konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

No właśnie, myślicie, że LZ podzieliłby los chociażby DP?
Czy tragedia, paradoksalnie uchroniła ich przed osunięciem z piedestału? Osobiście uważam, iż ominął ich syndrom "spadającej gwaizdy". Zakończyli działalność jako najlepsi.
To oczywiście moje skromne zdanie :)
Chętnie poznam Wasze.

Pozdrawiam,
Ł.Łukasz Dzioba edytował(a) ten post dnia 20.08.09 o godzinie 12:18
Jacek Taran

Jacek Taran fotograf, Studio
Kawa,
Fotopracownia.Com.

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Czy ja wiem czy jako najlepsi? Schyłek lat 70' to już były ciężkie lata dla takiego rock'n'rolla. Nie ma się co oszukiwać, ich ostatnie płyty to już nie były arcydzieła nawet na miarę mało wybitnego Houses of the Holy. Po prostu - zakończyli jako wielki zespół. Dla mnie Led Zeppelin to I II III IV - a potem to już był łabędzi śpiew. Zresztą to naturalne, wszystkie wielkie zespoły po kilku genialnych płytach rozpoczynały zjazd w dół. Lądowanie było zawsze mniej lub bardziej twarde. Od The Beatles i Rolling Stones do Metallici, Nirvany, Soundgarden itp. Deep Purple i Black Sabbath ciągle jadą w dół i końca nie widać :)

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Jednak, żyje, forum żyje hurraaa;)
Witam kolegę. Szanuję zdanie, acz nie podzielam zupełnie. Uważam że w przypadku LZ nie można mówić o spadku formy czy łabędzim śpiewie. Na każdej z płyt LZ, jest numer który wyrywa z butów. Różnią się tylko tym, że na niektórych jest ich więcej niż jeden ;).
Pozdrawiam,
Ł.
Jacek Taran

Jacek Taran fotograf, Studio
Kawa,
Fotopracownia.Com.

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Łukasz Dzioba:
Jednak, żyje, forum żyje hurraaa;)
Witam kolegę. Szanuję zdanie, acz nie podzielam zupełnie. Uważam że w przypadku LZ nie można mówić o spadku formy czy łabędzim śpiewie. Na każdej z płyt LZ, jest numer który wyrywa z butów. Różnią się tylko tym, że na niektórych jest ich więcej niż jeden ;).
Pozdrawiam,
Ł.

To prawda, ale podejrzewam, że Twój głos jest głosem Fana przez duże F. Mam podobne zdanie na temat płyt Deep Purple :)
Piotr Feder

Piotr Feder Webmaster /
Webdeveloper

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Łukasz Dzioba:
No właśnie, myślicie, że LZ podzieliłby los chociażby DP?
Czy tragedia, paradoksalnie uchroniła ich przed osunięciem z piedestału?

Teraz chłopaki pewnie by się reaktywowali jak to w modzie ostatnio, zagrali kilka koncertów, zgarnęli szmalu i poszli na "emeryture":)LZ pewnie zawiesiliby działalność na początku lat 80-tych, z powodów indywidualnych ambicji Page'a, Planta i Jonesa. Fakt faktem, że ostatnia płyta "In Through...", mimo kilku fajnych kawałków, nie umywała się do poprzednich, a więc można powiedziec, że LZ notowali spadek w dół. "Na szczęście" dzięki Bonhamowi odeszli jako wielcy, ukłon także w stronę pozostałych członków, którzy na siłę nie ciągneli tego wózka dalej:)Piotr Feder edytował(a) ten post dnia 08.09.09 o godzinie 10:31
Adam Dembiński

Adam Dembiński Ekspert Służby
Celno-Skarbowej;
Ministerstwo
Finansów

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Łukasz Dzioba:
Jednak, żyje, forum żyje hurraaa;)
Witam kolegę. Szanuję zdanie, acz nie podzielam zupełnie. Uważam że w przypadku LZ nie można mówić o spadku formy czy łabędzim śpiewie. Na każdej z płyt LZ, jest numer który wyrywa z butów. Różnią się tylko tym, że na niektórych jest ich więcej niż jeden ;).
Pozdrawiam,
Ł.

