Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

W Bytomiu policja stoi z pałkami mierzącymi prawie w każdy weekend rano (Częsicej są, jak ich nie ma). Perspektywa utraty prawa jazdy na dwa lata zmniejszyła drastycznie ilość wypijanego alkoholu na imprezach w tym mieście.

Alkoholikom (a tych za kólkiem nie brakuje) limitowałbym dostęp do prawa jazdy. Nie będzie to możliwe dopóki prawo jazdy będzie wydawane do końca życia, a kierowcy nie będą poddawani okresowym badaniom psychotechnicznym.

Przeciętny kierowca w samochodzie zachowuje się jak małpa i trudno wymagać od niego głębszych procesów myślowych w stylu "a co by było, gdybym zabił kogoś po pijaku". Do małpy przemawia tylko dwojaki system: nagroda i kara. Kary za prowadzenie po pijaku chyba mamy dość wysokie (ad argument o przepełnionych więzieniach), wystarczy kontrolować częściej - jak w Bytomiu.

Nagrody niestety nie są popularnym systemem i ani Panstwo ani ubezpieczyciele nie kwapią się do nagradzania bezpiecznych, rozsądnych i trzeźwych kierowców, a policyjne "łapanki" przypominają zabawę w "ciuciubabkę". Ile razy na CB słyszałem ostrzeżenia o kontroli trzeźwości.

może z tą malpą jednak przesadziłem (w końcu malpa nie tknęłaby alkoholu) , bo może jednak ten pijany kierowca nie wie jaki wpływ alkohol ma na jego reakcje, bo w sumie kiedy miał się o tym przekonać. Może trzeba wyedukować przyszłych i obecnych kierowców jak zachowuje się psychomotoryka pod wpływem promili.

Tym jednak nie zajmie się Państwo, które na tym nie zarobi, tym musimy zająć się My obywatele, powołując stowarzyszenia i fundacje na rzecz bezpieczeństwa na drodze.
Maciej Nowicki

Maciej Nowicki Java Developer

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

U mnie też robią dość często takie kontrole - mieszkam akurat na wjeździe do miasta, więc policja rozkłada się z kilkoma radiowozami, blokują całą jezdnię i kontrolują każdego kto wjeżdża do miasta, albo wyjeżdża z mojego osiedla na główną drogę.

Chwalebne, choć wciąż zbyt rzadkie.
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

a ja za to widziałem sytuację, że stojąc w korku, policja się ustawiła i na wyrywkowe kontrole ściągała samochody. 150m przed nimi (dosłownie!) w jednym ze stojących w korku busów nastąpiła zamiana kierowcy z pasażerem: po prostu obaj wysiedli z auta i zamienili się miejscami. Było to widać, bo korek ruszył nim oni skończyli swój manewr. Ja stojąc za nimi widziałem i radiowóz z policjantem "selekcjonującym" auta do kontroli jak i całą zamianę. Bus nie został zatrzymany do kontroli... Ja podejrzewam, że kierowca nie był zbyt przekonany o własnej trzeźwości, tudzież nie miał prawa jazdy (zabrali albo nigdy nie wyrobił). Niestety, dlaczego tak się stało to się nie dowiemy...

konto usunięte

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Jakub Ł.:
Jestem za limitem 0.0 z jednej prostej przyczyny - wiem, że nawet po jednym piwie czy kieliszku wina na 100% nie mam takiego refleksu czy postrzegania rzeczywistości jak na trzeźwo. Nieistotne co ma na to wpływ, liczy się efekt. 0,8 to jest dla mnie jakiś kosmos. Wszedłem sobie na wirtualny alkomat (tak, wiem, że to tylko narzędzie poglądowe) i przyjąłem następujące założenie - żołądek w połowie pełny, picie przez godzinę. I tak mógłbym wypić:
3 kieliszki wódki - 150 ml! (na granicy - 0,72 promila)


W ubiegłym tygodniu po spożyciu lampki szampana, dwóch drinków (ballantines z colą) na alkomacie wyszło mi 0,74, po kolejnych dwóch godzinach i po zjedzeniu kanapek oraz wypiciu chyba 1litra herbaty nadal było 0,18, auto zostalo tam gdzie stało do soboty, bo nie wyobrażałam sobie, żeby było inaczej.

A propos tematu, dzisiaj zapadł wyrok w sprawie wypadku spowodowanego po amfetaminie-rozjechanie na pasach dwóch chłopców, wyrok: 8 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i 2*50k dla rodziców.
W radiu słyszałam, że obrona będzie wnosić apelację....nie bardzo rozumiem na jaką okoliczność.

"Uzasadniając wtorkowy wyrok, sędzia Wojciech Salamon wskazał, że zeznania świadków i opinie biegłych nie pozostawiają wątpliwości co do winy Karoliny Z. Decyzją sądu kobieta trafi na 8 lat do więzienia, ma także dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ma również zapłacić po 50 tys. zł rodzicom chłopców tytułem zadośćuczynienia. Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje od niego apelacja.

Do wypadku doszło jesienią ubiegłego roku w Kozach koło Bielska-Białej. Rozpędzony peugeot uderzył w przechodzących przez jezdnię na pasach dwóch chłopców, którzy wracali ze szkoły. Jeden zginął na miejscu, drugi zmarł po kilku godzinach w szpitalu. Kobieta od jesieni przebywała w areszcie.

