Piotr Głudkowski

Piotr Głudkowski Rzucam się na
wszystko to, co jest
ciekawe i wymaga
rusze...

Temat: Skale w solówkach

Paweł Korba:
No i blues, grany tylko w pentatonice durowej, jest taki jakiś... miękki i mało bluesowy?

Zgadza się, bo tu chodzi o ukazanie różnic w brzmieniu i charakterze między pentatoniką dur a moll na tle bluesowego podkładu :)
No tak, ale czy to w takim razie jest dalej blues, czy tylko utwór "bluesopodobny"? Taki blues wychodzi trochę zbyt popowo, a wręcz ogniskowo.

Weźmy sobie bluesa durowego i zagrajmy na tonice pentatonikę durową, a na subdominancie molową. Czy to nie zabrzmi jak rasowy blues? :)


Jak najbardziej. Wręcz to jest standard, choć lekko miękkawy ;) Chodziło mi raczej o to, że blues durowy grany tylko na pentatonice durowej (T/S/D) wychodzi słabo.
Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zagrać bluesa durowego tylko na pentatonice molowej - szczególnie, jak ma ostry, mocno akcentowany akompaniament.
Aczkolwiek w każdym przypadku, bez wtrąceń spoza skali i podciągnięć, trudno jest zaimprowizować coś ciekawego - a skoro używamy wtrąceń, to podział na pentatonikę molową czy durową zaczyna tracić sens...

Z podciągnięciami wiąże się też inna kwestia: blue notes. Stosuje je, mniej lub bardziej śiwadomie, prawie każdy gitarzysta "czujący" bluesa.
No i, na koniec, pamiętajmy o trytonie ;) - często wtrącany jest w skalach, używanych w bluesie.Piotr G. edytował(a) ten post dnia 29.01.10 o godzinie 19:57
Marek M.

Marek M. Dyrektor
zarządzający
Optimum PR

Temat: Skale w solówkach

Jeśli idzie o bluesa i pentatoniki, to sprawa jest prosta, bo pentatonika sama w sobie jest prosta jak konstrukcja cepa. Gorzej, kiedy w utworze nieblueasowym mamy funkcje obce lub wtrącenia - wtedy pojawialją się pytania o skalę w jakiej ograć takie akordy.

Weźmy np. na warsztat takie "Misty" (powiedzmy, że gramy w E):

no i tam są takie akordy:
E7+, h9, A7+, a9, E

Jakieś pomysły na skalę do tego h i a molowego?

Temat: Skale w solówkach

Marek Massalski:
Jeśli idzie o bluesa i pentatoniki, to sprawa jest prosta, bo pentatonika sama w sobie jest prosta jak konstrukcja cepa. Gorzej, kiedy w utworze nieblueasowym mamy funkcje obce lub wtrącenia - wtedy pojawialją się pytania o skalę w jakiej ograć takie akordy.

Weźmy np. na warsztat takie "Misty" (powiedzmy, że gramy w E):

no i tam są takie akordy:
E7+, h9, A7+, a9, E

Jakieś pomysły na skalę do tego h i a molowego?

tak - trzeba wiedzieć, skąd to się wzięło (czy jest IIm od substytutu czy dominanty, albo czy jest przechodnim) i w którym momencie jest, bo może to żadna alteracja.
w kwicie misty, jaki mam przed sobą, są zwykłe II V I ew. turnaround I VI II V. raz wydarzyło się II V molowe, czyli albo ograsz to skalą alterowana na odpowiednich stopniach albo IIm lokrycką a Valt np. frygijską z dodaną ercja wielką.
żadnych aug tam nie widzę, chyba że wg Ciebie 7+ oznacza major7.
a najprościej zacząć od zwykłych składników akordowych i dodawać sobie półtony lub całe tony. skala chromatyczna wybiórcza rządzi ;)
a najlepiej spisac solówki do misty i zrobić analizę, po czym grają mistrzowie.Monica Konecka edytował(a) ten post dnia 31.01.10 o godzinie 00:45
Marek M.

