konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Wchodząc do dużego sklepu fonograficznego nie można oprzeć się wrażeniu, że oto rozsypała się zawartość rogu obfitości i bez problemu nabędziemy nie tylko światowe hity, ale także perełki muzyczne z dorobku największych światowych kompozytorów i wykonawców muzyki klasycznej. Nic bardziej mylnego. Półki sklepowe uginają się bowiem od tysięcy płyt o nikłej wartości artystycznej, za które trzeba jednak zapłacić pełną cenę. Płyt, które poza kilkoma krajami, pretendującymi do miana europejskich, trudno sprzedać. Jednym z tych krajów jest Polska.

Najlepszym okresem dla polskich miłośników muzyki był początek lat 90. ubiegłego wieku. Zielone światło zapalone przez nowe władze przed odradzającą się przedsiębiorczością spowodowało rozwój licznych, choć niewielkich firm fonograficznych. Nikt wówczas nie mówił (głośno) o prawach autorskich, dlatego lwia część dostępnych na rynku płyt i kaset niewiele miała wspólnego z legalnością. Był to jednak prawdziwy raj dla słuchacza, karmionego dotychczas przez pozostające w ręku państwowych decydentów środki masowego przekazu muzyką ściśle wyselekcjonowaną pod względem ideologicznej poprawności. Teraz można było słuchać tego, co się chce! I tak rzeczywiście było. Nikt nie narzucał producentom fonograficznym, co mają wydawać, nikt też nie decydował, co mają sprzedawać sklepy.

Dziś Polski rynek fonograficzny opiera się na dwóch kołach. Oba są błędne. Swoboda na rynku fonograficznym skończyła się równie szybko, jak zaczęła. Polska podpisała międzynarodowe umowy o prawach autorskich. Wraz z nimi krajowy rynek fonograficzny został opanowany przez wielkie koncerny fonograficzne, które widziały w nim źródło całkiem niemałych dochodów. Zagraniczni szefowie firm nie wzięli jednak pod uwagę, że Polska jest krajem specyficznym, w którym profesjonalizm i lojalność wobec pracodawcy zazwyczaj ustępują układom towarzysko-koteryjnym. We władzach polskich oddziałów producentów płytowych zasiedli ludzie młodzi i bardzo młodzi, których edukacja artystyczno-muzyczna była często żadna. Z braku dobrych wzorów ich działalność ograniczała się albo do promocji artystów o znanych nazwiskach, albo swoich ulubieńców (protegowanych), bez zwracania uwagi na zapotrzebowanie rynku i gusta słuchaczy. Powstała w ten sposób błędne koło: do sklepów mogło trafić wyłącznie to, co podobało się szefom polskich oddziałów wielkich producentów fonograficznych.

Na efekt nie trzeba było długo czekać. Pod koniec lat 90. nastąpiło totalne załamanie polskiego rynku fonograficznego. Największym popytem cieszyły się wówczas płyty z... homiliami Jana Pawła II. A równocześnie istniało ogromne zapotrzebowanie na artystów, którzy nie mieli w ogóle szans, aby zaistnieć w wielkich wytwórniach. Koronnym przykładem jest fenomen Arki Noego. Wszystkie koncerny płytowe odmówiły zespołowi współpracy. Mimo to nakład płyty „A gu gu”, wydanej przez małą wytwórnię, dawno przekroczył magiczny próg miliona sprzedanych egzemplarzy, niedostępny dla większości „gwiazd”, lansowanych za niemałe pieniądze.

Reglamentacja muzyki przez koncerny płytowe, jak zresztą każde ograniczenie, niesie ze sobą duże niebezpieczeństwo. Paradoksalnie grozi ono właśnie producentom płyt oraz wszystkim artystom. Niezaspokojony popyt wcześniej czy później zaowocuje wytworzeniem się nielegalnego rynku. Doświadczyliśmy tego w latach 80. kiedy totalny brak dóbr konsumpcyjnych nie był tak dotkliwy, ponieważ istniał rozwinięty do monstrualnych rozmiarów czarny rynek. Tak dzieje się w tej chwili w branży płytowej. Ostrożne szacunki mówią, że udział piratów w ogólnych obrotach na polskim rynku fonograficznym wynosi 40%. Istnieje także niemały choć praktycznie niemożliwy do obliczenia odsetek płyt, pochodzących z przemytu. Czarny rynek płytowy byłby z pewnością mniejszy, gdyby melomani mogli nabyć swoje ulubione płyty w oficjalnej dystrybucji. Cóż jednak ma zrobić amator dobrej muzyki, który może nabyć wymarzoną płytę wyłącznie u pirata lub u przemytnika? Bogatszy może pojechać za granicę, choćby do Niemiec, Czech lub na Słowację. Tam płyty i kasety z reglamentowanymi w Polsce gatunkami muzycznymi można kupić niemal na każdym kroku. W kilkunastokrotnie mniejszym od Warszawy Popradzie liczba oferowanych tytułów country, jazzu i klasyki jest większa, niż w całej Polsce.

Producenci płyt twierdzą, że czarny rynek płytowy istnieje dlatego, że pirackie nagrania są tańsze od legalnych. Spora część płyt z mało znanymi w Polsce światowymi hitami, u ulicznych sprzedawców kosztuje od 40 do 65 złotych za sztukę, a więc tyle samo lub nawet więcej, niż w oficjalnej sieci sprzedaży. Jakość tych nagrań jest jednak problematyczna. W pudełku, zamiast książeczki z tekstami piosenek i zdjęciami wykonawców znajduje się najczęściej byle jak wykonana kopia oryginalnej etykiety. Piraci, jak widać znają potrzeby rynku. Koncerny płytowe – nie zawsze.

