Temat: tanie oc dla pierwszego własnego auta
No tośmy sie rozgadali w temacie...
O samej istocie sporu - że najlepsze oc to najtańsze oc i że ta brutalna prawda to najprawdziwsza prawda - nie ma sensu dalej dyskutować.
Ale poruszył Pan kilka nowych wątków i do nich chciałbym się odnieść. Dyskredytuje Pan możliwość i chęci udzielania pomocy przez agentów w przypadku szkód z oc. Zastanawiam się, dlaczego Pan tak sądzi. Bo skromniejsze doświadczenie zawodowe – przepraszam, że znowu tego się czepiam – nie wydaje mi się być przyczyną główną. Raczej wynika to chyba z Pana hermetyzmu zawodowego – jest Pan asystentem ds. obsługi klienta w firmie directowej. Klienci nie wiążą się z Panem na wiele lat, tak się domyślam. Natomiast z pana firmą związać się mogą, o ile daje dobra ofertę i dobry serwis posprzedażowy z likwidacją szkód na czele. Czego każdej konkurencji życzę, także i BRE Ubezpieczenia.
Nierzadko słyszy się, że klient likwidujący szkodę poprzez system infolinii każdy kolejny kontakt ma z innym konsultantem. Rodzą się wątpliwości oraz rozbieżności interpretacyjne. Jak Pan sądzi, do kogo zwraca się klient zdesperowany, gdy ma problem z przebiegiem procesu likwidacyjnego? Otóż nie wybiera następnego konsultanta, nie pisze od razu skargi do Rzecznika Ubezpieczonych, nie wynajmuje prawnika. Idzie w pierwszej kolejności do zaufanego agenta. Pyta, jak być powinno, jakie ma możliwości, dlaczego coś nie gra. Tak bywa najczęściej, gdy owa „machina” ruszy, ale zaczyna zgrzytać lub wręcz staje. Szkody z oc komunikacyjnego nie są tu żadnym wyjątkiem, przeciwnie, najwięcej wątpliwości i niespełnionych oczekiwań jest przy likwidacji tych właśnie szkód.
Jako agenci – przynajmniej ci ambitniejsi z nas - nie mówimy, że tu jesteśmy bezradni, bo to likwidatorzy wyceniają, ich przełożeni zatwierdzają, nie mamy wpływu etc. Pomóc można na wiele sposobów. Choćby zweryfikować wycenę wartości rynkowej pojazdu. Dość często, szczególnie przy szkodach całkowitych, zaniżana jest wartość samochodu przed szkodą (robi się szybkie uproszczone wyceny), a jednocześnie zawyżana wartość tzw. pozostałości, samochodu w stanie uszkodzonym, dzięki czemu realna kwota odszkodowania jest odpowiednio mniejsza. Niech Pan przyłoży tę praktykę do swojej wiary w tzw. 100% wiarę wypłacalność firm.
W okresie minionym przez trzy lata byłem jednym z wielu agentów Warty uprawnionych do przyjmowania zgłoszeń szkód. Było to w epoce przed centralizacją i systemem infolinijnym. Wspominam ten czas jako bardzo owocny dla mnie. Przychodzili do biura nieznani mi dotąd klienci, aby zgłosić szkodę. Pomagałem wypełnić kilkustronicowe druki zgłoszeniowe, kserowałem niezbędne dokumenty i wysyłałem do regionalnego centrum likwidacyjnego. Prosiłem o kontakt, gdyby sprawa utknęła, lub trzeba było cos uzupełnić czy jakoś inaczej pomóc. Zdarzało się, że osobiście występowałem interwencyjnie do własnych dyrektorów odpowiedzialnych za likwidację. Włos mi z głowy nie spadł, a nawet jeden z nich mnie pochwalił za takie zaangażowanie. Jednocześnie podczas tych spotkań robiłem symulacyjne wyliczenie oc w Warcie dla przedmiotowego pojazdu – i bywało nierzadko, że oferta Warty była korzystniejsza od tej, jaką klient posiadał. Umawiałem się więc z Klientem, że jeżeli tylko będzie z naszej likwidacji zadowolony, to przypomnę się w stosownym czasie z ofertą przeniesienia oc do Warty. I był to dla mnie dodatkowy sposób na pozyskiwanie nowych klientów.