Też mam podobne zdanie. Nie uważam, że płyty, które ukazały się po "Czwórce" są jakoś znacząco gorsze. Nawet ostatnia płyta nie odbiega jakoś specjalnie od pozostałych, choć pewne znamiona kryzysu (twórczego) są widoczne.

Trudno powiedzieć, co by było z LZ, gdyby "Bonzo" żył dalej.
Być może rację ma Piotr, że kapela zawiesiłaby swoją działalność. A może jednak graliby dalej, tylko poszliby drogą THE ROLLING STONES - czyli płyta co kilka lat, a w tzw. międzyczasie ukazywałyby się płyty solowe.
A swoją drogą byłoby ciekawie, gdyby LZ dotrwali do początku lat 90-tych. Bardzo jestem ciekaw jakby zareagowali chociażby na grunge. Zareagowali oczywiście muzycznie:-)

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Jacek Taran:
Łukasz Dzioba:
Jednak, żyje, forum żyje hurraaa;)
Witam kolegę. Szanuję zdanie, acz nie podzielam zupełnie. Uważam że w przypadku LZ nie można mówić o spadku formy czy łabędzim śpiewie. Na każdej z płyt LZ, jest numer który wyrywa z butów. Różnią się tylko tym, że na niektórych jest ich więcej niż jeden ;).
Pozdrawiam,
Ł.

To prawda, ale podejrzewam, że Twój głos jest głosem Fana przez duże F. Mam podobne zdanie na temat płyt Deep Purple :)
Purple cenie sobie ogromnie, jednak, w czym pewnie nie będę oryginalny, wyłącznie Mark II. Ale to taki drobny off topic.

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Adam Dembiński:
Łukasz Dzioba:
Jednak, żyje, forum żyje hurraaa;)
Witam kolegę. Szanuję zdanie, acz nie podzielam zupełnie. Uważam że w przypadku LZ nie można mówić o spadku formy czy łabędzim śpiewie. Na każdej z płyt LZ, jest numer który wyrywa z butów. Różnią się tylko tym, że na niektórych jest ich więcej niż jeden ;).
Pozdrawiam,
Ł.

Też mam podobne zdanie. Nie uważam, że płyty, które ukazały się po "Czwórce" są jakoś znacząco gorsze. Nawet ostatnia płyta nie odbiega jakoś specjalnie od pozostałych, choć pewne znamiona kryzysu (twórczego) są widoczne.

Trudno powiedzieć, co by było z LZ, gdyby "Bonzo" żył dalej.
Być może rację ma Piotr, że kapela zawiesiłaby swoją działalność. A może jednak graliby dalej, tylko poszliby drogą THE ROLLING STONES - czyli płyta co kilka lat, a w tzw. międzyczasie ukazywałyby się płyty solowe.
A swoją drogą byłoby ciekawie, gdyby LZ dotrwali do początku lat 90-tych. Bardzo jestem ciekaw jakby zareagowali chociażby na grunge. Zareagowali oczywiście muzycznie:-)
:)
Trudno powiedzieć, ale chyba serce by mi pękło gdyby wysmakowane brzmienie zamienili na cięższe granie.

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Myślę, aczkolwiek jest to oczywiście tylko moje zdanie, że różnica między LZ a DP jest mniej więcej taka jak między Louvrem w Paryżu a Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Wystarczy posłuchać albumów LZ I, II, III czy IV i takiego In Rock - DP. Wiem, że to co napiszę będzie kontrowersyjne ale jak dla mnie LZ to wciąż ciary i świeżość a DP - to przy LZ niemalże muzyka barokowa. Próba czasu zdecydowanie dla LZ więc sądzę, że LZ mieliby szansę nie podzielić losów panów z DP. Oczywiście jest to tylko moje zdanie i wiem, że DP ma wciąż bardzo wielu fanów również w naszym kraju. Tak to odbieram ja w roku 2009 mając ogromny szacunek dla dokonań DP. To jednak nie jest dla mnie ta sama klasa i ta sama liga.

