Temat: news
Rosja ma dużo ziemi i surowców, a Chiny – rąk do pracy. Nic więc dziwnego, że oba kraje stawiają na zacieśnienie współpracy gospodarczej – ale już dziś widać, że nie obędzie się bez napięć.
Rosyjski eksport ropy większy od irańskiego, kredyt z Chin się opłacił
Rosja dostarcza więcej ropy do Chin niż Iran po raz pierwszy od co najmniej 2004 r. Największy konsument energii.
Kiedy kilka lat temu chiński inwestor kupił gospodarstwo rolne w okolicy wsi Ostanino, był tak zachwycony, że nazwał swoją nową posiadłość “Złotą Ziemią”. Rzeczywiście – ziemia była tu niezwykle żyzna, słońce świeciło, deszcz nawadniał pola.
Gospodarstwo leżało na bardzo słabo zaludnionym terenie, w głębi Rosji. Ale to się zmieniło. Dziś na Złotej Ziemi stoją rzędy szklarni, w których dziesiątki chińskich robotników zbierają pomidory. A że zbiory pomidorów są w tym roku rekordowe, brygadzista mówi, że chętnie zatrudniłby jeszcze kilkuset.
Napływ siły roboczej z Chin do Rosji to odbicie rosnącej wymiany handlowej i coraz silniejszej współpracy gospodarczej między dwoma krajami, z których jeden ma dużo ziemi i surowców, a drugi – ludzi.
Przez całe lata po upadku Związku Radzieckiego oba kraje ze wszystkich sił starały się wykorzystywać te uzupełniające się zalety i przekładać je na konkretne możliwości prowadzenia interesów. Powiodło się to w przypadku kilku wspólnie prowadzonych kopalni, a państwowe firmy rosyjskie i chińskie podpisały szereg umów dotyczących wydobycia ropy i węgla oraz pozyskiwania drewna, które z czasem stworzyły podstawę współpracy gospodarczej.
Choć dotąd chińskie inwestycje w rosyjskie rolnictwo były przedsięwzięciami na niewielką skalę, niewykluczone, że już wkrótce okażą się równie ważne – także dlatego, że coraz częściej powodują napięcia i dyskusje na temat roli imigrantów podobne do tych, jakie w USA toczą się na temat przyjeżdżających tu do pracy Meksykanów.
Według ekspertów Światowego Programu Żywnościowego (WFP) Rosja ma obecnie największe na świecie zapasy leżących odłogiem gruntów ornych. To spadek po upadku radzieckich kołchozów i wyludnieniu wiejskich terenów Rosji w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Rosja ma 141 milionów mieszkańców – Chiny już 1,3 miliarda.
W Chinach od wielu lat pojawiają się obawy o możliwość wyprodukowania dostatecznej ilości żywności i znalezienie pracy dla mieszkańców wsi. Część gospodarstw rolnych prowadzonych w Rosji przez Chińczyków wysyła swoje plony – głównie soję – do Chin. Ilość takich gospodarstw stale rośnie, a razem z nią – potencjał możliwego eksportu żywności. Gospodarstwa, w których uprawia się warzywa – takie jak Złota Ziemia – sprzedają swoje produkty na rykach lokalnych.
Kiedy pięć lat temu, przed wybuchem kryzysu finansowego, ceny żywności zaczęły rosnąć, władze Chin rozpoczęły rozmowy na temat inwestowania w rosyjskie ziemie rolnicze. Owoce tych rozmów pojawiły się dopiero w tym roku – China Investment Corp, chiński państwowy fundusz inwestycyjny, zainwestował równowartość miliarda dolarów we wspólną rosyjsko-chińską działalność rolniczą i drzewną w Rosji i innych krajach dawnego Związku Radzieckiego – między innymi na Ukrainie i w Kazachstanie.
Niezależnie od tych działań, w ramach programu wspieranego przez władze Rosji, chińskie firmy dzierżawią łącznie ponad 400 tysięcy hektarów ziem rolnych, głównie wzdłuż granicy rosyjsko-chińskiej. Dzierżawa obejmuje także ponad 800 tysięcy hektarów syberyjskich lasów, gdzie chińscy drwale prowadzą wyrąb drzew, które następnie są transportowane do Chin.
Zdarza się także, że chińscy inwestorzy kupują ziemię w Rosji. Złota Ziemia to tylko jedno z dziewięciu chińskich gospodarstw rolnych w obwodzie swierdłowskim w środkowej Rosji. Znacznie więcej podobnych inicjatyw działa na południu kraju, w obwodzie czelabińskim. Chińskie gospodarstwa warzywne działają także w okolicach Moskwy i Petersburga – a więc tysiące kilometrów od granicy.
– To gospodarstwo wyrosło tu równie szybko, jak dziś rosną te wspaniałe pomidory w cieplarniach – mówi Zhang Wei Dong, brygadzista ze Złotej Ziemi, który przez miejscowych nazywany jest z rosyjska “Liosza”. Kiedy zwiedzamy gospodarstwo, służy nam za tłumacza. – Popatrzcie na te puste pola! – dodaje, pokazując ręką otaczający nas teren.
Zhang dostał od rosyjskiej Federalnej Służby Migracyjnej pozwolenie na zatrudnienie 70 chińskich robotników, ale mówi, że mógłby dać pracę znacznie większej ich liczbie.
Znalezienie pracowników nie sprawia żadnego problemu. Chińscy robotnicy rolni chętnie wybierają się w długą i męczącą podróż z Mandżurii przez Syberię. Dla wielu z nich to okazja do zmiany statusu materialnego – praca w Rosji jest dla nich tym, czym zbiory winogron w Kalifornii dla Meksykanów, praca opiekunek w Dubaju dla Filipinek czy zamiatanie ulic we Francji dla Algierczyków.
Prostując się znad grządki pomidorów Li Hunlao, pochodząca z Harbin na północnym wschodzie Chin, wyjaśnia nam za pośrednictwem tłumacza, dlaczego zdecydowała się na pracę tak daleko od domu. – Dla pieniędzy, znacie inne powody? – mówi. I dodaje, że zarabia tu równowartość 650 dolarów miesięcznie. To pięć razy więcej, niż wynosi średnia płaca robotnika rolnego w Chinach