Temat: Paliwo
Czarek C.:
Jak sie ma 2,5tys to najlepiej nie miec samochodu i problem z cena paliwa jest duzo mniejszy. Ale co zrobic gdy polskie spoleczenstwo jest nauczone wygody, chwalenia sie i wiekszosc musi miec samochod dla zasady? Chce samochod to niech bedzie swiadomy ile kosztuje jego utrzymanie a nie psioczy, ze u nas jest drogo. Nikt go w tym kraju nie trzyma. Granice jak i rynek pracy sa otwarte.
Widzisz. Ja miesiecznie oszczedzam przynajmniej 400pln. Bo chce. I nie wstydze sie tego.
Ile to ja slyszalem, ze jak paliwo bedzie kosztowalo 5pln to wielu przestanie jezdzic. I co? Nadal tankuja, nadal jezdza i nadal psiocza. Dlaczego? Bo dupa sie przyzwyczaila a komunikacja miejska, rower czy nawet piechota to po prostru wstyd przed znajomymi.
Wiesz dlaczego przez bardzo krótki moment w styczniu cena paliwa wynosiła 5 PLN i spadła? Bo stacje zanotowały znacznie mniejsze obroty! Czyli część ludzi faktycznie przesiadła się do komunikacji miejskiej.
Tylko nie wszystkim się to opłaca. Jest coś takiego jeszcze jak czas. W najgorszych warunkach (czyt. godzinach szczytu) dojazd czy powrót do pracy zajmują mi około 50 minut. Komunikacją miejską minimum 1,5h. Skąd wiem? Bo próbowałem. Raz pociąg, metro i autobus (równiutkie 90 minut), drugi raz dwa razy pociągiem i spacer około 2km. Drugi pociąg się spóźnił (na odjeździe, nie wiem ile na mojej stacji docelowej) 30 minut, przez co do pracy na 9tą wychodząc z domu o 7:30 spóźniłem się ponad 20 minut.
Coś chcesz do tego dodać? Bo autem to mogę próbować uciec z korka. Jak pociąg stanie na torach to niestety nic nie zrobisz. Podobnie z autobusem. O metrze nie wspominając...
Tak, przy tej cenie paliwa zacząłem jeździć ekonomicznie. Tak, przesiadłem się z benzyny na diesla.
Nie posiadam samochodu dla zasady. Posiadam auto, bo jest mi potrzebne. Pozwala mi zaoszczędzić czas. Tak, jest również wygodne, ale nadal priorytet ma czas. Żeby dojechać komunikacją publiczną do szkoły muszę wychodzić ponad godzinę przed rozpoczęciem zajęć. Autem dojeżdżam w 20 minut.
I będę narzekał na cenę benzyny. Dlaczego? Otóż wiem, że sporo w tej benzynie podatku drogowego czy akcyzy. Ale nie widzę na co idzie ta kasa. Autostrady powstają budowane przez prywatnych kontrahentów, którzy karzą sobie słono za nie płacić (mówię o relacji zarobki-koszt, nie o samym koszcie). Drogi miejskie są w opłakanym stanie. Gminne są bardzo często nieodśnieżone (czego doświadczyłem w ostatnie święta), a krajówki są remontowane tak, żeby maksymalnie utrudnić normalne manewry jakim jest np wyprzedzanie. Tak więc przyznaję się:
narzekam na ceny paliw! uważam, że są za wysokie, w stosunku do tego co dają każdemu kolejnemu rządowi. I tak, głosowałem w wyborach więc mam prawo narzekać!
I nie wyrzucaj mnie z Polski. Nie po to wróciłem, żeby znów wyjeżdżać. Może gdy wystarczająco dużo osób będzie protestować przeciwko wysokim cenom, może w końcu rząd zrobi coś dla ludzi i zobowiąże się do tymczasowego obniżenia akcyzy, jeśli to się przełoży na realny spadek ceny paliw na stacji. Co jest proste - bo Lotos i Orlen są spółkami państwowymi, więc jak one obniżą ceny to pozostałe stacje też będą musiały obniżyć ceny by być konkurencyjnym.
Chcę budować ten kraj. Chcę by stał się bogatszy, by dorównywał poziomem życia Wielkiej Brytanii, Niemcom, Holandii czy Hiszpanii. Mogę dać swoją pracę. A także swoją opinię: zarówno w wyborach jak i bezpośrednio protestując przeciwko wysokiej cenie paliwa. Podkreślam, że tylko paliwa, gdzie jest od groma kosztów idących do kasy państwa. Wysoka cena cukru jest winą regulacji Unijnych - więc to nie jest wina państwa.