Temat: Fotoradary.....???
Bogusz Julian Kasowski:
ja nie mówię, że jedziemy za wolno, tylko że bardzo wiele znaków jest ustawionych bez sensu!!
Zgoda, wiele znaków jest ustawionych za gęsto. Czy bez sensu? Być może. Czasem po prostu nie dostrzegamy tego sensu. Przykład: jadę z gościem (instruktor jazdy!) dwujezdniową ulicą (po trzy psma) przez osiedle willowe. Gość mówi: "50 jest tutaj bez sensu. nie mogli zrobić chociaż siedemdziesiątki"?
Tyle tylko, że teren gęsto zabudowany, po drodze szkoła, po jednej stronie ścieżka rowerowa z licznymi przejazdami rowerowymi i przejściami dla pieszych. Czy wziął to pod uwagę? Czy opłacałoby się rozwijać tu 70 po to, żeby za chwilę zatrzymywać się, by przepuścić pieszego albo rowerzystę?
Pytanie: czy zawsze, przejeżdżajac, jesteśmy w stanie prawidłowo ocenić, czym kierował się zarzadca drogi, stawiając takie, a nie inne ograniczenie?
A ja mam wrażenie, że gadanie o łataniu dziury to kolejna racjonalizacja jeżdżenia szybko "bo tak trzeba".
przy rosyjskiej ambasadzie w Warszawie stoi fotoradar i znak ograniczenia do 40km/h. Znak postawiono ze względu na przejście dla pieszych, które nawiasem mówiąc jest bardzo dobrze widoczne. Fotoradar stoi również ze względu na przejście dla pieszych. W tym miejscu nadal można bezpiecznie i spokojnie jechać 50km/h. Ale ponieważ stoi fotoradar, to za każdym razem jak tam przejeżdżam to większą uwagę zwracam na to, żeby mieć na liczniku ~40km/h anieżeli na to czy ktoś wchodzi na przejście czy nie. 50km/h jestem w stanie utrzymać podświadomie, 40km/h niestety nie. Zawodowy kierowca taksówki mówi mi dokładnie to samo - 50 czy 70km/h się utrzymuje podświadomie, bo do tego się człowiek przyzwyczaił i jest w stanie określić prędkość bez patrzenia na licznik.
To fakt.
Z drugiej strony, za którymś razem juz na pamięć pojedziesz 40 km/h, podświadomie w tym miejscu zwalniając.
40km/h już niestety nie. A jeśli ja tak mam i zawodowy kierowca taksówki też tak ma to można chyba przyjąć, że spora część społeczeństwa też tak ma...
Likwidując znak ograniczenia do 40km/h (zostawiając fotoradar!) zwiększy się uwaga kierowców na drogę, nie na licznik...
W przypadku osób przejeżdżających tamtędy sporadyczni elub po raz pierwszy - na pewno. W przypadku "stałych bywalców" bedzie to raczej bez znaczenia.
Z drugiej strony - gdyby przyłożyć Twoje rozumowanie np. do ograniczenia do 40 km/h na przejściu niedaleko szkoły, gdzie w każdej chwili mogą wybiec na drogę dzieci - nie da się go obronić. Tu po prostu konieczny jest nawyk zwalniania.
czyli 4 dni 9 godzin i 36 minut!). Czyli 4 dni rocznie tracisz na ograniczeniu prędkości, które w 80% sytuacji będzie całkowicie zbędne, bo różnica na drodze hamowania przy prędkości 40 a 50km/h jest minimalna!
No ok, ale nie mówimy o ograniczeniu na całości drogi, tylko w niektórych miejscach!
Z drugiej strony popatrz na różnego rodzaju "skoczków", którzy jadąc "na zderzaku" zmuszają Cię do wolniejszej jazdy (musisz mieć więcej miejsca na hamowanie), a potem wskakują w lukę między Tobą a poprzedzającym pojazdem, zmuszając Cię do zwiększenia odstępu. Nie tracisz przez nich czasu?
Polnymi drogami nikt nie zarządza i jakoś nie ma tam zbyt wielu wypadków śmiertelnych.
Ty chyba nie masz pojęcia o różnicy w skali ruchu na drodze krajowej i polnej, a także o tym kto zarządza polnymi drogami...
A Ty chyba nie pojąłeś intencji mojego celowego przerysowania :-)
Jak rozumiem nigdy nie zdarzyło Ci się przekroczyć dopuszczalnej prędkości o choćby jeden
kilometr?
Zdarzyło się, ze noga nieco "poleciała" i nagle zobaczyłem na budziku więcej, niż na znaku ograniczenia. Nigdy jednak nie robię tego z założenia. Nie zakładam, że ponieważ ograniczenie jest (moim zdaniem) nieuzasadnione, to wolno mi ustanawiać własne reguły.
Zauważ też jeszcze jedną rzecz: prawo określa maksymalną prędkość w danym miejscu. Ale
jak spowodujesz wypadek to usłyszysz, że jechałeś z nadmierną prędkością. Czyli nawet w
dzień o idealnych warunkach do jazdy, jadąc zgodnie z ograniczeniem możesz jechać za
szybko.
Jak zjedziesz na drugi pas bez spojrzenia w lusterko i trzepniesz w sąsiedni pojazd, to też? W statystykach wypadków nadmierna prędkość nie jest jedyną, wymienianą w 100% przyczyną., więc powyższe twierdzenie jest chyba trochę naciągane.
Patrząc na statystyki śmiertelności na 1 mln osób, na 100 wypadków i ilość ofiar ponoszących śmierć na miejscu, bez możliwości jakiejkolwiek akcji ratunkowej (71 na 100), trudno oprzeć się wrażeniu, że prędkość jest istotnym czynnikiem tych tragedii.
PS> Szkoda, ze wziąłeś do siebie to, co napisałem o reakcjach na fotoradary; nie twierdzę, że wszyscy tak mają (napisałem: niektórzy), ale coś w tym jest. Cenię sobie dyskusję z Toba, ponieważ podajesz sensowne argumenty, które - nawet jeśli z nimi polemizuję - dają do myślenia; nie o wszystkich wypowiedziach w tym wątku można to rzec.
Maciej K. edytował(a) ten post dnia 20.01.13 o godzinie 17:32