Krystian
Twardowski
Psycholog,
psychoterapeuta
Temat: Zachowanie kierowców w czasie remontu
Chodzi za mną pewna obserwacja (zawodowe zboczenie), którą chciałem się podzielić i zapytać Was, czy to reguła, czy wyjątek).W Krakowie trwa masakryczny remont ciągu ulic na trasie do Nowej Huty (zerwane tory tramwajowe, dziura w ziemi itp). Ogólnie w pewnych miejscach jeździ się chodnikami, stoi w korkach, a jak jedzie to powoli.
Zaskoczyła mnie jedna rzecz: np na ul. Mogilskiej ruch mimo że wolny - jest płynny: kierowcy spokojnie jeżdżą na suwak, chętnie wpuszczają innych z podporządkowanych ulic, przepuszczają motocyklistów i rowerzystów, piesi mimo że nie do końca widzą którędy mają chodzić, nie boją się o własne życie. I choć współczuję tym, którzy muszą się tamtędy przeciskać codziennie do pracy, to muszę przyznać, że mi się to podoba i chciałbym, żeby tak było cały czas!
Czy to chodzi o to, że wszyscy i tak wiedzą, że nie ma co szarżować, bo dalej jest i będzie korek?
Nie szaleją, bo są dziury i zmiana organizacji ruchu?
Kiedy jeżdżę np ul. Nowohucką (nieremontowana, w jednym miejscu ma nawet 5 pasów w jedną stronę), to rano w porze "do pracy" trzeba mieć oczy dookoła głowy: chamówa, buractwo, zajeżdżanie drogi. Ostatnio jakiś idiota wjechał na czerwonym (bez zielonej strzałki - co i tak oczywiście nic nie zmienia) na pasy dla pieszych (którzy już na tych pasach byli!), lawirował swoją octavią między pieszymi na pasach (!) i skręcił w prawo na czerwonym.
Ci sami kierowcy, a dostają jakiegoś amoku