Temat: Wady polskich kierowców
Krzysztof B.:
Kodeks nie zakazuje jazdy na światłach awaryjnych. Proponuję by Pan się zapoznał kiedy taka jazda jest dopuszczona.
Tak, to prawda. Cała moja "zbrodnia" polegała na dopuszczeniu się uproszczenia - Kodeks faktycznie nie mówi nic o jeździe na światłach awaryjnych. To rozsądek (o ryzyko zmylenia innych kierowców) odradza jazdę na światłach awaryjnych. Na szczęście jest Pan niezwykle czujny.
Natomiast kolejny raz wykazuje się Pan trzeźwym myśleniem. Mrugnięcie awaryjnymi porównuje Pan do jazdy po poboczu. Pozostaje już tylko złapać się za głowę.
Nie. Nie trzeba się łapać za głowę. Wystarczy jej użyć do myślenia, by wykazać krótkowzroczność myślenia rygorystycznego, zamiast elastycznego.
Proponuję Panu przejść się poboczem i spierdzielać gdzie pieprz rośnie jak ktoś w dobrzej wierze przejedzie się tym poboczem.
A Pan się uczepił tej myśli o "trwałej jeździe poboczem", o której nikt -
poza Panem - nic nie wspominał...
Większość pasów ruchu ma 3,5m. Samochód ma ok. 2,1m. Rozumiem, że te 0,5m robi różnicę. Wszak może uda się wyprzedzić na trzeciego.
A Pan z gatunku, co wyprzedzają na trzeciego?
Bo o tym rodzaju wyprzedzania też nikt tutaj nie wspominał, ale Pan zdaje się lubi dramatyzować i przypisywać rozmówcom zabójcze maniery, tendencje i działania.
Ale jak sam jedzie środkiem by omijać studzienki, koleiny, dziury czy w ogóle brud przy krawędzi to już jest dobrze.
I istnieje jeszcze ryzyko, że całkiem nieoczekiwanie zza krzaka wyjdzie nosorożec, niosący na plecach zmęczonego mamuta, potknie się o ten brud przy prawej krawędzi, wdepnie we wspomnianą przez Pana dziurę, stłucze kolano na koleinie i poślizgnie się biedny nosorożec niosący mamuta na przywołanej przez Pana studzience, bo przecież tyle ich (studzienek) mamy na polskich szosach...
I dlatego na potrzeby tej dyskusji ma Pan świetne usprawiedliwienie.
Pozdrawiam Pana serdecznie.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 29.08.13 o godzinie 12:45