz nad tym że docierają do mnie rzeczy mniej wartościowe i zabierajace mi mój czas. Dlatego biorę, od czasu do czasu, udział w dyskusjach na temat muzyki i polemizuję z niektórymi twierdzeniami. Żeby pomóc innym "grzebaczom". Ale wybrałem, przynajmniej w teorii i zamierzeniach, rolę aktywnego poszukiwacza i dobrze mi z tym. Lecz naturalnie rozumiem, że niektórzy nie mają ochoty, czasu ani możliwości babrania się i zanurzania w tym wszystkim. Stąd muzyczni gate keeperzy im są na rękę - odwalają brudną robotę za nich.
Bo dla mnie np. taka selekcją często są - a raczej były, bo ostatnio więcej kopie w starej muzyce, której do tej pory nie miałem okazji poznać i pora to nadrobić, niż staram się być na bieżąco z nowościami - właśnie gusty prezenterów...

Ja bardziej wierzę z inteligencję zbiorową i możliwość swobodnego surfowania po głębokich wodach. Nigdy nie byłem wiernym słuchaczem radiowym, a wraz z możliwością korzystania z Internetu odkryłem całe bogactwo rzeczy, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Zresztą czasy się zmieniły i nawet na antenie wpływ siedzącego przy odbiorniku słuchacza jest większy, niż to drzewiej bywało. Najbardziej słyszalne było to dla mnie w przedPiSowej BISce, która wyraźnie stawiała na "interaktywność". Bo bez zaangażowania emocjonalnego przy budowaniu całości, nie da się wytworzyć stałego związku z medium. Dlatego Internet jest tak popularny. Daje możliwości, których wcześniej nie było.
Jak mozna dyskutować poważnie o czymś, co jest niepoważne?

Kilka poważnych prac naukowych powstało na temat Monty Pythona. How do You like that?

Monty Python nie jest niepoważny. Jest śmieszny, a to nie to samo.

Nie za bardzo to miejsce na kłótnie semiotyczne, ale słownik języka polskiego definiuje słowo "poważnie" na kilka sposobów i co najmniej jeden z nich odpowiada temu, co Ty piszesz oraz co najmniej jeden temu, o czym piszę ja. Więc passuję, bo spierać się możemy dość długo.

Takie mam po prostu zdanie na ten temat - że nie ma o czym dyskutować.

Dzięki więc za dyskusję, której nie było. :) (żart, no offence)Michał Pycela edytował(a) ten post dnia 04.03.08 o godzinie 00:03
Jarosław Rafa

Jarosław Rafa senior software
engineer, Motorola
Solutions Systems
Polska

Temat: Emo - o co chodzi?

Michał Pycela:

Nie każdy ma możliwości maskowania ip, używania proxy czy też instalowania TORa. A bez tego moje ip jest polskie, Polska nie jest oznaczona dla Pandory jako kraj, w którym można ją odbierać i dlatego jest świętej, dla mnie, pamięci.

Na komputerze służbowym, w pracy - zgoda. Ale jak możesz nie miec możliwości używania proxy w domu??? Nie rozumiem...
Po pierwsze, dzięki możliwości otrzymywania i wysyłania rekomendacji muzycznych od znajomych, nieznajomych, przypadkowych
i nieprzypadkowych, człowiek nie jest z całego procesu wyeliminowany. Wręcz przeciwnie. Dopiero teraz możemy na zasadzie rewanżu za ciekawą rekomendację, polecić komuś coś, co mu się spodoba. Zamiast dyktatu - dialog.

Hm... dla mnie ta cała możliwość otrzymywania rekomendacji jest czysto teoretyczna, bo nigdy od nikogo żadnej nie dostałem...
Co do znajomych... moi znajomi mogą mi przecież osobiście powiedzieć, że jakiś utwór czy zespół im się podoba, albo podrzucić płytę... (i nieraz tak było). Co do nieznajomych - trochę nie widze sensu rekomendowania muzyki przez osobę mi nieznajomą, której może podobać sie np. punk rock, hip-hop albo jazz tradycyjny (żaden z tych rodzajów muzyki generalnie mi "nie leży").
Może to zresztą wynika z tego, że ja do całej tej części Web 2.0, która kryje się pod przymiotnikiem "social", podchodze z dużą rezerwą... O ile wysoko cenię możliwośc dyskusji i publicznego wypowiadania swojego zdania w Internecie (jestem, było nie było, weteranem grup newsowych ;-)), to jakoś nie mogę sie do końca przekonac do serwisów służących specjalnie "nawiązywaniu kontaktów" (chociażby takich jak GL, zresztą jedyny serwis "społecznościowy" do którego należę).
Po drugie, popraw mnie, jeśli się mylę, ale ostatnimi czasy nastąpił proces specjalizacji radyjów i telewizyji. Wiąże się to dość często z wąskimi możliwościami zaprezentowania czegoś oryginalnego bądź interesującego poza nurtem w ramach pewnego określonego i narzuconego profilu.

