Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Zaszokował mnie dzisiaj migawka z Faktów TVN, gdzie uczestniczka, która jeździła po drogach z instruktorem nauki jazdy, wpadła w poślizg i zabiła dwie osoby.

Jest to przykra sprawa, ale widać,że sprawa ta nie jest za bardzo wyjaśniona zgodnie z prawem o ruchu drogowym. W szkołach nauki jazdy również nie porusza się tego tematu. Teraz w zasadzie kiedy się uczę jeździć i już 4 godziny wyjeździłem po mieście, to w zasadzie chcę wiedzieć jak to jest z tą moją odpowiedzialnością. Wychodzi na to ,że wsiadając do samochodu to powinienem już wszystko wiedzieć i nie wyjeżdżać jak nap: niema zmienionych opon, choć to nie mój samochód i nie wiem tak naprawdę w jakim on stanie technicznym jest, to jednak później mogę być odpowiedzialny, w razie jakiegoś wypadku.

Musiałbym chyba brać jakieś oświadczenie od instruktora, czy co?(za wyrządzone szkody w trakcie nauki jazdy ponosi szkoła nauki jazdy) zaszokowała mnie ta interpretacja sędziów, że są czynniki usprawiedliwiające, ale odpowiedzialność jednak w jakimś stopniu się ponosi.

Przecież większość szkół jazdy puszcze kursantów bezpośrednio na szeroką wodę, bez jakiegoś wstępnego przygotowania co do kierowania pojazdem.

Uważam, że płacę dużą kasę za to,że szkoła nauki jazdy ma mnie nauczyć jazdy i przepisów i bierze za mnie całkowitą odpowiedzialność. Na drodze czujność instruktora musi być na tyle mocna, abym nic nie zrobił takiego co mogłoby zagrażać innym w ruchu i na przejściach.

Jaka jest wasza opinia w tym temacie - ja i tak się czuję w jakimś stopniu odpowiedzialnym, ale jest to moja wewnętrzna odpowiedzialność ze względów na mój sędziwy wiek. Ale dobrze by było sobie tą sprawę wyjaśnić zgodnie z literą prawa.Bogusław Migel edytował(a) ten post dnia 08.11.09 o godzinie 20:05
Sebastian J.

Sebastian J. Instruktor nauki
jazdy.

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Bogusław Migel:
Wychodzi na to ,że wsiadając do samochodu to powinienem już wszystko wiedzieć i nie wyjeżdżać jak nap: niema zmienionych opon, choć to nie mój samochód i nie wiem tak
naprawdę w jakim on stanie technicznym jest, to jednak później
mogę być odpowiedzialny, w razie jakiegoś wypadku.

Podstawowy stan techniczny pojazdu powienien sprawidzć kierowca (kursant) i to niestety jest zapominany fakt. Co jednak zrobić, jeśli np. pojazd nie jest sprawny technicznie - odmówić jazd za które się zapłaciło?

Przecież większość szkół jazdy puszcze kursantów bezpośrednio na szeroką wodę, bez jakiegoś wstępnego przygotowania co do kierowania pojazdem.

Nie wierzę...

Uważam, że płacę dużą kasę za to,że szkoła nauki jazdy ma mnie nauczyć jazdy

Oj... Wybacz ale sądzisz, że w 30 godzin szkoła jazdy nauczy się jeździć? Szkoła jazdy ma za zadanie przygotować tak, aby zdać egzamin i niestety to nie ma nic wspólnego z nauczeniem się jazdy samochodem...

Na drodze czujność instruktora musi być na tyle mocna, abym nic nie zrobił takiego co mogłoby zagrażać innym w ruchu i na przejściach.

Tyle tylko, że instruktor jazdy nie jest jasnowidzem...

Jaka jest wasza opinia w tym temacie - ja i tak się czuję w jakimś stopniu odpowiedzialnym, ale jest to moja wewnętrzna odpowiedzialność ze względów na mój sędziwy wiek. Ale dobrze by było sobie tą sprawę wyjaśnić zgodnie z literą prawa

Powiem tak. Za złąmanie przeisów drogowych typu wjazd tam gdzie nie można czy złe zatrzymanie się - mandat otrzymuje kursant. Dlaczgo? Ano dlatego, że wyjeżdżając na drogę ma obowiązek znać i przestrzegać przepisów ruchu drogowego.
Natomiast jeśli chodzi o wypadeki tego również nie da sięprecyzyjnei okreśić. Wszystko zależy od od danej sytuacji. Instruktor nie jest jasnowidzem - skąd ma wiedzieć, żę np na drodze kilkupasmowej "machniesz" nagle krierownicą w lewo i uderzysz w samochód jadący sąsiednim pasem?

