Temat: Podróż z przygodami

Zdarzyły się Wam kiedyś jakieś przygody związane z Waszymi samochodami? Niespodziewane awarie na środku skrzyżowania, w trasie, w nocy w lesie? Jak sobie z nimi radziliście? Podzielcie się wrażeniami i dobrymi radami;)

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

Różnymi autami miałam przyjemność jeździć i odpukać na razie żadne z nich mi się nie rozkraczyło, nie licząc kapcia na drugim końcu osiedla:).Zawsze jak jadę w trasę to proszę moje autko, żeby mi figli nie płatało:).

A byłabym skłamała, raz jeden jedyny jak jeszcze nie było A4 z Katowic do Wrocławia i droga była po płytach, to niestety padły mi tuleje wahaczy i planowy postój w Legnicy przeciągnął się o kilka godzin:(.Zamiast wyjechać rano, to niestety wyjechałam dopiero po południu więc do Schwarzwaldu dotarłam z 6h opóźnieniem.

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

hmm.. ja mialem przygode ale nie zwiazana z awaria samochodu :)
jechalem sobie spokojnie do pracy i widze jak dwie sarny przebiegaja przez droge. no to sie zatrzymalem szczesliwy jak gwizdek, ze w nie nie trafilem. one przebiegly a tu *ŁUP*! trzecia wyskoczyla z pobocza i uderzyla glowa w bok mojego stojacego samochodu... to jest dopiero porazka. a zeby bylo smieszniej to jakies 20 metrow przed tym miejscem stal samochod na awaryjnych. prawdopodobnie rowniez po spotkaniu ze zwierzyna.

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

Nie mi ale mojemu ojcu przydarzyło się złapać 3 gumy na trasie z Warszawy do Lublina.
Wyobrażacie to sobie???!!!
To był początek lat 90. Niedziela. Brak warsztatów oponiarskich wzdłuż trasy czynnych w weekendy tak jako to jest teraz.
Jechał polonezem.
Po złapaniu drugiej i trzeciej gumy zatrzymywał inne polonezy i wyobraźcie sobie, że udało mu sie pożyczyć od obcych ludzi dwa koła zapasowe, które potem w Lublinie oddał.
Ja długo nie mogłem w to uwierzyć ale naprawde tak było.
Teraz to chyba nie byłoby możliwe ....

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

Witek Krychowski:
Po złapaniu drugiej i trzeciej gumy zatrzymywał inne polonezy i wyobraźcie sobie, że udało mu sie pożyczyć od obcych ludzi dwa koła zapasowe, które potem w Lublinie oddał.
Ja długo nie mogłem w to uwierzyć ale naprawde tak było.
Teraz to chyba nie byłoby możliwe ....

Mysle, ze niemozliwe :((((((

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

Krzysztof S.:
hmm.. ja mialem przygode ale nie zwiazana z awaria samochodu :)
jechalem sobie spokojnie do pracy i widze jak dwie sarny przebiegaja przez droge. no to sie zatrzymalem szczesliwy jak gwizdek, ze w nie nie trafilem. one przebiegly a tu *ŁUP*! trzecia wyskoczyla z pobocza i uderzyla glowa w bok mojego stojacego samochodu... to jest dopiero porazka. a zeby bylo smieszniej to jakies 20 metrow przed tym miejscem stal samochod na awaryjnych. prawdopodobnie rowniez po spotkaniu ze zwierzyna.

A`propos zwierzat ;)

Uwielbiam slowo "szwagier" :P

Ale moj szwagier jechal droga WOJEWDZKA (!) nie jakas tam gminna przez las - widzi pedzaca sarne. On jedzie z 90, sarna leci.
Nie ma bata. MUSI stanac, wystraszyc sie, uciec.
Nie.
Bez zatrzymywania sie wleciala na droge. Na samochod szwagra (uwielbiam slowo "szwagier"!). Rozbita szyba, zabita sarna, zniszczony slupek maska i boczek. Szwagier (uwielbiam slowo "szwagier"!) ocalal, bo wpadla od strony pasazera WYLAMUJAC fotel!!!

