Temat: Opener 2009 - 2-5.07.2009, Gdynia
To ja też skomentuję troszkę :) jeśli komuś chce się to czytać :D
Renton - widziałam ich już parę razy na żywo, ten koncert był najlepszy - pewnie klimat zadziałał, ilość ludzi itp :)
Basement Jaxx - początek był świetny, ale chwilę potem zmęczenie dało się we znaki po parogodzinnym zwiedzaniu Gdyni i zaczęłam zasypiać przed głośnikami :) nie widziałam całości niestety.
Late of the pier - nie znałam wcześniej, pozytywne zaskoczenie, muszę się wgłębić bardziej w ich twórczość :)
Gossip - świetny koncert, nie mogłam oderwać oczu od wokalistki :D
Ain't no place like Poland ;)
Moby - mam neutralny stosunek do niego, ale koncert bardzo mi się podobał :) kolejne pozytywne zaskoczenie
Pati Yang - średnio znałam jej twórczość, koncert świetny, ma charyzmę babka :)nie każdy potrafi grać głową na klawiszach :P
Crystal Castles - wszędzie wkoło mówili o tym koncercie z wielkim podnieceniem, w ogóle nie znałam tego zespołu, więc stwierdziłam, że skoro tyle pozytywnych opinii to trzeba zobaczyć.... Muzyka naprawdę ok, ale jak laska zaczęłam wyć jak zarzynany kot to opuściłam scenę namiotową... być może źle zrobiłam :)
FNM - sobotę 1,5 h przed FNM grzaliśmy już miejsca pod sceną, luby jest wielkim fanem, ja mu towarzyszyłam :) Kiedy koncert sie zaczął tłum zaczął tak napierać, że moje wnętrzności szukały sposobów wydostania się ;) Jeszcze do tego dziewczyna z tyłu zaczęła tak panicznie wrzeszczeć "przestańcie!!!", że ja też zaczęłam odczuwać lekką panikę, przy próbie przejścia trochę do tyłu omal nie zostałam bez koszulki :) ale udało się, resztę koncertu wysłuchałam bez walki o życie :) A koncert jeden z lepszych na festiwalu moim zdaniem :)
White Lies - jako, że byłam na FNM, słyszałam tylko 2,5 kawałka :) Żałuję, że nie więcej, miałam wrażenie ze wokal delikatnie fałszuje, ale zrzuciłam to na winę tego że stałam z boku ;)
M83- zobaczone przypadkiem - ale to kolejny zespół, w którego twórczość muszę się wgłębić :)
Pendulum - słyszane kątem ucha jedynie, teraz żałuję, że nie widziałam ich w całości.
Lily Allen - nie mam zdania, neutralne podejście mam do niej.
Kings of Leon - czekałam na ten koncert ale mnie znudził po 4 kawałkach, więc udałam się na scenę namiotową na
Ting Tings - wydawało mi się, że mieli parę wpadek, ale moim zdaniem, też jeden z lepszych koncertów :)
Placebo - widziałam ich na Torwarze - rok temu? czy dwa, ale ten koncert przebił wszystkie Openerowe, nowa aranżacja kawałków bardzo mi sie spodobała, skrzypce, chórki, nowy perkman, rewelacja ;) długo dochodziłam do siebie po tym koncercie :)
Priscilla Ahn - poszłam z ciekawości :) takie troszkę usypiające granie, ale nie było źle :)
Santigold - napisze tylko tyle, że całkiem fajny koncert :)
The Prodigy - kolejny koncert na którym byłam tak padnięta, że zaczęłam zasypiać ;) więc też nie widziałam do końca, ale to co widziałam zrobiło na mnie wrażenie :)
Było jeszcze kilka koncertów o których w sumie nie mam zdania - zobaczyłam 2-3 kawałki i poszłam dalej :)
Od strony organizacyjnej - z prysznicami na polu trzeba coś zrobić, bo godzina stania na słońcu żeby się wykapać w lodowatej wodzie to troszkę przesada :) przy toi toikach powinny umywalki, nie ma innej opcji, pod koniec wogóle była masakra, do tego obrzydliwe było to że za toi toikami przy scenie namiotowej oddawało mocz większość mężczyzn - i mocz zaczął się przelewać na przednią stronę, i nie było opcji żeby w niego nie wejść wchodząc do kibla - a w kiblach - to samo :) plus inne niespodzianki.
W niedziele widziałam nawet parkę wychodzącą z jednego toi toi'a :)
Co do organizacji autobusowej - chyba miałam to szczęście, że nigdy nie czekałam więcej niż 3 minuty na autobus - i do centrum Gdyni, i z Gdyni, na plażę i z niej, a jeździłam codziennie z wyjątkiem niedzieli :)
Za to w poniedziałek wyjazd z Gdyni samochodem to była masakra.
W związku z tym, że nie można było wnosić innego alkoholu niż Heineken, widziałam straszną sytuację - ochrona przyłapała pewnego Pana na spożywaniu Johnny Walker'a , i kazała mu go wylać na trawę :) Przykry widok.
Pogoda dopisała, byłam 2 lata temu i pamiętam te podskoki przed sceną po łydki w błocie ;) co też miało swój klimat :D
Ale namiot rozkładaliśmy i składaliśmy w deszczu :)
Jeszcze przypomniała mi się biedna mała mysz przebiegająca w poprzek "deptak" w okolicy Fasion'era. Obawiam się, że nie przeżyła tego starcia z tłumem.