Pzdr.
Sebastian Jakubowski
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Sebastian J.:
Bogusław Migel:
Wychodzi na to ,że wsiadając do samochodu to powinienem już wszystko wiedzieć i nie wyjeżdżać jak nap: niema zmienionych opon, choć to nie mój samochód i nie wiem tak
naprawdę w jakim on stanie technicznym jest, to jednak później
mogę być odpowiedzialny, w razie jakiegoś wypadku.

Podstawowy stan techniczny pojazdu powienien sprawidzć kierowca (kursant) i to niestety jest zapominany fakt. Co jednak zrobić, jeśli np. pojazd nie jest sprawny technicznie - odmówić jazd za które się zapłaciło?

Przecież większość szkół jazdy puszcze kursantów bezpośrednio na szeroką wodę, bez jakiegoś wstępnego przygotowania co do kierowania pojazdem.

Nie wierzę...

W co nie wierzysz? Moje pierwsze jazdy odbyły się ku mojemu zdumieniu własnie na mieście, co prawda na mało uczęszczanych trasach ale jednak istniał jakiś ruch. Ja byłam pewna, że pierwsze jazdy odbędą się na placu, miałam wcześniejsze malutkie doświadczenie za kierownicą, ale jednak nie każdy je ma.

Uważam, że płacę dużą kasę za to,że szkoła nauki jazdy ma mnie nauczyć jazdy

Oj... Wybacz ale sądzisz, że w 30 godzin szkoła jazdy nauczy się jeździć? Szkoła jazdy ma za zadanie przygotować tak, aby zdać egzamin i niestety to nie ma nic wspólnego z nauczeniem się jazdy samochodem...

Bzdura na kółkach wlaśnie, szkoła ma nauczyć jeździć a nie uczyć by zdać egzamin...
Na drodze czujność instruktora musi być na tyle mocna, abym nic nie zrobił takiego co mogłoby zagrażać innym w ruchu i na przejściach.

Tyle tylko, że instruktor jazdy nie jest jasnowidzem...

A poniekąd powinien... Od tego ma dodatkowe pedały by w trudnych sytuacjach je wciskać a nie patrzeć się na krajobraz z prawej strony samochodu.
Jaka jest wasza opinia w tym temacie - ja i tak się czuję w jakimś stopniu odpowiedzialnym, ale jest to moja wewnętrzna odpowiedzialność ze względów na mój sędziwy wiek. Ale dobrze by było sobie tą sprawę wyjaśnić zgodnie z literą prawa

Powiem tak. Za złąmanie przeisów drogowych typu wjazd tam gdzie nie można czy złe zatrzymanie się - mandat otrzymuje kursant. Dlaczgo? Ano dlatego, że wyjeżdżając na drogę ma obowiązek znać i przestrzegać przepisów ruchu drogowego.

Tu się zgadzam.
Natomiast jeśli chodzi o wypadeki tego również nie da sięprecyzyjnei okreśić. Wszystko zależy od od danej sytuacji. Instruktor nie jest jasnowidzem - skąd ma wiedzieć, żę np na drodze kilkupasmowej "machniesz" nagle krierownicą w lewo i uderzysz w samochód jadący sąsiednim pasem?

Doświadczeni kierowcy (przynajmniej ich większość) widząc "L" na drodze popełnia niestety jeden niewybaczalny błąd, traktują ten samochód jak każdy inny na jezdni, ich wyobraźnia już nie przedstawia im w głowie możliwości, że ten kursant może być w trakcie swojej np. 6 godziny.
Poganiają te "elki", trąbią, wyprzedzają w dziwnych miejscach, dodatkowo tylko stresując kandydata na kierowcę, wtedy łatwo o głupi błąd.
Zapomnieli niestety jak sami się uczyli jeździć, dla nich "elki" to zawalidrogi.
Co do roli instruktora, miałam raz sytuację właśnie taką jak opisałeś, w trudnej wówczas dla mnie sytuacji chciałam odbić w lewo akurat na samochód - mój instruktor jakoś potrafił nie dopuścić do zderzenia :p
Instruktorzy jednak zazwyczaj nie zapinają pasów by móc złapać za kierownicę, jak już wspomniałam mają pedały których przecież muszą używać i tu nie chodzi o ich umiejętności jasnowidzenia a o ich refleks.
Zbyt łatwo u nas zdobyć uprawnienia instruktora nauki jazdy...