Marek M. Dyrektor
zarządzający
Optimum PR

Temat: Skale w solówkach

Monica: tak 7+ to u mnie major7

I teraz kilka pytań, bo się gubię:

1. co to jest substytut (subdominanta, tak?)?
2. co to jest IIm od niego (chodzi Ci o to, ze h to II stopień w skali A - tak?)?
3. z jakich konkretnie dźwięków składa się alterowana skala na tych stopniach, o których piszesz?

Dzięki z góry za szczegóły.

Osłuchiwanie solówek to generalnie świetny pomysł. Ale mi chodzi o coś innego - przychodzi powiedzmy kolega. Kłądzie kwity, mówi: gramy. No i teraz nie ma czasu na osłuchiwanie solówek, tylko trzeba grać. Chodzi mi o wyrobienie nawyków i ogarnięcie zasad.
Jacek A.

Jacek A. Modeluję
rzeczywistość

Temat: Skale w solówkach

Monica Konecka:

tak - trzeba wiedzieć, skąd to się wzięło (czy jest IIm od substytutu czy dominanty, albo czy jest przechodnim) i w którym momencie jest, bo może to żadna alteracja.
w kwicie misty, jaki mam przed sobą, są zwykłe II V I ew. turnaround I VI II V. raz wydarzyło się II V molowe, czyli albo ograsz to skalą alterowana na odpowiednich stopniach albo IIm lokrycką a Valt np. frygijską z dodaną ercja wielką.
żadnych aug tam nie widzę, chyba że wg Ciebie 7+ oznacza major7.
a najprościej zacząć od zwykłych składników akordowych i dodawać sobie półtony lub całe tony. skala chromatyczna wybiórcza rządzi ;)
a najlepiej spisac solówki do misty i zrobić analizę, po czym grają mistrzowie.

Hehe, a po polsku? :)
Piotr Głudkowski

Piotr Głudkowski Rzucam się na
wszystko to, co jest
ciekawe i wymaga
rusze...

Temat: Skale w solówkach

Marek Massalski:
1. co to jest substytut (subdominanta, tak?)?
Substytut to akord, grany zamiast jakiejś funkcji - często po to, żeby wytworzyć dodatkowe napięcie. Bardzo często substytut pochodzi z tonacji parallelnej rózniącej się trybem (np. Cdur <-> amoll).
Weźmy najprostszą kadencję: TSDT
T grasz na I stopniu, S na IV, D na V. W tonacji C-dur będzie to CFGC.
I teraz np. możesz zamiast S zagrać jej substytut na II stopniu, a więc wyjedzie z tego CdGC. Podobnie, możesz zagrać substytut T na VI stopniu, czyli będzie aFGa, i w końcu D na III stopniu, czyli CFeC. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby substytut grany był w innym trybie, niż wynika to wprost, czyli zamiast CdGC można zagrać CDGC.
Zdarza się, że substytur grasz jako pewne wtrącenie, jakby zapowiadające kolejną funkcję, czyli dla naszego przykładu CFGC można by dodać substytut T i zagrać CaFGC, albo CAFGC.
To wszystko zależy - dla mnie zależy od tego, co pasuje, ludzie, którzy znają dobrze teorię napewno potrafią to jakoś uzasadnić, ale tak naprawdę to i tak wszystko jest pochodną feelingu i słyszenia.

Osłuchiwanie solówek to generalnie świetny pomysł. Ale mi chodzi o coś innego - przychodzi powiedzmy kolega. Kłądzie kwity, mówi: gramy. No i teraz nie ma czasu na osłuchiwanie solówek, tylko trzeba grać. Chodzi mi o wyrobienie nawyków i ogarnięcie zasad.
Moim skromnym zdaniem nie tędy droga: jeśli nie "słyszysz w głowie", co chcesz zagrać, zasady nie pomogą. Nawyki natomiast mogą wprowadzić Cię w sytuację, kiedy nie jesteś w stanie zagrać niczego innego ponad to, co opanowałeś i "masz w palcach".
Mówiąc wprost: każ koledze schować kwity, wsłuchaj się... - i napewno będzie o niebo lepiej i ciekawiej.Piotr G. edytował(a) ten post dnia 31.01.10 o godzinie 12:04
Marek M.

Marek M. Dyrektor
zarządzający
Optimum PR

Temat: Skale w solówkach

My tu gadu gadu, a pytanie jaką skalą ograć to h i a w "Misty" wciąż jest bez odpowiedzi :)
Marek M.