Łukasz Dzioba:
No właśnie, myślicie, że LZ podzieliłby los chociażby DP?
Czy tragedia, paradoksalnie uchroniła ich przed osunięciem z piedestału? Osobiście uważam, iż ominął ich syndrom "spadającej gwaizdy". Zakończyli działalność jako najlepsi.
To oczywiście moje skromne zdanie :)
Chętnie poznam Wasze.

Pozdrawiam,
Ł.Przemek Zdanowicz edytował(a) ten post dnia 06.10.09 o godzinie 14:53

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Przyznam Panie Przeku, że wykorzystał Pan ciekawe porónanie z tym Louvrem :)
Osobiście jestem większym fanem LZ niżeli DP, z tego co widzę Pan również, acz nigdy nie zestawiałem tych kapel. Jak dla mnie to nie bieg na 100 metrów, nie można wyłonić jednego zwycięzcy. Każdy z nich miał tak indywidualny, tak odmienny styl, że ciężko wrzucić je do jednego gara a potem stwierdzić ten Louvr ten Wojsko Polskie :) Są po prostu odmienne.
W każdym razie wkład w historię i w rocka w ogóle obu jest bezdyskusyjny, tu chyba się zgodzimy :)
Chyba bardziej chodziło mi o generalną zmiane nurtu muzyki podówczas. Proszę zwrócić uwagę, w którą stronę ruszył Plant, w którą DP a jak się do tego ma styl LD generalnie. Czy czas nie wymuszał pewnych zmian? Czy siłą rzeczy aby nie zoastać uznanym za skamieniałość nie musieli by się przearanżować?

Serdecznie pozdrawiam Panie Przemku,
Ł.Łukasz Dzioba edytował(a) ten post dnia 06.10.09 o godzinie 15:22

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Obie kapele miały wkład - wiadoma sprawa. Led Zeppelin cenię wyżej ze względu na to jak ich płyty brzmią po latach.

LZ był to bardziej zespół – czterech hard-corowych członków, jak John Bonham zmarł to zawiesili działalność i był koniec bandu. DP to bardziej projekt muzyczny, w którym było tyle zmian składu, że głowa boli. Te zmiany wymuszały zmiany muzycznego stylu i czasem wielkie katastrofy (Slaves& Masters- kto ten album słyszał ten wie o co mi chodzi).

Co by było gdyby… Oczywiście tego nie wiemy ale jak słucham albumu Roberta Planta -Mighty Rearranger z 2005, oglądam koncert MTV Unplugged Paga i Planta czy też słucham solowych albumów Johna Paula Jonesa – to coś mi się wydaje, że byłoby bardzo ciekawie. Z tego co słyszałem ich koncert z Londynu też był wspaniały, aczkolwiek grali na nim klasyczne kawałki LZ z lat 70-tych. Szkoda Johna Bonhama, do dziś uważam go za jednego z najlepszych perkusistów rockowych a sekcję rytmiczną z Jonesem za jedną z najlepszych w historii rocka. Pozdrawiam.

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Łukasz Dzioba:
No właśnie, myślicie, że LZ podzieliłby los chociażby DP?
Czy tragedia, paradoksalnie uchroniła ich przed osunięciem z piedestału? Osobiście uważam, iż ominął ich syndrom "spadającej gwaizdy". Zakończyli działalność jako najlepsi.
To oczywiście moje skromne zdanie :)
Chętnie poznam Wasze.

Pozdrawiam,
Ł.

Absolutnie nie moge się z Toba zgodzić, zwróć uwagę, ze w przeciwieństwie do DP oni cały czas się rozwijali, nie mieli roszad personalnych, byli ze sobą zgrani, cały czas cos nowego do muzyki wnosili, a żadna ich płyta nie była "nierówna", nawet "In Through the out door" którą niektórzy uznają za najsłabszą, ale to mówią Ci co mają zamknięte umysły i szufladkować lubią:). Myslę że LZ przetrwałoby wszystkie zmiany i mody w muzyce :)Roberto Sochaj edytował(a) ten post dnia 08.10.09 o godzinie 15:28
Jakub M.

