Temat: Reklama na chodniku
Odbiór tego typu niekonwencjonalnej swą formą kampanii reklamowej może być różny. Pewnie i tak nikt nie został ukarany, a trudno mi wyobrazić sobie czy o imprezie byłoby tak głośno gdyby zdecydowano się n/p na plakaty, które w centrum miasta żyją kilkanaście minut.
Oceńcie sami ;)
Publikacja z Dziennika Wschodniego
LUBLIN
25 maja 2006
Dlaczego wandale reklamują Centralę?
Bohomazami namalowanymi na głównej ulicy Lublina postanowił zareklamować jedną ze swych imprez klub Centrala. Ale nawet nie postarał się o zgodę. Autorom napisów grozi kara.
Na umieszczenie tej reklamy na deptaku nikt zgody nie wydał. Sprawę już bada Straż Miejska
Dzień, w którym odbędzie się impreza, jej miejsce, godzina rozpoczęcia, cena biletu oraz tytuł przedsięwzięcia - takie informacje ujrzeli wczoraj lublinianie spacerujący po Krakowskim Przedmieściu. Napisy zostały wykonane od szablonu i gęsto upstrzyły centrum miasta. Kto za tym stoi? Chodzi o koncert, który w najbliższych dniach ma odbyć się w klubie Centrala.
- To nie jest żadna reklama, tylko zwykły wandalizm. Przecież takie bazgroły to wstyd przed turystami - oburza się Zofia Walczyk, mieszkanka Lublina. - Jaki dureń wydał zgodę na coś takiego?
Sęk w tym, że zgody nie wydał nikt. - Do umieszczenia na chodniku jakichkolwiek napisów konieczna jest zgoda magistratu. Ale z całą pewnością nikt nie występował do nas o takie pozwolenie - mówi Mirosław Kalinowski z Urzędu Miasta. - Mamy już dokumentację fotograficzną, teraz będziemy szukać autorów. Możemy od nich zażądać zapłaty dziesięciokrotnie większej od kwoty, którą musieliby zapłacić, gdyby reklama była legalna. A zgodę wydalibyśmy pod warunkiem użycia nietrwałej farby.
Sprawą zainteresowała się też Straż Miejska. - W przypadku, gdy napisy łatwo usunąć, sprawcy takiego czynu grozi mandat do 500 złotych - mówi Robert Gogola, rzecznik straży. - Ale może się też okazać, że napisy są na tyle trwałe, że konieczna będzie wymiana kostki brukowej. Wtedy skierujemy sprawę do Sądu Grodzkiego - podkreśla rzecznik.
Urzędnicy sprawdzają już, jaką farbą wykonane zostały napisy i jak trudne będzie ich usunięcie. Wczoraj, mimo padającego deszczu, litery wcale się nie rozmywały. Gdyby okazało się, że działalność wandala przyniesie znaczne straty finansowe, wtedy autorem napisów zajmie się policja. Najtrudniejsze będzie namierzenie sprawcy, bo odpowiedzialność może dosięgnąć jedynie tego, kto wyszedł na spacer z farbą, nie zaś organizatorów koncertu. W ustaleniu wandala może pomóc analiza nagrań z ulicznego monitoringu, bo część napisów znajduje się tuż obok kamer.
Z właścicielem klubu Centrala nie udało się nam wczoraj skontaktować.
Autorem tekstu jest Dominik Smaga
Pozdrawiam
/kk
Jakub Krzysiak edytował(a) ten post dnia 17.12.07 o godzinie 16:14