Temat: Przechodnie na pasach
Maciek Sobczyk:
Po to wlasnie jest PoRD. Nie twierdze, ze kazdy ma przestrzegac w 100%, bo to zwyczajnie niemozliwe. Ale przynajmniej liczyc sie z konsekwencjami niektorych swoich zachowan, np takich, ze...
... w efekcie dzialania idioty moze on zginac pod kolami naszego samochodu. Nie wiem, jak Ty, ja czulbym sie rownie paskudnie zabijajac geniusza, jak i imbecyla.
jeśli w moim zachowaniu nie będzie winy (poruszam się sprawnym pojazdem, przepisowo etc), a 100% winy pieszego - nie zamierzam się tym przejmować. Może brzmi to zimno i wyrachowanie, ale niestety - jak ktoś chce się zabić to ja nie zamierzam się tym przejmować (choć oczywiście rzeczywistość może zweryfikować tą teorię)
Chodzilo mi o ormowcow blokujacych wolny pas, bo "co sie cwaniaki beda wpychac na samym koncu panie wladziu".
a to faktycznie kawał skurczybykostwa. Kiedyś w Niemczech na autostradzie był korek i Niemcy (widać było po twarzach że tacy z dziada pradziada) zaczęli jechać poboczem, żeby dotrzeć do zjazdu 800m dalej. Oczywiście polski TIR ich przyblokował, a co. Za to też powinien być mandat...
Ja bym przepuscil. Niech se dobiegnie, gdzie potrzebuje. Korona mi z glowy nei spadnie, jak raz dziennie wykaze sie zrozumieniem wzgledem bliznich. Nawet takich, za ktorymi nie przepadam.
też nie zabijam takowych i zwalniam w takiej sytuacji.
Ale teraz inna sytuacja: widzisz pieszego i wiesz, że jak nie zwolnisz to go rozsmarujesz na masce. Z drugiej strony widzisz w lusterku, że TIR za Tobą nie zwalania i raczej nie wyrobi, bo jedzie szybciej od Ciebie.
W perspektywie jakbyś przepuścił pieszego może dojść do podobnej sytuacji jak tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=Pqtm8AyXTrg
To jest właśnie ten aspekt, którego pieszy kłusujący przez drogę w sposób niedozwolony nie bierze pod uwagę - bo przecież autobus jest ważniejszy. Mówisz, że kierowca ma wyjść wcześniej z domu by się nie śpieszyć - a pieszy to może zad grzać w salonie bo jest usprawiedliwiony jego pośpiech?
No to chyba sobie odpowiedziales, prawda?
to miało tylko pokazać, że pojęcie "bezpiecznej" prędkości jest bardzo zmienne, a i tak ostateczna decyzja będzie należała do sędziego...
Nikogo nie zabiłem, a jeżdżę szybko. Powiedz mi dlaczego ja mam rezygnować ze swoich praw, skoro ustawiono znak 60km/h [...]?
Jesli Ci to nie utrudnia respektowania prawa pieszego i nie sprawiasz, ze inni musza rezygnowac ze swoich praw, to nie ma problemu. Pozwolisz jednak, ze zacytuje Twoje wypowiedzi z tego watku:
"Natomiast nie ma tygodnia, żebym nie musiał gwałtownie hamować czy zmieniać pasa ruchu, bo pieszy się ładuje na drogę - często (w 3/4 sytuacji) w sposób niezgodny z przepisami".
Moze zle to rozumiem, ale co z pozostala 1/4 sytuacji, gdy gwaltownie hamujesz przed ladujacym sie zgodnie z przepisami pieszym? Respektujesz ich prawa swiadomie, czy fuksem, bo droga hamowania nie okazala sie zbyt dluga?
jeśli jestem 50m od przejścia, jadę 50km/h a pieszy po prostu wchodzi na jezdnię to w tym momencie ma pierwszeństwo. Więc niby jest przepisowo, a wymaga gwałtownej reakcji.
"Ale nie rozumiem, kiedy światła się zmieniają, przejeżdżają 3 auta na zielonym i nagle banda pieszych zaczyna przechodzić, mimo, że następne auto jedzie na swoim zielonym 4m dalej. Zgadnij co wtedy robię? Wciskam sprzęgło i gaz. Silnik wyje, ta banda kretynów i kretynek zaczyna dosłownie uciekać z przejścia. I możę to ich czegoś nauczy na przyszłość. Nie przyśpieszam wtedy (wręcz zwalniam), ale straszę tych ludzi. Niech się nauczą myśleć!"
Uwazasz, ze respektujesz ich prawa w ten sposob? Moim zdaniem w nieuprawniony sposob wchodzisz w role belfra.
to akurat był opis angielskiej sytuacji i ich mentalności. I to było też dawno, bo trzy lata temu (jak nie więcej). Generalnie wchodzenie na czerwonym w Anglii nie jest karalne, ale też nie jest ich prawe. Oni nie respektowali prawa wchodząc na czerwonym, tylko łamali moje prawo do przejechania przez skrzyżowanie na czerwonym.
Potrafie sobie wyobrazic konsekwencje tej predkosci przy naglym spotkaniu np. z dzieckiem. To mi wystarcza, zeby zwolnic.
Ja też umiem to sobie wyobrazić. I widzisz, jak dzieciak wyskoczy spomiędzy aut prosto pod koła to czy będziesz miał 50 czy 150km/h nic nie zmieni - rozsmarujesz go po asfalcie. A dzieciak teoretycznie może wyskoczyć wszędzie czyli jak rozumiem wszędzie jeździsz.... No właśnie ile? 30km/h? 40km/h?
Ja jestem przeciwny obwinianiu kierowców o całe zło. Nie chodzi o to, że kierowcy są bez winy, ale o to, że nie są jedynymi winnymi. Kierowców krew zalewa, jak co minutę się zatrzymują na trzypasmówce, by z podporzadkowanej wyjechało auto sztuk raz, na co dostało minutę zielonego światła. Kierowców wkurzają dziurawe drogi, które niszczą zawieszenie. O braku dróg szybkiego ruchu nie wspomnę. Kierowców wkurzają niemyślący piesi, którzy uważają się za święte krowy i łażą jak chcą. I to nie mówię tylko o miastach, ale również o wsiach. Przykładem może być np Sarbinowo w Zachodniopomorskim. Ludzie idą środkiem jezdni (jedynej nawiasem mówiąc) i nie dają przejechać. Chodnik jest obok oczywiście. A na klakson że mają zejść z jezdni (ustawowo ukierunkowanej na ruch samochodowy) reagują środkowym palcem.
Winy polskich kierowców wynikają po części z winy pozostałych uczestników ruchu drogowego: pieszych i systemu.