Nie bez winy są same sklepy. Ich właściciele albo menadżerowie zbyt często nie orientują się w rzeczywistym obrazie świata muzyki. Sklepy nie wywierają presji na producentach płyt, aby ci dostarczali im pożądany towar, ponieważ nikt o ten towar nie pyta. Nie pyta, ponieważ z góry zna odpowiedź – „Nie ma”. Prawdziwy meloman albo miłośnik reglamentowanych gatunków muzycznych został już przyzwyczajony, że w oficjalnej dystrybucji nic dla siebie nie znajdzie, dlatego nie zagląda do sklepów fonograficznych. W ten sposób za cichym przyzwoleniem dystrybutorów płytowych powstało drugie błędne koło.

Dziwne trendy, jakie zapanowały na polskiej scenie muzycznej w ostatnim dziesięcioleciu, owocują miedzy innym całkowitą alienacją polskich wykonawców na światowych rynkach. Z paroma wyjątkami większość polskich „gwiazd” jest poza polskimi granicami zupełnie nieznana. Prawie każda próba wejścia na światowe rynki kończy się w najlepszym przypadku kompromitacją. Czy można się temu dziwić? Od kilku lat na prestiżowe festiwale Eurowizji wysyła się wykonawców o znikomych umiejętnościach, mimo że dobrych i bardzo dobrych piosenkarzy nigdy w Polsce nie brakowało.

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Ryszard J.:
Wchodząc do dużego sklepu fonograficznego nie można oprzeć się wrażeniu, że oto rozsypała się zawartość rogu obfitości i bez problemu nabędziemy nie tylko światowe hity, ale także perełki muzyczne z dorobku największych światowych kompozytorów i wykonawców muzyki klasycznej. Nic bardziej mylnego.

Jako pracownik dużego sklepu nie mogę się z tym zgodzić, to zbyt duże uogólnienie. W gdańskim Saturnie zróżnicowanie i wybór płyt jest wg mnie bardzo duży (sami klienci zwracają na to uwagę). Oczywiście mamy masę płyt Cerekwickiej, Brintey czy Backstreet Boys, ale nie tylko. Obecnie mamy w bardzo sympatycznej cenie (28,9) m.in. wiele płyt Milesa Davisa, Carlosa Santany czy Rush. Na naszych półkach znajdują się takie rarytasy jak albumy Tiger Lillies, Weather Report, Cibo Matto, Violent Femmes, niemal całą dyskografia Bathory, Entombed... Zamówione są klasyki dark electro: Suicide Commando, Front Line Assembly, Front 242... Mamy mało dostępne polskie krążki: cashMERE, Agonised By Love, Tuff Enuff...

Sklep stawia włąśnie na zarówno sprzedającą się tandetę jak i na rarytasy, alternatywę. Kiedy klient pyta o płytę któej nie ma, tytuł od razu zostaje dodany do propozycji i w niedługim czasie trafia na nasze pułki.
Nie chcę robić reklamy Saturnowi, ale nie można mówić tak ogólnikowo.

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Jarek K.:
Jako pracownik dużego sklepu nie mogę się z tym zgodzić, to zbyt duże uogólnienie. W gdańskim Saturnie zróżnicowanie i wybór płyt jest wg mnie bardzo duży (sami klienci zwracają na to uwagę). Oczywiście mamy masę płyt Cerekwickiej, Brintey czy Backstreet Boys, ale nie tylko.

Proszę sprzedać mi wszystkie płyty artysty (albo choć tę najnowszą), który do tej pory sprzedał na rynku amerykańskim najwięcej płyt w historii muzyki rozrywkowej. A przynajmniej wymienić jego nazwisko! Nie jest to Michael Jackson!

Proszę mi sprzedać CHOĆ jedną płytę artystki, która - podobnie jak wyżej wspomniany artysta - pobiła wszelkie rekordy popularności na rynku amerykańskim. Albo przynajmniej wymienić jej nazwisko! Nie jest to Madonna!

Proszę mi podać choć trzy nazwiska z pierwszych miejsc nagród GRAMMY w obu kategoriach...

W razie potrzeby mam jeszcze kilkadziesiąt pytań, na które w Polsce dysttrybutorzy płyt NIE ZNAJĄ odpowiedzi! I nie chodzi o gwiazdki typu Ricky Martin czy Iglesias junior, ale o te z dorobkiem, liczonym w setkach milionów SPRZEDANCH w USA płyt!

Czy jest to uogólnianie, czy dyskusja o konkretach? Z mojej strony są to bardzo konkretne pytania o bardzo konkretnych artystów.

Celowo biorę pod uwagę jedynie rynek amerykański, bo gdyby chcieć mówić o rynku światowym, okazałoby się że jakiś Chińczyk śpiewając teksty z książeczek Mao Ze Donga sprzedał kilka miliardów płyt, a to nie o takie rekordy chodzi.

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

A jak to wszystko ma się do mojej wypowiedzi?

Poza tym to co się sprzedaje nie jest jedynie kreowane przez dystrybutorów. To przede wszystkim media oraz podejście ludzi. Takie są prawa rynku, sam sklep nie ma wielkiego wpływu na popyt dlatego nie rozumiem czemu taki np. Saturn jest winien?

