konto usunięte
Temat: o wybrac? czyli z cyklu jak kupic fajne kombi...
temat starszy od internetu. zaczynamy myslec ze fajnie by bylo wymienic samochod, bo ten za maly, za wolny, sasiedzi maja fajniejsze i potrzebujemy odmiany, ukochanej nie zamierzamy wymieniac, mieszkanie po kryzysie staje sie niesprzedawalne... pozostaje auto.na serio - zaczyna we mnie kielkowac mysl zeby wymienic ibize na cos normalnych gabarytow, tym bardziej ze od poznej wiosny znowu przyjdzie mi tluc km po polsce z dwoma (przynajmniej) rowerami w kufrze. ibiza + 3 rowery na dachu juz jest z deczka niestabilna... a w ogole to patrz wyzej - musze cos zmienic w zyciu.
na pierwszy ogien - oczywistosc Mondeo MkIII, przecwiczone w benzynowym 2.0, sprawdzone i prawie ukochane.
rzecz w tym ze teraz wzialbym raczej 2.2 tdci - i tutaj oprocz entuzjastycznych zachwytow uzytkownikow bardzo okazjonalnych, nie wiem jak silnik sprawuje sie na dluzsza mete. poza tym pewnie auta z rozsadnym przebiegiem nie znajde. wiec alternatywnie 2.5 albo 3.0 w ktorejkolwiek wersji mocy.
ale jesli nie mondeo to co? mysle o czyms max 6-letnim (czyli do 2004) z duzym kufrem, jezdzace i wywazone przynajmniej tak jak mundek. a i w okolicach max 40 tysi.
i planowane do zakupu pozna wiosna...
honda accord? poza paskudnie brzydkim wnetrzem wydaje sie kuszaca... ale ten srodek...
mazda 6? to chyba takie troche ladniejsze mondeo mkIII.
alfa 159*? podobno ciasne wnetrze, i znajac alfe bagaznik pakowny to nie jest...
volvo v70? kusi, ale przeraza mysl o kosztach jak cos pier***nie...
pomozecie?
* nie boje sie makaronskiej motoryzacji i uprzejmie prosze o nie zarzucanie mi ze "jak wloskie to sie na pewno zaraz popsuje" i ze kierowcy alfy o sie co rano widza w warsztacie. natomiast francuskie samochody jakos totalnie mnie nie grzeja...