Temat: Fotoradary.....???
Krzysztof B.:
Bo tak i już. Czyli co bym nie podał to każdy by był bezsensowny?
nie, po prostu te drogi należałoby poszerzyć. Obecnie jako obwodnica centrum może służyć Dolinka Służewiecka i część Rzymowskiego oraz wspomniana Towarowa. Dalej niestety naruszamy już typowo miejskie arterie będące największym problemem czyli drogi dojazdowe do przepraw przez Wisłę. Pomijam już fakt, że Wybrzeżem Szczecińskim/Helskim nie da się przejechać, a na obwodnicy centrum zabrakło Wisłostrady. Nakaz przeprawy na drugą stronę, żeby objechać centrum, zwłaszcza że to Wisłostrada jest w międzynarodowym ciągu drogi E77 jest bezsensowna.
Czyli: raz jeszcze infrastruktura Warszawy nie jest przygotowana do wprowadzenia płatnego centrum. Również ta spoza centrum czyli za mała ilość parkingów P+R.
Porównując inwestycje dla kierowców a inwestycje dla komunikacji zbiorowej to tak. Zrujnowali. Proszę sprawdzić w Warszawie jak obcinali komunikację na przestrzeni ostatnich 10-20 lat.
na przestrzeni ostatnich 20 lat (czyli od transformacji systemowej) obcinano bardzo wiele bardzo nierentownych połączeń, nie tylko w komunikacji miejskiej... Poza tym wspomniane płatne centrum wymaga również wielu inwestycji "dla kierowców".
I oczywiście przypominam o wielu inwestycjach ze środków unijnych na rzecz komunikacji. W rzeczywistości wzięto pieniądze na zupełnie inny cel (np. remont torowiska a z pieniędzy wyremontowali całą arterię dla samochodów)
ciężko mi się wypowiedzieć, ponieważ nie śledzę tego tematu - ale z tego co wiem UE kontroluje czy dotacje są wydawane zgodnie z przeznaczeniem...
Skutecznie Pan pominął wątek braku miejsc postojowych.
bo jak na miasto tych rozmiarów jest ich za mało. Co tutaj mam komentować?
Nie jest. Samochód jest cały czas konkurencyjny a nie powinien być.
zaraz, przy przejeździe w obie strony na bilecie jednorazowym (czyli np SKM z Warszawy Anin do Śródmieścia) jest znacznie taniej, bo większość aut za kwotę 5,8zł jaka zostanie po odjęciu kosztów godziny parkowania od ceny dwóch biletów nie dojedzie z Anina do centrum. O powrocie nie wspominając.
Są oczywiście ludzie, którzy liczą koszt alternatywny jak wygoda poruszania się, możliwość spakowania zakupów zamiast niesienia ich w rękach na stację etc, ale jest to generalnie ciężkie do zmierzenia, bo należy wziąć pod uwagę wtedy inne czynniki jak klasa auta, dochody właściciela etc.
A po prawdzie mówiąc, jak miałem się udać do centrum z Pragi Południe w jedno miejsce na chwilę (czyli do godziny) to wybierałem SKM a nie auto. Ciekawe, prawda? Właśnie ze względu na takie obliczenia jak powyżej...
I skorzystać z nich może kilkanaście procent. Bo reszta musiała by jechać na około by skorzystać.
biorąc pod uwagę, że główne drogi w centrum mają bus pasy (Marszałkowska, Jerozolimskie, pl. Bankowy) to nie wiem czy tylko kilkanaście procent z tego korzysta.
Która nie uzasadnia kilkudziesięcio droższej inwestycji.
a koszt alternatywny? Koszty leczenia, odszkodowań, braku zdolności do pracy (choćby czasowej na skutek rehabilitacji) to co? Przy wypadkach drogowych są to setki tysięcy złotych na osobę. Przy trójce średnio-rannych sięgamy spokojnie 2 milionów złotych. Mając trzech rannych w komunikacji miejskiej na 2 tygodnie w skali roku mówimy o 52 milionach złotych! O kosztach naprawy taboru, którego wartość i często niezawodność na skutek naprawy spada (jak samochodu) to nie wspomnę.