Ryszard J.:
Celowo biorę pod uwagę jedynie rynek amerykański, bo gdyby chcieć mówić o rynku światowym, okazałoby się że jakiś Chińczyk śpiewając teksty z książeczek Mao Ze Donga sprzedał kilka miliardów płyt, a to nie o takie rekordy chodzi.

Ta wypowiedź jest już bliska ignorancji... Uczę się języka chińskiego i japońskiego, historia, kultura i sztuka tych dwóch państw są moją pasją. Pan najwyraźniej nie wie o czym są utwory najlepiej sprzedającej się w historii artystki - Faye Wong (wg księgi rekordów Guinessa).

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Nie wiem, co robi Saturn, nie znam nawet tego sklepu, więc chyba nie mogę mieć do niego pretensji o cokolwiek, prawda? Poza jednym. Saturn jest pośrednikiem, prawda? Dlaczego więc nie wywiera nacisków na tych, którzy z Polski robią śmietnik na swoje nieudane produkty, żeby dostarczali te, które są dostępne TYLKO u pirata? Ponieważ współpracowałem i ze stacjami radiowymi i z organizatorami wielkich imprez muzycznych, wiem z autopsji, jak bardzo ci dystrybutorzy OLEWAJĄ gusta publiki.

Moja odpowiedź konkretyzowała postawione w pierwszym poscie zarzuty. Chodzi mi o niedostępność na polskim rynku tego, co na zachodzie sprzedaje się w setkach milionów egzemplarzy? Że specyfika europejska jest taka? A jaka? Ja kupuję płyty albo w Amazon.com, albo w ościennych krajach. Kiedyś przemycałem płyty ze Słowacji w ilościach sporych, bo nawet po kilkaset sztuk. Dlaczego? Bo polscy dystrybutorzy wolą sprzedawać te, których gdzie indziej nikt nie chce kupować. Jak inaczej można wytłumaczyć np. totalne olewanie przez nich największej polskiej imprezy muzycznej? Od 15 lat nie był na niej ani jeden przedstawiciel majdżersów, a płyty, na które był popyt nieograniczony, handlarze przywieźli z Litwy i sprzedawali prosto z toreb podróżnych lub plecaków. 40 tys. widzów to możliwość sprzedania od razu, w ciągu jednego dnia kilku tysięcy płyt jednego wykonawcy. Tam występuje zwykle 15 - 20 wykonawców. Proszę mi nie wmawiać przypadkiem, że majdżersom nie opłaca się sprzedać 100 tysięcy płyt. Oni tyle nie są w stanie sprzedać w całej Polsce przez kwartał. Tam sprzedaliby w ciągu 3 dni. Ale... Oni mają dla Polski inną ofertę, niż dla reszty świata. Kiedyś pan z Sony Music wmawiał mi przez pół godziny, że ta firma nie wydawała NIGDY płyt wykonawcy, o którego pytałem. Zmiękł i bardzo przepraszał, gdy mu pokazałem płyty tegoż wykonawcy, wydane przez Sony w Niemczech... Oni po prostu OKŁAMUJĄ Polaków!!!

Mao Ze Dong (znany u nas jako Mao Tse Tung) nie był autorem ANI JEDNEJ piosenki. To była największa kanalia w historii Chin, proszę pana. A jego złote myśli musieli znać na pamięć wszyscy chińscy artyści, pod karą śmierci za nieznajomość. I oni te myśli nagrywali na płytach winylowych w nakładach po miliardzie egzemplarzy lub większym. Potem te płyty były rozdawane (??? - prawdopodobnie potrącano za nie należność z pensji) Chińczykom do obowiązkowego słuchania. Tych rekordów w ilości wydanych płyt nikt nie jest w stanie pobić.

Podyskutujemy jeszcze o najnowszej historii Chin? Może nie w tym wątku, jeśli łaska?

Wróćmy do tych płyt, które NIE ISTNIEJĄ (według majdżersów), a które można kupić 100 m od polskiej granicy, choć nie po jej naszej stronie. Proszę więc odpowiedzieć na moje pytania o nazwiska tych, którzy nagrali setki razy więcej płyt niż ci, których nam się na siłę wciska.

Co do mediów i niszczenia przez nie kultury - nie chcę się po raz tysięczny wypowiadać.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 01.11.07 o godzinie 14:46

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Ryszard J.:
Nie wiem, co robi Saturn, nie znam nawet tego sklepu, więc chyba nie mogę mieć do niego pretensji o cokolwiek, prawda? Poza jednym. Saturn jest pośrednikiem, prawda? Dlaczego więc nie wywiera nacisków na tych, którzy z Polski robią śmietnik na swoje nieudane produkty, żeby dostarczali te, które są dostępne TYLKO u pirata?

Jeśli nie zna Pan jednej z największych sieci w Europie to o czym my w ogóle dyskutujemy? Narzeka Pan na brak płyt a najwyraźniej wcale ich nie szuka.
Naprawdę myśli Pan, że Saturn może wywierać jakikolwiek nacisk?
Ryszard J.:
Ponieważ współpracowałem i ze stacjami radiowymi i z organizatorami wielkich imprez muzycznych,wiem z autopsji, jak bardzo ci dystrybutorzy OLEWAJĄ gusta publiki.

Ja też współpracuje/współpracowałem z rozgłośniami/czasopismami i sam organizują imprezy dla raczej wąskiego grona odbiorców.
Dystrybutorzy po prostu widzą jak stosunkowo nie wiele osób chodzi na tego typu imprezy i chyba nic dziwnego w tym, że lepiej sprzedaje się Doda? Takie są prawa rynku, niezmienne od dziesiątek lat...