Marek M. Dyrektor
zarządzający
Optimum PR

Temat: Skale w solówkach

No to inny przykład. Powiedzmy, że kolega mówi - hej, zagrajmy "I'll see you in my dreams", bo mi się na koncercie Tribute dla George'a tak podobało.

No więc, Ok, bierzemy na warsztat i na ucho słychać, że w refrenie utwór ma mniej więcej takie akordy:

Fmaj7, Fzmn, C, Czmn, C6
A7, D9, G7

Pytanie 1. jakich skal użyć na tym Fzmn, a potem Czmn?
Pytanie 2. jak zwykliście ogrywać cody, kiedy tak jak tu, mamy po kolei dominanty do kolejnej dominaty (A7 na D9, na G7 z rozwiązaniem na C)?

Osłuchać można np. tu - nawet w tej samej tonacji. Ale jakie są http://www.youtube.com/watch?v=5wTVLIZaxMk

Wasze doświadczenia?Marek Massalski edytował(a) ten post dnia 31.01.10 o godzinie 12:28
Paweł Korba

Paweł Korba Webdeveloper php

Temat: Skale w solówkach

Marek Massalski:

Pytanie 1. jakich skal użyć na tym Fzmn, a potem Czmn?
>

Doświadczenia mi tutaj brak, ale may-szkoła podaje, że akordy zmniejszone ogrywamy skalą zmniejszoną, czyli składającą się z samych tercji małych.
Piotr Głudkowski

Piotr Głudkowski Rzucam się na
wszystko to, co jest
ciekawe i wymaga
rusze...

Temat: Skale w solówkach

Kurde, Panowie, jak wy to robicie, że podczas improwizowania jesteście w stanie myśleć o skalach??? I że się Wam w ogóle chce o tym myśleć? To nie jest tak, że słychać "w głowie", co się chce zagrać, a ponieważ się wie, jakie dźwięki są gdzie na gryfie to się je gra? Bo ja tak mam...
Dlatego wybałuszam gały Marku, jak pytasz o skale, w jakich powinieneś opykać kawałek, kiedy przyjdzie do Ciebie qmpel.
Skale czasem stosuję jak nie mam pomysłu, a muszę coś wymyślić "off-line". Ale podczas improwizacji nigdy nie mam na to czasu ;)
Paweł Korba

Paweł Korba Webdeveloper php

Temat: Skale w solówkach

Uważam, że nie bez powodu uczą skal na akademiach muzycznych. Uważam dalej, że nie uczą tego po to, żeby później podczas improwizacji na chłodno kalkulować - w tym miejscu zagram dorycką G, a na refrenie to sobie pojadę eolską albo pentatoniką. Moim zdaniem ta nauka jest po to, żeby właśnie opanować dźwięki na gryfie, obsłuchać się z każdą skalą, poznać jej charakter. W pewnym momencie nauki osiągniemy taki poziom, że w trakcie utworu solo samo wyjdzie spod palców bez myślenia o tym, jaką skalę akurat gramy. Ale zanim to nastąpi trzeba grać, grać i grać.. :) najlepiej w uporządkowany sposób - skale, arpegia, etc.
Marek M.

Marek M. Dyrektor
zarządzający
Optimum PR

Temat: Skale w solówkach

Piotr G.:

Już mówię, czemu skale są takie istotne.
Powiedzmy, że umiesz grać jakieś utwory, znasz na blachę akordy itd. Ale znasz je tak, ze każdy z nich możesz zagrać w jednej tonacji.

No i przyjmują Cię do zespołu, jedziesz w trasę, a tam gościnnnie przyjeżdża powiedzmy Tom Jones (który nie gra na instrumencie tylko śpiewa) i mówi: to co, zagramy razem "utwór X"? Ewentualnie to może być np. zamiast tego Toma Jonesa np. Shirley Bassey jak ktoś woli opowieść z kobietą w roli głównej :)

No i mówicie - super - zaakompaniujemy Panu / Pani ten "utwór X" i zaczynacie grać w tej jednej tonacji, którą opanowaliście. A tu gwiazda mówi - ale panowie, nie w F grajcie, tylko w As. No więc gracie (bo akordy wszyscy znają i tanspozycję zrobić żaden problem) i przychodzi czas Twojej solówki.

