Temat: czy kursanci eLek powinni ponosić odpowiedzialność za...
Tomek Goryń:
Art. (...)
Piękny wykład z przepisów prawnych ale co z tego?
Nie od dziś wiemy, że nasze przepisy są
bardzo kulawe...
bo jak zwykle ktoś przez tyle lat nie pomyślał, że nie przewidziano wszystkich możliwości.
Przykład z życia bubla prawnego:
wg. ostatniej nowelizacji przepisów nt. tzw. "becikowego" ową zapomogę mogą otrzymać tylko kobiet które od 10-ego tygodnia ciąży były pod opkieką lekarza prowadzącego tą ciążę.
Z tego co pamiętam przepis wszedł w życie w listopadzie 2009 i dotyczy dzieci urodzonych po tej dacie.
Prośbę o wypłatę "becikowego" można złożyć w terminie 12-tu miesięcy od daty urodzenia dziecka.
Przepisy nie przewidują żadnego okresu przejściowego czyli kobiety które zaszły w ciążę w 2008 roku już wtedy powinny wiedzieć, że w listopadzie 2009 zmienią się przepisy i odpowiednio do tych nowych, wtedy jeszcze nie znanych przepisów, powinny się zachowywać - debilizm!!!
Jak zwykle niestety uchwalono przepisy "po polskiemu" a nie jak być powinno "po polsku" czyli intencje były całkiem słuszne ale wyszedł BUBEL a niektóre kobiety którym "becikowe" jeszcze niedawno należało się "jak psu buda" teraz zostaną na lodzie.
Moja młodsza córcia urodziła się właśnie w kwietniu 2009 ale o "becikowe" upomniałem się dopiero teraz - cieszę się, że udało mi się przez tymi idiotycznymi przepisami bo nie muszę się kłopotać o te durne zaświadczenie lekarskie.
To nie instrukor wdepnął pedał gazu, skręcił kierownicą - to pani X i to ona odpowiada za czyn który wykonała. Instruktor odpowiada także jako sprawca bo jemu przypisano winę niedopełnienia obowiązku nadzoru. Jak ma nieprzewidywalnego kursanta to z niech nie wyjeżdża na miasto(...)
No właśnie - ale kto podejmuje decyzję o wyjeździe na miasto - kursant czy instruktor?
Bo wg. mnie to co napisałeś to właściwie jedno w pewnym sensie przeczy drugiemu...
Skoro nie była gotowa jeździć po ulicy to moim zdaniem zdecydowanie zawinił instruktor który nakazał!!! jej wyjechać na miasto.
A jak wytłumaczysz, że ja (podobnie jak kilku moich znajomych) na pierwszej godzinie jazdy (w śnieżną zimę) wyjechałem prosto na ulice Warszawy??
W jakiż to cudny sposób instruktor ocenił, że moje zdolności (miałem wtedy jakieś 16 lat) są wystarczające skoro za kierownicą samochodu siedziałem pierwszy raz w życiu??
A jak ktoś nie ma prawo jazdy to ma nieodpowiadać - bo przecież nie wiedział , nie umiał.
No właśnie nie umiał... i to do instruktora należy ocena momentu kiedy dany kursant może wyjechać na ulicę.
Już nie wspominając o oponach letnich w zimę.
Przepisy są jakie są.
Święta prawda - ale jak jest bubel prawny to trzeba go zmienić a nie iść w zaparte, że jest wszystko ok.
Trudno, żeby uwolnic od odpowiedzialności za śmierć człowieka, który jest świadom swoich czynów,i wie co robi - choćby nie zdawał sobie z konsekwencji swojego postępowania.
No właśnie kursant wsiadający pierwszy raz do samochodu może wcale nie jest świadomy swoich czynów...
Uczyłeś kiedyś kogoś jazdy samochodem??
Ja na zamkniętym placu wielokrotnie - ileż razy się zdarzyło, że osoba nie umiejąca jeździć nagle naciska z całej siły gaz a potem tłumaczy, że chciała zahamować...
A dokonałeś kiedyś przesiadki z auta ze skrzynią biegów manualną do auta z automatem?...
Nawet doświadczeni kierowcy potrafią z całej siły walnąć w hamulec lewą nogą bo odruchowo naciskali sprzęgło... i powodują w ten sposób realne zagrożenie na drodze...
i to są osoby które są świadome swoich czynów.
Ale osoba która pierwszy raz wsiadła do auta i do tego jeszcze nie posiada wrodzonych predyspozycji do jego prowadzenia może być zupełnie nieświadoma tego co robi - w stresie spowodowanym ruchem miejskim może zupełnie nie ogarniać który właśnie pedał ma nacisnąć - a ustawodawca przewidział, że zagrożenie jest bardzo duże dlatego auta Nauki Jazdy wyposażone są w dodatkowe lusterka i pedały dla instruktora.
Czy jeżeli kierowca z prawojazdy - w śnieżycy jedzie 40 km/h /czyli przepisowo/ wpadnie w poślizg i potrąci człowieka to ma za to nie odpowiadać.
Oczywiście że ma odpowiadać.
Prawo jazdy to dokument stwierdzający, że posiadająca je osoba zna przepisy ruchu drogowego i potrafi poruszać się pojazdem. Nie musi umieć wyprowadzać z poślizgu, nie musi tez wiedzieć że w śnieżycy 50km/h to za dużo - chociaz zgodnie z przepisami - czy to powoduje że ma nie odpowiadać za śmierć człowieka?
No tutaj to się zupełnie nie zgodzę.
Osoba posiadająca prawo jazdy właśnie
powinna umieć wyprowadzać auto z poślizgu i
musi wiedzieć, że w śnieżycy 50km/h to może być za szybko - wynika to z jednej podstawowej zasady ruchu drogowego na którą zresztą bardzo często powołują się policjanci przy ocenie skutków wypadku a nazywa się to
dostosowanie prędkości jazdy do warunków panujących na drodze.
Właśnie do tego rodzaju zachowań ma przygotować kurs nauki jazdy a to, że tego nie uczą to tylko przykład naszych idiotycznie skonstrułowanych przepisów.
A osoba nie posiadająca prawa jazdy (czyli np. kursant) nie ma obowiązku wiedzieć co to oznacza - dlatego kursant nie jeździ sam tylko z instruktorem który ma pilnować każdego ruchu kursanta.
Damian T. edytował(a) ten post dnia 06.12.09 o godzinie 16:12