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

Grzegorz P.:
Zdarzyły się Wam kiedyś jakieś przygody związane z Waszymi samochodami? Niespodziewane awarie na środku skrzyżowania, w trasie, w nocy w lesie? Jak sobie z nimi radziliście? Podzielcie się wrażeniami i dobrymi radami;)

W lesie... fajno było, się skończyło, trzeba było jechać dalej... a tu immobilaizer zastrajkował ;) Na szczęście udało się odpalić. Jak się potem okazało przyczyną zamieszania był gryzoń garażowy, który upodobał sobie wiązkę od alarmu... nota bene profilaktycznie tak schowaną, że dojście do niej zajęło pół dnia ;)
Rafał N.

Rafał N. CEO - iFleet

Temat: Podróż z przygodami

Ja moim opelkiem 3,5 roku i jeszcze nawet gumy nie złapałem ;)

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

Jerzy K.:
Ale moj szwagier jechal droga WOJEWDZKA (!) nie jakas tam gminna przez las - widzi pedzaca sarne.

to jest nic... kolezanka pracuje w ubezpieczeniach i opowiadala jak to gosc w sarne uderzyl na OBWODNICY :)
Marcin T.

Marcin T. Dyrektor
Zarządzający,
Reich-cK Sp. z o.o.,
dr n. ekon.

Temat: Podróż z przygodami

Co powiecie na to...

Korek przed Bolesławcem (20 km - żadnego ruchu), ale przecież jest nawigacja. Więc wyberam alternatywną drogę i jadę. Na początku wszystko OK, ale im dalej tym gorzej - coraz gorsze drogi, kończy się asfalt, zaczyna las. Okazuje się, że wjazd na drogę ekspresową od kilku miesięcy odgrodzony płotem, ale nawigacja prowadzi dalej. Aż w lesie jest kałuża przez którą trzeba przejechać. Ale... kałuża okazuje się mieć 0,5m głębokości. Silnik się "nadziewa" na środek drogi i "wybija" skrzynię biegów. Samochód unieruchomiony - godzina 20.00 (koniec września, więc ciemno). Do najbliższej osady z 5km. Więc wyjmuję telefon i dzwonię po assistance. Podaję im współrzędne z nawigacji. Ale oni mają inny system współrzędnych.... Więc jeszcze raz... Działa. Ale powoli zaczyna się kończyć bateria w komórce. Ostatni SMS, który dochodzi to "Wjeżdżamy do lasu i zaczynami trąbić. Proszę trąbić". Ale niczego nie słychać.... Komórka "siada". W między czasie godzina 22. Nic nie widać, więc marsz w kierunku cywilizacji odpada po przejściu ok. 100m. Na szczęście jest śpiwór i przygotowuje się do nocy w samochodzie - oczywiście co jakiś czas trąbiąc. Po chwili jednak słyszę trąbienie. Znaleźli mnie! Wyciągnięcie samochodu z kałuży trwało godzinę (pomoc drogowa była za nisko zawieszona, i trzeba było przedłużyć linę z wyciągarki do ok. 30m). Później jeszcze przez ok. 1,5 godziny wyjeżdżaliśmy z lasu, bo się 2 razy zgubiliśmy....
Sylwia N.

Sylwia N. to i tamto

Temat: Podróż z przygodami

No to ja tego co wyżej nie przebiję :)

jadę sobie moją corsą - a tu "hik" (tak w komiksach było jak ktos się opił :)) - corsa czknęła sobie i zdechła - przy prędkości około 120 km/h i się włączyć nie chciała :( - niestety pozostało mi awaryjne i duszenie dwoma nogami na hamulec,. bo wspomaganie hamowania padło i dojechanie do pobocza.

Jak już mnie wszyscy stojącą krzywo na poboczu strąbili to po 15 minutach corsa odpaliła i pojechałam dalej. Jak się okazało padł czujnik Hala :( oj co ja się strachu najadłam to tylko ja wiem.
zanim do mechanika dojechałam to mnie ze środka skrzyżowania życzliwi panowie spychali :), bo tez czknęło jej się i zdechło.