Mnie interesuje właśnie ten moment - i pytanie, czy bez wiedzy o skalach i logice ich stosowania w różnych sytuacjach wystarczy ucho i coś co w związku z tym być może pasuje a może nie - bo dla mnie to się kojarzy raczej z bładzeniem paluchami po gryfie.
Piotr Głudkowski

Piotr Głudkowski Rzucam się na
wszystko to, co jest
ciekawe i wymaga
rusze...

Temat: Skale w solówkach

A widzisz. Już Cię rozumiem.
U mnie to działa tak: w zasadzie od początku, od kiedy zacząłem grać (ponad 30 lat temu) zmuszony byłem nie wiązać się z tonacją.
Wynikło to z tego, że dość długo akompaniowałem grupie wokalnej (w kościele), i dość często trzeba było zmieniać tonację w ostatnim momenci, bo ktoś miał chrypkę, powietrze było za ciężkie/za lekkie i takie tam. W pewnym momencie nauczyłem się rozumować nie konkretnymi akordami, ale raczej zależnościami między nimi - i w zasadzie jest dla mnie bez róznicy, czy mam zagrać A C# f# H E, czy może cztery półtony wyżej C# F a# D# G#.
Potem dość naturalnie ewoluowało to na grę solową - jeśli wiem, co mam grać, widzę to od razu na gryfie - ale widzę raczej interwałami, które sobie wyobrażam (a raczej układem palców), a nie bezwzględnym położeniem.
Czyli w takim przypadku wystarczy, że umiejscowię pierwszy dźwięk na gryfie - nie ważne, gdzie - i reszta już leci tak, jak sobie wymyśliłem.
Dlatego się dziwię _konieczności_ używania skal.
Marek M.

Marek M. Dyrektor
zarządzający
Optimum PR

Temat: Skale w solówkach

Marek Massalski:
Jeśli idzie o bluesa i pentatoniki, to sprawa jest prosta, bo pentatonika sama w sobie jest prosta jak konstrukcja cepa. Gorzej, kiedy w utworze nieblueasowym mamy funkcje obce lub wtrącenia - wtedy pojawialją się pytania o skalę w jakiej ograć takie akordy.

Weźmy np. na warsztat takie "Misty" (powiedzmy, że gramy w E):

no i tam są takie akordy:
E7+, h9, A7+, a9, E

Postudiowałem nieco i zdaje się, że już wiem. Kogo zainteresuje, niech poczyta, może się przydać do praktyki.

Okazuje się, że w ogrywaniu akordów nie tyle ważne jest, który akord brzmi w danej chwili, ale to, co następuje po nim.

Na tym przykładzie "Misty" to jest tak - tonacja główna utworu przeze mnie podana, to rzecz jasna E dur. Więc pierwszy akord E7+ (czyli E z septymą wielką) ogrywamy normalną skalą Edur.
Po nim jednak pojawia się akord h moll. No i tu, dopóki nie sprawdzimy, co następuje po nim, nie wiadomo, jaką skalą go ograć. h moll nie należy do tonacji Edur - więc skąd wiedzieć, jaką zastosować tonację w solo? Odpowiedź - trzeba zobaczyć, co po tym h moll jest. A jest tam A7+ (A z septymą wielką). Patrzymy jak się ma h moll do akordu A dur. No i widać, że h moll jest akordem zbudowanym na drugim stopniu tonacji A (h, d, fis), a na dodatek, tu nona w nim jest wielka (dźwięk cis), co również wskazuje na tonację. Ten akord h moll ogrywamy więc dźwiękami skali A dur (niewiele różni się ona od Edur, jednym dźwiękiem - jest w niej dźwięk d zamias dis). Dlaczego skala A? Sceptyk powie - zaraz, zaraz, ale przecież akord A to jest subdominanta dla tonacji głównej E (subdominanta = akord zbudowany na 4 stopniu). I ma rację - jest to subdominanta, tyle tylko, że w momencie kiedy brzmi akord h, to skala E nie będzie pasować, tylko właśnie A. Mówiąc precyzyjniej - tan h moll zmienia nam tonację (na chwilę, ale jednak) na A dur.

