konto usunięte

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Robert Wysocki:
PIOTR PAWEŁ KOWALICKI:
DOBRY - czyli ten, który wyjdzie na żywo i zabrzmi to tak jak na nagraniu.


Super, tylko niemożliwe :) Warunki sceniczne są fizycznie odmienne od warunków studyjnych a to determinuje śpiew. Jak mi wali pałker po blachach, gitara charczy na przesterze a bas powoduje, że woda w kolanach bulgocze to śpiewam inaczej niż na spokojnie w słuchawkach na uszach... :)

Jak masz taką kapelę, to powinnaś ich już zwolnić podczas prób.

Jak warunki odsłuchowe będą zbliżone do studyjnych to można mówić o podobnym brzmieniu i tylko w tedy gdy w studio kapela gra na żywo. Inaczej się śpiewa "do taśmy" a inaczej w interakcji z żywym ansamblem :)

Takie moje dwa grosze ;)

Inaczej się śpiewa na estradzie na żywo tylko wówczas kiedy nie ma się profesjonalistów za plecami.
Magdalena Kujawska

Magdalena Kujawska Wokalistka, autorka
tekstów, copywriter

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Nie rozumiem w czym problem...Przecież nie chodzi o idealną kopię nagrania podczas koncertu "na żywo" ;) Wiadomo, że o danym wykonaniu zależą nie tylko czynniki techniczne, ale też predyspozycja wokalna i emocjonalna wokalisty danego dnia i nie da się idealnie powtórzyć wykonania studyjnego (tym bardziej, że najczęściej nie jest to nagranie "na setkę" ;)
Ja stwierdzenie "tak samo dobrze" rozumiem jako zastosowanie tego samego poziomu profesjonalizmu przy odtworzeniu utworu "live", jak przy studyjnym brzmieniu ;) Zawsze nagrania od koncertu będzie się różnić, ale to drugie nie może być gorsze.
Piotr Paweł Kowalicki

Piotr Paweł Kowalicki MUZYK, KOMPOZYTOR,
PRODUCENT
MUZYCZNY,WOKALISTA

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Pełna zgoda Magdo, właśnie tak
Robert Wysocki

Robert Wysocki Bezpieczeństwo
IT/Zarządzanie
Ryzykiem Operacyjnym

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Janusz S.:
[...]
Jak masz taką kapelę, to powinnaś ich już zwolnić podczas prób.

Szybko wyciągasz wnioski na podstawie szczątkowych informacji ;) Takie rzeczy są prawie naturalne dla muzyki rockowej. Hałas! Ten zaś powoduje, że zmieniasz sposób śpiewania. Musisz inaczej zdzierasz gardło i po chwili koniec ze śpiewaniem... Poziom zmęczenia po rockowym koncercie jest również znacząco inny niż po śpiewaniu poezji.

[...]
Inaczej się śpiewa na estradzie na żywo tylko wówczas kiedy nie ma się profesjonalistów za plecami.

Grałeś kiedyś rocka w zadymionym klubie, gdzie nasycenie powietrza dymem papierosowym prawie przewyższa zawartość tlenu w owym powietrzu? ;) To nie sprawia, że śpiewasz tak jak w studiu. Nie chodzi o profesjonalizm. Warunki zewnętrzne determinują zachowanie. Inaczej jest w sali prób, inaczej na scenie a jeszcze inaczej w studiu. W szczególności, gdy ma się styczność z muzyką rockową, gdzie poziom hałasu jest tak duży, że _musisz_ zmienić sposób śpiewania. Zwykle w rocku drą się głosy o tenorowe, zwykle w za wysokiej tessiturze a wszystko to dlatego, że trzeba się przebić przez kapelę. Ja aby zachować głos, który również potrzebny mi jest do pracy próby śpiewam w specjalnych zatyczkach, bo inaczej po próbie miałbym problemy z głosem. Oczywiście mogę zmitygować ryzyko w inny, prosty sposób, mianowicie nie śpiewać rocka, ale ja to lubię :o)

Praktycznie większość znanych wokalistów rockowych (nie rockowych też) kończyła z operacjami strun (Gillan, Plant, Coverdale) i nie tylko przez złą technikę śpiewaczą. Warunki zewnętrzne mają ogromny wpływ.

