Temat: Mazurki Chopina: wasze ulubione wykonania
Wiem, wiem, Rubinstein to niedościgniony wzór :)
Ja jednak skupiłam się na kompletowaniu kolekcji współczesnych wykonawców, a moje kryteria są następujące:
1. Interpretacja musi do mnie przemawiać (wiem, że to jest b. wieloznaczne, ale nie mam wykształcenia muzycznego i pewne koncepcje i zakresy słownictwa nie są mi dostępne); jednak zawsze zwracam uwagę na to, na ile w moim odczuciu pianista rozumie (lub może lepiej: zadaje sobie trud zrozumienia) jakie emocje F.CH. chciał w danym utworze przekazać, a następnie je odtwarza, a robi to z wielkim wyczuciem estetyki i głębi utworu; dopiero potem dodaje coś os siebie, albo i nie.
2. Cenię pianistów, w przypadku których miłość do muzyki góruje nad potrzebą autokreacji; mam alergię na pusty marketing, nawet jeśli stoi za tym DG Marketing Team
3. Jeśli mimo bycia laikiem uważam, że jakiś pianista utwór "spłaszczył" (bo ja słyszę w nim coś więcej), lub, nie daj Boże, brutalnie "porąbał na kawałki", nie biorę :)
4. Zależy mi na świeżości spojrzenia i takim efekcie ponadczasowości, który sprawi, że gdy będę słuchała tych utworów, ostatnią rzeczą przychodzącą mi do głowy będzie to, że powstały ok. 160-180 lat temu; słuchając ich chcę mieć wrażenie, że zostały skomponowane wczoraj :)
5. Zależy mi na współczesnej jakości dźwięku
6. Zdecydowanie wolę instrumenty współczesne (dlatego nie przepadam za ostatnią "czarną serią" płyt z utworami granymi na instrumentach historycznych
Moje dotychczasowe zdobycze i typy:
1. Koncerty: ostatnia płyta Rafała (zwłaszcza f-moll)
2. Nokturny: Maria Pires
3. Preludia: Znów Rafał (zwłaszcza 1, 4 i 24)
4. Walce: Ingrid Fliter (czemu tak mało się w Polsce o niej mówi? ja się chwilami zastanawiam, czy to nie ona powinna wygrać KCH w 2000 r.); wykonanie tryskające świeżością, a jednocześnie z wielkim wyczuciem emocji, rubata i szacunkiem dla Kompozytora)
5. Mazurki: to będzie kompilacja, którą sama stworzę; Będzie Anderszewski, będzie Blechacz, pewnie trochę Kissina, być może wezmę któryś z op. 59 od Ingrid Fliter, bo wydaje mi się, że ona to czuje. Nie słyszałam jeszcze wydania dwupłytowego Ohlssona, jak usłyszę kilka razy i przetrawię, to zdecyduję, czy mi się podoba, czy nie.
Jako track dodatkowy jestem nawet skłonna dorzucić jakąś wariację jazzową na temat któregoś z mazurków (Np. Ozone, 17-4). One wydają mi się wciąż tak głębokie i tajemnicze, że chyba muszę stworzyć sobie taką kompilację, żeby się do nich zbliżyć. Bo na razie podoba mi się i Anderszewski, i Blechacz, i czasami Kissin (choć nie wykluczam, że tak zostanie ;-)
I w ten oto sposób znalazłam sobie hobby na kolejne lata :)
P.S. (Moim zdaniem) kompletna porażka: Alice Sara Ott, The Complete Waltzes; Jak Deutsche Grammophon mogło wydać coś takiego?
Próbuję wyrobić sobie zdanie na temat Yundi'ego Li, ale jeszcze nic konkretnego mi się nie wyklarowało.