Karolina Z. była pod wpływem amfetaminy, poza tym prowadziła samochód z nadmierną prędkością 98 km na godz. w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 50 km na godz. Śledczy podkreślali, że stężenie amfetaminy w krwi Karoliny Z. było wysokie. Po ponad czterech godzinach od wypadku wynosiło 170 ng/ml. Zdaniem biegłych realny wpływ na organizm człowieka ma już stężenie 50 ng/ml.

Jak mówił prokurator, chłopcy nie przyczynili się do wypadku. Kiedy weszli na drogę, samochód znajdował się ponad 100 metrów od przejścia. Oskarżona mogła wyhamować, ale nawet nie spróbowała.

Obrona apelowała o łagodną karę, zwracając uwagę na młody wiek oskarżonej, a także to, że do tragedii doszło w sposób nieumyślny. - To nie jest zdemoralizowana osoba - mówił adwokat Rafał Bargiel."


http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,142076...

konto usunięte

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Maciej N.:
U mnie też robią dość często takie kontrole - mieszkam akurat na wjeździe do miasta, więc policja rozkłada się z kilkoma radiowozami, blokują całą jezdnię i kontrolują każdego kto wjeżdża do miasta, albo wyjeżdża z mojego osiedla na główną drogę.

Chwalebne, choć wciąż zbyt rzadkie.

Co rusz słyszę, że w mojej okolicy na trasach wylotowych będzie pomiar trzeźwości ale póki co jakoś się nie załapałam, pewnie za mało jeżdżę zwłaszcza na wylotówce z miasta:).
Takie łapanki to powinny być co weekend, zwłaszcza pod klubami i dyskotekami.Ten post został edytowany przez Autora dnia 02.07.13 o godzinie 22:23
Maciej Nowicki

Maciej Nowicki Java Developer

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Kontrole pod dyskotekami też są chyba dość częste. U nas jak robią taką akcję, to rozkładają się w wielu punktach miasta, a szczególnie gęsto w centrum. Kiedyś jak odbierałem pijane towarzystwo z knajpy i rozwoziłem po mieście, to dmuchałem na czterech różnych punktach kontrolnych.

konto usunięte

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

""Ponad 5 tysięcy kierowców siedzi za spowodowanie śmiertelnego wypadku. Sprawcy kolizji po alkoholu różnią się od innych więźniów. Co teraz myślą?

Paweł Kacprzyk, kierownik Oddziału Zewnętrznego ZK Białołęka w Popowie, przyznaje, że wypadkowicze różnią się od innych osadzonych. Nie ma w nich agresji, nie ciągnie ich do grypsujących, trzymają się na uboczu i chętnie biorą udział w programach psychokorekcyjnych dla więźniów. Kontakt z tzw. normalsami jest dla nich szczególnie cenny, bo na wolności mieli poukładane życie, robili kariery, snuli plany. Żyli szybko i niestety czasem za szybko usiedli za kierownicą. Alkohol nie zdążył wyparować, a oni już wchodzili w niebezpieczny zakręt, za którym czekała śmierć. Wyroki za kombinację dwóch artykułów,178a i 177, Kodeksu karnego (jazda pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym) to ich pierwsza kara i pierwszy kontakt z więzieniem. Nic dziwnego, że robią wszystko, żeby jak najszybciej stąd wyjść. Są wdzięczni, że mogą pracować w kuchni, przy remontach, sprzątaniu czy drobnej budowlance, z przepustek wracają przed czasem. Jednym słowem, celują w samodyscyplinie i samokontroli. Paweł Kacprzyk mówi o takich jak oni, że mają wyższy od innych osadzonych poziom autorefleksji, ale to akurat może przeszkadzać, bo czasem, żeby przetrwać więzienie, lepiej zapomnieć, odciąć się od przeszłości. Zabójcy mimo woli są skazani nie tylko na odsiadkę, ale też na dożywotnią pamięć, że ktoś zginął przez to, że oni dobrze się bawili.

0,5 promila – kuzyn i kolega

Klaudiusz był babskim królem. Wychowywała go babcia, ale do jej mieszkanka w podwarszawskim Błoniu co chwila wpadały matka chłopca albo jej siostry. Z czasem do tego babińca dołączyły jego przyrodnie i cioteczne siostry. Dobrze się czuł wśród kobiet, ale zawsze wyróżniał Michała, syna cioci Danki. Był od Michała o ponad 10 lat starszy, nie czuł jednak żadnej różnicy wieku. Godzinami gadali o samochodach, pracy w budowlance, szansach na wymarzoną fuchę w urzędzie celnym. Obaj mieli dziewczyny, ale czasem wyrywali się na samotny rejs po dyskotekach. Wiadomo: człowiek musi odpocząć, rozerwać się, trochę wypić, kiedy nikt nie stoi nad głową i nie liczy piw. Michał, jak to 20-latek, nie miał mocnej głowy i czasem po kilku piwach rwał się do bitki. Klaudiusz działał wtedy jak bezpiecznik. Przekonywał, że nie ma sensu się denerwować, powoli przesuwał go w stronę samochodu i w pewnym momencie wpychał do środka. Prowadził zazwyczaj jeden z kolegów wyznaczonych do abstynencji. 7 lutego 2010 r., kiedy w piątkę wybrali się na dyskotekę, Klaudiusz miał zielone światło na picie. Wypił malinowego redsa, dwie pięćdziesiątki i koło drugiej powoli zbierał się do domu. Michał, który tego wieczoru nie wylewał za kołnierz, miał inne plany. Usłyszał, że na dyskotece w sąsiedniej wsi biją kolegę, i szykował się z odsieczą. Chwycił kluczyki i pakował się do auta. Klaudiusz usiłował mu przeszkodzić, ale tym razem się nie udało. Michał, z którym chcieli jechać inni równie pijani znajomi, krzyczał, że pojedzie z nim albo bez niego. Zrobił więc błyskawiczny rachunek sumienia i doszedł do wniosku, że malinowy reds i dwie pięćdziesiątki nie powinny sprawić kłopotu.