To niedobrze i dobrze zarazem...
Lubię na przykład posłuchac sobie w Internecie Radia Luxembourg (od chyba 2 lat znowu nadaje!), bo dobrze wiem jakiego typu muzyki mogę się tam spodziewać - ten rodzaj muzyki mi odpowiada i słuchanie takiej stacji sprawia przyjemność. Z drugiej strony trudno o jakieś totalne zaskoczenie, tak jak u Kaczkowskiego, który potrafił czasami jakieś zespoły wyciągnąć zupełnie "z kapelusza", i to jest ta niedobra strona...
Swoją drogą, niektóre zespoły wylansowane przez Kaczkowskiego, które grały naprawdę ciekawą muzykę, osiągnęły największą popularność właśnie w Polsce lub wręcz tylko w Polsce. To świadczy o sile oddziaływania prezentera (oczywiście nie pierwszego lepszego prezentera - komuś innemu pewnie by się taka sztuka nie udała) i o tym, że z jednej strony może zrobić dla mało znanej muzyki dużo dobrego, z drugiej strony, że muzyka nie zauważona przez prezentera ma małe szanse na przebicie się...
Tylko dzisiaj już niestety niewiele jest stacji i niewielu prezenterów działających w takim stylu... :(Jarosław Rafa edytował(a) ten post dnia 04.03.08 o godzinie 17:18

konto usunięte

Temat: Emo - o co chodzi?

Kurde, najbardziej przerażające jest to, że większość ludzi nie ma w ogóle pojęcia nt. w którym się wypowiadają. Pominę fakt, żę TH zostało zrównane z emo. Co to jest emo? Nie warto patrzeć na definicje wikipedyczne czy na dyskujse na forach, bo tam każdy może wpisać sobie to co uzna za stosowne. Tak samo tagowanie zespołów na last.fm. Hm... Jak dla mnie ze wszystkich dostępnych źródeł, które istnieją w internecie jest po prsotu strona http://YouDontKnowEmo.tk (dział "emotional WHAT?")
Sam słucham własnie tego "starego" emo..czyli joshua fit for battle, ekkaia, raein, saetia czy 1905 i po 4 latach trafilem na stronke, która wreszcie wspołżyła(jakkolwiek to zabrzmiało) z moim pojęciem emo. Potem doszły do tego inne stronki, które powielały infoz YDKE.tk i coraz więcej lduzi na szczęście zdaje sobie sprawę , ze ten gatunek jest naprawde bardzo fajny i broń boże nie tworzy subkultury...
Aldona L.

Aldona L. Specjalista

Temat: Emo - o co chodzi?

Tutaj wiedzą coś na ten temat XD

http://pl.youtube.com/watch?v=-6Dmg_4ZA2Y
Michał Kosakowski

Michał Kosakowski I am what I am.
Someone has to be.

Temat: Emo - o co chodzi?

Defnicja Emo na allmusic:
http://www.allmusic.com/cg/amg.dll?p=amg&sql=77:4525
Bartosz Sobolewski

Bartosz Sobolewski Out of Korpo :)

Temat: Emo - o co chodzi?

O co chodzi? O pieniądze naturalnie,za rok,dwa nikt o emo nie będzie pamiętał.
Sebastian Tomczak

Sebastian Tomczak Production
Specialist /
Operations
Specialist

Temat: Emo - o co chodzi?

Bartosz Sobolewski:
O co chodzi? O pieniądze naturalnie,za rok,dwa nikt o emo nie będzie pamiętał.