Ależ oczywiście. Przystanek można przecież zlikwidować. Autobus też można przenieść by z buspasa zrobić pobocze.
I widać, że rozmawiamy z teoretykiem, który nie ma pojęcia o czym mówi. Na całej długości Trasy Siekierkowskiej nie ma bus pasa!! Tak więc w ten sposób wrażenie, że następuje wymiana argumentów z osobą mającą pojęcie o danej lokalizacji i jej problemów komunikacyjnych upadło...
Można zadzwonić i zgłosić gdzie powinni się ustawić.
wspomniałem wcześniej jak policja dostaje cynk o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i nie reaguje. Więc na zgłoszenie zareagują? Zwłaszcza gdy komendant nakazuje wyrobić normę mandatową, a nie dbać o bezpieczeństwo? Naiwność...
No tak. Jak nie ma w Polsce to nie odpowiadam. Bo nie i już. A Niemcy? No tam to pojadę 30km/h bo w końcu mandat jest słony. A w Polsce samowolka. A jakby postawili to rozbój w biały dzień.
Wiesz, jeździłem przez Niemcy wielokrotnie. Wszerz, więc spory kawałek. Nigdy nie widziałem ograniczenia do 30km/h. Wiesz dlaczego? Bo nie musiałem wjeżdżać do żadnego miasta. Dwa tygodnie temu jechałem z Poznania do Piaseczna. I musiałem się przebić przez całą Warszawę czyli przez ograniczenia 50km/h. Mimo, że Warszawa w ogóle mnie nie interesowała. Ale tak przebiegała trasa i nie ma możliwości wybrania innej. To się nazywa infrastruktura. Umożliwiając tranzytowi objazd miasta i stawiając sporą ilość parkingów P+R można się bawić w ograniczanie prędkości w centrum. Inaczej samemu, na własne życzenie się korkuje miasto.
W Berlinie takich nie ma bo tam prawie wszędzie jest tempo 30 czy takie ograniczenia w dzień. No chyba, że nadrobienie kilku km to nie problem.
Generalnie wolę przejechać 5km więcej na dystansie bazowym 25km niż stać w korkach. Więc zapewne nie będzie dla mnie też problemem omijać drogi z 30km/h ograniczeniem. Poza tym nie wiem jak jest w Berlinie, autem byłem tam tylko raz i nie pamiętam znaków z ograniczeniem do 30km/h. W Londynie ograniczenia do 20mph też za często nie widziałem..
Rozumiem, że są bezsensowne ograniczenia. Ale dla Polaka większość jest takich. A na zachodzie już takich w ogóle nie ma. A w rzeczywistości po prostu dupą trzęsie.
Ograniczeń bezsensownych, nieprzemyślanych jest naprawdę dużo. I mówię tu o drogach które znam, których uwarunkowania i położenia znam, nie o drogach przez które przejeżdżam raz. Wspomniana Trasa Siekierkowska jest zabezpieczona przed hałasem ekranami czyli rozwiązaniem stosowanym również na zachodzie.
Inna sprawa to wspomniane egzekwowanie tych przepisów. Dlaczego dojeżdżając do pracy autostradą w Wielkiej Brytanii codziennie przez pół roku nie widziałem ani jednego patrolu policji (za wyjątkiem sytuacji gdy miał miejsce wypadek, ale to chyba oczywiste), a jadąc w sumie z 10 razy na przestrzeni ostatnich 2 lat po autostradzie A2 widziałem policjantów z radarem minimum 7 razy, a w dodatku są na stałe ustawione fotoradary na autostradzie (rzecz również niespotykana w UK)?
Jadąc autem po Polsce kierowca bardziej się przejmuje gdzie mogą stać z radarem, zamiast zwracać uwagę na sytuację na drodze. I to praktycznie niezależnie od tego czy jedzie przepisowo czy nie, bo również ja się przekonałem, że kontrolujący naginają prawo dostając zdjęcie mówiące że jechałem 73/50, a jak z miesiąc później byłem w tamtym miejscu to jak byk stał tam znak z piękną "70" w czerwonym kółku. Ale zapłaciłem, bo mi się nie chciało tłuc 200km w jedną stronę by udowadniać, że SM nagina prawo...