Kilkanaście minut później Michał i siedzący obok niego na tylnym siedzeniu Krzysiek już nie żyli. Klaudiusz "złapał pobocze", rzuciło go na dach i uderzył w drzewo. Jemu nic się nie stało. Miał tylko otarte kostki na dłoniach. Kiedy mimo to pogotowie zabierało go do szpitala, miał nadzieję, że pozostali pasażerowie – przede wszystkim Michał – wyszli z tego cało. Mama Michała i jego brat bliźniak kilka godzin później odwiedzili Klaudiusza w szpitalu i zapewniali, że chłopak żyje i jest w innej placówce. O tym, że tą placówką jest kostnica, dowiedział się od policjantów.

W pierwszej chwili nie uwierzył, potem ogarnęła go rozpacz, wreszcie zaczął gorączkowo poszukiwać sensu w tym, co się stało. Zastanawiał się: dlaczego to przytrafiło się właśnie mnie? Czym zawiniłem, by los tak strasznie mnie doświadczył? Dlaczego zginął Michał, a nie ja? Kiedy wyobrażał sobie, że ginie zamiast brata, czuł, że jego śmierć miałaby jakiś sens, bo przecież to on spowodował wypadek. Nawet przez moment nie zrzucał winy na alkohol. Pół promila we krwi wobec fatum, które skazało go na tak wielką tragedię, wydawało się niewiele znaczącym drobiazgiem.

Psycholog więzienna Marzena Gralicka przyznaje, że wyparcie to typowy dla wielu sprawców wypadków mechanizm obronny. Zrzucają winę na los, niepomyślny zbieg okoliczności albo – w odróżnieniu od Klaudiusza – przekonują siebie, że to nie oni, ale wódka jest sprawcą tragedii. Tworzą iluzję świata, w którym zło zdarza się poza nimi, staje się, a oni nie mają na nie wpływu. W ten sposób chronią się przed wyrzutami sumienia, poczuciem winy, cierpieniem. Ale w pewnym momencie ta blokada pęka. Może ją przerwać widzenie z rodziną, rozmowa z psychologiem więziennym, list od dziecka. Dla wielu sprawców wypadków dopuszczenie do swojej świadomości ogromu spowodowanej tragedii staje się początkiem depresji. Pogłębia ją izolacja od bliskich, wiedza, że oni również cierpią.

Babiniec Klaudiusza musiał poradzić sobie z podwójną traumą. Najmłodsza i najbardziej rzutka ciotka Luiza wzięła na siebie rolę pośrednika i kuriera. Spotkała się i porozmawiała o tym, co się stało, z dziewczynami chłopców. Wzięła na siebie trudną rozmowę z chorą na serce matką Klaudiusza i na krok nie odstępowała ciotki Danki, mamy Michała. Ciotka Danka powtarzała, że za jednym zamachem straciła dwóch synów, bo Klaudiusza kochała jak własne dziecko. I przekonywała wszystkich wokół, że Klaudiusz nie mógł siedzieć tamtego dnia za kółkiem. Ktoś musiał go wrobić, może wziął na siebie czyjąś winę? Nawet kiedy Klaudiusz napisał do niej z więzienia list z prośbą o przebaczenie, odpisała mu, że nie ma mu czego przebaczać, bo przecież on tego nie zrobił.

Marzena Gralicka przyznaje, że życie w takim schizofrenicznym rozdarciu to dla wielu osób sposób na poradzenie sobie z traumą po wypadku, w którym sprawca i ofiara są członkami rodziny. Dopuszczenie do siebie myśli, że kochany syn czy brat zabił kogoś równie kochanego, zajmuje lata. Pogodzenie się z tym trwa jeszcze dłużej.

2 promile – małżeństwo 50-latków

Łukasz, skazany na osiem lat za spowodowanie śmierci małżeństwa 50-latków, też żyje w schizofrenicznym rozdarciu. Fakty przemawiają za tym, że jest winny, ale on nic nie pamięta, a to tak, jakby nic nie zrobił. Fakty są takie:

9 sierpnia 2010 r. na wsi pod Pułtuskiem urządzał drugie urodziny synka Oliviera. Było kilkadziesiąt osób, dymił grill, w miednicach z zimną wodą chłodziło się tyskie. Przed wieczorem parę osób się wykruszyło, w tym młodszy brat i teściowie, którzy odwieźli do domu żonę z Olivierem. Łukasz miał siedzieć przy grillu do rana, ale nagle coś w niego wstąpiło i siadł za kółkiem swojego audi A6 kombi. Kochał to auto, zarobił na nie, pracując jako dekarz na różnych budowach w kraju i za granicą. Dziś pamięta tylko, że wsiadł, pogładził kierownicę i przekręcił kluczyk w stacyjce. To, co było później, zna z raportów policyjnych.W terenie zabudowanym, gdzie obowiązywało ograniczenie do 60 km na godzinę, jechał ponad 130 km.

