Temat: ceny biletów
Renata Żybura:
Wojciech Bury:
A moim zdaniem ekonomia i poziom zarobków w stosunku do kosztów zycia mówią zupełnie co innego. I tak się składa, że od czasu do czasu czytam statystyki, znam badania i nie jest to "na czuja". W przeciwnym razie ten rynek rozwijałby się zdecydowanie bardziej dynamicznie, a agencje koncertowe rosły w siłę. Tymczasem wcale nie ma wśród nich hurraoptymizmu, ze rynek wspaniale się rozwinie, a rentowność poszybuje w górę.
Porównanie? Chocby z Niemcami. Nie w tym rzecz, że oni maja taki zwyczaj, a my nie. Oni duzo wiecej zarabiaja od nas, a ceny biletów na koncerty w DE i w PL są niemal identyczne. Odchylenie jest rzędu kilku punktów proc. na naszą korzyść, nie jest wysokie jednak.
Jeśli to kwestia poziomu życia to jak jest możliwe, że tak wielu ludzi stać na regularne zakupy w zakresie, który przedtem wymieniłem, a nie stać na bilet?
Czy zatem na koncerty chodzą najbogatsi Polacy?
Jeśli tak, to ja w takim razie chodzą na inne koncerty, a jestem w roku na około 50-60 koncertach.
Moim zdaniem jest to podobne tłumaczenie, jak narzekanie na to, że książki są drogie, dlatego ich ludzie nie kupują. Jest mnóstwo tanich, dobrych koncertów, jest mnóstwo tanich, dobrych książek, a nadal społeczeństwo nie zmienia swoich preferencji.
Powiem więcej, jest mnóstwo, szczególnie w sezonie letnim, darmowych, doskonałych koncertów i wcale nie ma tłumów, a często znaczną grupę stanowią zagraniczni turyści. Mogę podać dziesiątki przykładów. I jak to, koncerty za darmo, a ludzi brak albo bardzo średnio, a powinien być tłum gdyby chodziło tylko o pieniądze.
Zresztą, nie obserwujesz sytuacji, że te duże, drogie koncerty, ale znanych gwiazd prędzej się sprzedadzą niż tani koncert średnio albo mało znanego artysty?
Co do rozwoju rynku koncertowego, to akurat uważam, że rozwija się on u nas w ostatnich latach bardzo dynamicznie i to wbrew kryzysowi, natomiast zgodnie z powolną (chociaż zbyt powolną) zmianą przyzwyczajeń.
Porównanie z Niemcami jest dobre pod tezę, że chodzi o poziom życia, natomiast jak tu pasuje porównanie np. z Czechami, które maja mniej ludności i podobny poziom, a rynek koncertowy od lat jest tam bardzo dobry.
Poza tym uważam, że Niemicy akurat mają zwyczaj uczestniczenia w koncertach rozwinięty na skalę u nas niemożliwą długo jeszcze.
Nie wiem co mówią statystyki na temat poziomu życia, ale jeśli na ich podstawie został wysnuty wniosek o tym, że Polacy nie chodzą na koncerty z powodów ekonomicznych, to moje obserwacje zupełnie tego nie potwierdzają. A w takich kwestiach, które mogę obserwować i wyciągać własne wnioski ufam bardziej sobie niż statystykom:)
Wojciech Bury edytował(a) ten post dnia 27.09.12 o godzinie 09:24