Proszę mi podać konkretne nazwy zespołów, konkretnych artystów, płyty... Sprawdze czy są dostępne w sklepie w którym pracuję.
Ryszard J.:
Mao Ze Dong (znany u nas jako Mao Tse Tung) nie był autorem ANI JEDNEJ piosenki. To była największa kanalia w historii Chin, proszę pana. A jego złote myśli musieli znać na pamięć wszyscy chińscy artyści, pod karą śmierci za nieznajomość. I oni te myśli nagrywali na płytach winylowych w nakładach po miliardzie egzemplarzy lub większym. Potem te płyty były rozdawane (??? - prawdopodobnie potrącano za nie należność z pensji) Chińczykom do obowiązkowego słuchania. Tych rekordów w ilości wydanych płyt nikt nie jest w stanie pobić.

Podyskutujemy jeszcze o najnowszej historii Chin? Może nie w tym wątku, jeśli łaska?

Bardzo chętnie podyskutowałbym bo widzę, że Pana wiedza jest znikoma w tym temacie.
Jak już napisałem Faye Wong jest rekordzistką w ilości SPRZEDANYCH płyt a nie ROZDANYCH. Jej teksty nie mają natomiast nic wspólnego z Mao Zedongiem, Hua Guofengiem, Hu Yaobangiem czy jakimkolwiek innym orzedstawicielem komunistycznych Chin.
Nie zna Pan takich klasyków jak Cui Jian czy Tang Dynasty, nie zna Pan coraz bardziej popularnego Silver Ash, Cold Fairyland, Hang on the Box i silnej sceny Punkowej w Chinach. Generalnie rzecz biorąc nie ma Pan bladego pojęcia o chińskiej muzyce, a o czymś o czym się nic nie wie nie powinno się mówić.
Ryszard J.:
Co do mediów i niszczenia przez nie kultury - nie chcę się po raz tysięczny wypowiadać.
Nie czytałem żadnej z wcześniejszych 99 wypowiedzi na ten temat, więc niestety w tej materii nie wymienimy poglądów.

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Jarek K.:

Jeśli nie zna Pan jednej z największych sieci w Europie to o czym my w ogóle dyskutujemy? Narzeka Pan na brak płyt a najwyraźniej wcale ich nie szuka.
Naprawdę myśli Pan, że Saturn może wywierać jakikolwiek nacisk?

Owszem, nie szukam tych płyt, bo jako zawodowiec nie mam ani czasu ani ochoty na poszukiwania. Ja je kupuję tam gdzie są, albo wymieniam z kolekcjonerami.

Ja też współpracuje/współpracowałem z rozgłośniami/czasopismami i sam organizują imprezy dla raczej wąskiego grona odbiorców.
Dystrybutorzy po prostu widzą jak stosunkowo nie wiele osób chodzi na tego typu imprezy i chyba nic dziwnego w tym, że lepiej
sprzedaje się Doda? Takie są prawa rynku, niezmienne od dziesiątek lat...

Niech Doda ma choć jeden koncert dla 4500 widzów którzy za wstęp na ten koncert zapłacą po 100 złotych to MOŻE uznam, że jest popularna. Na razie robi karierę na darmowych imprezach. to żadna sztuka.

Proszę mi podać konkretne nazwy zespołów, konkretnych artystów, płyty... Sprawdzę czy są dostępne w sklepie w którym pracuję.

Proszę nie tracić czasu, Nie ma ich! Po prostu tych płyt nie ma w oficjalnej dystrybucji w Polsce. Jeżeli są, pochodzą albo z prywatnego importu, albo są to pirackie kopie. Nazwiska artystów? Proszę zajrzeć na oficjalną stronę nagród GRAMMY i wybrać kilka z tej DRUGIEJ kategorii, o której w Polsce NIKT nie mówi. Pierwsza, czyli POP, mnie jakoś nie interesuje...

Napisałem wcześniej, o jakiej KLASY artystów mi chodzi. Fachowiec od razu by wiedział, o kim mówię. Fachowiec spoza Polski, bo w Polsce niestety sprzedawcom te informacje nic nie mówią. Oni nadal uważają Presleya i zespół The Beatles za rekordzistów w ilości sprzedanych płyt. Oba rekordy zostały w USA pobite już prawie 2 lata temu przez pewnego skromnego piosenkarza, który każdą płytę sprzedaje w nakładach od 12 do 20 milionów sztuk. Zna Pan jego nazwisko? Przypomnę, że mówimy tylko o rynku amerykańskim.

Z piosenkarką, o której wspomniałem wcześniej, robiłem wywiad 10 lat temu. Już wówczas miała w dorobku ponad 46 milionów sprzedanych płyt. Dziś ma ich chyba 5 x więcej.

Nie czytałem żadnej z wcześniejszych 99 wypowiedzi na ten temat, więc niestety w tej materii nie wymienimy poglądów.

To znaczy że nie czytuje Pan prasy muzycznej dla melomanów. O czym więc mamy dyskutować?Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 01.11.07 o godzinie 16:16

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Ryszard J.:
Jarek K.:

Jeśli nie zna Pan jednej z największych sieci w Europie to o czym my w ogóle dyskutujemy? Narzeka Pan na brak płyt a najwyraźniej wcale ich nie szuka.
Naprawdę myśli Pan, że Saturn może wywierać jakikolwiek nacisk?

Owszem, nie szukam tych płyt, bo jako zawodowiec nie mam ani czasu ani ochoty na poszukiwania. Ja je kupuję tam gdzie są, albo wymieniam z kolekcjonerami.

