Temat: Nawracać niewiernych...
Swoją dziewczynę poznałem w 1996, kiedy to od 10 lat byłem wielkim fanem Maiden. Ona tego zespołu nigdy przedtem nie słuchała, ale była miłośniczką ogólnie pojętego gitarowego, rockowego grania, od Dżemu po Metallicę. Nie chciałem jej przekonywać do lepszej (w moim mniemaniu muzyki) i prawdziwego rockowego galopu, jakim dla mnie jest Maiden. Ona upominała się i upominała, i w końcu wraz z Brave New World w 2000. roku, dopięła swego. Odtąd datuje się jej zauroczenie IM, który jest dla niej numerem jeden. Słucha tego na okrągło, w domu i aucie. Na koncerty też jeździmy razem i chudzina walczy z tłumem dzielnie na pierwszej linii :) Nie może mi tylko podarować, że na oba polskie koncerty trasy BNW w 2000 pojechałem jeszcze sam... Do tego doszła jeszcze jej aktualnie 18-letnia siostra, która jako gówniara była zagubiona muzycznie, ale od kilku lat się odnalazła, oczywiście z Maiden jako ukochanym zespołem :) Ona też jeździ z nami, zaczęła w 14. roku życia, dobrze ma z takimi opiekunami! Jest nieźle zwariowana, kupiła nawet Fendera Strata i Marshalla lampowego ;-))) teraz musi jeszcze się trochę podszkolić z ich właściwego zastosowania.
Podsumowując, nawet nie musiałem sprzedawać Maiden dziewczynom. Same się dobrały i kupiły, zdecydowanie nie żałując wyboru. Wczoraj pierwsze zakomunikowały mi o planowanym koncercie w Pradze. Wiem już, że muszę zakupić trzy bilety na "stanie u podia"...
M.