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Sebastian J.:

Oj... Wybacz ale sądzisz, że w 30 godzin szkoła jazdy nauczy się jeździć? Szkoła jazdy ma za zadanie przygotować tak, aby zdać egzamin i niestety to nie ma nic wspólnego z nauczeniem się jazdy samochodem...
Bogusław

W takim bądź razie, dobrze mówili Tu inni na tym forum, że przy nauce jazdy pomiędzy pachołkami, trzeba po prostu na nie patrzeć i w odpowiednim momencie skręcać kierownicą ( wyliczona liczba obrotów) i człowiek dobrze przejedzie. Nie ważne aby umieć jeździć ,ważne aby tak przygotować kursanta, aby tylko zdał ten egzaminy.
Sebastian J.:
Tyle tylko, że instruktor jazdy nie jest jasnowidzem...

Bogusław

Widzę ,że Teraz każdy trzyma tą stronę po jakiej jest. Ja oczywiście jestem po tej drugiej, ale jak bym był po innej to być może moje zdanie również byłoby inne
Sebastian J.:
Powiem tak. Za złąmanie przeisów drogowych typu wjazd tam gdzie nie można czy złe zatrzymanie się - mandat otrzymuje kursant.

Bogusław

Przecież ja nie mam żadnych jeszcze prawo jazd - oficjalnie nie umiem jeździć. To może policja powinna mi dać mandat 500zł za brak prawka.

Rząd nie chce brać odpowiedzialności za szczepionki i ma rację, bo płaci za nie i ktoś inny (czyli firma farmaceutyczna) niech bierze odpowiedzialność za powikłania, a w naszym przypadku za kogoś, którego puszcza na drogę i uczy. A jak się boi, to niech zrezygnuje i poszuka sobie innej pracy.
Życie jak widać nie jest takie łatwe i wszystkiego nie da się tak sprecyzować , aby było jasne jak słońce, ale myślę, że jeśli teraz szkoły jazdy brałyby gwarancję za kursanta to z pewnością Ci kursanci szli by właśnie do takich szkół. Ja bym wybrał tą szkołę jazdy jeśli miałbym oczywiście wybór.

A jak to jest z ubezpieczeniem auta, bo nie mam prawka, a byłby wypadek to ja bym płacił ze remont samochodu, bo przecież Ubezpieczenie chyba nie uwzględnia kogoś kto kierował bez prawa jazdy ( tego zagadnienia nie znam)Bogusław Migel edytował(a) ten post dnia 09.11.09 o godzinie 08:26
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Mój instruktor posiadał własny samochód i składka była nie mała, zapewne firmy ubezpieczeniowe mają jakieś specjalne taryfikatory dla samochodów które są w jakiś dodatkowy sposób narażone na uszkodzenia.
Nawet śmiał się na jednych z ostatnich moich godzin, że fajnie by było gdyby ktoś nam wjechał w tyłek tak dokumentnie żeby auto nadawało się jakoś do kasacji albo coś bo wtedy dostałby nowy samochód (jego posiadał niespełna rok) :DMagdalena Hacia edytował(a) ten post dnia 09.11.09 o godzinie 08:40
Iwona Witkowska

Iwona Witkowska egzaminator,
instruktor,asystentk
a Prezesa:)

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Witam,
Niestety obowiązujące przepisy nie rozstrzygają jednoznacznie, kto ponosi odpowiedzialność za wypadek drogowy spowodowany przez kandydata na prawo jazdy. Według ustawy - Prawo o ruchu drogowym (art.87)kierującym może być osoba, która odbywa w ramach szkolenia, naukę jazdy odpowiednio przystosowanym pojazdem pod nadzorem instruktora. Osoba taka może więc ponosić odpowiedzialność,za stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym. Nie można zapominać jednak o roli instruktora. Zasadnicze znaczenie mają tutaj okoliczności danego zdarzenia. Jeżeli instruktor miał czas i możliwość reagowania na manewr osoby szkolonej to instruktor zazwyczaj ponosi odpowiedzialność. Ostatecznie o winie rostrzyga sąd.