Zawodowiec? Nie ma takiego zawodu jak "słuchacz"! Zresztą ta wypowiedź jest absurdalna. Nie może powiedzieć Pan nic o sklepie w którym nigdy nie był.
Ryszard J.:
Niech Doda ma choć jeden koncert dla 4500 widzów którzy za wstęp na ten koncert zapłacą po 100 złotych to MOŻE uznam, że jest popularna. Na razie robi karierę na darmowych imprezach. to żadna sztuka.
Co nie zmienia faktu, że jest popularna. Chyba myli Pan popularność ze sławą.
Ryszard J.:
Proszę nie tracić czasu, Nie ma ich! Po prostu tych płyt nie ma w oficjalnej dystrybucji w Polsce. Jeżeli są, pochodzą albo z prywatnego importu, albo są to pirackie kopie. Nazwiska artystów? Proszę zajrzeć na oficjalną stronę nagród GRAMMY i wybrać kilka z tej DRUGIEJ kategorii, o której w Polsce NIKT nie mówi. Pierwsza, czyli POP, mnie jakoś nie interesuje...
Chętnie stracę trochę czasu żeby udowodnić, że jest Pan w błędzie.
Ryszard J.:
Napisałem wcześniej, o jakiej KLASY artystów mi chodzi. Fachowiec od razu by wiedział, o kim mówię. Fachowiec spoza Polski, bo w Polsce niestety sprzedawcom te informacje nic nie mówią. Oni nadal uważają Presleya i zespół The Beatles za rekordzistów w ilości sprzedanych płyt. Oba rekordy zostały w USA pobite już prawie 2 lata temu przez pewnego skromnego piosenkarza, który każdą płytę sprzedaje w nakładach od 12 do 20 milionów sztuk. Zna Pan jego nazwisko? Przypomnę, że mówimy tylko o rynku amerykańskim.
Pana "fachowość" wg mojej miary jest czymś raczej mało pewnym dlatego zapytałem o jakich konkretnie artystów Panu chodzi.

Grammy? Gnarlsa Barkleya można kupić wszędzie, Dixie Chicks jest, RHCP, Flamming Lips, Wolfmother, Slayer, Ziggy Marley, T.I., Ludacris, Mary J. Blige, John Legend, Enya, Béla Fleck & The Flecktones, Nancy Wilson, Michael Brecker, Chick Corea też są. Nie bardzo więc wiem w czym rzecz...

Wiele statystyk wskazuje, że największe hity w tym roku wyprodukowali i najlepiej się sprzedają: Beyonce, Gwen Stefani, Avril, Maroon 5, Rihanna, Fergie, Kanye West i James Blunt. Ich płyty można kupić wszędzie.
Na Amerykańskim rynku świetnie sprzedają się płyty Nelly Furtado, Timbalanda, Joss Stone, Michaela Buble, Linkin Park, Bon Jovi... Wszystkie dostępne w każdym sklepie.
Albo nie ma Pan pojęcia o współczesnym rynku (o jego funkcjonowaniu już udowodnił Pan, że nie wiele wie) albo żyje Pan w świecie własnej fantazji.
Ryszard J.:
Nie czytałem żadnej z wcześniejszych 99 wypowiedzi na ten temat, więc niestety w tej materii nie wymienimy poglądów.

To znaczy że nie czytuje Pan prasy muzycznej dla melomanów. O czym więc mamy dyskutować?

To znaczy, że nie czytam rozpaczania i smętów podstarzałego dziennikarza który nie potrafi odnaleźć się w rzeczywistości.

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Pana "fachowość" wg mojej miary jest czymś raczej mało pewnym dlatego zapytałem o jakich konkretnie artystów Panu chodzi.

Na mój temat NIE ZAMIERZAM ANI Z PANEM ANI Z NIKIM DYSKUTOWAĆ. To ostrzeżenie. Drugiego nie będzie.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 01.11.07 o godzinie 17:29

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Ryszard J.:

Na mój temat NIE ZAMIERZAM ANI Z PANEM ANI Z NIKIM DYSKUTOWAĆ. To ostrzeżenie. Drugiego nie będzie.

Nie wdaję się w dyskusję z kimś, kto nie przestrzega ani zasad kultury, ani przepisów tego forum.

§ 40. Użytkownik zobowiązuje się do zachowania na forum kultury wypowiedzi i unikania wszelkiego rodzaju „wycieczek osobistych”, argumentów ad personam oraz innych nagannych zachowań. Oceny wypowiedzi w sposób jednostronny dokonują Administratorzy lub osoby przez nich wyznaczone.

Zatem na tym koniec dyskusji z Panem teraz i w przyszłości. Żegnam!

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Ryszard J.:
Pana "fachowość" wg mojej miary jest czymś raczej mało pewnym dlatego zapytałem o jakich konkretnie artystów Panu chodzi.

Na mój temat NIE ZAMIERZAM ANI Z PANEM ANI Z NIKIM DYSKUTOWAĆ. To ostrzeżenie. Drugiego nie będzie.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 01.11.07 o godzinie 17:29
Ryszard J.:

Nie wdaję się w dyskusję z kimś, kto nie przestrzega ani zasad kultury, ani przepisów tego forum.

§ 40. Użytkownik zobowiązuje się do zachowania na forum kultury wypowiedzi i unikania wszelkiego rodzaju „wycieczek osobistych”, argumentów ad personam oraz innych nagannych zachowań. Oceny wypowiedzi w sposób jednostronny dokonują Administratorzy lub osoby przez nich wyznaczone.