Na łuku drogi, 8 km od działki, zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z jadącym z naprzeciwka oplem astrą, którym podróżowało małżeństwo 50-latków z 27-letnim synem. Syn siedział za kierownicą i cudem przeżył, jego rodzice zginęli.

Kiedy strażacy wycięli Łukasza z kompletnie zmiażdżonego audi, miał prawie 2 promile alkoholu we krwi. Wcześniej prawdopodobnie zasnął za kierownicą… Pierwsze, co zapamiętał, to przebudzenie w szpitalu, kręcący się koło łóżka policjanci i przerażone twarze rodziców, siostry i żony. Kiedy powiedzieli, że zginęły dwie osoby, pomyślał o swoim młodszym bracie i synku. Poczuł nieznośny ciężar na myśl o tym, że mogli siedzieć z nim w samochodzie, ale o tym, kim byli zabici ludzie, nie chciał słuchać. Wystarczyła mu tylko informacja, że mieli córkę studiującą w Warszawie i kiedy w nich uderzył, wracali właśnie od niej.

I znowu, jak w przypadku Klaudiusza, ciężar konfrontacji z rodziną ofiar wzięli na siebie jego bliscy. Mama Łukasza pojechała na cmentarz, spojrzała na zdjęcia zabitych przez niego ludzi, spotkała się z osieroconymi córką i synem. Kiedy usłyszał, że przepraszała w jego imieniu, poczuł coś na kształt irytacji: nie wjechał przecież w nich specjalnie. Potem na sali rozpraw prosił ich o przebaczenie, ale w głębi duszy czuł, że przebaczenie czy przeprosiny nic tu nie dadzą. Mimo to, kiedy wykrztusił te słowa, poczuł ulgę.

Psycholog Marzena Gralicka jest przekonana, że to nie przypadek, bo takie wyznanie ma moc terapeutyczną. Niewielu sprawców ma dostatecznie dużo odwagi, żeby stanąć przed rodziną pokrzywdzonego i przeprosić, patrząc prosto w oczy. Dlatego czasem podczas indywidualnej pracy z osadzonymi stwarza tzw. sytuację modelową, w której mogą na bezpiecznym dla siebie gruncie odegrać taką rozmowę. Pomocna jest również bardziej osobista forma, wtedy piszą list do rodziny, którą skrzywdzili. W ten sposób, konfrontując się z ich cierpieniem, wchodzą też głębiej w siebie samych, mają szansę dokopać się do emocji, które pozwolą im przeżyć żałobę po życiu, które już nigdy nie wróci. Po ich życiu, ale też życiu ludzi, których zabili. Taką szansą mogą być dla nich prowadzone w ZK tzw. programy psychokorekcyjne skierowane głównie do kierowców aut czy rowerów "tylko” zatrzymanych za jazdę po pijaku. Wypadkowicze to przy nich waga ciężka, nic dziwnego, że niechętnie zgłaszają się na zajęcia. Niektórzy jednak przychodzą, bo chcą wyrwać się z cel, mają nadzieję, że psycholog w czymś im pomoże, czasem mają nadzieję, że dzięki aktywności zyskają większą szansę na przedterminowe wyjście. Motywacja jest różna, jednak kiedy wchodzą do grupy, stają się jej mocnym elementem. Inni skazani, którzy mieli szczęście w nieszczęściu i jadąc po pijaku, nikogo nie zabili, czasem traktują pobyt w zakładzie karnym jako przygodę i na wolności wracają do picia. Prowadzona na warsztatach tzw. autodiagnoza stylu traktowania alkoholu może im pomóc, ale nie musi. Za to kilka zdań wypowiedzianych przez morderców mimo woli działa na nich jak kubeł zimnej wody. Ale wypadkowicze nie są tylko żywą przestrogą dla tych, którzy siadają za kółko po kielichu. Grupa działa również na nich, jednak Marzena Gralicka przez lata praktyki nauczyła się, że nie można zbyt gwałtownie otwierać ich ran. Zajęcia w programie trwają krótko, na ponad 500 więźniów przypada tylko dwóch psychologów, nie zawsze jest czas, żeby skupić się tylko na jednym.

