Temat: czy 'Exciter' jest naprawdę cienki czy ma w sobie ukryte...

Temat naturalnie bardziej pasowałby do grupy Depeche Mode,ale skoro nasz pupil wspomnianą w temacie płytę współtworzył,wrzucam temat tutaj.Więc już od dawna mnie męczy to pytanie j.w. Kiedy płyta została wydana w 2001 natychmiast wyłowiłem "Dream On", "Goodnight Lovers" i "Shine" - moje ulubione tracki do dziś,ale reszta piosenek - wiadomo,wystarczy przeczytać opinie brytyjskich (im zawsze ufam najbardziej) recenzentów na Amazon.co.uk - no po prostu są,ale jakoś specjalnie nie ma się ochoty do nich wracać,macie to samo? Czy ta płyta jest naprawdę słaba? Jeśli tak - czyja wina - Bell? zespół? atmosfera w studiu? wirtuozeria Fletcha? śmierdzące skarpetki Daniela Millera? :) Pytam,ponieważ nie potrafię jednoznacznie tego określić.Pewnego niedzielnego ranka,będąc jeszcze na dość potężnym kacu z poprzedniej nocy (nie był to jeden z tych uciążliwych kaców,ale taki przyjemny błogi kac) wrzuciłem do odtwarzacza płytę i....BANG! olśnienie symfonia dźwięków,piękne melodie itd haha doprawdy dziwne nagranie,ciągle nie wiem,jak je ugryźć.Maciej Boski edytował(a) ten post dnia 01.02.09 o godzinie 20:36

Temat: czy 'Exciter' jest naprawdę cienki czy ma w sobie ukryte...

Miałem bardzo podobne odczucia jeśli chodzi o Exciter.. tzn mówię o takim podsumowaniu, lubię go i jednocześnie ciągle mam przedświadczenie, że czasem czegoś mu brakuje. Ogólnie odbiór muzyki to kwestia subiektywna... dla mnie freelove i dream on to bardzo mocne pozycje, ładnie "zelektryzowane". Czyja to wina, że klimat momentami na płycie leży? Cholernie trudno powiedzieć.. wielu ludzi, wiele różnych wrażliwości przekłada się na końcowy efekt. Wiadomo, że odpowiedzialny jest "zarząd" :D czyli głównie Gore. Dziwne jest to, że jest w tym albumie wiele fajnych momentów, a jakoś nie mam ochoty do niego wracać.. no może poza "i feel loved".. to czasem nieźle wpisuje się w klimat jakiejś przygasającej już imprezy :)