Natomiast z tym stwierdzeniem:
"Za złąmanie przeisów drogowych typu wjazd tam gdzie nie można czy złe zatrzymanie się - mandat otrzymuje kursant."
się nie zgadzam. Są to zazwyczaj sytuacje gdzie instruktor ma możliwość reagowania i to on zostanie ukarany mandatem.
Sebastian J.

Sebastian J. Instruktor nauki
jazdy.

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Iwona Witkowska:
Witam,
Niestety obowiązujące przepisy nie rozstrzygają jednoznacznie, kto ponosi odpowiedzialność za wypadek drogowy spowodowany przez kandydata na prawo jazdy.
Zasadnicze znaczenie mają tutaj okoliczności danego zdarzenia.

No właśnie...

Natomiast z tym stwierdzeniem:
"Za złamanie przepisów drogowych typu wjazd tam gdzie nie można czy złe zatrzymanie się - mandat otrzymuje kursant."
się nie zgadzam. Są to zazwyczaj sytuacje gdzie instruktor ma możliwość reagowania i to on zostanie ukarany mandatem.

Nie do końca. Oczywiście mandat otrzyma instruktor, ale również i kierujący pojazdem (czyli kursant).
Na "miasto" można wyjechać dopiero wówczas, gdy zna się teorię i przepisy ruchu drogowego. Oznacza to, iż kierujący (bez względu na to czy jest kursantem czy nie) ma obowiązek się do nich stosować.

Potwierdzają to zresztą liczne mandaty, które otrzymują od Policji kursanci.
Czy to dobrze czy źle - nie mnie oceniać. Przedstawiam tylko sprawę jak wygląda w rzeczywistości.
Sebastian J.

Sebastian J. Instruktor nauki
jazdy.

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Magdalena Hacia:
W co nie wierzysz? Moje pierwsze jazdy odbyły się ku mojemu zdumieniu własnie na mieście, co prawda na mało uczęszczanych trasach ale jednak istniał jakiś ruch. Ja byłam pewna, że pierwsze jazdy odbędą się na placu, miałam wcześniejsze malutkie doświadczenie za kierownicą, ale jednak nie każdy je ma.

Tekst "nie wierzę" był tekstem lekko ironicznym. Oczywiście, że
kursanci wyjeżdżają na drogę publiczną, nawet jeśli nie potrafią przełączać biegów. To niestety wielki błąd a wynika on z tego co niżej opiszę.

Bzdura na kółkach wlaśnie, szkoła ma nauczyć jeździć a nie uczyć by zdać egzamin...

No właśnie... "ma uczyć".
Jest tylko pewien problem.

Otóż ktoś kto zostaje instruktorem ma misję do spełnienia - poprzez szkolenia ograniczyć ilość wypadków na drogach i poprawić bezpieczeństwo. Niestety zarobki są coraz mniejsze jako
instruktor więc jedynym rozwiązaniem jest założenie tzw. Szkoły z misją.

Wszystko ładnie pięknie, ale... znów pieniądze.

Jako szkoła jazdy musisz wyrobić "minimum programowe" aby kandydat
mógł przystąpić do egzaminu. Jednak po teorii i wyjeżdżeniu obowiązkowych i OPŁACONYCH jazd widzisz, że kandydat na kierowcę
nadal sobie nie radzi.
Mamy trzy wyjścia:
1. Poświęcić się i szkolić go za darmo - misja najważniejsza,
2. Zaproponować płatne doszkalanie gdyż według nas nie potrafi jeszcze jeździć.
3. Olać sprawę i brać następnych kursantów dzięki którym biznes żyje.

Rozwiązanie 1 - Szkoła jazdy pada ze względu na brak finansów i czasu na szkolenia nowych kurantów.
Rozwiązanie 2 - Kursant nie wyda dodatkowej kasy gdyż i tak już
dał powyżej 1.000 zł,
Rozwiązanie 3 - Kursant idzie nieprzygotowany do egzaminu a Szkoła
Jazdy organizuje następne kursy...

Misja misją - jednak należy pamiętać, że Szkoła Jazdy to biznes, który musi być dochodowy...

Niestety jest jak jest...

Dlatego między innymi ja zaczynam startować ze swoją misją w Internecie - nieodpłatnie, lecz misyjnie :-)

Drugą kwestią to niestety sami kursanci. W większości osób, są to osoby które chcą mieć uprawnienia do kierowania tzw. prawo jazdy. To zupełnie osobna sprawa aniżeli umiejętność bezpiecznego kierowania pojazdem.