Pozdr
Robert

BTW
Ja jestem amatorem i kapele, w których gram też są amatorskie. Musielibyśmy się wszyscy zwolnić. Zawodowcem jestem w zakresie risk management. :)

konto usunięte

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Robert Wysocki:

Szybko wyciągasz wnioski na podstawie szczątkowych informacji ;) Takie rzeczy są prawie naturalne dla muzyki rockowej. Hałas! Ten zaś powoduje, że zmieniasz sposób śpiewania. Musisz inaczej zdzierasz gardło i po chwili koniec ze śpiewaniem... Poziom zmęczenia po rockowym koncercie jest również znacząco inny niż po śpiewaniu poezji.

No tak, uczę emisji głosu i coś na ten temat wiem. Bardzo niechętnie uczę wokalistów rockowych, bo wiem, że i tak będą robić swoje. A więc wydzierać się jakby ich ze skóry obdzierano.

Grałeś kiedyś rocka w zadymionym klubie, gdzie nasycenie powietrza dymem papierosowym prawie przewyższa zawartość tlenu w owym powietrzu? ;)

Śpiewałem kiedyś w takich warunkach. Bardzo dawno temu.
Nie przypominam sobie abym zmieniał coś w swoim głosie z powodu dymy papierosowego.

To nie sprawia, że śpiewasz tak jak w studiu. Nie chodzi o profesjonalizm. Warunki zewnętrzne determinują zachowanie. Inaczej jest w sali prób, inaczej na scenie a jeszcze inaczej w studiu.

Nie powinno być inaczej. Powinno być tak samo jak w sali prób czy w studio. Przynajmniej bardzo zbliżone do tego jak w studio. Mówię o brzmieniu.
W szczególności, gdy ma się styczność z muzyką rockową, gdzie poziom hałasu jest tak duży, że _musisz_ zmienić sposób śpiewania. Zwykle w rocku drą się głosy o tenorowe, zwykle w za wysokiej tessiturze a wszystko to dlatego, że trzeba się przebić przez kapelę.

No nie. Jak musisz się "przebijać przez kapelę", to masakra. Kto Was, kochani, czegoś takiego uczył?
Ciekawe że ja robiłem z ogromnymi orkiestrami (60 muzyków i więcej) i hałas był bardzo duży, a nie musiałem się "przebijać" przez blachę czy smyki. To wszystko kwestia umiejętności.
Sting śpiewa rocka i nigdy nie słychać aby musiał się wydzierać i zdzierać głos. To samo Elton John, o "Rolling Stones" nie wspomnę...

>Ja
aby zachować głos, który również potrzebny mi jest do pracy próby śpiewam w specjalnych zatyczkach, bo inaczej po próbie miałbym problemy z głosem. Oczywiście mogę zmitygować ryzyko w inny, prosty sposób, mianowicie nie śpiewać rocka, ale ja to lubię :o)

He, he, no fajnie. Lub sobie lub tylko ustawcie się tak żeby SOLISTA BYŁ SOLISTĄ.

Praktycznie większość znanych wokalistów rockowych (nie rockowych też) kończyła z operacjami strun (Gillan, Plant, Coverdale) i nie tylko przez złą technikę śpiewaczą. Warunki zewnętrzne mają ogromny wpływ.

Niekoniecznie z powodu "zdarcia". Ja miałem guzki na strunach, ale się jakoś schowały i nie mam ich do tej pory.
Głos to bardzo delikatny instrument muzyczny. Trzeba go szanować.
Pozdr
Robert

BTW
Ja jestem amatorem i kapele, w których gram też są amatorskie. Musielibyśmy się wszyscy zwolnić. Zawodowcem jestem w zakresie risk management. :)

No dobra, ale przecież będąc nawet amatorem, można zawodowo podejść do śpiewania. :)Janusz S. edytował(a) ten post dnia 05.05.09 o godzinie 10:34
Robert Wysocki

Robert Wysocki Bezpieczeństwo
IT/Zarządzanie
Ryzykiem Operacyjnym

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Janusz S.:
No tak, uczę emisji głosu i coś na ten temat wiem. Bardzo niechętnie uczę wokalistów rockowych, bo wiem, że i tak będą robić swoje. A więc wydzierać się jakby ich ze skóry obdzierano.