Jakub M. camacho.pl

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Też uważam, że wszystkie płyty LZ były genialne - tylko fakt, na jednych było mnie, na innych więcej kawałków, które jeszcze do tej pory brzmią świeżo i fantastycznie.

Co do kontynuacji działalności, szczerze mówiąc, jak teraz słucham Planta, to wracam do płyt z wczesnej młodości. Brzmi nadal świetnie, ale jednak lata imprezowania zrobiły swojer ze strunami głosowymi...

Z drugiej strony, myslą przewodnią założenia grupy, było stworzenie Supergrupy, a że (przy okazji?) wyszło piękne brzmienie i krok milowy w muzyce - świetnie!

Obawiałbym sie jednego, gdyby grali dalej - że poszliby w komercję i ulegli wpływom panującym w danym czasie. I skończyliby sie jak Metallica, DP, czy inne wielkie ówczesne gwiazdy. Z drugiej strony, podejrzewam, że zostaliby zarzuceni zarzutami, że się nie rozwijają, tylko grają cały czas to samo.

A odpowiadając na tytułowe pytanie: Bonzo nie odmówiłby tych kilku kolejek - przeciez nigdy nie odmawiał. Żył szybko, umarł młodo, gwaizda dalej pali się na najwyższym świeczniku jak dla mnie. Bo cóż innego powiedzieć o wariacie, który z podstawowego zestawu perkusyjnego wyciskała więcej (moim zdaniem), niż obecnie perkusiści wyciskają z zestawów ledwo mieszczących się na scenie...

http://www.youtube.com/watch?v=D5rp3EAZkLQ

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

A odpowiadając na tytułowe pytanie: Bonzo nie odmówiłby tych kilku kolejek - przeciez nigdy nie odmawiał. Żył szybko, umarł młodo, gwaizda dalej pali się na najwyższym świeczniku jak dla mnie. Bo cóż innego powiedzieć o wariacie, który z podstawowego zestawu perkusyjnego wyciskała więcej (moim zdaniem), niż obecnie perkusiści wyciskają z zestawów ledwo mieszczących się na scenie...

Wyciskał je jak cytrynę ;)

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Posłuchajcie tego. Mnie powaliło od pierwszego przesłuchania i ma w sobie coś z ducha wielkiego Led Zeppelin. Ciekawy jestem czy inni fani LZ też mają ciary.

http://www.youtube.com/watch?v=JEReWa6V1zA

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

ma w sobie coś z ducha wielkiego Led Zeppelin. Ciekawy jestem czy inni fani LZ też mają ciary.

Panie Przemku,

Przyznma się, że DMB nie znałem (nie wiem czy zarobiłem minusa), w każdym razie numer jak dla mnie rewelacja, napewno zajżę do dyskografi. Co do skojażeń to nasuwa mi się skądinąd chyba słuszne z Kashmirem.
To takie moje odczucia na "gorąco".
Pozdrawiam,
Ł.

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Dokładnie, nie pisałem tego ale również Kashmir miałem na myśli. Polecam ostatni album DMB choć to jest całkiem inna muza od LZ - bardziej fusion, mieszanka styli. Ale ten kawałek to hołd Dava Matthewsa wobec LZ.
Łukasz Dzioba:
ma w sobie coś z ducha wielkiego Led Zeppelin. Ciekawy jestem czy inni fani LZ też mają ciary.

Panie Przemku,

Przyznma się, że DMB nie znałem (nie wiem czy zarobiłem minusa), w każdym razie numer jak dla mnie rewelacja, napewno zajżę do dyskografi. Co do skojażeń to nasuwa mi się skądinąd chyba słuszne z Kashmirem.
To takie moje odczucia na "gorąco".
Pozdrawiam,
Ł.
Marek Marchlewicz