Zatem na tym koniec dyskusji z Panem teraz i w przyszłości. Żegnam!

Widzę, że kulturę i przepisy także różnie pojmujemy.
Widząc, że wypowiada się Pan na temat niedostępności płyt w Polsce zapytałem czy sprawdzał Pan w Saturnie. Odpowiedział Pan, że nie zna tej sieci choć jest jedną z największych w Europie. Na tej podstawie stwierdziłem, że nie jest Pan fachowcem za jakiego się podaje.
Nie miałem na celu obrażania Pana, ale rozśmiesza mnie gdy ktoś obwołuje się "zawodowcem" czy "fachowcem" nie znając się na tym o czym mówi.

Co do ostrzeżenia to proszę nie żartować...
Zresztą powiedział Pan o mnie dokładnie to samo:
Ryszard J.:
Napisałem wcześniej, o jakiej KLASY artystów mi chodzi. Fachowiec > od razu by wiedział, o kim mówię.

Powiedział Pan tym samym, że wg Pana ja nie jestem "fachowcem".
W czym więc rzecz? Jeśli nie lubi Pan dyskutować to po co pisać na forum?
Krzysztof P.

Krzysztof P. właściciel

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Pan Ryszard chyba mocno sfrustrowany jest :D Jak większość naszych rodaków :) Nawet mając rację nie potrafi spokojnie przekazać swoich argumentów. Szkoda...

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

conajmniej takie samo wrazenie odnosze po przeczytaniu watku...

Na mój temat NIE ZAMIERZAM ANI Z PANEM ANI Z NIKIM DYSKUTOWAĆ.
wiec po co watek?...
Grzesiek Bienias

Grzesiek Bienias Opis w High
Definition i
dźwiękiem 7.1 :)

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Generalnie teza, iż polskie sklepy muzyczne to jeden wielki śmietnik na którym jest wszystko, tylko nie to co trzeba, jest nieco naciągana. Bo tak się składa, że akurat na pólkach są płyty tych artystów, które w założeniach mają się sprzedać. A że wartość artystyczna tychże płyt nie zawsze spełnia oczekiwania wąskiej grupy ludzi... Zresztą, coś co sprzedaje się na Zachodzie, nie znaczy że w Polsce też muszą się znaleźć nabywcy.

Zresztą logiczne jest - i tu wcale nie trzeba być fachowcem - że gdyby miłośników danego artysty było dostatecznie wielu, to jego płyty w polskich sklepach też by się znalazły.

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Jakub S.:
conajmniej takie samo wrazenie odnosze po przeczytaniu watku...

wiec po co watek?...

Jaki jest tytuł wątku, drogi Panie? "Dyskusja na temat wiedzy pana Jakubowskiego"??? Mój interlokutor, zamiast dyskutować merytorycznie (ad rem) spróbował tego, co się nazywa kopaniem po kostkach dla odwrócenia uwagi od niewygodnego tematu, czyli do ZAKAZANEJ na tym forum dyskusji ad personam. Dlatego uciąłem dalszą z nim konwersację. Po prostu - człowiek nie potrafi dyskutować a za wszelką cenę chce udowodnić swoje racje, więc kopnął, ugryzł, rzucił błotem...

Biedak nie wiedział o tym, że że pół życia spędziłem na estradach jako muzyk, że pisuję dla wielu gazet muzycznych, że jestem od wielu lat prezenterem radiowym zajmującym się muzyką, że od niedawna jestem szefem powstającego radia internetowego Travel FM, że mianowano mnie dyrektorem powstającego Instytutu Turystyki i Kultury. Takich stanowisk nie otrzymuje się za "piękne oczy" ale - za wiedzę i to wiedzę prawdziwą, nie zaś zaczerpniętą z paru kolorowych folderów i katalogów, spreparowanych pod kątem polskiego melomana.

Zawsze miałem kłopoty ze zdobyciem nagrań do moich audycji i wcale nie ukrywam tego, że wiele z tych, które wyemitowałem do tej pory, pochodziło z pirackich lub przemycanych płyt. Gdyby nie to, nie miałbym czym wypełniać swoich audycji.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 03.11.07 o godzinie 10:57

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Grzesiek B.:

Zresztą logiczne jest - i tu wcale nie trzeba być fachowcem - że gdyby miłośników danego artysty było dostatecznie wielu, to jego płyty w polskich sklepach też by się znalazły.

Nie jest to do końca prawda. 10 lat temu występowała w Polsce Kathy Matea. Na jej koncercie było 4500 widzów, którzy potem szukali możliwości kupienia płyt z jej nagraniami, co jest chyba zjawiskiem normalnym? Jedyny dystrybutor tych nagrań, członek Wielkiej Piątki producentów płytowych, zadbał o to, żeby ŻADNA płyta z jej nagraniami nie została sprzedana podczas koncertu i po nim. Po prostu - ich nie dostarczył!!! Czy jest to logiczne?

Kathy Matea należy w USA do ścisłej czołówki piosenkarek pod względem ilości sprzedanych płyt. Pisałem o tym w "Rzeczypospolitej". Mówić wprost - jest o wiele popularniejsza, niż np. Madonna. Ta informacja jest jednak UKRYWANA przed polskim melomanem - po prostu Wielka Piątka woli opowiadać brednie o poplarności za oceanem Iglesiasa juniora, który jakimś cudem sprzedał milion płyt, mimo że nie umie śpiewać. Jak ma się to do rekordów Gartha Brooksa, o którym mało którym w Polsce NIE MÓWI SIĘ GŁOŚNO i dlatego nikt nie wie, że pobił on rekord Presleya pod względem sprzedanych płyt. U nas nadal twierdzi się, że rekord należy do Elvisa.

