Jakub
Oślak
Research Consultant,
Pedersen & Partners
- executive search
Temat: Onetwo - podziękowania i krótka relacja
Witam, i pragnę z tego miejsca podziękować ekipie apop za sympatyczny wieczór jaki spędziłem wczoraj w Hard Rock Cafe przy muzyce Onetwo - gdyby nie wejściówka, raczej bym się nie wybrał.Dla zainteresowanych co nie byli, służę w ramach wymiany handlowej swoimi wrażeniami:
Przed występami artystów tej rangi co Onetwo zawsze nachodzi mnie 'organizatorski' lęk - czy przybędzie duża widownia, czy będzie aplauz z którego słynie polska publiczność, czy w tym kraju jest ktokolwiek kogo taki zespół jak Onetwo interesuje? Okazuje się, że tak - wszystko oczywiście dzięki dziedzictwo OMD, o których przebojach jeszcze nie zapomniano, a które jak było widać na parkiecie HRC, wciąż potrafią rozerwać.
Nie ma jednak co ukrywać, że Onetwo zainteresowało jedynie wąskie grono fetyszy piosenki syntetycznej - bez porównania skromniejsze niż to które miałem przyjemność dzielić wcześniej w tym samym przybytku podczas występów Legendary Pink Dots, czy jeszcze wcześniej And You Will Know Us By The Trail Of Dead. Widok jednej jedynej wiernej koszulki OMD na dumnej piersi jednego z fanów stanowi chyba dobry wyznacznik względem reszty kraju, chociaż jestem pewien, że gdyby Andy i Paul zdecydowali się jednak na coś więcej niż epitaficzny mini-tour po bezpiecznym obszarze Europy Zach. jakiś czas temu, to spokojnie zapełniliby przynajmniej warszawski Torwar. Ale to tylko spekulacje.
Niewątpliwą przyjemnością było zatem słuchać i oglądać garstkę widzów starających się wzbudzić jak największy możliwy aplauz dla Claudii i Paula, którzy nie ma co ukrywać mogli się w pewnej chwili poczuć jak band weselny. Podobnie zresztą mogła ich odbierać publiczność - w końcu specyfika muzyki Onetwo, składającej się z elementów repertuaru innych projektów, mógłby na to wskazywać. Frapującym jest mimo wszystko oglądać Paula Humphreysa, który ze statusu supergwiazdy (bo OMD takimi byli) zjechał na powrót do gry w barach, lub jako support act (np. dla The Human League). Nie robiłby chyba tego gdyby tego nie lubił, a odniosłem wrażenie że bawił się dobrze - być może razem z Claudia robią to dla swojej czystej rozrywki, nie mnie to oceniać. Myślę że Claudia i Paul swoje już osiągnęli, a teraz mogą sobie bez kompleksów pograć do kotleta jeśli będą mieć taki humor.
Tak czy siak, Onetwo zagrało całkiem przyzwoicie, zakładając zgodnie z powyższym że nie pretendują do jakiegokolwiek miana. Mieszanka roczników, stylów, języków i repertuarów sprawiła, że się nie nudziłem, a to już coś zważywszy że do HRC udawaliśmy się z moją stricte rockową żoną bez jakichkolwiek oczekiwań. Humphreys to jest jednak stara dobra szkoła wspaniałego electronicznego popu, takiego którego dziś już dawno nie robią, i nawet jeśli nie jest to liga światowa, to jest to rozrywka mająca swoich wielbicieli którzy bez uprzedzeń podchodzą doń jako swojego guilty pleasure. Oczywiście największy aplauz wzbudziły numery OMD, a były to Messages, Souvenir, So In Love (mój kawałek, gromko requestowany przez obsadę werandy na której sam też byłem), i chyba najcieplej przywitane na bis Electricity; poza tym także Duel z Propagandy, a także ciekawy acz lekko wioskowy cover Have A Cigar floydow. Zabrakło Enoli (dla publiczności) i Forever Live & Die (dla mnie).
Pomimo początkowego wrażenia że Onetwo są cover bandem samych siebie, mimo wszystko pozostawili pozytywne wibracje, a sami Claudia i Paul także nie narzekali na brak zainteresowania, szczególnie gdy po zejściu ze sceny zostali przyparci do kąta pod ścianą przez grupę wielbicieli bezpośredniego kontaktu z gwiazdą. Nie było najmniejszego problemu aby przedrzeć się do Humphreysa i np. zadać niewygodne pytania nt. OMD, ale taki to już urok HRC. Ogólnie, sympatycznie.