Następną kwestią to... to 30 godzin za kółkiem...
Wybaczcie ale NIKT nie jest się w stanie nauczyć dobrze jeździć samochodem w ciągu 30 godzin. Licząc baaardzo lekko średnią prędkość 50 km/h (a to przecież nie możliwe!) x 30 h daje nam to 1.500 km. Czy przejeżdżając 1.500 km możemy nauczyć się jeździć? Oczywiście, że nie.
Tyle tylko, że instruktor jazdy nie jest jasnowidzem...

A poniekąd powinien... Od tego ma dodatkowe pedały by w trudnych sytuacjach je wciskać a nie patrzeć się na krajobraz z prawej strony samochodu.

Oczywiście, że 90% sytuacji instruktor powinien przewidzieć - i
wierz mi, że przewiduje. Jednak zawsze mogą wystąpić sytuacje niespodziewane...

Zbyt łatwo u nas zdobyć uprawnienia instruktora nauki jazdy...

Tutaj się zgadzam... Dlatego rozpanoszyło się tego gów... wokoło o zastraszająco niskim poziomie (nawet teoretycznym!) i robią biznes. Miejmy tylko nadzieję, że rynek zweryfikuje!

Pozdrawiam!Sebastian J. edytował(a) ten post dnia 10.11.09 o godzinie 00:18

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Sebastian J.:

Nie do końca. Oczywiście mandat otrzyma instruktor, ale również i kierujący pojazdem (czyli kursant).
Na "miasto" można wyjechać dopiero wówczas, gdy zna się teorię i przepisy ruchu drogowego. Oznacza to, iż kierujący (bez względu na to czy jest kursantem czy nie) ma obowiązek się do nich stosować.

Potwierdzają to zresztą liczne mandaty, które otrzymują od Policji kursanci.
Czy to dobrze czy źle - nie mnie oceniać. Przedstawiam tylko sprawę jak wygląda w rzeczywistości.

Ja mogę umieć i znać te przepisy, ale jak siedzę przy komputerze, ale na drodze jest inna sytuacja. Tu trzeba mieć już opanowane te przełączanie biegów i hamowanie i skupić się tylko na obserwacji drogi. Dla mnie po pięciu godzinach wyjeżdżenia, dalej mam z tym jeszcze problemy i samochód nawet mi stanie. Stanie mi gdzieś na skrzyżowaniu i właściwie mam mandat. Dodatkowe godziny to spory wydatek, może lepiej już kupić samochód i próbować gdzieś na odludzi, aby to wszystko mi się utrwaliło.

Wiem ,że jak bym ciągle jeździł to bym to opanował, ale te 30 godzin to chyba będzie dla mnie za mało.

Choć byśmy mieli wszystkie przepisy w jednym paluszku to ważniejsza jest jazda, a tego przez internet niestety się nie nauczymy. Wczoraj mając już tą świadomość, że mogę dostać mandat, to jak jechałem i zobaczyłem osobę która zamierza przejść przez jezdnię, ale jeszcze nie weszła i nie były to pasy, to pedał mi wskoczył na hamulec, że aż instruktorem potrzęsło, dobrze,że głową w szybę nie uderzył. Odpowiedzialność moja jest obecnie podwójna, choć i tak była, ale jest to też, jakaś przeszkoda w jeździe. Mówi się że w młodych osobach jeszcze nie rozwinął się za bardzo ten instynkt odpowiedzialności i dlatego bardziej odważnie poruszają się oni po drogach, a tym samym są w jakiś sposób sprawniejsi.Bogusław Migel edytował(a) ten post dnia 10.11.09 o godzinie 08:48
Magdalena H.

Magdalena H. Zrozumieli, że
idealny świat jest
podróżą, nie
miejscem.

Temat: Uważaj jak jeździsz - pójdziesz do więzienia, Fakty TVN

Bogusławie, spokojnie te 30 godzin spokojnie wystarczy Ci by opanować jazdę samochodem :) Mi i na 15 godzinie zdarzało się, że silnik gasł, nawet teraz jak jeżdżę już swoim samochodem (od sierpnia mam prawko) to zdarza się że silnik też mi zgaśnie, nawet tym doświadczonym kierowcom się zdarza że samochód gaśnie, to żadna tragedia, ważne by zachować spokój i przekręcić jeszcze raz kluczykiem ;)

Następna dyskusja:

Jak myślicie...




Wyślij zaproszenie do