Z tym, ze kazdy zapomni, to nie do konca bym sie zgodzil. Bo nie zapomna Ci, ktorym ten ostatnio popularny slogan jest nie obcy juz od dobrych kilku lat. Czasow kiedy "dziennikarze" podniecali sie muzyka disco-polo, ktora swego czasu w naszym kraju rozwijala sie szybciej niz bezrobocie. Wiadomo, disco-polo zeszlo do podziemi ;) a o czyms pisac trzeba...
Bartosz Sobolewski

Bartosz Sobolewski Out of Korpo :)

Temat: Emo - o co chodzi?

Ja jestem już trochę "starej daty", więc widzę tylko w emo płaczliwą młodzież typu Pete Wentz trzepiącą kasę na podjaranych nastolatkach.Muzycznie nic w tym wielkiego nie ma.
Sebastian Tomczak

Sebastian Tomczak Production
Specialist /
Operations
Specialist

Temat: Emo - o co chodzi?

A jak rozumiec u Ciebie pojecie "Muzycznie nic w tym wielkiego nie ma." Jakie zespoly zaliczasz do gatunku emo? Mam nadzieje, ze nie Tokyo Hotel....Bo oni maja tyle z tym wspolnego co ja z disco-polo.Sebastian Tomczak edytował(a) ten post dnia 24.06.08 o godzinie 21:45

konto usunięte

Temat: Emo - o co chodzi?

o czym tu w ogóle mówimy?:) za moich czasów na miłośników emo mówiło się po prostu "Pepsi Goci":))Tomasz Szczerbatko edytował(a) ten post dnia 24.06.08 o godzinie 22:52
Bartosz Sobolewski

Bartosz Sobolewski Out of Korpo :)

Temat: Emo - o co chodzi?

Sebastian Tomczak:
A jak rozumiec u Ciebie pojecie "Muzycznie nic w tym wielkiego nie ma." Jakie zespoly zaliczasz do gatunku emo? Mam nadzieje, ze nie Tokyo Hotel...

Uściślę:Dla MNIE nic muzycznie wielkiego w tym nie ma.Być może dla innych jest

.Bo oni maja tyle z tym wspolnego co ja z
disco-polo.

Skąd mam wiedzieć ile masz wspólnego z Disco Polo,może dużo? ;)

Sebastian Tomczak edytował(a) ten post dnia
24.06.08 o godzinie 21:45

konto usunięte

Temat: Emo - o co chodzi?

cytat z YDKE.tk

1905
A Case Of Grenada
Amanda Woodward
Ampere
Angel Hair
Antioch Arrow
Arse Moreira
Assfactor 4
Aussitôt Mort
Balaclava
Baron Noir
Blacken the Skies
Boa Narrow
Born Dead Icons
Breather Resist
Bucket Full of Teeth
Burnman
Calvary
Circle Takes the Square
City of Caterpillar
Clikatat Ikatowi
Cobra Kai
Conation
Corn On Macabre
Cost of An Arm
Cowboys Became Folk Heroes
Creation is Crucifixion
Crestfallen
Current
Daitro
Danse Macabre
Dear Diary I Seem To Be Dead
Die, Emperor Die!
Dispensing Of False Halos
Efra
Embrace
Emo Summer
Enoch Ardon
Envy
Evergreen
Flashbulb Memory
Former Members of Alfonsin
Funeral Diner
Get Fucked
Gospel
Harriet the Spy
Heroin
Hot Cross
Hugs
I Hate Myself
Indian Summer
I Wrote Haikus About Cannibalism In Your Yearbook
I Would Set Myself on Fire for You
I, Robot
Index for Potential Suicide
Joan Of Arc
Joshua Fit for Battle
Kakistocracy
The Khayembii Communique
Kobayashi
The Kodan Armada
La Quiete
Lee Marvin Computer Arm
Life at These Speeds
Light the Fuse and Run
Louise Cyphre
Love Like... Electrocution
Love Lost But Not Forgotten
Make Me
Malady
Mannequin
Mary Reilly
Mass Movement of the Moth
Mayans
Maxamillian Colby
Memento Mori
Moss Icon
Neil Perry
Off Minor
Orchid
Palatka
Pg.99
Phoenix Bodies
Please Inform the Captain This is a Hijack
Plunger
Policy of Three
Portrait
Portraits of Past
Pretty Faces
Raein
Rites of Spring
Ruhaeda
Saetia
Sakita Sarra
Shikari
Shotmaker
Sinkthefucker
Sl's3
Sophora
Stop It!
Suis la Lune
Systral
Tafkata
Takaru
Ten Grand/The Vidablue
The Apoplexy Twist Orchestra
The Avenging Disco Godfathers of Soul
The Disease
The Holy Shroud
The Infarto, Scheisse!
The Spirit Of Versailles
The State Secedes
To Dreamo of Autumn
Towers
Transistor Transistor
Turn Around Norman
Twelve Hour Turn
Uranus
Usurp Synapse
We Fly Our Kites at Night
Whenallelsefails
Wolves
Wow, Owls!
Yage
Yaphet Kotto
You and I
Zegota