Marek Marchlewicz specjalista ds.
specjalistyczności

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Gdyby w 80 roku historia potoczyła się inaczej to myślę że wszystko zależałoby od uzależnienia Jimmiego Page od narkotyków. Pod koniec ich działalności coraz częściej bywał cieniem samego siebie (niekiedy nawet mdlejąc podczas występu). Gdy przemierzam historię LZ, zawsze budzi we mnie ekscytację początkowy okres. Cieszy mnie ogromnie, gdy Page pewny swoich umiejętności, pewny ludzi których dobrał, pewny bombowego materiału nagrywanego na płytach, pewny miażdżącej siły ich występów na żywo, sięga szczytów. Potem serce aż kłuje gdy "obserwuje się" jak to wszystko zaczyna szwankować i zmierza w dół. Niestety doszło, aż na sam dół. Przez szwankowanie rozumiem styl życia chłopaków i splot nieszczęśliwych zdarzeń. Nie chodzi mi o wartość ich muzyki. Oni zawsze byli autentyczni. Płyty mogły być mniej lub bardziej błyskotliwe, ale wszędzie było "to coś" (:P:P). //Dlatego jest to mój ulubiony zespół, który stawiam o półkę wyżej (jak nakupię jeszcze parę kompilacji to również dosłownie :):) ) nad innymi.// Sądzę, że zawsze byłoby czuć że to jest Led Zeppelin, ten Led Zeppelin, jednak niekoniecznie z tak oszałamiającą grą gitary-właśnie w zależności od tego co Jimmy Page zrobiłby ze swoim nałogiem.
Z kolei Robert Plant zapewne tak czy tak rozpocząłby karierę solową, śpiewając równocześnie w Led Zeppelin.
Ciekawi mnie jak Led Zeppelin brzmiałby z tymi basowymi potworami na których gra teraz John Paul Jones. Niżej podaję link z utworem z płyty jego nowego zespołu (z 2009 roku). John Paul gra tu na pianinie, wgniatającym-12 strunowym basie oraz na gitarze slajdowej w finale utworu.
http://www.youtube.com/watch?v=4pipjp5KWRc

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Panowie absolutnie jestem przekonana że Led Zeppelin pozostało by Led Zeppelin :) Doczekali byśmy się kolejnych znakomitych płyt:)Tyle cudownych kawałków nie powstało szkoda ogromna szkoda:)
Dla mnie Led Zeppelin to nie tylko I, II, III czy VI :P Ostatnio zasłuchuję się Physical Graffiti i cudowną balladą ten years gone :) Choć Presence, In Through The Out Door czy Coda dla mnie są świetne :))
Miałam to ogromne szczęście że byłam na koncercie Peage i Planta w Katowickim Spodku... To zupełnie tak jak by dotknąć absolutu :)NIEZAPOMNIANE DOŚWIADCZENIE!!! Fantastycznie brzmią obydwaj :) szkoda że tak rzadko ze sobą współpracują :)
Reasumując kocham ten zespół miłością absolutną ale również z ogromną przyjemnością słucham Deep Purple,Pink Floyd czy Jefferson Airplane:)Anna Panufnik edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 22:22

konto usunięte

Temat: Gdyby "Bonzo" odmówił tych kilku dodatkowych miarek...

Anna Panufnik:
Panowie absolutnie jestem przekonana że Led Zeppelin pozostało by Led Zeppelin :) Doczekali byśmy się kolejnych znakomitych płyt:)Tyle cudownych kawałków nie powstało szkoda ogromna szkoda:)
Dla mnie Led Zeppelin to nie tylko I, II, III czy VI :P Ostatnio zasłuchuję się Physical Graffiti i cudowną balladą ten years gone :) Choć Presence, In Through The Out Door czy Coda dla mnie są świetne :))
Miałam to ogromne szczęście że byłam na koncercie Peage i Planta w Katowickim Spodku... To zupełnie tak jak by dotknąć absolutu :)NIEZAPOMNIANE DOŚWIADCZENIE!!! Fantastycznie brzmią obydwaj :) szkoda że tak rzadko ze sobą współpracują :)
Reasumując kocham ten zespół miłością absolutną ale również z ogromną przyjemnością słucham Deep Purple,Pink Floyd czy Jefferson Airplane:)Anna Panufnik edytował(a) ten post dnia 17.09.10 o godzinie 22:22
Trio doborowe choć pomimo głębokiego szacunku uważam że Airplane to nie ten rozmiar kapelusza co pozostali :) IMO ;)

Pozdrawiam,
Lu.



Wyślij zaproszenie do