Warto się zastanowić dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem estetyka muzyczna to jedno a warunki w jakich się śpiewa rocka to drugie. Drzeć też się trzeba umieć aby nie zniszczyć aparatu głosowego.

[...]
Nie powinno być inaczej. Powinno być tak samo jak w sali prób czy w studio. Przynajmniej bardzo zbliżone do tego jak w studio. Mówię o brzmieniu.

Ale się nie da :)

1. W studio śpiewasz w słuchawkach co diametralnie zmienia sposób odsłuchu samego siebie. Dlaczego, to wiadomo. :)

2. Odsłuch na scenie jest zupełnie inny niż na próbie czy w studio, zwykle jeśli nie mówimy o topowym śpiewaniu to nie wszystkich stać na bezpośredni odsłuch do uszu a w klubach spełnienie wymagań ridera scenicznego zwykle graniczy z cudem oczywiście w przypadku nieznanej kapeli...

3. Tak jak pisałem. Na próbach w sali 20 m2 trudno zachować normalny poziom głośności, szczególnie gdy ma się tam zestaw perkusyjny. Dlatego mam zatyczki a to od razu zmienia odsłuch, bo głównie słyszę się wewnętrznie... Dlatego się nie zdzieram po 2h darcia pyska. Bez zatyczek nie ma szans bo od razu trzeba śpiewać głośniej. To fizjologia - słabiej słyszysz, głośniej mówisz/śpiewasz.

[...]
No nie. Jak musisz się "przebijać przez kapelę", to masakra.

Zapraszam na próbę kapeli rockowej. Jak się przebijesz bez mikrofonu przez kapelę rockową to gratuluję. Nie sądzę by singer's formant niezbędny do przebicia się przez orkiestrę o czym piszesz w czymś pomógł. Rock to hałas do tego w rocku raczej trudno korzystać tak śpiewać by eksponować te częstotliwości między 2500 a 3500 Hz, bo to wymaga niskiej krtani a jak wiadomo w rocku to raczej się wyje z wysoką i z dość wąskim traktem głosowym. No i są mikrofony... ;)

[...]
SOLISTA BYŁ SOLISTĄ.

Na youtubie są klipy z koncertów i prób. Mam nadzieję, że słychać solistę :)

[...]
No dobra, ale przecież będąc nawet amatorem, można zawodowo podejść do śpiewania.


A ja tak podchodzę dlatego staram się jak najwięcej dowiedzieć o ograniczeniach stylu w jakim się drę :o)

konto usunięte

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Robert Wysocki:

Na youtubie są klipy z koncertów i prób. Mam nadzieję, że słychać solistę :)
>
Daj linki.
Robert Wysocki

Robert Wysocki Bezpieczeństwo
IT/Zarządzanie
Ryzykiem Operacyjnym

Adam Rymarz

Adam Rymarz Wokalista - trener
wokalny - nauczyciel
akademicki - muzyk

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Robert Wysocki:
Podkreślam fakt, że są czynniki fizjologiczne, które determinują brzmienie ludzkiego głosu. Czynniki, których się nie przeskoczy. Najprostszy przykład to właściwości wiązadeł głosowych. Bas nie będzie tenorem i odwrotnie. I skala nie będzie tu przeszkodą a jedynie konkretne właściwości wiązadeł głosowych, które różnią się zasadniczo w tych przypadkach. :)
Zgadzam się w Tobą całkowicie. A pisanie, że "barwę można wyćwiczyć" uważam, niestety, za pobożne życzenie. Można głos udźwięcznić, poprawić emisję, rezonans... Ale wyćwiczyć barwę? Poproszę o przykładowy zestaw ćwiczeń, jak z mało interesującej, przeciętnej barwy zrobić barwę intrygującą, nietuzinkową, magnetyczną :) Chętnie skorzystam z takiej wiedzy! Mam przeczucie, że pod terminem "barwa" kryje się znacznie więcej niż tylko śpiewanie jasnym bądź ciemnym dźwiękiem.
Co do barwy "modyfikowanej" masą ciała, to nie wiem nic na ten
temat i chętnie się dowiem, bo to ciekawie brzmi. :) Nie wiem
jak zmiana masy wpływa na aparat głosowy. Wiązadła nie sądzę by zmieniały swe rozmiary wraz z masą. Wpływ pewnie jest, pytanie jaki?
Moja koleżanka schudła ponad 50 kg. Niedawno śpiewaliśmy w jednym koncercie i brzmiała znakomicie! Ja sam zrzuciłem ostatnio 12 kg. Głos wcale na tym nie stracił.
A co do filmików z prób i koncertów - na moje ucho masz w głosie naturalny SLS, co najlepiej słychać na glissandzie wykonanym na całej rozpiętości skali. Mogę Ci tylko życzyć lepszego repertuaru, bo z tymi nieco archaicznie brzmiącymi numerami będzie trudno się przebić. A szkoda, bo masz potencjał!
Robert Wysocki