Gorzej - że po tym A dur następuje a moll. I co teraz? Odpowiedź? Patrzymy, co jest po tym a moll? :) Tak - innej rady nie ma.

Po tym a moll jest E dur, a zatem powrót do tonacji głównej. Jaką skalą więc ograć to a moll? Tu jest ciekawa sprawa - nie pasuje ani tonacja E dur, ani prosta skala a moll :)
No i jest to przykład, kiedy zastosowanie ma skala molowa dorycka (o ile dobrze pamiętam nomenklaturę), a dokładniej składająca się z nast. składników (dla a moll): a, h, c, d, e, fis, gis, a.

Ot i zagadka rozwiązana.

Ale pewnie pojawi się tu zaraz pytanie - dlaczego w tym a moll mamy grać skalę dorycką, a nie np. harmoniczną (a, h, c, d, e, f, gis, a) czy eolską (a, h, c, d, e, f, g, a). Odpowiedź jest - ten a moll dąży do tonacji E dur, w której mamy m.in. fis i gis. Jeśli to a ma się rozwiązywać na E, to dlatego w solo powinny już się pojawić dźwięki, które to E zapowiadają. Ucho - o którym poprzednie wpisy mówią, samo nam podpowiada, że najlepszą skalą będzie ta, gdzie występuje m.in. fis i gis - to, że ona się nazywa akurat dorycka, to nie moja wina.

Tyle w tym jednym wątku.Marek Massalski edytował(a) ten post dnia 13.02.10 o godzinie 23:16
Marek M.

Marek M. Dyrektor
zarządzający
Optimum PR

Temat: Skale w solówkach

Paweł Korba:
Marek Massalski:

Pytanie 1. jakich skal użyć na tym Fzmn, a potem Czmn?
>

Doświadczenia mi tutaj brak, ale may-szkoła podaje, że akordy zmniejszone ogrywamy skalą zmniejszoną, czyli składającą się z samych tercji małych.

"May-szkoła" się nie myli. Rzeczywiście, akordy zmniejszone najbezpieczniej ograć skłądnikami akordu zmniejszonego. Na gitarze to nawet jest dosyć widowiskowe grać pasaże zmniejszone, ponieważ "są one pod palcami". Tyle tylko, że jak się dowiedziałm od kogoś, kto ma - powiedzmy tu: dość duże doświadczenie w improzwizacji - ogrywanie zmniejszonych na składnikach akordu, to "ślizganie się po temacie" - chodzenie na łatwiznę.

Są jeszcze trzy możliwości (aż?). 1. Jeśli akord zmniejszony wtrącony jest na chwilę do tonacji, nie służy modulacji itd. to w trakcie jego brzmienia można go ogrywać dźwiękami skali tonacji głównej. W przytoczonym tu przykładzie "I'll see you in my dreams" nawet słychać, że w ten właśnie sposób ogrywane są tu akordy zmniejszone. 2 i 3.: Skale do zmniejszonych są generalnie dwie - takie, w których wypełniacze pomiędzy stopniami akordu następują zawsze pól tonu lub zawsze cały ton po każdym składniku akordu zmniejszonego. Który wariant wybrać? Tego już jazzmani nie wiedzą, nie ma recepty - ucho Wam podpowie :)
Piotr Głudkowski

Piotr Głudkowski Rzucam się na
wszystko to, co jest
ciekawe i wymaga
rusze...

Temat: Skale w solówkach

Marek Massalski:
Postudiowałem nieco i zdaje się, że już wiem. Kogo zainteresuje, niech poczyta, może się przydać do praktyki.

Okazuje się, że w ogrywaniu akordów nie tyle ważne jest, który akord brzmi w danej chwili, ale to, co następuje po nim.

Rzeczywiście tak może być. Sprawdzałem "organoleptycznie" i rzeczywiście to działa, ale jakoś nie całkiem zawsze - bardzo zależy to od utworu - a szczególnie od jego klimatu.
Tym razem ja trochę postudiowałem, pogadałem ze znajomymi i wyszło nam, że są trzy przypadki:
1. solo może być grane pod następny akord,
2. jw, ale pod poprzedni,
3. jw. ale pod bieżący.

