Tomasz
Jończyk
programista java,
właściciel
Temat: kolizja
Hej,miałem dziś małą przygodę na Jana Pawła w Warszawie, jadę w stronę arkadii, za mną karetka na sygnale, więc jak tylko pojawił się lewoskręt to zjechałem połową samochodu na niego i przepuściłem karetkę, wracam na swój pierwotny pas i nagle buuuum, z prawej wyskoczył gość (raczej nie miał kierunkowskazu - myślę że bym to zauważył, ale świadków nie mam) i nadział się na róg. Moim zdaniem chciał wykorzystać lukę po karetce i tyle. Fakt niezaprzeczalny, że to moja wina bo był z prawej strony, więc ugoda na moją niekorzyść. Spisaliśmy papiery, zrobiłem fotki jego i mojego samochodu (tak na wszelki wypadek). Więc teraz czekam tylko na jakieś papiery od ubezpieczyciela. Mój samochód stracił kierunkowskaz/pozycyjne i trochę zadrapał prawy błotnik. U gościa straty większe. Pytanko mam do Was już po fakcie, jak to było by z policją, czy bez świadków (o tym nie wspomniałem - nie było ich) moja wina byłaby ewidentna, czy też sprawa jest bardziej dyskusyjna, np. ze względu na ustąpienie pierwszeństwa pojazdowi uprzywilejowanemu? Mieliście może taką sytuację? Traktuje to bardziej jako nauczkę na przyszłość :)
Pozdrawiam
tj