0,4 promila – 70-letnia kobieta

Andrzej do dziś nie dotknął uczuć i nie przeżył żałoby po swoim życiu, mimo że minęło już siedem lat od czasu, kiedy spowodował wypadek, w którym zginęła 70-letnia kobieta. Wypadek to wielkie słowo. Bardziej pasuje pacnięcie w tył naczepy prowadzonego przez niego tira. Poczuł je, kiedy zawracał w wyznaczonym do tego miejscu na trasie do Katowic. Z boku mogło to wyglądać na niegroźną stłuczkę. Auto osobowe było delikatnie draśnięte, poduszki powietrzne otwarte, pasażerowie w szoku, ale na pierwszy rzut oka bez uszczerbku. Tylko bocznych drzwi nie mógł otworzyć, dlatego po prostu je wybił i wyciągnął kierującego autem 70-latka. Jego towarzyszka oddychała płytko, ale była nieprzytomna, dlatego razem z innym przygodnym kierowcą postanowili, że nie będą jej odpinać z pasów. Kiedy kilka minut później przyjechało pogotowie, kobieta była w stanie agonalnym. Zmarła podczas próby reanimacji. Andrzej nie pamięta, jak miała na imię ani jak wyglądała, doskonale za to zapamiętał, że tamtego dnia wiózł sprzęt AGD, miksery, odkurzacze i suszarki do włosów. Przez kolejne pięć lat – bo tyle trwał proces – tylko to było pewne, ponieważ biegli zmieniali opinie, a świadkowie zeznania. Pewne było coś jeszcze, ale o tym Andrzej mówi niechętnie: kilka godzin przed wyjściem z domu skończył spóźnione andrzejki. Myślał, że jest trzeźwy, ale alkomat pokazał niespełna 0,4 promila we krwi. Dlatego, kiedy po wieloletnim szukaniu winnych sąd wreszcie wydał wyrok – pięć lat – był wściekły sam na siebie, że wpadł tak głupio, bo gdyby nie promile, wszystko może rozeszłoby się po kościach.

Odkąd trafił do więzienia, właśnie wściekłość na samego siebie i mętlik w głowie dokuczają mu najbardziej. Każdego dnia zastanawia się, co by było, gdyby andrzejki skończyły się dużo wcześniej, albo analizuje, czy dobrze zrobił, słuchając adwokata. Żona, która pracuje w służbach mundurowych, namawiała go, żeby poszedł i przeprosił, ale adwokat przekonał go, że potem ktoś go oskarży o usiłowanie wywarcia wpływu na zeznania drugiej strony. Może gdyby pogadał, prokurator nie wytknąłby mu na sprawie braku skruchy za wyrządzoną krzywdę i wyrok byłby niższy... A tak musi odsiedzieć za głupotę jeszcze trzy lata.

Na szczęście żona czeka, a trzy córki nie odwróciły się od ojca. Klaudiusz, który zawsze miał szczęście do kobiet, też ma dla kogo wyjść na wolność. Jego wieloletnia narzeczona nie tylko przyjeżdża na widzenia, ale też powoli remontuje ich przyszły dom. Łukasz, niepamiętający wypadku, w którym zginęło małżeństwo 50-latków, nie ma takiego szczęścia. Żona, atrakcyjna kosmetyczka, odeszła już po roku odsiadki, syna, dla którego w sierpniu 2010 r. urządził przyjęcie przy grillu, wychowuje obcy mężczyzna. Łukasz nie wie, co zrobi, kiedy syn zacznie mówić do tego obcego faceta tato, albo jak się dowie, że ten obcy fagas podniósł rękę na jego dziecko. Dręczy go nie tylko niepewność, co dzieje się z synem, ale też strach, czy chłopiec kiedyś go nie odrzuci. Na razie ma pięć lat, kiedy siostra Łukasza przywozi go na widzenia, jest przekonany, że odwiedza ojca w pracy. W pewnym sensie to prawda, bo Łukasz, podobnie jak Klaudiusz, pracuje w więziennej kuchni, ale za kilka lat mały zorientuje się, że zakład pracy ojca różni się od firm, w których pracują rodzice jego kolegów. Łukasz boi się, że wtedy będzie musiał opowiedzieć mu o śmierci małżeństwa, którego imion ani twarzy nadal woli nie pamiętać.

Czas staje

Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych ALTER EGO, uczestniczył w setkach procesów kierowców, którzy zabili kogoś po pijanemu, i czasem śledzi ich dalsze losy. Zakończenie kary i wyjście na wolność, gdzie żyją rodziny ich ofiar, nie przypomina happy endu. Często nie mają do kogo ani dokąd wracać, bo żona odeszła i nastawiła przeciwko nim dzieci. Dawni znajomi przechodzą na ich widok na drugą stronę ulicy, a pracodawca rozkłada ręce, bo nie może przyjąć do pracy kogoś z wyrokiem. W zakładzie karnym przysięgali sobie, że już nigdy nie wezmą do ust alkoholu, ale wódka okazuje się jedyną pocieszycielką i wytchnieniem.

Losy morderców mimo woli są szczególnie dramatyczne, jeśli w spowodowanych przez nich wypadkach zginęły dzieci. Przed laty było głośno o pijanym kierowcy, który potrącił na pasach babcię i dwójkę dzieci. Cała trójka zmarła, mężczyzna właśnie kończy odsiadywać wyrok. Nie chce wychodzić na wolność, bo nie ma dokąd i do kogo. Janusz Popiel słyszał też o wypadkowiczach, którzy kilka dni po zakończeniu odsiadki popełnili albo usiłowali popełnić samobójstwo. Klaudiusz, który ma silne, kobiece wsparcie, nigdy nie targnie się na życie, ale rozumie, dlaczego ludzie to robią. Czas staje w momencie wypadku i każdy dzień – mimo innych wyzwań i przeżyć – jest ciągłym powrotem. Tak jak w filmie "Dzień świstaka" – budzisz się i odtwarzasz sekunda po sekundzie moment wyjścia z domu, przypominasz sobie smak malinowego redsa i dwóch pięćdziesiątek, a potem to, jak łapiesz pobocze i zabijasz brata. Chciałbyś, aby ktoś obiecał, że pewnego dnia twój czas ruszy z miejsca i tamta straszna scena odejdzie w niepamięć, ale wiesz, że to niemożliwe. Jedyne, co możesz zrobić, to skrócić swoje cierpienie.

