Temat: O fenomenie COMY...
Fenomen to na pewno efekt wielu elementów składowych, o czym niektóre zespoły zapominają, gdy tylko uda im się coś na jakimś poletku.
Po pierwsze Roguc. Chłopak z świetnym wokalem, nad którym pracował latami i nie mam tu na myśli ilości wypitej żołądkowej czy pomyłki na spektaklu na dworcu w Krakowie z wciąganym proszkiem. Do tego zaplecze z doświadczeń w aktorstwie. Dobra prezencja wizualna. I na koniec brak "gwiazdorki" poza koncertami.
Po drugie ciągły rozwój muzyczny zespołu, praca nad swoim warsztatem każdego z instrumentalistów.
Po trzecie muzyka wyjątkowo klimatyczna, z przemyślanym brzmieniem i efektem finalnym. Przy tym repertuar dość zróżnicowany.
Po czwarte genialne koncerty klubowe, długie i wyczerpujące, które nie pozostawiają żadnego niedosytu.
Po piąte zwycięstwo i na Union of Rock i na PPA ... renomowanych przeglądów w większości z bardzo różną publicznością.
Po szóste dopracowane płyty. Mimo niezadowolenia ze współpracy z Bonarowskim to i PWZM było bardzo dobrze zrobione. A już z pewnością patrząc na konkurencje na polskim rynku rockowym.
Po siódme - dobry zmysł promocyjny. Mimo trudności z przekonaniem się do pomysłu zronienia kawałka stricte radiowego, zabieg się udał, a na koncertach i tak nikt nie pamięta o "Dalekiej drodze do domu".