I tutaj zmienia się nieco wyraz całego utworu:

ad 1. jeśli gram solo, ogrywając następny akord, niejako zapowiadam go wcześniej (w głowie słuchacza ten akord już zaczyna się pojawiać, mimo, że go nie ma). Powoduje to wytworzenie napięcia, w sposób naturalny rozładowującego się na ten "zapowiadany" akord. Utwór ogrywany w ten sposób sprawia wrażenie dynamicznego, szybkiego (a nawet przyśpieszającego), dobrze określonego, ale też momentami jakby trochę przewidywalnego :( Fajnie np. wychodzą grane tak solówki pod rocka, pod bluesa - fajnie, bo pasują ładnie, wypełniają idealnie, ale czy są ciekawe? Kwestia gustu.

ad 2. ogrywanie akordu poprzedzającego dość często słychać w bluesie: akompaniament gra już dominantę, a solo nadal ogrywa subdominantę, żeby "wślizgnąć" się na dominantę niemal w ostatniej chwili. Efekt super, choć w efekcie zwalnia "odczuwalne" tempo. Bardzo fajnie to wychodzi przy bardzo szybkim rocku - można nap... potwornie gęsto, a nadal wcale nie wydaje się, żę gramy za szybko.
No i ciekawy akompaniament ma tutaj szansę zaskoczyć słuchacza jakimś mocno nieoczekiwanym substytutem czy zmianą tonacji.

ad 3. ogrywanie bieżącego akordu technicznie pasuje, ale nie wygląda i nie brzmi jakoś szczególnie ciekawie.

No i tak po kilku godzinkach popykania po strunach doszedłem do wniosku, że fajnie jest stosować na przemian wersje pierwszą i drugą - akcentując wyprzedzeniem te miejsca, które mają brzmieć mocno, szybko i zdecydowanie, a opóźniając miejsca, w których chcemy wywołać jakąś refleksję czy relaks. Myślę, że robiąc to odpowiednio świadomie i sprawnie, można wytworzyć w utworze dodatkową powolną pulsację, co może być ciekawe, jeśli sekcja rytmiczna sposobem grania (rozkładanie akcentów, dynamika) też będzie wytwarzała swoją pulsację - wcale niekoniecznie synchroniczną.

I tak pewnie nie odkryłem żadnej Ameryki ;)

To byłem ja, Jarząbek :)Piotr G. edytował(a) ten post dnia 17.02.10 o godzinie 17:58
Marek M.

Marek M. Dyrektor
zarządzający
Optimum PR

Temat: Skale w solówkach

Piotrze - jedno doprecyzowanie: jeśli akordy w utworze pochodzą z jednej tonacji, to znaczy budowane są na stopniach skali podstawowej (dla C dur to jest C, d, e, F, G, a, h5-7), to dla każdego z tych akordów ogrywamy je po prostu skalą C dur.

Wiedza, do jakiej doszliśmy, dotyczy przypadków, kiedy w harmonii pojawia się akord spoza tego zbioru.

Analizując tę problematykę sięgnąłem po kolejny przykład: "Something" Georga Harrisona. Pewnie wszyscy kojarzą bardzo charakterystyczną solówkę. Powiedzmy, że gramy ją w C dur.

Kiedy tam brzmi zwykłe C, dźwięki solo są takie: dege
kiedy jest C7+ (a więc wciąż tonacja C dur): deaage
potem pojawia się C7, które już nie należy do tonacji C. Ono zapowiada zmianę tonacji na F lub f (tu oczywiście na F fur), no i zauważmy, że George - niegłupi facet - wie, co robi, bo w solo pojawia się dźwięk z tonacji F, czyli b (jedyny, który odróżnia C od F) :) - dźwięki w solo: degagb (nie h!) ccdcedca.
Ten dźwięk b to jednocześnie składnik akordu C7, ale też składnik skali F dur. Przykład potwierdza regułę. Potem pojawia się nowa funkcja D, gdzie ładnie gra dźwięk fis (należący przecież do skali G dur - D rozumiemy tu jako dominantę do G).

Muzyka to arcyciekawa nauka :)Marek M. edytował(a) ten post dnia 19.02.10 o godzinie 00:06
Piotr Głudkowski

Piotr Głudkowski Rzucam się na
wszystko to, co jest
ciekawe i wymaga
rusze...