Łukasz przyznaje, że czasem miał takie myśli, ale przy życiu trzyma go syn. Andrzej ucieka od niepokoju w projektowanie przyszłości. Wie, że już nigdy nie siądzie za kółkiem, ale to nie oznacza, że musi na zawsze rozstać się z samochodami. Tuż przed odsiadką odkrył coś, co go fascynuje: renowację starych aut i motorów, rometów, komarków, junaków, wuesek. Może godzinami czyścić przerdzewiałe części, składać je, cynkować, pokrywać chromem, wreszcie łączyć w całość. Satysfakcja z przejechanych kilometrów blednie w porównaniu z radością ze zmartwychwstania starego rometa. Andrzej nie ma pojęcia dlaczego, ale kiedy mówi o wskrzeszaniu do życia, zaczynają mu łzawić oczy. Dlatego szybko prosi o zwolnienie z rozmowy i biegnie – w ramach pracy – opryskiwać róże w sąsiadującym przez płot zakładzie doskonalenia kadry więziennej.

Autor: Elżbieta Turlej"


http://natropie.onet.pl/najnowsze/wypilem-jechalem-zab...
Krzysztof B.

Krzysztof B. instruktor

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Zbiorowe przestępstwo

http://polskanarowery.sport.pl/blogi/bikebelle/2013/07...

konto usunięte

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

"33-latek został zatrzymany przez drogówkę na ul. Stalmacha w Zabrzu. Okazało się, że jechał do zajezdni w Gliwicach, bez pasażerów. Kierowca miał 0,54 promila w wydychanym powietrzu. - Wieczorem strzeliłem cztery piwka, nie wiedziałem, że mnie jeszcze trzyma - wyjaśniał policjantom, którzy zabrali mu prawo jazdy."

Cały tekst: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,14216938,Ki...

Luuuzik, przecież nic się nie stało....

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Czego nie powinno się robić:
1. Zabieranie samochodu. Jak nie swój to weźmie inny. Sens ma tylko skuteczny sposób na uniemożliwienie prowadzenia jakiegokolwiek i czyjegokolwiek pojazdu mechanicznego. Kwestia własności samochodu też jest sporna.
2. Systemy wykrywania stanu kierowcy przed uruchomieniem silnika.
3. Zaprzestanie wszelakich ogłupiających kampanii. Naklejki na wyrobach alkoholowych nie mają sensu. Kierowcy powinni być świadomi odgórnie a nie dowiadywać się z etykiet. Poza tym dla wielu coś takiego jest pretekstem by łamać te zasady bo tak jest fajnie.

ad.1. odbierać jak najbardziej, pierwszy rok będzie tak pitu pitu a potem nikt pijanemy nawet hulajnogii nie pożyczy.

ad.2. tyle da co wprowadzenie 0,0 do ustawy. bez sensu

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Jakub Ł.:
Jestem za limitem 0.0 z jednej prostej przyczyny - wiem, że nawet po jednym piwie czy kieliszku wina na 100% nie mam takiego refleksu czy postrzegania rzeczywistości jak na trzeźwo. Nieistotne co ma na to wpływ, liczy się efekt. 0,8 to jest dla mnie jakiś kosmos. Wszedłem sobie na wirtualny alkomat (tak, wiem, że to tylko narzędzie poglądowe) i przyjąłem następujące założenie - żołądek w połowie pełny, picie przez godzinę. I tak mógłbym wypić:
3 kieliszki wódki - 150 ml! (na granicy - 0,72 promila)
lub
3 kieliszki wina 13% - 450ml
lub
1 litr (!) piwa 5,6%

Jeśli to prawda, to ten przepis jest idiotyczny. Taki luzik jest na Malcie, w Luksemburgu, Irlandii, Wielkiej Brytanii, Walii, Malezji, Meksyku, Nowej Zelandii, Norwegii, Portoryko, Szkocji, USA. W Polsce to już nie jest stan "po spożyciu" a "nietrzeźwości".

Co mnie totalnie rozwaliło - na Kajmanach można mieć 1 promil!

badania pokazały (między innymi słynny test z Hołowczycem), że do 0,6 promila twój refleks jest większy niż na trzeźwo. Czysta fizjologia. Między innymi dlatego alkohol jest traktowany jak doping i zakazany w sporcie. Fortuna skacząc w Tokyo miał 0,8.

Powyżej 0,6 do 1 następuję drastyczny spadek refleksu poniżej normalnego. Dlatego w krajach "pijących" jest limit do 0,5 a nie do 1.

0,00 nie jest rozwiązaniem. Wszystko jest dla ludzi.

