Anna Rakowska marketing
Temat: spalił mi się samochód
czuję się jak zbity piesrok temu kupiłam za niewielkie pięniądzę przeładnego 29-malucha w zaskakująco dobrym stanie
takiej frajdy za kierownicą nie czułam nigdy wcześniej, pomijając wrażenia wynikające z tego, jak miło się prowadziło to cacko, to reakcje kierowców zjających się na temacie były naprawdę miłe
nie było dnia bez propozycji kupna rzucanej gdzieś na światłach z okna samochodu
spędziłam przy nim długie miesiące, naprawiając, poprawiając (oczywiście bez ingerowania w procent oryginalności), dopieszczając, smarując, polerując,
długie miesiące pracy, czasu i, co tu ukrywać, pieniędzy
wczoraj na parkingu pracowniczym zapalił się samochód mojego kolegi, który zaparkował koło maluszka, o ironio!, dlatego, że po pierwsze strasznie mu się podobał, po drugie wiedział że tam jest bezpieczny bo żadne obite drzwi mu się tam nie trafią
zostawił go na światłach, było jakieś spięcie, (cholera go wie co tam było!) zapalił sie, wiatr był w moją stronę, zajął się cały maluch. nic nie zostało, polerowane przeze mnie cały wczorajszy dzień zderzaki i klameczki, nowe-stare chromowane lusterko wczoraj przykręcone, nowy-stary korek do baku tak długo poszukiwany
tyle starań i serca spaliło się w ciągu jednej godziny
a co usłyszałam? masz szczęście, że to tylko maluch. gorzej ma sławek, jemu spaliła się almera.
sławek dostanie spore odszkodowanie. już sprawdził.
ja dostanę sto złotych. też sprawdziłam. za złomowanie i transport mam zapłacić 400.
zresztą nie ma to żadnego znaczenia. Nikt nie rozumie, ile mnie ten samochód kosztował wysiłku i jak bardzo się do niego przywiązałam
nie płaczę jak po człowieku, jak zarzucają mi koleżanki. doskonale rozumiem, że nie była to żywa istota. nie trzeba mi tego tłumaczyć
nikt nie rozumie, że spaliło się coś, czemu poświęciłam cały swój wolny czas podczas kilku ostatnich miesięcy
widok spalonego maluszka był naprawdę straszny
czuję się jak zbity pies