Cóż... Choć polubiłam Sookie (lubię irytujące postaci),zgadzam się z p. J. Wiśniewskim - fabuła zmierza donikąd, ale poczekajmy na serię 4 (jeśli będzie tą ostatnią, bo oglądalność jest niezła, Ball może wymyśli mocne zakończenie).
Spodobał mi się pomysł Harris (bohaterka telepatka, "czysta krew", wyjście z podziemi wampirów), ale wykonanie już nie jest takie dobre (książka). Historia jest pociągająca i wciągająca, ale Harris pisała kolejne tomy bo było wzięcie na serię, o czym sama mówiła. Kto miał w rękach cykl, wie że od połowy ilość zdarzeń zaczyna się tak mnożyć, że dyszymy nad pochłonięciem tego, co tam się dzieje (Ball sprytnie to pociął, połączył i porozdzielał dzięki czemu nie ma takiego nagromadzenia zdarzeń jak u Harris).
A serial, jak dla mnie od odcinka 9, części 1 zaczyna się dopiero "coś" dziać, co jest plusem,z odcnika na odcinek jest lepiej (jak dla mnie niektóre odcinki różnią się bardzo poziomem, nie wiem co inni o tym sądzą). A. Ball odszedł mocno od książki - i chyba wyszedł na tym całkiem nieźle. Strzałem w dziesiątkę jest dla mnie rozwinięcie i pozostawienie przy życiu w cz. 1 Lafayette'a (świetna gra aktorska N. Ellisa). Mocną stroną serialu są aktorzy, choć cały czas zastanawiam się dlaczego zdecydowano się na A. Paquin jako Sookie.
Moim zdaniem popularność serialu wynika po pierwsze z faktu, że rynek seriali zalały produkcje z cyklu "zagadek kryminalnych" wszelkiej maści. Poza tym, ludzie są zmęczeni i chcą czegoś z innej beczki. Ball dał "pociągający" serial, jest pikanteria, są wampiry (teraz na topie), jest story, jest poruszanie tematu inności, uzależnień, rozterek. A wszystko w oprawie mrocznej opowieści, która tak wielu pociąga.