Temat: na czym gracie, graliście lub chcielibyście grać?
U mnie na początku był Defil. Pudło bez regulowanego gryfu. Szczęśliwie się nie wykrzywił. Akcja strun była jednak taka, że skórę zrywał z palców. Ściąłem trochę mostek i było deczko lepiej. Struny różne. Tych na które ryby nie biorą też próbowałem i rwały się.
Potem przyszedł elektryk (jak to mieli niektórzy, nie wyszło z perkusją. Bo w bloku to nie bałdzo) Był to czarny Mayones (H-S-S)z wajchą. (Jak się oglądało emtivi to, to wajcha musiała być, wypas) Dałem za niego sto lat temu jakieś 430zł.
Do tego oczywiście przester Exara. (Chyba po prostu metal się nazywał)
Najpierw podpinałem to pod magnetofon. Aż do spalenia jednego głośnika. Uzbierałem na wzmaczniacz i stałem się dumnym właścicielem Labogi LR1.
Po remoncie u lutnika (m.in. zablokowanie mostu) działa to mojemu bratu. Defil zresztą też, ale z nylonowymi strunami. Całkiem fajna zabawka.
Potem nastały lata bez gitary. Bardzo wiele lat. I w końcu wykombinowałem, że na allegro jest tyle gitar po 500-600 plnów bez wajchy to bedzie to coś na poziomie ówczesnego Mayonesa... Kupiłem LP... Soundera.
Dotarło to do mnie do domu. Zacząłem coś z tym robić i "szału nie było". Na pierwszym lepszym forum dowiedziałem się co to jest. Miałem go tylko tyle, żeby nie przekroczyć czasu zwrotu.
Potem parę tygodni czytania, obglądania i pytania i wybrałem się ze znawcą do Pasji na Wiktorskiej. (DC) Obmacywałem tam rózne wiesła, m.in. Schecktery, bo miały bardzo dobre recenzje. Kiedy jednak wziąłem do ręki Epiphone`a SG Prophecy GX, to się zakochałem. Ekstra wygodny gryf w satynowym wykończeniu. Bardzo dobre oryginalne gibolskie bardzo mocne pikapy - Dirty Fingers. Solidny kawał machoniu. Wklejany gryf. Solidne wybrmienie (Choć Gibole pewnie biją na głowę). Tylko droga była jak na mnie. Bo po przeżyciach z Sounderem zwiększyłem budżet do 1000, a tu 1500. Nie chciałem jednak już latac po salonach. Szalę przeważyło odkrycie że ma push-pull. W dodatku dawali do tego compressora Marshalla. Wiosło super. Podpinam to do Małego 15W Marshalla. (bo miałem tę markę zakodowaną od czasów koncertów Gunsów na MTV)
I oczywiście jakiś czas szukałem "szatana" Znalazłem Nadmetala Line 6. Liczba kombinacji ustawień daje najwyższy współczynnik szatana na cm3 kostki. Duży bonus, wmontowana bramka szumów.
Marzenia? Nie mam chyba. Dobrze mi z tym co jest. Chciałbym umieć jak najwięcej z niej wydobyć. Spróbowałbym Gibsona SG Standarda, Gibsona Expolorera, Może jakiegoś Jacksona. No i może jakiś fajny lampowy wzmacniacz. Przyszłość pokaże.
Łukasz S. edytował(a) ten post dnia 05.07.10 o godzinie 22:18