Temat: the faster you go....
Marcin, cos dla Ciebie :)
Wypadki samochodowe w Polsce nie są skutkiem złego stanu dróg, dużego ruchu lub kiepskiej pogody. Powodem wypadków jest bezdenna głupota Polaków.
W ostatni weekend na polskich drogach zginęło 65 osób. Na wojskowych misjach w Iraku i Afganistanie przez ostatnie 5 lat zginęło dwa razy mniej naszych żołnierzy. Czyżby jazda Rosomakiem po afgańskich górach była bezpieczniejszym zajęciem niż podróż po Polsce?
Najwyraźniej tak. Analizując statystyki można dojść do wniosku, że nie ma bardziej ekstremalnego zajęcia od jazdy po naszym kraju. Tylko w 2007 roku w wypadkach samochodowych zginęło 5,5 tys. osób, a 63 tys. zostało ranne. Brzmi to jak relacja z wojny.
Najbardziej szokujące są okoliczności katastrof. Najczęściej dochodzi do nich przy ładnej pogodzie i na prostych odcinkach dróg. Mówił o tym dziś rzecznik policji:
Sokołowski zauważył też, że dużej liczbie wypadków sprzyja dobra pogoda. - Kierowcom wydaje się, że jest bezpiecznie - mówił. Rozwijają więc dużą prędkość, wyprzedzają bez zachowania ostrożności i wykonują brawurowe manewry, ufając, że dobra pogoda i związana z nią przyczepność jezdni na takie manewry pozwalają.
Do podobnych wniosków doszli również dziennikarze "Auto Świata", którzy zszokowani statystykami postanowili wyjaśnić: co takiego mają w głowie polscy kierowcy. Okazuje się, iż nie mają prawie nic:
Niektórzy polscy kierowcy zachowują się jak egoiści, którzy na drodze widzą jedynie siebie i tylko siebie. Reszta jest dla nich zbyt powolna albo niepotrzebnie stosuje się do obowiązujących przepisów.
"AŚ" założył początkowo, iż wina leży po stronie instruktorów jazdy. Faktycznie, szkolenie nowych kierowców pozostawia wiele do życzenia. Jednak przeprowadzona przez czasopismo ankieta wykazała, iż instruktorzy zwracają swoim uczniom uwagę na podstawowe zasady zachowania bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Kursanci wiedzą, że nie powinno jeździć się po pasie dla autobusów, stosować kierunkowskaz, zachowywać odległość do następnego auta itp. Lecz kiedy dostaną upragnione prawo jazdy – natychmiast o tym wszystkim zapominają.
Wyjaśnieniem tej dziwnej sytuacji mogą być słowa jednego z ankietowanych:
Wiecie, mnie tego wszystkiego o bezpieczeństwie uczą, ale jak już zostanę kierowcą, to przecież będę jeździł normalnie, a nie zawracał sobie głowę takimi dziecinnymi duperelami.
Potem możemy obserwować takich "jeżdżących normalnie" na zdjęciach, które opublikował "Auto Świat" – cztery auta naraz wyprzedzają na wąskiej drodze, przed górką, za którą nic nie widać. Czemu tak robią? Może to kwestia wrodzonego braku zdolności (tak - nawet taki wariant już rozważano!)? Eksperci to wykluczają:
Z przeprowadzonych przez nas badań wynika, że pod względam sprawności psychofizycznej polscy kierowcy nie różnią się od tych z zagranicy. Mają porównywalny czas reakcji, umiejętność oceny prędkości i odległości (...) Gorzej wypadają pod względem umięjętności radzenia sobie z emocjami...
Właśnie, emocje - tutaj leży klucz do rozwikłania zagadki. Polacy mogą i potrafią bezpiecznie jeździć... Tylko nie chcą:
Według psychologów za kierownicą zasiada dziś duża grupa niedojrzałych emocjonalnie frustratów, którzy przenoszą negatywne emocje na drogę. Słaba psychika sprawia, że stresująca sytuacja powoduje nie zwiększoną uwagę, ale dodanie gazu.
Nie byłoby źle, gdyby ci frustraci eliminowali się ze społeczeństwa sami. Niestety, najczęściej ich ofiarą padają niewinni ludzie, jadący w dodatku zgodnie z przepisami. Najgorsze jest to, że na poprawę sytuacji na drogach nic nie wpłynie – gdy taki przygłup za kółkiem wjedzie na autostradę (kiedyś wybudowaną), to stworzy jeszcze większe zagrożenie.
Jedynym skutecznym rozwiązaniem mogą być chyba jedynie testy psychologiczne, które wykluczyłyby z grona kierowców osoby niebezpieczne dla siebie i dla innych. Idioci niech chodzą pieszo.