ogarnac na youtube. a co dofilmikow wysmiewajacych emo.... wg mnie takie cos jest bezsensowne, bo przez takie filmiki wiekszosc ludzi szydzi z osob sluchajacej tej muzyki. wiadomo ze ten filmik byl pewnie robiony dla zabawy, ale ludzi ktorzy zrozumieja ze to tylko dowcip...jest malo

konto usunięte

Temat: Emo - o co chodzi?

koffffffffam wszystkichn i nie pisacvcgdg dop nieeeeeeemo domi nowacka edytował(a) ten post dnia 11.08.08 o godzinie 21:53

konto usunięte

Temat: Emo - o co chodzi?

Michał Pycela:
Po pierwsze, nie warto jednak mylić "emo" jako muzyki z "emo" jako zjawiska, mody, trendu czy jak to tam nazwać. Jedno i drugie się na siebie nakłada, ale ja bym jednak rozłącznie omawiał te zjawiska.

Po drugie, "emo" to "emotional hardcore" albo "emocore", a nie jak mylnie napisano "emotional rock". To podgatunek, i tu uwaga, hardcore punka. Niekótrzy złośliwcy nazywają go "hardcorem dla przewrażliwionych" lub "hardcorem dla pedałów" (w znaczeniu mentalności, nie preferencji seksualnych).

Po trzecie, nigdzie nie spotkałem się, ażeby U2, Nirvanę czy Joy Division ktokolwiek wrzucał do tego worka pojęciowego. Inni są prekursorzy i inni są przedstawiciele. Zainteresowanych choćby do wiki angielskiej odsyłam.

Po czwarte, strasznie dużo stereotypów obrosło wokół pojęcia emo. Sprzyjała temu (nadal zresztą sprzyja) dość duża popularność tego nurtu wśród młodych ludzi. Ale nie bądźcie zgredami i nim się z czegoś zaczniecie nabijać, zweryfikujcie czy te strzępki informacji, które do was dotarły, mają odbicie w rzeczywistości. Oddzielić czasem warto modę na coś i powstałe przez to wszelkie przezabawne mutacje z czymś oryginalnym i ciekawym, co z chwilową fascynacją nie ma nic wspólnego.

A to że marketingowcy próbują wykorzystać "emo"? Nihil novi. Od zawsze próbowali. Popkultura przeżuwa wszystko i próbuje wyciągnąć od nas dużo kasy. Warto być sprytnym i na brzydkie sztuczki się nie nabierać, jednocześnie nie odrzucając z samej zasady fajnej idei czy pomysłu. Można wszak przegapić interesujące rzeczy.Michał Pycela edytował(a) ten post dnia 29.02.08 o godzinie 19:13

Zgadzam się.:) Co innego nastolatki z grzywką wyprostowaną prostownicą i oczami podkreślonymi eyelinerem, a co innego styl muzyczny.
My Chemical Romance, Panic At The Disco, 30 Seconds To Mars, Fall Out Boy,AFI "tworzą" emo i moim zdaniem wychodzi im to całkiem zgrabnie.:)

Dla przykładu:

http://pl.youtube.com/watch?v=C5uSu2fTIOQ

http://pl.youtube.com/watch?v=95t6XH2o49M

http://pl.youtube.com/watch?v=95t6XH2o49M

http://pl.youtube.com/watch?v=zElEs8yw7fw

http://pl.youtube.com/watch?v=W3wH6y6-768
Michał B.

Michał B. Ekspert ds.
Płatności Mobilnych

Temat: Emo - o co chodzi?

lol



Wyślij zaproszenie do