Temat: Idzie wiosna, będą warzywa
Prawda jak zwykle leży po środku. Zgadzam się, że większość wypadków powodowana jest przez samochodziarzy, lecz jeżdżąc po polskich drogach widzę, że często motocykliści prowokują je brakiem wyobraźni. Czy tak ciężko zrozumieć, że nie wszyscy użytkownicy dróg mają te same parametry psychofizyczne? Trzeba wiedzieć, że po tej samej drodze może jechać 70-letni gość z zaćmą, widzący góra na 30 m i czasie reakcji 3 s, bo nikt w naszym kraju nie dba o przebadanie ludzi w tym wieku, a lekarzy to g..no obchodzi (nie rozumiem, dlaczego lekarze, którzy stwierdzą schorzenie uniemożliwiające nawet czasowo prowadzenie pojazdów, nie mają obowiązku powiadomić odpowiedniego organu). Tacy ludzie nie nadążają często z obserwacją innych dużych pojazdów, nie mówiąc o trudnych do zauważenia motocyklach, których przyspieszenie powoduje "pojawianie się" i "znikanie" w najmniej spodziewanych miejscach. To że twój motocykl przyspiesza na 200 m do setki nie usprawiedliwia tego, że musisz tą setką jechać i wszyscy będą wiedzieli że właśnie będziesz jechać tu i teraz. Dla niektórych jest to utrudnienie nie tylko ze względu na percepcję, ale też z własności fizycznych samochodów. Nie każdy ma 200 KM i może przyspieszyć by uciec albo stanąć w miejscu na 3 m.
Sam czasami się wybiorę na przejażdżkę motocyklem i mnie ta akcja nie obraża, jak mówią motocykliści. Jak jeździsz z głową znaczy, że nie jesteś "targetem" akcji. Ja bym poszedł dalej i pokazał zdjęcia sparaliżowanych motocyklistów ze ślinotokiem i robiących "pod siebie". Większość durni na motocyklach to faceci, a oni jak wiemy są wzrokowcami. Może jak zobaczą to uwierzą. Pisanie haseł nie na dużo się zda. Faktem jest, że hasło może obrażać rodziny osób sparaliżowanych (nie ich samych, bo jak ktoś jest warzywem to raczej ma w d... czy ktoś prowadzi taką kampanię). Sytuacja podobna do akcji PZU "droga nie dla wariatów", gdzie oponowały środowiska psychiatryczne, choć 90% społeczeństwa uważa, że drogi nie są dla wariatów (jakichkolwiek). Osobiście akcję popieram i lepiej, żeby się ktoś obraził, ale żył (świadomie).