Fani Brooksa, Alana Jacksona, Katy Matea, Anity Cochrane, Breda Mansona, i wielu innych nieznanych polskim dystrybutorom płyt wykonawców od dawna zaopatrują się w płyty w ościennych krajach, albo sprowadzają je z Amazon.com. Dzięki niekompetencji tych dystrybutorów wytworzyła się sytuacja, że NIKT o tych wykonawców w Polsce nie pyta, ponieważ WIE, że ich płyt w naszym kraju nie dostanie. Więc nawet gdyby teraz ktoś te płyty sprowadził, to ich nie sprzeda, bo nikt NIE UWIERZY, że są one dostępne.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 03.11.07 o godzinie 10:58
Grzesiek Bienias

Grzesiek Bienias Opis w High
Definition i
dźwiękiem 7.1 :)

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Fani Brooksa, Alana Jacksona, Katy Matea, Anity Cochrane, Breda Mansona, i wielu innych nieznanych polskim dystrybutorom płyt wykonawców od dawna zaopatrują się w płyty w ościennych krajach, albo sprowadzają je z Amazon.com. Dzięki niekompetencji tych dystrybutorów wytworzyła się sytuacja, że NIKT o tych wykonawców w Polsce nie pyta, ponieważ WIE, że ich płyt w naszym kraju nie dostanie. Więc nawet gdyby teraz ktoś te płyty sprowadził, to ich nie sprzeda, bo nikt NIE UWIERZY, że są one dostępne.

Ja tam fanem teorii spiskowych nie jestem. Takie zjawisko można też tłumaczyć tym, iż w Polsce ludziska mogą być nieświadome dokonań w/w artystów, stąd też bierze się znikome zainteresowanie, co z kolei przekłada się na brak podaży.

Chowanie wielkich artystów przed polskimi odbiorcami, jak to Pan ujął jest raczej dziwaczne z prostej przyczyny - toć to powinna być żyła złota, skoro na całym świecie się sprzedają w mega ilościach. A skoro tak, to tylko sprzedawać, sprzedawać i jeszcze raz sprzedawać.

Poza tym warto zauważyć, że nie wszystko to, co popularne w Stanach (choćby country) przyjmie się w naszym kraju.

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Grzesiek B.:

Ja tam fanem teorii spiskowych nie jestem. Takie zjawisko można też tłumaczyć tym, iż w Polsce ludziska mogą być nieświadome dokonań w/w artystów, stąd też bierze się znikome zainteresowanie, co z kolei przekłada się na brak podaży.

Poza tym warto zauważyć, że nie wszystko to, co popularne w Stanach (choćby country) przyjmie się w naszym kraju.

To nie jest teoria spiskowa, to są fakty. Część firm z Wielkiej Piątki ma katalogi tylko dla Polski. Kilka lat temu znalazłem w sklepie w Popradzie pewną płytę, wydaną przez Sony Music. Kupiłem ją i przywiozłem do Polski. Płyta spodobała się moim znajomym, więc chcieliśmy kilka egz. zakupić legalnie w Polsce, a nie - kopiować z mojej. W sklepach oczywiście o niej nie słyszeli, a bezpośrednio u przedstawicieli Sony dowiedzieliśmy się, że ta wytwórnia NIE WYDAWAŁA NIGDY nagrań tego artysty. Kiedy podałem numer katalogowy płyty, najpierw usłyszałem w słuchawce długą ciszę, potem mój rozmówca powiedział, że to jakieś nieporozumienie i odłożył słuchawkę. To samo dotyczy firmy Koch International, której płyty kupowałem poza Polską, a które NIE FIGURUJĄ w dostępnym w Polsce katalogu tej firmy!

Trzeba więcej dowodów na to, że producenci płyt wciskają nam przysłowiowy kit?

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Grzesiek B.:

Chowanie wielkich artystów przed polskimi odbiorcami, jak to Pan ujął jest raczej dziwaczne z prostej przyczyny - toć to powinna być żyła złota, skoro na całym świecie się sprzedają w mega ilościach. A skoro tak, to tylko sprzedawać, sprzedawać i jeszcze raz sprzedawać.

Może nie są to megailości, ale jeżeli producent wydaje płytę za oceanem i tam sprzedaje np. 15 milionów egzemplarzy, sprzedaje ją na Słowacji, w Czechach, na Litwie. w Estonii, w Niemczech, a nawet na Ukrainie (we Lwowie), to dlaczego NIE PRÓBUJE SPRZEDAĆ JEJ w Polsce? Za to do Polski przysyła płyty Iglesiasa juniora, Ricky Martina i paru innych, których za oceanem, wyśmiano (poza Martinem, bo ten jest przez małolaty uwielbiany). Dlaczego? Polak głupi, Polak wszystko kupi, byle zapakować to w kolorowy papier i napisać na tym HIT.

O tym, jak i czym przekonuje się radiowych DJów, żeby puszczali TYLKO wybrane przez "możnych tego świata" nagrania niedługo napiszę. Wspomniałem o tych praktykach na forum grupy "Dziennikarstwo". Mnie też próbowano przekonać w ten sposób, na szczęście bez skutku.Ryszard Jakubowski edytował(a) ten post dnia 03.11.07 o godzinie 11:39

konto usunięte

Temat: Polska wysypiskiem muzycznych śmieci?