Robert Wysocki Bezpieczeństwo
IT/Zarządzanie
Ryzykiem Operacyjnym

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Adam Rymarz:
A co do filmików z prób i koncertów - na moje ucho masz w głosie naturalny SLS, co najlepiej słychać na glissandzie wykonanym na całej rozpiętości skali. Mogę Ci tylko życzyć lepszego repertuaru, bo z tymi nieco archaicznie brzmiącymi numerami będzie trudno się przebić. A szkoda, bo masz potencjał!

Repertuar ma już blisko 18 lat :) Ja mam prawie 40 lat na karku. Nie interesuje mnie kariera muzyczna. Lubię się bawić w muzykę, gram na gitarze w jednej kapeli śpiewam w drugiej. Po kilkunastu latach odnaleźliśmy się z gitarzystą na nowo (znamy się od 18 lat, razem graliśmy) i postanowiliśmy odrestaurować stary materiał. Tak dla przyjemności. W tej chwili go nagrywamy na początek własnym sumptem jako demo a później nagramy aby stał krążek na półce. To zabawa. :) Żyję z czegoś innego więc mogę mieć dystans. Podjąłem taką decyzję dawno temu i teraz jest mi łatwiej.

Ten SLS to nie taki już naturalny ;) Poznałem go jakiś czas temu. Byłem na lekcjach u Soni i Marka, acz to z ciekawości bardziej. No i trochę na pierwszej lekcji chciałem się podciągnąć, bo po kilku latach bez śpiewania (jakieś tam proste przygody jedynie były) trzeba było jakoś obudzić głos. Dwie lekcje u Soni i Marka starczyły by złapać o co chodzi. Kupiłem kurs Setha, wrzucam w moim prywatnym jednoosobowym studio czyli w samochodzie ;) i codziennie w drodze do pracy i z pracy ćwiczę. Poznałem również CVT, które otworzyło mi głowę na zrozumienie działania głosu. CVT to nie jest taki kurs jak Setha czy Manninga, ale bardzo, bardzo pomaga. Jak dla mnie jeśli chodzi o poznanie głosu to najlepsze źródło oczywiście w odróżnieniu od klasycznego podejścia. Z natury jestem dociekliwy więc szukałem i przejrzałem niemal wszystko co jest na rynku. CVT mnie przekonało. SLS jest fajny do ustawienia głosu ale pomaga raczej w śpiewaniu lżejszego materiału. Seth w ogóle nie uczy np. przesteru co jest niezbędne do rocka i musi być robione bezpiecznie inaczej po głosie... No i w rocku często śpiewa się przeciągając rejestr piersiowy (cokolwiek to znaczy ;)) W CVT podobne śpiewanie nazywa się overdrive i odpowiednio zrobione na odpowiednich samogłoskach niczemu nie szkodzi acz wymaga dobrego wsparcia i dużo energii. :)
Adam Rymarz

Adam Rymarz Wokalista - trener
wokalny - nauczyciel
akademicki - muzyk

Temat: Co oznacza dziś słowo dobry?

Taaak :) Curbing, belting, overdrive... Zetknąłem się z tym parę lat wcześniej niż z SLS. Zrobiło to na mnie wrażenie i bardzo rozszerzyło sposób myślenia o głosie. Chociaż z perspektywy czasu mimo wszystko wolę metodę SLS - właśnie z uwagi na energożerność i gigantyczną pracę żeber/tłoczni brzusznej w CVT. Ale to już chyba kwestia temperamentu i muzyki, jaką się lubi i wykonuje :)

Następna dyskusja:

Dzień dobry!




Wyślij zaproszenie do