Temat: Skale w solówkach

Marek M.:
Piotrze - jedno doprecyzowanie: jeśli akordy w utworze pochodzą z jednej tonacji, to znaczy budowane są na stopniach skali podstawowej (dla C dur to jest C, d, e, F, G, a, h5-7), to dla każdego z tych akordów ogrywamy je po prostu skalą C dur.
>
Nie jestem pewien, czy to nie będzie zbytnim uproszczeniem. Ale, przyjmując że tak jest, to przecież oznacza to jedynie po prostu zastosowanie innej skali (tzn. opartej na innym stopniu skali podstawowej) do ogrywania różnych funkcji w tonacji.
Wiedza, do jakiej doszliśmy, dotyczy przypadków, kiedy w harmonii pojawia się akord spoza tego zbioru.
/.../
Kiedy tam brzmi zwykłe C, dźwięki solo są takie: dege
kiedy jest C7+ (a więc wciąż tonacja C dur): deaage
potem pojawia się C7, które już nie należy do tonacji C.
W tym wypadku on jest dominantą w tonacji F, na którą przechodzi utwór - co zresztą napisałeś poniżej.
Ono zapowiada zmianę tonacji na F lub f (tu oczywiście na F fur), no > i zauważmy, że George - niegłupi facet - wie, co robi, bo w solo pojawia się dźwięk z tonacji F, czyli b (jedyny, który odróżnia C od F) :) - dźwięki w solo: degagb (nie h!) ccdcedca.
Ten dźwięk b to jednocześnie składnik akordu C7, ale też składnik skali F dur. Przykład potwierdza regułę. Potem pojawia się nowa funkcja D, gdzie ładnie gra dźwięk fis (należący przecież do skali G dur - D rozumiemy tu jako dominantę do G).
Masz rację. Ale dam sobie głowę uciąć, że Harrison, układając toą solówkę, grał po prostu to, co czuje i co mu pasuje, bez wnikania w to, dlaczego dany dźwięk zagrał właśnie w jakimś tam momencie.
Bez urazy: mam wrażenie, że nieco zbyt analitycznie i dosłownie podchodzisz do muzyki.
Muzyka to arcyciekawa nauka :)
100% racji. Jest ciekawa szczególnie z tego powodu, że od każdej jej reguły znajdą się wyjątki, któe jej nie potwierdzają ;)
Co więcej, można ją "rozkminiać" na różnych poziomach abstrakcji ;) Osobiście kilka lat temu miałem hopla w temacie fizyki dźwięków i harmonii. Okazało się m.in., że pentatonika oparta jest o szereg kolejnych harmonicznych dźwięku podstawowego, tyle, że przeniesionych do jednej oktawy. Jej dźwięki daje się uzyskać np. z rury o stałej długości, potraktowanej jako rezonator. To dość dobrze tłumaczy, dlaczego pentatonika jest jedną z najstarszych skal (wiatr grał na pustych pniach drzew), i dlaczego na tyle dobrze brzmi, że jest do dzisiaj powszechnie wykorzystywana.
Dość ciekawe są też próby wytłumaczenia, dlaczego niektóre interwały brzmią ładnie, a inne nie - okazuje się, że fajnie współbrzmią te dźwięki, których niektóre kolejne harmoniczne się pokrywają. Co więcej - im więcej harmonicznych się pokrywa, tym lepiej współbrzmią dźwięki.
Ale nie udało mi się np. znaleźć żadnego uzasadnienia, dlaczego tryton, jeden z najbardziej dysonansowych interwałów (w stroju temperowanym odpowiada on stosunkowi częstotliwości równemu pierwiastek z 2, co jest liczbą niewymierną - a więc żadna harmoniczna się nie pokrywa), w niektórych przypadkach brzmi pięknie zamiast krzywić ucho. Dla odmiany sekunda mała, również potwornie dysonansowa, nie brzmi ładnie chyba nigdy ;)

Można próbować to wszystko rozgryzać, wyjaśniać (co samo w sobie jest niesamowicie ciekawym i ekscytującym zajęciem), ale można też po prostu wziąć instrument do ręki i zagrać to, co się czuje ;) Co kto lubi :)Piotr G. edytował(a) ten post dnia 19.02.10 o godzinie 13:41



Wyślij zaproszenie do