Michał
M.
Obracam się w
nieruchomościach.
Temat: Wasze domowe audio... wasze odczucia... historia tego, na...
Nie chodzi o to by się chwalić... chodzi o zaprezentowanie sprzętu, który posiadacie, który Wam odpowiada, opowiedzenie historii jego kompletowania lub wręcz Waszą home-audio-historię?Opowiadajcie :-) Ja opowiem pierwszy, bo lubię opowiadać, a dzisiaj zrobię to by zrelaksować się po tygodniu pracy po 12-14 godzin dziennie, który zrobił ze mnie żywego trupa. Pisanie działa na mnie kojąco.
Mój pierwszy, własny domowy sprzęt grający dostałem na Mikołaja od rodziców. Był to tzw. "jamnik-kaleka" czyli jednogłośnikowy radio-magnetofon Thomsonic (tak wiem, kupiony u Rosjan na targu). Nie rozwijam tego wątku, bo to nic ciekawego, ale już po tym sprzęcie zrobiłem gigantyczny krok na przód gdy otrzymałem od taty jego wypieszczoną midi wieżę Unitry. Składała się ze wzmacniacza WS 311D Trawiata, tunera 211D Faust i magnetofonu 411D Etiuda. W komplecie miały fabryczne, nieduże kolumny dwudrożne kolorystyką i wymiarami spasowane do całej wieży. Była to wersja z brązowymi przełącznikami i gałkami, nie posiadająca w komplecie korektora graficznego.
Oj cóż to było za cudo... rządziłem na osiedlu, kumple wpadali oglądać mrugające diody magnetofonu. Wnerwiało mnie, że nie obchodzi ich samo brzmienie sprzętu (dziwne, ale już jako mały szczyl zwracałem na to uwagę) ale ja wiedziałem swoje. Przy pomocy tego sprzętu nagrałem dziesiątki kaset z listy przebojów programu III-go leżąc w ciemnościach na podłodze w pokoju ze słuchawkami na uszach podczas gdy kumple siedzieli pod blokiem na ławce nic ciekawego nie robiąc. Co najlepsze... wieża pochodzi z roku, jeśli się nie mylę, 1982 (ma tyle lat co ja ;-)) i mam ją do dziś, w pełni sprawną. Stacjonuje w moim dawnym pokoju u rodziców w domu. Nie oddam jej nigdy, nigdy nie sprzedam. Ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną.
Kolejnym krokiem była wieża Diory oparta o wzmacniacz WS 442. Miałem do niego korektor i tuner do kompletu, jakoś nigdy nie dorwałem magnetofonu-szufladowca w dobrym stanie. Nie zależało mi też na tym, bo miałem przerwę o słuchaniu kaset. Przerzuciłem się na CD. Z tą wieżą śmigały wspaniałe Tonsil Blues 150. Pierwsze kolumny, w których samodzielnie wymieniłem membrany głośników nisko i średniotonowych. Zestaw grał naprawdę przyzwoicie i miło wspominam ten wzmacniacz dopóki nie przypomnę sobie jak gra z czterema kolumnami na pokładzie. Jest gorzej :-)
Wieża Diory sprzedała się na Allegro, gdyż tydzień wcześniej kupiłem cudnego klasyka Sony. Wzmaczniacz TA-2650, tuner ST-2950F oraz magnetofon TC 186SD. Każde z pięter z cudnie prezentującymi się drewnianymi boczkami. Piękna, mocarna wieża napędzająca kompletnie przeze mnie odrestaurowane cztery kolumny Alton 70. Zestaw genialny jak na pieniądze, które za niego dałem i które włożyłem w odnowienie kolumn. Samo brzmienie... cóż Altony mają tą przewagę nad Altusami, że grają o wiele bardziej miękko i potrafią zejść niżej z basem, a przyznać muszę, że marzyłem zawsze o Altusach 140. Ostatnio rozbudowałem zestaw o gramofon Daniel G-1100 gs i teraz wreszcie mogę słuchać dźwięków z płyt winylowych, a magnetofon przywrócił do życia stojaki z kasetami.
Jestem fanem stereo... żaden zestaw 3.1, 4.1, 5.1 czy jeszcze inny nie zrobi na mnie większego wrażenia niż zwykłe, mocne stereo.
Jestem bardzo zadowolony z tego sprzętu i nie planuję na razie żadnych zmian tym bardziej, że potrafi on zrobić to co lubię najbardziej... zagrać cicho i z przyjemnym, mruczącym, dającym się wyczuć basikiem. Mało który sprzęt to potrafi bez ryku na przynajmniej 30% możliwości.
Edit:
Właśnie przeczytałem wątek o byciu audiofilem. Nie, raczej nim nie jestem. Ale nie przywiązuję wagi do tego czy jestem czy nie. Słucham dla siebie, a nie dla bycia audiofilem.Michał Majewski edytował(a) ten post dnia 02.10.08 o godzinie 10:38