Temat: Tak się lata na wschodzie
Ewa B.:
Ależ oczywiście masz racje. Bo chyba tylko o to chodzi.
Z tym, że nie porównujmy kierowcy Agery do kierowców rajdowych (skoro nie pozwalasz na porównywanie tych 'zorganizowanych pokazów' do samowolki na ulicy).
I nie wypowiadaj się na mój temat skoro nic o mnie nie wiesz (skoro nie pozwalasz na wypowiadanie się na temat umiejętności kierowcy Agery)
Pozdrawiam :)
P.S. Może ktoś będzie zainteresowany: http://otomoto.pl/show?id=C29830173&preview=1
Chodzi o to, że jeżeli jest organizowana impreza o zwiększonym ryzyku to wpływ na zwiększone ryzyko, bądź jego maksymalne ograniczenie mają trzy strony. Organizator, uczestnicy i obserwatorzy.
Zwalanie całej winy na kierowcę jest w tym momencie zwyczajnym umywaniem rąk przez organizatora, zabezpieczających, wydających pozwolenie i stawianie poszkodowanych tylko w roli ofiar.
To jasne że się nie zgadzam ze zrównaniem szaleństw w ruchu publicznym z pokazem kiedy kierowcy jeżdżą na zabezpieczonym przez organizatora zgodnie z wymogami bezpieczeństwa i zaaprobowanym przez policję, obstawionym przez ochronę, zabezpieczonym przez policję i karetki zamkniętym, wyłączonym z ruchu, przeznaczonym do pokazów odcinku drogi.
No chyba że twierdzisz że to dokładnie to samo…
W tym konkretnym przypadku kierowca popełnił błąd i wpadł w grupę obserwujących przejazd…
Gdybać można do upadłego. Stało się co stało, ludzi nie powinno być w tym miejscu. Jeździłem jeszcze parę tygodni temu tym odcinkiem praktycznie codziennie (raz szybciej, raz wolniej), ta ulica choć nowa i szeroka jest bardzo specyficzna i zdradliwa. Lekki łuk w prawo, dziwny uskok jedni plus wyjątkowo śliski asfalt nawet jak jest sucho.
I czytaj ze zrozumieniem bo moje wypowiedzi dotyczą sprawy a nie odnoszą się do Ciebie jako osoby.