Robili podobnie też inni. Tak więc, Pana teza że niewielu agentom przychodzi do głowy pomaganie, jest nietrafiona. Nam się to po prostu opłaca. Konsultantom i asystentom zatrudnionym na etatach raczej nie.
Jeśli chodzi o dodawane w cenie oc ubezpieczenia assistancowe, to mówiąc o ich rzekomych wysokich kosztach i arcytrudnych warunkach demonizuje pan rzeczywistość. Chyba, że mówi Pan o własnych doświadczeniach i swojej firmy. Problem jest raczej inny – wielu uczestników kolizji zapomina o przysługujących im tego typu uprawnieniach dodanych do polis oc i płaci słono za holowanie. Dlatego każdemu klientowi wykupującemu oc szczegółowo objaśniam podstawowe zasady korzystania z assistance – dwie minuty wystarczą.
To, prawda, że ubezpieczenie assistancowe ma swoją wartość, w systemach informatycznych jest rejestrowana konkretna wartość (np. 3,77 zł). Ale dodanie assistance do oc ma inny cel, aniżeli podniesienie składki ostatecznej, wzrost przychodu firmy i dochodu agenta. Jest Pan trochę złośliwy tutaj w stosunku do agentów. Główna korzyść dla towarzystwa to bezcenny materiał na gorąco z miejsca zdarzenia. Zdjęcia i protokół zdarzenia podpisany przez uczestników. Nikt potem nie wmówi, że skutkiem kolizji jest zniszczony cały przód, podczas gdy zarysowany czy pęknięty był naprawdę tylko zderzak przedni. I dla takich oszczędności warto pokryć nawet 100 km holowania dla swojego sprawcy, byle poszkodowanemu ograniczyć pole do wyłudzenia.
Wywody o tym, że Wartę oraz kilka innych firm ubezpieczeniowych w zakresie likwidacji łączy zewnętrzna firma likwidacyjna PROFIBIZ są pochopne. Owszem, Warta korzysta z tej firmy oraz ze stu kilkudziesięciu innych tego typu w ramach swojego outsourcingu i wcale ta wymieniona nie jest wśród nich największą. Standarów żadnych nie wyznacza. Są klienci z niej zadowoleni, jaki i wściekli na nią.
Moich uwag o stosowaniu w kosztorysach cen tzw. zamienników zupełnie Pan nie zrozumiał. Doskonale wiem, że w danej grupie markowej te same elementy są wykorzystywane do różnych modeli. Chodzi o to, że zamiast oryginalnych części narzuca się poszkodowanym części nieoryginalne, niefabryczne, produkowane przez rzemieślników, których cena jest dużo niższa, ale i jakość dużo gorsza. Także i to wypada kiepsko - do samochodów stosunkowo młodych, z gwarancją. To, że dana cześć – oryginalna bądź zamiennik występuje w kilku modelach czy wersjach modelowych – to inna bajka.
A co się tyczy tego, że Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny zaspakaja 100% roszczeń osób uprawnionych w przypadku ogłoszenia upadłości niewypłacalnego towarzystwa to nie miałem na myśli samych szkód z oc. Ale i na tym polu można by wskazać kilkanaście spraw sądowych w tym temacie, ciągnących się od ośmiu lat, gdzie UFG broni się przed uznaniem odpowiedzialności odwołując się do braków formalnych, m. in. zabezpieczonej dokumentacji szkodowej. Tak więc mój podziw dla Pańskiej niezłomnej wiary w doskonałość systemów państwowej kontroli i gwarancji bezpieczeństwa nadal rośnie.
Tak sobie myślę na koniec, że Pan ma chyba jakieś uprzedzenia do agentów. No cóż, w tej kilkudziesięciotysięcznej armii są zarówno zwykli inkasenci składek, jak i profesjonalni doradcy. Jeszcze kilka lat temu wieszczono powolny zanik zawodu agenta ubezpieczeniowego w wyniku wypierania nas przez system directowy. Tymczasem już w tym roku kilka firm directowych podpisuje umowy... z agentami, widząc, że rewolucji na polskim rynku ubezpieczeniowym z narzędziami takimi jak konsultant, telefon i internet nie da się zrobić.
Jakby co, z racji dużego zapału i niemałego już doświadczenia i wiedzy widzę dla Pana miejsce także po naszej - agentów - stronie.
Zenon Cieślak edytował(a) ten post dnia 05.12.10 o godzinie 12:12