Temat: SONISPHERE FESTIVAL (Metallica, Slayer, Anthrax...) -...
Koncert pozytywnie mnie zaskoczył. Obawiałem się, że będą odgrzewane kotlety w wykonaniu starszych panów, ale nic z tych rzeczy.
Behemoth - ma swój styl i na pewno grac potrafi, ale to trochę nie moja bajka. Dobry koncert ale trochę tak jakby nie pasował do reszty.
Anthrax - dobra energia, fajne granie z przytupem i ogólnie ok, tylko wokalista jakiś taki ciut ciotowaty :P Niemniej jednak czepiać się nie bardzo było o co.
Megadeth - muzycznie jak dobrze naoliwiona, niemiecka maszyna. Z wykopem i bezbłędnie. Tylko wokalnie Mustaine nieco fałszował. No i jak wszedł to ni be ni me ni kukuryku tylko zdmuchnął lok z oka i zaczął grać. Myślałem, ze jedyne słowo jakie wypowie to będzie "senkju", które padło dopiero po kilku kawałkach. Później dopiero się trochę rozkręcił. No, ale grali dobrze to nie ma co patrzeć na gadkę.
Slayer - sprawiali wrażenie, jakby setlistę układali na gorąco i nie mogli się dogadać, co za chwile zagrają. No, ale jak już zagrali to gacie spadały z wrażenia. Stare dziadki, ale energii i tzw. "pierdolnięcia" niejeden młody zespół mógłby im pozazdrościć. Full szacun, fajny koncert.
Metallica - pogłoski o tym, jakoby skończyli się na "Kill'em all" były mocno przesadzone :D Świetny koncert - grali szybko, energetycznie, z pasją jak za starych lat. Można się czepiać szczegółów, ale ogólne wrażenie jak najbardziej na plus. Znakomity dobór kawałków - postawili na stare i dobre szlagiery, zabrzmiały bodajże tylko dwa nowe, które i tak wkomponowały się w resztę. Krótko mówiąc było fukin grejt.