Temat: Zginął rowerzysta
Krzysztof B.:
Ryszard S.:
Dojeżdżam do linii zatrzymania - to jest rondo, a po prawej z tyłu scieżka rowerowa. W tym miejscu muszę oglądać się do tyłu w lewo i do tyłu w prawo. Rozwiązanie kretyńskie.
Panie Ryszardzie, trochę wyobraźni. Dojeżdżając do skrzyżowania wystarczy obserwować ścieżkę wcześniej i wypatrywać czy nie porusza się nią rowerzysta. Najprawdopodobniej rowerzystę na torze kolizyjnym wyprzedza się przed skrzyżowaniem.
Lubie takich teoretyków.
Może jeszcze jeden link, jesli się Panu nie chciało tego obejrzeć samemu
https://www.google.com/maps/place/Gorz%C3%B3w+Wielkopol...
Zjazd z ronda i ścieżka dla rowerów tuż przed przejazdem sa pod kątem 45 stopni. W praktyce tam sie stoi i czatuje na możliwość skrecenia w prawo, bo ruch spory, a samochody jadą z reguły ponad 50 km/h. W takim przypadku onserwacja ścieżki rowerowej wcześnie nic nie daje, po 20-13 sekundach sytuacja jest już diametralnie inna. Jak już pan dostaje mozliwość skrętu, to co pan zrobi? Sprawdzi czy nie ma rowerzysty. I dziękuję. Już pan nie skręci, tylko czeka dalej. Itd. itd.
Poglądy Pana opierają się na tym, że kierowca musi, inni nie. Owszem, to kierowca jest tą ostanią "instancją", która może uniknąć wypadku, pomimo cudzych "niedoróbek" i błędów, albo też nie. Kierowca to człowiek ułomny, czasem nawet bardziej niż rowerzysta, dlatego tam gdzie się da trzeba mu stworzyć możliwośc uniknięcia błędów, a nie robic pułapki. Wystarczy do tego przemyślana koncepcja budowy lub remontu.
A może dać sobie spokój z rondem w tamtym miejscu. Skrzyżowanie równorzędne załatwi sprawę. Wszak kierowcy będa uważać. :)
Spójrz pan to "dzieło" :
https://www.google.com/maps/place/Gorz%C3%B3w+Wielkopol...
Czy tu nie ma miejsca na zrobienie skrętu w prawo z ominięciem ronada? Jest, więc dlaczego tego nie zrobiono?
Proszę sie przyjrzeć.
https://www.google.com/maps/place/Gorz%C3%B3w+Wielkopol...
Nie trzeba wile spostrzegawczości, żeby zauważyć, że pasy ruchu są jaby trochę za szerokie. Dlaczego sa za szerokie? Bo to pozostałośc po czy.... no, po czym?