Ryszard J.:
Nie jest to do końca prawda. 10 lat temu występowała w Polsce Kathy Matea. Na jej koncercie było 4500 widzów, którzy potem szukali możliwości kupienia płyt z jej nagraniami, co jest chyba zjawiskiem normalnym? Jedyny dystrybutor tych nagrań, członek Wielkiej Piątki producentów płytowych, zadbał o to, żeby ŻADNA płyta z jej nagraniami nie została sprzedana podczas koncertu i po nim. Po prostu - ich nie dostarczył!!!

Strasznie negatywnie jest nacechowana Pana wypowiedź. Mogło np. być tak, jak często jest na metalowej scenie - koncert jednego zespołu jest organizowany przez inną wytwórnię, niż ta, która sprzedaje w Polsce jego płyty. Jeśli do tego obie wytwórnie nie mają najlepszych stosunków, to logiczne jest, że organizator nie wpuści swojego konkurenta z kilkoma kartonami płyt. Nie zrzucałbym więc wszystkiego na złą wolę dystrybutora, bo - jak sam Pan zauważył - nie ma w takim postępowaniu żadnej logiki.
Kathy Matea należy w USA do ścisłej czołówki piosenkarek pod względem ilości sprzedanych płyt. Pisałem o tym w "Rzeczypospolitej". Mówić wprost - jest o wiele popularniejsza, niż np. Madonna.

Wydaje się Pan być strasznie przywiązany do liczb, związanych z popularnością. Moim zdaniem informacje te nie tyle są ukrywane, co dostosowywane do percepcji zwykłego odbiorcy. Wiadomo, że w USA płyty wykonawców country sprzedają się w ogromnych nakładach. U nas się o tym nie mówi, bo ta scena nie ma w sobie komercyjnego potencjału. Po co mówić o kimś, kto najprawdopodobniej i tak nie zostałby zrozumiany przez polskiego odbiorcę "masowego" i nie sprzedałby tu wielu płyt ? Po co promowac coś, czego się nie ma w ofercie, albo na czym się nie da zarobić ?

Ta informacja jest jednak UKRYWANA przed polskim melomanem - po prostu Wielka Piątka woli opowiadać brednie o poplarności za oceanem Iglesiasa juniora, który jakimś cudem sprzedał milion płyt, mimo że nie umie śpiewać.

Nie zgodzę się. Po pierwsze, każdy może sobie znaleźć w internecie informacje o wysokości sprzedaży płyt i wyciągnąć wnioski. Niszowe audycje tez nie ukrywają faktu czyjejs popularności, czy jej braku. Po drugie, są słuchacze i są słuchacze. Na mnie informacje o wysokości sprzedaży nie działają, gdybym ślepo wybierał to, co jest atrakcyjne dla milionów, pewnie czytałbym Janusza L. Wiśniewskiego, słuchał Tercetu Egzotycznego, stolował w MCDonald's i śmiał z dowcipów Benny Hilla.

Jak ma się to do rekordów Gartha Brooksa, o którym mało którym w Polsce NIE MÓWI SIĘ GŁOŚNO i dlatego nikt nie wie, że pobił on rekord Presleya pod względem sprzedanych płyt. U nas nadal twierdzi się, że rekord należy do Elvisa.

Ja spotkałem się ze sformułowaniami typu "rekord z xxxx roku, należący do Elvisa", który dość zgrabnie załatwia sprawę. Z jednej strony mówi, że ktos sprzedał więcej, z drugiej strony nie mówi, że rekord ten został już wielokrotnie pobity.

Fani Brooksa, Alana Jacksona, Katy Matea, Anity Cochrane, Breda Mansona, i wielu innych nieznanych polskim dystrybutorom płyt wykonawców od dawna zaopatrują się w płyty w ościennych krajach, albo sprowadzają je z Amazon.com.

Nie wiem, jak to wygląda w Pana stronach. We Wrocławiu każdy sklep muzyczny, jaki znam, sprowadza płyty na zamówienie z praktycznie dowolnej wytwórni. Poza tym, to naprawdę nie jest problem, żeby ściągnąć sobie CD samemu, nawet satysfakcja jest większa, moim zdaniem.

Dzięki niekompetencji tych dystrybutorów wytworzyła się sytuacja, że NIKT o tych wykonawców w Polsce nie pyta, ponieważ WIE, że ich płyt w naszym kraju nie dostanie.

Strasznie Pan generalizuje. Ja widziałem w Media Markt i Saturnie bardzo rzadkie wydania płyt, ścisłe limity, pierwsze wydania, itd., które z miejsca można sprzedać w internecie z 3krotną przebitką. Wiem tez, że praktycznie nie ma gatunku muzycznego w Polsce, który nie gromadziłby wokół siebie środowiska, które nawzajem się promuje i wspiera, m.in. poprzez ściąganie płyt.

Więc nawet gdyby teraz ktoś te płyty sprowadził, to ich nie sprzeda, bo nikt NIE UWIERZY, że są one dostępne.

Wybaczy Pan, ale to niezbyt poważny wniosek. Nie ma żelaznej kurtyny, korzystanie z kart kredytowych i płatności przez internet jest powszechne, ściąganie czegokolwiek z UE czy USA nie jest ŻADNYM problemem. Dlaczego więc ktoś widząc płytę w sklepie internetowym, czy na półce w markecie miałby uważać, że to nie ta płyta ?

I na koniec pytanie: to nie Pan pisał w podobnym tonie, o tej samej sprawie na forum magazynu Gitarzysta pod nickiem Cowboy ? :)

Następna dyskusja:

polska muzyka elektroniczna




Wyślij zaproszenie do