A pro pos rowerzystów: ile wypadków śmiertelnych za 2012 spowodowali pijani rowerzyści??
Wg danych KG Policji: DWA, słownie DWA
Mariusz Perlak

Mariusz Perlak Talent Acquisition
Manager

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Marcin G.:
Jakub Ł.:

badania pokazały (między innymi słynny test z Hołowczycem), że do 0,6 promila twój refleks jest większy niż na trzeźwo. Czysta fizjologia. Między innymi dlatego alkohol jest traktowany jak doping i zakazany w sporcie. Fortuna skacząc w Tokyo miał 0,8.
http://pubs.niaaa.nih.gov/publications/aa31.htm

Badania z 1996 roku. Cytuję:

"The many skills involved in driving are not all impaired at the same BAC's (3). For example, a driver's ability to divide attention between two or more sources of visual information can be impaired by BAC's of 0.02 percent or lower (3-5). However, it is not until BAC's of 0.05 percent or more are reached that impairment occurs consistently in eye movements, glare resistance, visual perception, reaction time, certain types of steering tasks, information processing, and other aspects of psychomotor performance (3,4,6,7)."

tłumaczenie:
"Określone stężenie alkoholu we krwi nie osłabia w tym samym stopniu wszystkich umiejętności potrzebnych do kierowania pojazdem. Na przykład zdolność kierowcy do dzielenia uwagi na dwa lub więcej źródła informacji wzrokowych może zostać zakłócona już przy poziomie 0,02% lub niższym [3-5]. Natomiast dopóki poziom alkoholu we krwi nie przekroczy 0,05% nie stwierdza się zakłócenia takich funkcji, jak: ruchy gałek ocznych, odporność na oślepienie, percepcja wzrokowa, czas reakcji, niektóre typy zadań związanych z kierowaniem, przetwarzanie informacji oraz inne aspekty aktywności psychomotorycznej [3, 4, 6, 7]. "

Oczywiście wspomniane przez Ciebie stężenie nie musi zaburzać percepcji. Nie ma jednak żadnej wzmianki o tym, że małe stężenie alkoholu miało by zwiększać refleks.

Masz dostęp do innych badań na ten temat?
Powyżej 0,6 do 1 następuję drastyczny spadek refleksu poniżej normalnego. Dlatego w krajach "pijących" jest limit do 0,5 a nie do 1.

0,00 nie jest rozwiązaniem. Wszystko jest dla ludzi.

A pro pos rowerzystów: ile wypadków śmiertelnych za 2012 spowodowali pijani rowerzyści??
Wg danych KG Policji: DWA, słownie DWA

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

poszukam, kiedyś miałem linka.
w przypadku Hołowczyca pokazany był filmik jak jeździ przy określonym stanie "trzeźwości". też muszę na YT poszukać
Jakub Łochowicz

Jakub Łochowicz Lubię i potrafię
sprzedawać.

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Badania badaniami. Znam siebie i nie wsiadłbym do auta nawet po jednym piwie.

konto usunięte

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Marcin G.:
0,00 nie jest rozwiązaniem. Wszystko jest dla ludzi.


Owszem, wszystko dla ludzi, dlatego zasada jest prosta: piję-nie jadę lub inna opcja: albo piję albo jadę na lewym fotelu, proste jak konstrukcja cepa.

Pomijam fakt, że jako naród zwyczajnie nie dorośliśmy do pewnych zachowań.
Ile to razy na jakiejkolwiek imprezie jest taka oto sytuacja:
-dziękuję, nie piję
* ale jak to z nami się nie napiejesz? No jednego chociaż.

Tylko sęk w tym, że na jednym (kieliszku wina, piwie czy sznapsie) się nie kończy, bo przecież trzeba na drugą nogę, bo za ciocię, za spotkanie, bo jak się Polacy żegnali to.... itd.

Moim zdaniem mając na uwadze ilość pijanych na naszych drogach jedyną skuteczną metodą jest zamordyzm w postaci: 0,0 i konfiskata pojazdu a za spowodowanie wypadku = uszkodzenia ciała lub śmierć postronnych osób więzienie z przymusową "praktyką" opieki nad ofiarami wypadków a do tego publikacja w mediach danych osobowych.

Po prostu no mercy.

konto usunięte

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

ja tam już po dwóch piwach jeździłem ;)

ale w sumie nie polecam ;)

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Jeśli można do 0,2 to znaczy, że wg tego jeśli po małym piwie do obiadu mam 0,2 to mogę je wypić i jechać.
Ale nie znaczy to że mogę wypić od razu do oporu bo można mieć 0,2.
To, że ktoś nie może skończyć po jednym kieliszku wina lub jednym piwie to jego sprawa i niech faktycznie wtedy nie jedzie samochodem.
Krzysztof B.

