Renata Ż. Marketing Manager
Temat: Letnie festiwale w Europie
Bo to polska specyfika w ogóle jest, że festiwale odbywają się w bliskim sąsiedztwie dużych miast. Opener - 3miasto, Orange - Waw, Off - Kato, Selektor i Coke - KRK, Poznań dla Ziemi - Poznan (juz odwołany, a i tak afery mu towarzyszą) & so on. Oczywiście, że miasto nie powinno do tego dokładać. Na Zachodzie Europy festiwale w większości przypadków organizowane są w szczerym polu, na pastwisku (choćby Worthy Farm). Przecież sama na takim pastwisku byłam na Dourze. To jest w ogóle fenomen, bo to miasteczko Dour leży w belgijskim regionie Hainaut, poprzemysłowym i strasznie zdewastowanym, do tego biednym z wysokim bezrobociem jak na standardy starej Unii (tak będzie najprawdopodobniej wygladał Śląsk, jak za kilkadziesiąt lat wykopią wszystek węgiel, zamkną kopalnie i huty). Festiwal zorganizowali tam własnie po to, żeby region ożywić i sądząc po skali zjawiska udaje im się swietnie.W PL natomiast odwrotnie - festiwale odbywają się w okolicy dużych miast, bo inaczej by się nie sprzedały i są zabawką autopromocji tych miast (nie twierdzę że wszystkie, ale coś w tym jest), które do nich dokładają kasę z budzetu. A tymczasem powinny być organizowane gdzieś w Koziej Wólce, dosłownie, na pastwisku z przysłowiowymi kozami. Tak jak to jest z brytyjskim Latitude chociażby, którego symbolem są owce na pastwisku...
Coś jest nie tak z modelem biznesu.