O albo wypadające wodziki w skrzyni biegów :( jadę sobie, zrzucam z 5 na 4 a tu wajcha od biegów lata luzem we wszystkie strony. Awaryjne i toczymy się na pobocze i wszyscy trąbią :)

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

Marcin T.:
Co powiecie na to...

Korek przed Bolesławcem (20 km - żadnego ruchu), ale przecież > jest nawigacja. Więc wyberam alternatywną drogę i jadę. Na początku wszystko OK, ale im dalej tym gorzej - coraz gorsze drogi, kończy się asfalt, zaczyna las. Okazuje się, że wjazd na drogę ekspresową od kilku miesięcy odgrodzony płotem, ale nawigacja prowadzi dalej. Aż w lesie jest kałuża przez którą trzeba przejechać. Ale... kałuża okazuje się mieć 0,5m głębokości. Silnik się "nadziewa" na środek drogi i "wybija" skrzynię biegów. Samochód unieruchomiony - godzina 20.00


Dlatego jestem wierna mapie, papierowej:P.
Grzegorz K.

Grzegorz K. Koordynator
zamieszania.

Temat: Podróż z przygodami

Marcin T.:
Co powiecie na to...

Korek przed Bolesławcem (20 km - żadnego ruchu),
Marcin soory za szczerość, ale albo Ty nie znasz możliwości twego pojazdu (bo nie napisałeś czym jechaleś) albo zbyt ufasz technice. W kazdym razie gratuluję "ulańsiej fantazji"... ha ha ha ha!Grzegorz K. edytował(a) ten post dnia 06.11.08 o godzinie 11:31
Marcin T.

Marcin T. Dyrektor
Zarządzający,
Reich-cK Sp. z o.o.,
dr n. ekon.

Temat: Podróż z przygodami

Grzegorz K.:
Marcin T.:
Co powiecie na to...

Korek przed Bolesławcem (20 km - żadnego ruchu),
Marcin soory za szczerość, ale albo Ty nie znasz możliwości twego pojazdu (bo nie napisałeś czym jechaleś) albo zbyt ufasz technice. W kazdym razie gratuluję "ulańsiej fantazji"... ha ha ha ha!Grzegorz K. edytował(a) ten post dnia 06.11.08 o godzinie 11:31

Zbytnio zaufałem technice, a teoria "sunken costs" opsiuje resztę. Stało się i już. Samochód zostanie naprawiony, ubezpieczenie zapłaci, a mocne wrażenia były moje.
Konrad K.

Konrad K. Application
Architect, Project
Manager

Temat: Podróż z przygodami

mój film z tego roku chyba pasuje do tego tematu
http://www.youtube.com/watch?v=bxN9VeJV18w

zdarza się czasem że nie ma się wpływu na bieg wydarzeń.

Temat: Podróż z przygodami

Konrad Michał K.:
mój film z tego roku chyba pasuje do tego tematu
http://www.youtube.com/watch?v=bxN9VeJV18w

zdarza się czasem że nie ma się wpływu na bieg wydarzeń.


W co stuknąłeś?

konto usunięte

Temat: Podróż z przygodami

Padnięcie przegubu na moście w Komańczy ... pół biedy, że w piątek i w sobotę przed południem naprawili. Ale zaliczyłem przymusowy nocleg.
Jakub S.

Jakub S. Zarządzanie
sprzedażą

Temat: Podróż z przygodami

1.
Dawno temu w piękny słoneczny dzień jechałem do swojej dziewczyny (obecnie żony) pięknym czerwony polonezem :D. Od początku coś mi stukało w tylnym zawieszeniu. Na początku się nie przejmowałem ale w pewnym momencie zrobiło się naprawdę nieciekawie, myślałem że urwę tylnią belkę. W końcu na dwupasmówce zatrzymuje auto i robię obchód sprzętu.
Okazało się, że wybuliło mi tylną oponę, a dokładnie z boku wyrósł wielki balon jak na urodzinach w MC Donalds.
Zapaliłem awaryjne, oparłem się z przodu o maskę, nie zbliżam się do opony bo mnie rozerwie. Czekam. ..