Krzysztof B. instruktor

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Marcin G.:
ad.1. odbierać jak najbardziej, pierwszy rok będzie tak pitu pitu a potem nikt pijanemy nawet hulajnogii nie pożyczy.
Dlaczego karę ma ponosić pożyczający, który w żaden sposób nie jest w stanie kontrolować pożyczającego?
Samochody służbowe też zabierać? Samochody z wypożyczalni?
badania pokazały (między innymi słynny test z Hołowczycem), że do 0,6 promila twój refleks jest większy niż na trzeźwo.
Badania w normalnym ruchu drogowym? Prawdą jest, że mała ilość alkoholu dodaje pewności co pozwala na bardziej agresywną jazdę. W sporcie jak najbardziej było to pomocne. Może i refleks może być lepszy. Jednak wątpię by tak samo było w normalnym ruchu drogowym gdzie kierowca musi skupiać się na tysiącach czynnikach. Może przy niektórych zareaguje lepiej ale częśc z nich może w ogóle pominąć.
A pro pos rowerzystów: ile wypadków śmiertelnych za 2012 spowodowali pijani rowerzyści??
Wg danych KG Policji: DWA, słownie DWA
Gdzie podają te dane? W żadnym z raportów policji nie znalazłem informacji o ofiarach w innych uczestnikach ruchu w wypadkach spowodowanych przez rowerzystów. Takie dane podaje GDDKiA.
W latach 2006-2008 rowerzyści "zabili" 4 osoby. W latach 2009-2011 5 osób. Przy czym nikt nie podaje czy te wypadki były z udziałem alkoholu i czy alkohol w ogóle miał na to wpływ.
Jolanta I.:
Owszem, wszystko dla ludzi, dlatego zasada jest prosta: piję-nie jadę lub inna opcja: albo piję albo jadę na lewym fotelu, proste jak konstrukcja cepa.
Owszem, wszystko dla ludzi, dlatego zasada jest prosta: jestem zmęczony - nie jadę lub inna opcja: albo jestem zmęczony albo jadę na lewym fotelu, proste jak konstrukcja cepa.
Moim zdaniem mając na uwadze ilość pijanych na naszych drogach jedyną skuteczną metodą jest zamordyzm w postaci: 0,0 i konfiskata pojazdu ....
Statystyki wzrosną a pijani nadal będą jeździć.

konto usunięte

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Krzysztof B.:
Marcin G.:
ad.1. odbierać jak najbardziej, pierwszy rok będzie tak pitu pitu a potem nikt pijanemy nawet hulajnogii nie pożyczy.
Dlaczego karę ma ponosić pożyczający, który w żaden sposób nie jest w stanie kontrolować pożyczającego?
Samochody służbowe też zabierać? Samochody z wypożyczalni?

Ile jest przypadków, że pijany jedzie autem z wypożyczalni?
Auto słuzbowe-najczęściej już jest odpowiednia umowa mówiąca o tym jakie konsekwencje czekają takiego "pracownika".
Idę o zakład o ....dobrą flaszkę, że 99% przypadków jeżdżących na podwójnym gazie jeździ swoimi autami lub pożyczonymi od szwagra a nie z wypożyczalni czy służbowymi.

Jolanta I.:
Owszem, wszystko dla ludzi, dlatego zasada jest prosta: piję-nie jadę lub inna opcja: albo piję albo jadę na lewym fotelu, proste jak konstrukcja cepa.
Owszem, wszystko dla ludzi, dlatego zasada jest prosta: jestem zmęczony - nie jadę lub inna opcja: albo jestem zmęczony albo jadę na lewym fotelu, proste jak konstrukcja cepa.

no i....? bo jakoś nie widze związku z tematem a Ty tradycyjnie usiłujesz forsować swoje wizje.
Moim zdaniem mając na uwadze ilość pijanych na naszych drogach jedyną skuteczną metodą jest zamordyzm w postaci: 0,0 i konfiskata pojazdu ....
Statystyki wzrosną a pijani nadal będą jeździć.

Jasnowidz? Podaj numery w totka.

Taki zamordyzm sprawdza się w innych krajach gdzie nawet za przekroczenie prędkości grozi konfiskata samochodu:
http://holandia.geozeta.pl/wizy

Jakoś w tej uwielbianej Wielkie Brytanii też chcą takie restrykcje wprowadzić:
http://pl.delfi.lt/aktualia/swiat/wielka-brytania-za-j...

No nic czas zakończyć pseudodyskusję z Tobą, bo tradycyjnie zaczynasz bić pianę i rozwalasz po raz kolejny ciekawy wątek.
Bez odbioru.
Krzysztof B.

Krzysztof B. instruktor

Temat: Nietrzeźwi kierowcy

Jolanta I.:
Idę o zakład o ....dobrą flaszkę, że 99% przypadków jeżdżących na podwójnym gazie jeździ swoimi autami lub pożyczonymi od szwagra a nie z wypożyczalni czy służbowymi.
I co z tego? Wszyscy mają być karani tak samo a nie karę ma ponosić właściciel, który w żaden sposób nie przyczynił się do jazdy po alkoholu.
no i....? bo jakoś nie widze związku z tematem a Ty tradycyjnie usiłujesz forsować swoje wizje.
Ile wypadków było udziałem zmęczenia? Idę o zakład o ... dobrą flaszkę, że jest to większy odsetek niż udział alkoholu.
Jasnowidz? Podaj numery w totka.
Ustawa o przeciwdziałaniu alkoholizmowi coś zmieniła?
Taki zamordyzm sprawdza się w innych krajach gdzie nawet za przekroczenie prędkości grozi konfiskata samochodu:
To proponuję zajrzeć w ich taryfikator i doczytać się zapisu, że przekroczenie prędkości grozi konfiskatą. Zapewniam, że czegoś takiego nie ma. U nich po prostu nie ma wyznaczonej kary za takie wykroczenie. Każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie bo z automatu trafia do sądu.
Jakoś w tej uwielbianej Wielkie Brytanii też chcą takie restrykcje wprowadzić:
A w uwielbianej Szwecji chcą zakazać sikania na stojąco:
http://pl.delfi.lt/aktualia/swiat/szwecja-zakaz-sikani...



Wyślij zaproszenie do