Syczy, syczy i nagłe…. łup!!! Opona wybuchła jak bomba.

Włączyłem alarm w sklepie meblowym obok ale najbardziej podobała mi się reakcja ludzi na przystanku po drugiej stronie ulicy. Już myślałem, że kogoś zabiłem.

Szybka wymianka na opony, przerysowałem drzwi lewarkiem i delikatnie uświniony dotarłem do mojej ukochanej.
Jakub S.

Jakub S. Zarządzanie
sprzedażą

Temat: Podróż z przygodami

2.
Pewnego letniego dnia, piątek, trasa Rzeszów – Lublin.
Od samego Rzeszowa podczepiła się do mnie dziewczyna z Pilsner Urquell. Ja na przedzie z CB dzielnie prowadzę Peugeotem 307 (1,6 benzyna – co za beznadziejne auto - zawieszenie i ten silnik), koleżanka za mną ostro goni Golfem 5 TDI. Dziewczyna odważna, każdy manewr wyprzedzania robiła równolegle ze mną.
20 km przed Lublinem jest taka miejscowość Niedrzwica Duża i jest tam pewien wiadukt kolejowy.
Zjeżdżając z wiaduktu zacząłem wyprzedzać bułgarskiego busa. Kierowca uprzejmie zjechał delikatnie na pobocze. Z nad przeciwka jechał TIR widział mój kierunkowskaz i również zjechał na swoje pobocze. U mnie linia przerywana, miejsca dużo, można wyprzedzać . Do tego przy zjeździe z wiaduktu wyższa prędkość i łatwiej rozkręcić tego głupiego żabojada (307).
Rozpoczynam manewr, w lusterku widzę koleżanka z Pilsnera już jest za mną, a tu nagle kątem oka z lewej strony… sarenka fik na drogę.

Wbiegła przed TIRem z nad przeciwka, ja w tym momencie byłem juz na wysokości bułgarskiego busa, a za mną Golf z dobrym browarem.
Nie hamuję ponieważ mam obawy, że dziewczyna z tyłu nie zdąży, przyłoży we mnie i wepchnie pod TIRa albo razem polecimy na Bułgarów. Wziąłem głęboki wdech, złapałem mocniej kierownicę i co będzie.

Udało się. Jakimś cudem nie rozjechał jej TIR, nie trafiła na mnie choć już miałem ją na masce, nie rozjechali jej również Bułgarzy.
Dobrze, że zwierze było szybkie.

Po tym zdarzeniu odpuściłem sobie kolejne manewry, koleżanka za mną również sfolgowała, najadła się także sporo strachu..

To nie było miłe.
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: Podróż z przygodami

Jadąc ostatnio z Piły do Szczecina spotkała mnie nie tyle przygoda z autem ile po prostu totalny brak reakcji ze strony stróżów prawa.
Otóż jak część z Was zapewne wie, od Stargardu do Szczecina jest już całkiem przyjemna droga. No i śmigam sobie nią koło godziny 22, z prędkością oscylującą koło 120km/h. Nagle, ni z tego ni z owego słyszę, że coś mi trze o drogę. Coś metalowego.
Przy tej prędkości to musiałem zostawiać za sobą całkiem ładny "ogonek" iskier...
Tak czy inaczej, załączyłem światła awaryjne i zjechałem na pobocze. Obok mnie śmignął radiowóz - nie był na sygnale, więc nie śpieszyło się im nigdzie.
Dlaczego "panów władzów" nie zastanowiło, że samochód jadący normalnie nagle na środku drogi zapala światła awaryjne (na drodze, nie na poboczu po zatrzymaniu) i zjeżdża? I zapewne jeszcze ciągnie za sobą snop iskier? Takie zachowanie jest dla mnie niepojęte niestety:/

PS. Wyjaśnienie przyczyny: puścił zaczep osłony pod silnikiem i to on mi tarł. Zagiąłem go do góry i dojechałem do celu:)



Wyślij zaproszenie do